-
ArtykułyTeatr Telewizji powraca. „Cudzoziemka” Kuncewiczowej już wkrótce w TVPKonrad Wrzesiński4
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać352
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
-
Artykuły„Historia sztuki bez mężczyzn”, czyli mikrokosmos świata. Katy Hessel kwestionuje kanonEwa Cieślik15
Biblioteczka
2019-12-30
2019-12-27
Lubię, gdy książka zaraz po otworzeniu wciąga mnie całkowicie i pochłaniając kolejne rozdziały, zapominam o otaczającym mnie świecie. Tak właśnie było w przypadku książki „Złe spojrzenia” Darii Orlicz. Fabuła od początku ciekawa, dynamiczna i nie zwalnia do końca, a zagadka być może przewidywalna nie psuje przyjemności z czytania. Podobają mi się postacie śledczych, każdy o zupełnie innym charakterze, a jednak tak bardzo współgra z resztą.
Historia nie skupia się jedynie na chłopcu i złapaniu jego mordercy, mamy tu ciekawy wątek poboczny o ucieczce z zakładu poprawczego, i prywatnym życiu bohaterów. Książka pokazuje jak uprzedzenia i ludzka chęć wskazania winnego jest silniejsza od rozsądku.
Polecam miłośnikom kryminałów i tajemnicy z pewnością się nie zawiedziecie.
Lubię, gdy książka zaraz po otworzeniu wciąga mnie całkowicie i pochłaniając kolejne rozdziały, zapominam o otaczającym mnie świecie. Tak właśnie było w przypadku książki „Złe spojrzenia” Darii Orlicz. Fabuła od początku ciekawa, dynamiczna i nie zwalnia do końca, a zagadka być może przewidywalna nie psuje przyjemności z czytania. Podobają mi się postacie śledczych, każdy o...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-12-23
„Podaruj mi szczęście” to czwarty tom, kończący cykl „Matylda i Kosma. Nie czytałam poprzednich części i nie potrafiłam odnaleźć się w książce. Dużo bohaterów i niejasne powiązania sprawiły mętlik w mojej głowie. Widać, że książka jest częścią czegoś większego i czułam brak wiedzy z tym związany. Same wydarzenia były ciekawe i naprawdę fajnie poprowadzone, a gdy już podpytałam lub domyśliłam się, kto jest kim czytanie zaczęło sprawiać mi przyjemność (jedną z gorszych rzeczy w czytaniu książek jest dla mnie uczucie zagubienia). Nic nie łączy ludzi tak jak wspólne przeżycia i tragedie i wcale nie musi wyjść z tego coś złego. Książka jest przykładem miłości, tęsknoty, żałoby i nadziei. Z pewnością osoby, które czytały poprzednie tomy z większą radością odbiorą tę pozycję. Mnie się podobała, ale dość długo nie umiałam połapać się kto z kim i dlaczego.
„Podaruj mi szczęście” to czwarty tom, kończący cykl „Matylda i Kosma. Nie czytałam poprzednich części i nie potrafiłam odnaleźć się w książce. Dużo bohaterów i niejasne powiązania sprawiły mętlik w mojej głowie. Widać, że książka jest częścią czegoś większego i czułam brak wiedzy z tym związany. Same wydarzenia były ciekawe i naprawdę fajnie poprowadzone, a gdy już...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-12-17
Mam mieszane uczucia, z jednej strony fajna historia, pełna bólu, miłości, tęsknoty i nadziei. Z drugiej zaś postać Magdy, która irytowała mnie swoim zachowaniem. Przed każdą osobą zakładała inną maskę, udając uczucia, gesty, by zachować pozory normalności. Jej egoistyczne podejście do uczuć innych po prostu mnie irytowało. „Zjeść ciastko i mieć ciastko” to jej dewiza. Bardziej skupiała się na sobie i tym by ktoś za nią dźwigał ciężar piwa, które sama nawarzyła, niż na tym, co przez jej decyzje poczują inni. Magda zdecydowanie jest negatywną postacią, w moim odczuciu jej po prostu nie da się lubić.
Zakończenie trochę mnie rozczarowało. Każdy kolejny rozdział budował napięcie, co się stanie? Jak rozwiąże się ta patowa sytuacja? Hm, no właśnie ni jak, zabrakło tego kulminacyjnego momentu. Niby wiadomo, a jednak część emocjonalna została pominięta. Szkoda.
Mam mieszane uczucia, z jednej strony fajna historia, pełna bólu, miłości, tęsknoty i nadziei. Z drugiej zaś postać Magdy, która irytowała mnie swoim zachowaniem. Przed każdą osobą zakładała inną maskę, udając uczucia, gesty, by zachować pozory normalności. Jej egoistyczne podejście do uczuć innych po prostu mnie irytowało. „Zjeść ciastko i mieć ciastko” to jej dewiza....
więcej mniej Pokaż mimo to2019-12-11
„Wigilijna przystań” to książka nietypowa i szczerze mówiąc, nie wiem jak określić moje uczucia względem niej. Z jednej strony były w niej momenty wzruszające i piękne, ale na każdy pozytywny epizod przypada kilka złych. Przytłoczył mnie nadmiar problemów, z którymi mierzyli się bohaterowie. I chociaż dobro zwycięża, a przynajmniej czasem, to tutaj tego zła było dla mnie za wiele.
Bohaterowie to zróżnicowane osoby dzieli ich wiek, doświadczenie i status, a łączy ich miejsce zamieszkania i bagaż problemów, który dźwigają na co dzień. Święta to podobno okres cudów, tu mamy do czynienia nie tyle z cudem, ile z magią świąt. Polecam każdemu, kto lubi się wzruszyć, zatopić w problemach i rozterkach innych ludzi.
„Wigilijna przystań” to książka nietypowa i szczerze mówiąc, nie wiem jak określić moje uczucia względem niej. Z jednej strony były w niej momenty wzruszające i piękne, ale na każdy pozytywny epizod przypada kilka złych. Przytłoczył mnie nadmiar problemów, z którymi mierzyli się bohaterowie. I chociaż dobro zwycięża, a przynajmniej czasem, to tutaj tego zła było dla mnie za...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-12-07
„Świąteczne drzewko życzeń” to jedna z najbardziej klimatycznych książek, jakie czytałam. Nawet mi udzieliła się jej magia i z całą pewnością jest to jak dotąd moja ulubiona książka świąteczna. Klimat, jaki zbudowała autorka, czuć było nawet w chwilach, czerwcowego słońca. Czym jest magia świąt? Zastawionym stołem? Rodziną? Świątecznym cudem? A może życzeniami? Historia bohaterów pokazuje, że trzeba wierzyć, bo czasem sama wiara jest ważniejsza niż cel, który nam przyświeca.
W książce znajdziemy małe miasteczko Eternity Springs – „Tu zrastają się złamane serca” jak mawia jedna z bohaterek. Ale to nie koniec jego uroków, opisy przyrody, miejscowej społeczności i świąt, jakie obchodzą mieszkańcy miasteczka, to wszystko sprawia, że czułam się częścią historii. Może przesadzam, ale mnie ta książka kupiła w całości, ten klimat to coś, co po prostu trzeba poczuć na własnej skórze. Piękna historia o marzeniach, życzeniach, przeciwnościach losu, szczęściu, miłości i kompromisach.
„Świąteczne drzewko życzeń” to jedna z najbardziej klimatycznych książek, jakie czytałam. Nawet mi udzieliła się jej magia i z całą pewnością jest to jak dotąd moja ulubiona książka świąteczna. Klimat, jaki zbudowała autorka, czuć było nawet w chwilach, czerwcowego słońca. Czym jest magia świąt? Zastawionym stołem? Rodziną? Świątecznym cudem? A może życzeniami? Historia...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-12-04
Bunia kojarzy mi się z bajką gumisie, gdzie postać o tym imieniu była ciepłą i troszczącą się o wszystkich osobą. Taka jest również książkowa Bunia, która oprócz ciepłego napoju i książek oferuje rozmowę, dobre słowo czy po prostu wysłuchanie drugiej osoby. Bohaterowie są różni tak jak ich problemy i rozterki. Klimat świąt jest subtelny, ale wyczuwalny, wprost idealnie wpisuje się w opowiadane historie. Mnie najbardziej urzekła postać Dziadziusia, wzruszająca, smutna, a jednocześnie piękna. Świetna książka na przedświąteczny czas, przyjemna i szybka w czytaniu wprowadzi Was w klimat świąt.
Bunia kojarzy mi się z bajką gumisie, gdzie postać o tym imieniu była ciepłą i troszczącą się o wszystkich osobą. Taka jest również książkowa Bunia, która oprócz ciepłego napoju i książek oferuje rozmowę, dobre słowo czy po prostu wysłuchanie drugiej osoby. Bohaterowie są różni tak jak ich problemy i rozterki. Klimat świąt jest subtelny, ale wyczuwalny, wprost idealnie...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-11-28
Książki Karin Slaughter są dla mnie wyjątkowe. To od nich zaczęła się moja miłość do kryminałów i zajmują one wyjątkowe miejsce w moim czytelniczym sercu.
„Ostatnia wdowa” to dziewiąta część serii „Will Trent”, która powiązana jest bohaterami z cyklem „Hrabstwo Grant:. Dla nie znających wcześniejszych książek nie będzie to problemem, autorka fajnie przemyca informacje o postaciach, tak by czytelnik nie był zagubiony.
Bardzo lubię główną bohaterkę Sarę Linton i śledzę jej przygody z wielkim zainteresowaniem. Książka okazała się ciężka, wyobraźnia też dała coś od siebie, jednak nie mogłam przejść obojętnie obok krzywdy dzieci, a tu jej było dużo. Fabuła jak zwykle ciekawa i dynamiczna trzyma w napięciu do końca i jeszcze długo chodzi po głowie.
Książki Karin Slaughter są dla mnie wyjątkowe. To od nich zaczęła się moja miłość do kryminałów i zajmują one wyjątkowe miejsce w moim czytelniczym sercu.
„Ostatnia wdowa” to dziewiąta część serii „Will Trent”, która powiązana jest bohaterami z cyklem „Hrabstwo Grant:. Dla nie znających wcześniejszych książek nie będzie to problemem, autorka fajnie przemyca informacje o...
2019-11-21
Książka to jedenasty tom cyklu „Stacja Jagodno”, który podzielony na imienne rozdziały opowiada o bohaterach cyklu i ich światach z przeszłości. Jagodno to miejscowość położona w Górach Świętokrzyskich i jednocześnie aspekt łączący wszystkich bohaterów. Towarzyszymy każdemu z nich w przygotowaniu do Wigilii w Jagodnie i ich prywatnych podróżach w przeszłość do świąt, które najbardziej zapadły im w pamięć. Dla jednych to podróż do miłych chwil, zjazdu na sankach, pełnego stołu i wyjątkowej atmosfery. Inni zaś cofają się do świąt, które wciąż rozdrapują stare rany, bolą i nie niosą ze sobą nic dobrego.
Jako że nie czytałam wcześniejszych tomów, ciężko było mi się połapać, kto jest kim i dlaczego. Sporo postaci, czasem powtarzające się imiona i podróże w czasie lekko mnie zdezorientowały, jednak nie jest to duży problem. Atutem tej książki są zdecydowanie wstawki z poradami i zdjęciami, które pokazują kilka fajnych dekoracji.
Książka ciekawa i w iście świątecznym klimacie z różnymi odsłonami tego magicznego czasu. Polecam, bo czyta się przyjemnie i każdy znajdzie w niej coś, co będzie bliskie własnych doświadczeń.
Książka to jedenasty tom cyklu „Stacja Jagodno”, który podzielony na imienne rozdziały opowiada o bohaterach cyklu i ich światach z przeszłości. Jagodno to miejscowość położona w Górach Świętokrzyskich i jednocześnie aspekt łączący wszystkich bohaterów. Towarzyszymy każdemu z nich w przygotowaniu do Wigilii w Jagodnie i ich prywatnych podróżach w przeszłość do świąt, które...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-11-18
Dawno nie dałam książce tak wysokie oceny, jednak ta zdecydowanie zasłużyła na każdą z gwiazdek. „Iskierka nadziei” to książka, którą musiałam sobie dozować, bo nie umiałam naraz pomieścić smutku, żalu i niesprawiedliwości losu, które zostały w niej zawarte. Oczywiście jest w niej wiele dobra, ale każde dobro rodzi się w bólach. Zastanawiam się, czy cuda się zdarzają? I co to tak naprawdę znaczy? Dla jednego to wygrać w loterii, dla innego awans, są jednak takie jak książce, gdzie los splata drogi dwóch różnych i obcych sobie ludzi, tworząc z tego coś dobrego.
Książka mnie zachwyciła zawartymi tematami bezdomności, samotności, tęsknoty, a nawet okradania bliskich. Z pozoru te rzeczy nijak się mają do świąt, ale czy jest lepszy czas, by posklejać życie na nowo?
Cudowna, klimatyczna, wzruszająca i piękna książka o miłości silniejszej niż więzy krwi. To jedna z tych, które zapadają w pamięci na bardzo długo.
Dawno nie dałam książce tak wysokie oceny, jednak ta zdecydowanie zasłużyła na każdą z gwiazdek. „Iskierka nadziei” to książka, którą musiałam sobie dozować, bo nie umiałam naraz pomieścić smutku, żalu i niesprawiedliwości losu, które zostały w niej zawarte. Oczywiście jest w niej wiele dobra, ale każde dobro rodzi się w bólach. Zastanawiam się, czy cuda się zdarzają? I co...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-11-14
Lubię klimatyczne historie, takie, w których emocje grają pierwsze skrzypce. Na wstępie muszę zaznaczyć, że jeśli szukacie klimatu świąt, który będzie towarzyszył wam od początku, to niestety ta książka nie jest tą, której szukacie. Akcja toczy się od sierpnia i zwieńczona jest Wigilią. Nie mówię, że książka jest zła, wręcz przeciwnie, ale okładka może zmylić, gdyż świąt jest w niej odrobinę. Lektura dostarczyła mi wrażeń, od złości po wzruszenie i oczy pełne łez. Kto ma babcię, która nie potrafi wypuścić wnuka bez pełnego brzucha, która doradzi, broni przed rodzicami, ten wie, jaki to skarb i ta historia w dużej mierze właśnie o takim skarbie opowiada. Wybory, które zaważą na dalszym życiu i konsekwencje, jakie trzeba później ponieść to kolejny ciekawy aspekt tej książki. Historia zdobyła moje serce opisami gór, które tak bardzo lubię, uchwyciła klimat Zakopanego, nawet ten komercyjny. Naprawdę warto przeczytać, bo zdecydowanie to książka godna uwagi.
Lubię klimatyczne historie, takie, w których emocje grają pierwsze skrzypce. Na wstępie muszę zaznaczyć, że jeśli szukacie klimatu świąt, który będzie towarzyszył wam od początku, to niestety ta książka nie jest tą, której szukacie. Akcja toczy się od sierpnia i zwieńczona jest Wigilią. Nie mówię, że książka jest zła, wręcz przeciwnie, ale okładka może zmylić, gdyż świąt...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-11-12
Nie ma dla mnie nic lepszego niż thriller psychologiczny z wątkiem kryminalnym. „Ostatni świadek” to esencja swojego gatunku i obowiązkowa pozycja każdego miłośnika tajemnicy. Lubię sama typować winnego i na początku nie byłam w stanie stwierdzić z całą pewnością, kto jest tym złym. Szybko jednak doszłam do tej tajemnicy, co ani trochę nie zepsuło mi przyjemności z czytania. Szczególnie ciekawa okazała się przemiana głównej bohaterki, która z przybitej żałobą córki staje się wrakiem człowieka, obwiniając każdego w swoim otoczeniu i popadając w obłęd. Książka warta przeczytania, jedna z tych, do których wraca się myślami, chcąc przeczytać chociaż jeden rozdział i dowiedzieć się co wydarzy się dalej.
Nie ma dla mnie nic lepszego niż thriller psychologiczny z wątkiem kryminalnym. „Ostatni świadek” to esencja swojego gatunku i obowiązkowa pozycja każdego miłośnika tajemnicy. Lubię sama typować winnego i na początku nie byłam w stanie stwierdzić z całą pewnością, kto jest tym złym. Szybko jednak doszłam do tej tajemnicy, co ani trochę nie zepsuło mi przyjemności z...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-11-08
Lubię książki, w których dużo się dzieje, gdzie tropy prowadzą nie zawsze w odpowiednie miejsce, a sytuacja zmienia się z minuty na minutę. Dobry kryminał z dodatkiem manipulacji to właśnie to, co lubię najbardziej. Taka jest książka „Perfect Victim”, którą przeczytałam z niemałym zainteresowaniem, Podoba mi się jej wielowątkowość, ciekawa fabuła i przede wszystkim to, że autorka nie rozpisywała się niepotrzebnie, skupiając się na sprawach istotnych dla dalszych wydarzeń.
Lubię książki, w których dużo się dzieje, gdzie tropy prowadzą nie zawsze w odpowiednie miejsce, a sytuacja zmienia się z minuty na minutę. Dobry kryminał z dodatkiem manipulacji to właśnie to, co lubię najbardziej. Taka jest książka „Perfect Victim”, którą przeczytałam z niemałym zainteresowaniem, Podoba mi się jej wielowątkowość, ciekawa fabuła i przede wszystkim to, że...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-11-07
Lubię książki Agnieszki, zawsze zawierają w sobie coś ważnego, niejednokrotnie ciężkiego, ale dzięki temu zostają w pamięci na długo po odłożeniu lektury. „Zapach goździków” to książka inna, lżejsza, co wcale nie umniejszało przyjemności z jej czytania. Czego bałam się w książkach świątecznych? Tego, że gdy tylko otworzę pierwszą stronę, dostanę w twarz świąteczną atmosferą i całą magią świąt. Ku mojemu zadowoleniu ta książka stawia przede wszystkim na relacje rodzinne, skupia się na ludziach, winach i dobrym jedzeniu, a świąteczna atmosfera to ważny, ale jednak dodatek. Muszę Was ostrzec – bez wina w domu nie zabierajcie się do czytania, ja tak zrobiłam i jeszcze w ten sam dzień gnałam do sklepu – opisy smaków, nazw i dodatków sprawiły, że obudził się we mnie smakosz.
Arkadiusz to jeden z głównych bohaterów i zdecydowanie mój faworyt, od samego początku poczułam sympatię do tego dość oschłego, lubiącego wino i gorącą herbatę mężczyzny. Dodatkowo tak jak ja nie lubi zmian, czy to tych wielkich, czy błahych. Na pochwałę zasługuje fakt, że na samym początku książki chyba z racji ilości zostali wypisani wszyscy bohaterowie z krótką prezentacją, dzięki czemu łatwiej wdrożyć się w fabułę i nie pogubić kto z kim i dlaczego. Książka idealna na długie wieczory – koniecznie z lampką wina.
Lubię książki Agnieszki, zawsze zawierają w sobie coś ważnego, niejednokrotnie ciężkiego, ale dzięki temu zostają w pamięci na długo po odłożeniu lektury. „Zapach goździków” to książka inna, lżejsza, co wcale nie umniejszało przyjemności z jej czytania. Czego bałam się w książkach świątecznych? Tego, że gdy tylko otworzę pierwszą stronę, dostanę w twarz świąteczną atmosferą...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-10-31
Moja pierwsza biografia i od razu tak kolorowa, jak jesienne liście. Nie ma w tym stwierdzeniu przesady i powiem Wam, że czytając tę książkę uświadomiłam sobie, że mojemu życiu brakuje barw. Może to nie na temat, ale dopiero patrząc na innych, widzimy siebie, niby wiem to od dawna, ale łatwo o tym zapomnieć zatapiając się w codzienności. Porównywanie się i zazdrość drugiej osobie to chyba nasz narodowy sport. Ale do rzeczy, w końcu ten post poświęcony jest świetnej książce.
Jarosław Jakimowicz tego pana kojarzę, a jakże z filmu „Młode wilki” i programu „Big Brother” chociaż, to już z późnych powtórek. Po przeczytaniu książki stwierdzam, że to niesamowite jak może potoczyć się życie, jak nasze wybory czy obrane ścieżki mogą wpłynąć na dalsze życie. Historia Jakimowicza nie jest usłana różami, możemy tu znaleźć kontrowersyjne wydarzenia, które większość z nas chciałaby ukryć przed oczami innych gdzieś bardzo głęboko. Podoba mi się sposób, w jaki pokazane zostało dążenie do spełnienia marzeń, nawet tych na pierwszy rzut oka niemożliwych i nierealnych.
Książkę przeczytałam jednym tchem, to naprawdę niesamowita lektura, skłaniająca do przemyśleń. Warto spojrzeć na siebie z boku i zadać sobie pytanie: Czy naprawdę mam powód, by narzekać?
Moja pierwsza biografia i od razu tak kolorowa, jak jesienne liście. Nie ma w tym stwierdzeniu przesady i powiem Wam, że czytając tę książkę uświadomiłam sobie, że mojemu życiu brakuje barw. Może to nie na temat, ale dopiero patrząc na innych, widzimy siebie, niby wiem to od dawna, ale łatwo o tym zapomnieć zatapiając się w codzienności. Porównywanie się i zazdrość drugiej...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-10-30
Do romansów podchodzę z dystansem, bo nigdy nie wiem, na co mogę się natknąć w środku. Fajna historia dwojga ludzi? A może erotyk schowany między okładkę romansu? „Jego babeczka” to połączenie idealne, znajdziemy tu powietrze naelektryzowane od napięcia między dwojgiem ludzi, drogę do marzeń i pikantne szczegóły w odpowiedniej dawce. Wszystko to obficie polane humorem, który sprawia, że książka dużo zyskała w moich oczach. Podoba mi się dobór bohaterów, ona artystka, żyjąca marzeniem o Paryżu i on znajdujący ukojenie w wygniataniu ciasta i tworzeniu słodkości- para, której nie sposób polubić. Z romansami jest trochę jak z Disco polo, nikt nie słucha, każdy zna. Książka idealna na wieczór do kocyka i herbatki.
Do romansów podchodzę z dystansem, bo nigdy nie wiem, na co mogę się natknąć w środku. Fajna historia dwojga ludzi? A może erotyk schowany między okładkę romansu? „Jego babeczka” to połączenie idealne, znajdziemy tu powietrze naelektryzowane od napięcia między dwojgiem ludzi, drogę do marzeń i pikantne szczegóły w odpowiedniej dawce. Wszystko to obficie polane humorem,...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-10-26
Książki Karoliny mogę brać w ciemno, ta natomiast jest dla mnie wyjątkowa, a to za sprawą tego, że mam przyjemność objąć ją swoim patronatem. Wyczekiwałam jej jak dziecko prezentu pod choinką. Wiem, że autorka przykłada się do tego, co robi, w tym przypadku dążyła do pokazania, jak wygląda rzeczywistość więziennego świata w naszym kraju.
Na wstępie poznajemy Polę i tutaj muszę wyróżnić scenę z jej babcią, nie chcę zbyt wiele zdradzać, więc powiem tylko, że akcja tocząca się w mieszkaniu babci. Serce pękło mi na milion kawałeczków, łzy same kapały, a gula w gardle nie chciała ustąpić. To był bardzo ważny przekaz, zdecydowanie warty uwagi i chwili przemyślenia. Pola wydała mi się żyć w mocno ubarwionym świecie, gdzie dobro zawsze zwycięża ze złem.
Anita to kobieta młoda, ale doświadczona przez życie, co w dużej mierze przyczyniło się do jej dojrzałości. Kibicowałam jej, w końcu życie musi pokazać się z jaśniejszej strony, no cóż, owszem, ale czy na długo?
Borys od początku był dla mnie zagadką, zamknięty w sobie i nieufny był ciężki do rozszyfrowania.
Książka zapewnia emocjonalny roller coaster bez trzymanki. Czytałam ją z wypiekami na twarzy, zresztą co ja mówię, ja ją pochłaniałam, chcąc więcej i więcej. Karolina po raz kolejny pokazała swoje umiejętności i wierzę, że jeszcze nie raz zaskoczy nas swoimi pomysłami.
Książki Karoliny mogę brać w ciemno, ta natomiast jest dla mnie wyjątkowa, a to za sprawą tego, że mam przyjemność objąć ją swoim patronatem. Wyczekiwałam jej jak dziecko prezentu pod choinką. Wiem, że autorka przykłada się do tego, co robi, w tym przypadku dążyła do pokazania, jak wygląda rzeczywistość więziennego świata w naszym kraju.
Na wstępie poznajemy Polę i tutaj...
2019-10-25
„Pokrzyk” to jedenasta już część serii o Lipowie. Miło było znów spotkać dobrze nam znanych bohaterów i towarzyszyć im w kolejnych przygodach. Nastawiłam się na mrożącego krew w żyłach klauna, który zawładnie tą częścią, jednak okazał się tylko jednym z wątków. To nie znaczy, że książka mi się nie podobała, wręcz przeciwnie, była bardzo dynamiczna, ciekawa i zaskakująca. Autorka umie budować napięcie i wodzić czytelnika za nos stawiając przed nami co raz to nowsze tropy i poszlaki. Nawiedzony dwór, kobieca maska klauna, ciało wiszące na hakach czy tajemnicza tragedia sprzed czterdziestu lat to tylko kilka z niespodzianek, jakie serwuje nam „Pokrzyk”. Przy tej książce nie ma mowy o nudzie, strony uciekały mi w szalonym tempie, a gdy nadszedł koniec, byłam w szoku. Zakończenia zupełnie się nie spodziewałam i nie chodzi tu o słynne „kto zabił?”. Do teraz przecieram oczy z niedowierzania, jednak widzę tu furtkę do kolejnej części, którą mam nadzieję, jak najszybciej pojawi się w moim zasięgu. Katarzyna Puzyńska kolejny już raz pokazuje, że jest odpowiednią osobą na odpowiednim miejscu.
„Pokrzyk” to jedenasta już część serii o Lipowie. Miło było znów spotkać dobrze nam znanych bohaterów i towarzyszyć im w kolejnych przygodach. Nastawiłam się na mrożącego krew w żyłach klauna, który zawładnie tą częścią, jednak okazał się tylko jednym z wątków. To nie znaczy, że książka mi się nie podobała, wręcz przeciwnie, była bardzo dynamiczna, ciekawa i zaskakująca....
więcej mniej Pokaż mimo to2019-10-22
Lubię książki, w których los splata ze sobą drogi zupełnie obcych sobie ludzi, wystawiając ich na próbę. „Sieci widma” to właśnie taka książka, dwanaścioro ludzi w różnym wieku, z różnymi problemami płyną tym samym promem. Fabuła na początku mnie lekko zmartwiła, bo równolegle do historii ludzi z promu śledzimy losy dziennikarki, która spotyka się z informatorem w sprawie przemytu i kradzieży dzieł sztuki. Takie wątki staram się omijać, jednak po paru rozdziałach historia nabrała tempa i nawet poczynania rezolutnej dziennikarki śledziłam z zainteresowaniem. Książka to 600 stron ciekawie napisanej fabuły, gdzie ciągle coś się dzieje, a zwiedzanie zakamarków ludzkiego umysłu gwarantując czytelnikowi znakomitą lekturę. Ze swojej strony polecam tę książkę, dzięki niecodziennemu umieszczeniu akcji kryminał otrzymał drugą twarz, bo jak wiadomo, z żywiołami nie da się wygrać.
Lubię książki, w których los splata ze sobą drogi zupełnie obcych sobie ludzi, wystawiając ich na próbę. „Sieci widma” to właśnie taka książka, dwanaścioro ludzi w różnym wieku, z różnymi problemami płyną tym samym promem. Fabuła na początku mnie lekko zmartwiła, bo równolegle do historii ludzi z promu śledzimy losy dziennikarki, która spotyka się z informatorem w sprawie...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-10-14
Nie często zdarza mi się sięgać po książkę fantasy i pokrewnych gatunków. Smoki, elfy i wymyślony świat – to nie moja bajka. Co innego książka jedynie zabarwiona nierealnym epizodem. Takie są właśnie „Mroczne dzieje Elizabeth Frankenstein”, książka osadzona w czasach długich sukien, powozów, sennych miast, lamp naftowych i pozorów. Główna bohaterka ujęła mnie swoją umiejętnością przystosowania się do otoczenia, czytania z ludzi ich potrzeb i oczekiwań. Książka pozytywnie mnie zaskoczyła, czyta się ją z rosnącym zainteresowaniem, momentami nie wierząc w kapryśność losu. Śledząc przygody Elizabeth, targały mną skrajne odczucia, bo czy można współczuć jednocześnie nienawidzić? Warto sięgnąć po tę lekturę, nawet jeśli nie przepada się za tym gatunkiem, bo książka bardziej niż na nierealności skupia się na ludziach i ich wpływie na innych.
Nie często zdarza mi się sięgać po książkę fantasy i pokrewnych gatunków. Smoki, elfy i wymyślony świat – to nie moja bajka. Co innego książka jedynie zabarwiona nierealnym epizodem. Takie są właśnie „Mroczne dzieje Elizabeth Frankenstein”, książka osadzona w czasach długich sukien, powozów, sennych miast, lamp naftowych i pozorów. Główna bohaterka ujęła mnie swoją...
więcej mniej Pokaż mimo to
„Choinka cała w śniegu” to moja ostatnia świąteczna książka tego roku. Dawkowałam sobie ją, by zbyt szybko się nie skończyła. Co prawda to już trzecia część cyklu, ale mnie zupełnie nie przeszkadzało, że nie znam poprzednich tomów, Czytałam z wielką przyjemnością, śledząc perypetie bohaterów, ich problemy, rozterki i skrywane nadzieje. Książka ma w sobie wyczuwalny klimat świąt, otoczkę wyczekiwania na te wyjątkowe dni, a to wszystko ubrane w wachlarz poprzedzających zdarzeń. Bardzo podobają mi się postacie przyjaciółek Anny, Zuzanny, Marzeny i Moniki które, chociaż różne o zupełnie innych problemach i oczekiwaniach są dla siebie wsparciem. Przyjemna, wzruszająca i nakrapiana śniegiem książka, która idealnie sprawi się w ten poświąteczny czas.
„Choinka cała w śniegu” to moja ostatnia świąteczna książka tego roku. Dawkowałam sobie ją, by zbyt szybko się nie skończyła. Co prawda to już trzecia część cyklu, ale mnie zupełnie nie przeszkadzało, że nie znam poprzednich tomów, Czytałam z wielką przyjemnością, śledząc perypetie bohaterów, ich problemy, rozterki i skrywane nadzieje. Książka ma w sobie wyczuwalny klimat...
więcej Pokaż mimo to