rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Tej historii po prostu nie da się nie kochać. Nie da się wskazać jej wad. To była cudowna przygoda u boku Lary i Arena, której jedyne co mogę zarzucić, to to, że się skończyła.

Tej historii po prostu nie da się nie kochać. Nie da się wskazać jej wad. To była cudowna przygoda u boku Lary i Arena, której jedyne co mogę zarzucić, to to, że się skończyła.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

To jest cudowna historia. Przypomniała mi dlaczego kocham czytanie i pochłonęłam ją w jeden dzień. Zdecydowanie zasługuje na większą popularność.

To jest cudowna historia. Przypomniała mi dlaczego kocham czytanie i pochłonęłam ją w jeden dzień. Zdecydowanie zasługuje na większą popularność.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ta książka to jest jakieś nieporozumienie. Spodziewałam się, że będzie to coś mocno przeciętnego, ale nie wiedziałam, że będzie aż tak tragicznie. Pierwsze 70% jest zupełnie o niczym i ciągnie się niemiłosiernie. Z kolei w zakończeniu zupełnie zapomniano, że potrzebne jest coś takiego, jak logika i sens dzieła. Tutaj zupełnie nic nie złożyło się w spójną całość, cała historia była piekielnie naciągana i dla dobra tej serii lepiej byłoby, gdyby ten tom nie istniał i od razu dostalibyśmy część 3. Może w ten sposób uniknęlibyśmy tego bezsensownego przeciągania i irracjonalnego zakończenia. Już nawet nie chce mi się dyskutować o głównych bohaterach, którzy byli gwoździem do trumny tej powieści. Ich relacja była czymś fatalnym, toksycznym i zupełnie zmaltretowała moją miłość do pierwszego tomu. Gołąb i wąż był zabawny, czuć było chemię między bohaterami, ciągłe napięcie. Nie szło się oderwać od tej książki. Z kolei krew i miód jest zupełnym zaprzeczeniem wszystkich wartości swojego poprzednika. Mamy tutaj do czynienia z czołowym przykładem syndromu drugiego tomu i powiem szczerze bardzo mnie to boli, bo jeszcze nigdy nie spotkałam się z sytuacją, gdy pierwszemu tomowi dawałam 5/5 gwiazdek, a drugiemu 1/5 i jestem skłonna szczerze odradzić każdemu lekturę tego dzieła. Autorka w podziękowaniach pisała, że pisanie kontynuacji było dla niej znacznie cięższą przeprawą, niż debiut i to zdecydowanie czuć, bo dla czytelnika jest to równie mozolna podróż. Szkoda. Naprawdę szkoda. Mam nadzieję, że niedługo wyprę z pamięci ten tom i w moim sercu pozostanie obraz Lou i Reida, jakich znałam i kochałam w pierwszej odsłonie tej trylogii.

Ta książka to jest jakieś nieporozumienie. Spodziewałam się, że będzie to coś mocno przeciętnego, ale nie wiedziałam, że będzie aż tak tragicznie. Pierwsze 70% jest zupełnie o niczym i ciągnie się niemiłosiernie. Z kolei w zakończeniu zupełnie zapomniano, że potrzebne jest coś takiego, jak logika i sens dzieła. Tutaj zupełnie nic nie złożyło się w spójną całość, cała...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nie potrafię zebrać myśli na temat mojej opinii o tej książce.

Edit: Rozmowy z przyjaciółmi nie przemówiły do mnie, tak mocno, jak Normalni Ludzie. Nie była to moja historia. Jednak nadal doceniam bardzo mocno styl pisania Sally Rooney i tematy tabu, których ona nie boi się poruszać.

Nie potrafię zebrać myśli na temat mojej opinii o tej książce.

Edit: Rozmowy z przyjaciółmi nie przemówiły do mnie, tak mocno, jak Normalni Ludzie. Nie była to moja historia. Jednak nadal doceniam bardzo mocno styl pisania Sally Rooney i tematy tabu, których ona nie boi się poruszać.

Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Moja relacja z tą książką jest skomplikowana i długa. Zaczęła się już kilka dobrych lat temu, kiedy zaraz po premierze się od niej odbiłam. Wtedy stwierdziłam, że kiedyś dam jej drugą szansę i przyszedł na to czas. Sądzę, że problemem mogło być wtedy to, że opis tej książki nie odzwierciedla, o czym ona jest. To nie jest historia o licealistach rozwiązujących sprawę zaginięcia miliardera, to nawet nie jest nastoletni romans. To opowieść o mierzeniu się z nerwicą natręctw i problemami z własną psychiką. Właśnie ta część tej opowieści trafiała do mnie najbardziej, pomogła mi zrozumieć moje własne zachowania i poznać temat OCD. Jednak poza tym bardzo wartościowym wątkiem, opartym swoją drogą w dużej mierze na osobistych przeżyciach autora, reszta niestety nie powala. Zarówno przyjaźń, relacje z matką, jak i podejście do związków jest bardzo dziwne. Nie mogłam znieść Daisy, przyjaciółki głównej bohaterki, a ich relacja wydawała mi się niezrozumiała. Daisy jest dziewczyną, która ciągle gada, usta jej się dosłownie nie zamykają, a jednocześnie wytyka głównej bohaterce, że ta jej nie zapytała nigdy, jaki zawód mają jej rodzice, bo jest zbyt samolubna i zapatrzona w siebie. To była bardzo męcząca kontra do filozoficznych i spokojnych rozmów między Azą i Davisem. Podsumowując jest kilka cytatów, do których mogę wracać, ale samą fabułę raczej zapomnę za tydzień.

"Każdy może na ciebie spojrzeć, lecz spotkanie kogoś, kto widzi ten sam świat co ty, jest zjawiskiem dość rzadkim."

Moja relacja z tą książką jest skomplikowana i długa. Zaczęła się już kilka dobrych lat temu, kiedy zaraz po premierze się od niej odbiłam. Wtedy stwierdziłam, że kiedyś dam jej drugą szansę i przyszedł na to czas. Sądzę, że problemem mogło być wtedy to, że opis tej książki nie odzwierciedla, o czym ona jest. To nie jest historia o licealistach rozwiązujących sprawę...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Po prostu nie da się tego czytać bez uśmiechu na ustach i wzruszonego spojrzenia na wzór kota ze Shreka.
"-Don't look at me like that.
-Like what?
-Like you're about to say something stupidly romantic and cheesy!
-...and what if I am?"

Po prostu nie da się tego czytać bez uśmiechu na ustach i wzruszonego spojrzenia na wzór kota ze Shreka.
"-Don't look at me like that.
-Like what?
-Like you're about to say something stupidly romantic and cheesy!
-...and what if I am?"

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Heartstopper nie mieści się w żadnej racjonalnej skali uroczości.
"I like to think we would find each other in any universe”

Heartstopper nie mieści się w żadnej racjonalnej skali uroczości.
"I like to think we would find each other in any universe”

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Bardzo przyjemna i zabawna wakacyjna historia. Dwóch zadeklarowanych wrogów, uważających się nawzajem za buców, ląduje razem na nie swoim miesiącu miodowym. To jest dokładnie to, czego oczekuje się dostać czytając to zdanie.

Bardzo przyjemna i zabawna wakacyjna historia. Dwóch zadeklarowanych wrogów, uważających się nawzajem za buców, ląduje razem na nie swoim miesiącu miodowym. To jest dokładnie to, czego oczekuje się dostać czytając to zdanie.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Wspaniała historia o miłości, samotności, uzależnieniach, pięknie i szalonym przemyśle muzycznym lat 70. Wbrew pozorom i moim wstępnym oczekiwaniom była zupełnie czymś innym niż 7 mężów Evelyn Hugo. Była to opowieść cieplejsza, mniej okrutna, a jednocześnie nie odebrało jej to życiowości. Napisana jest w taki sposób, że ma się wrażenie czytania o prawdziwych ludziach. Za każdym razem imponuje mi sposób kreacji bohaterów przez Taylor Jenkins Reid, bo choć często nie zgadzam się z ich decyzjami, to wydają się oni prawdziwymi ludźmi. Nie znam innych autorów, którzy mają taką lekkość i talent w wykreowaniu wiarygodnych bohaterów i rzeczywistości, w którą jestem w stanie uwierzyć bez wahania.

Dodatkowo bardzo dużo moim zdaniem dodawało tej historii pisanie w formie wywiadów. Uwielbiałam obserwować, jak dwie postaci miały zupełnie sprzeczne spojrzenie na daną sytuacje, skupiały się na zupełnie czymś innym, dla jednego ważne w opowiadanej historii były emocje, dla drugiego oszałamiający wygląd Daisy, a dla jeszcze kolejnego jego własna osoba. Pokazywało to doskonalę, jak działają relacje między ludźmi i jak wiele nie dostrzega się patrząc na rzeczywistość ze swojej perspektywy.

Już o samej wielkości tej książki powinien świadczyć fakt, że ja nie jestem osobą, która zaznacza cytaty, a tutaj najchętniej całe strony przepisałabym i powiesiła na ścianach. Bardzo żałuję, że zespół opisany na kartach tej historii w rzeczywistości nie istnieje, bo ogromnie brakuje mi możliwości posłuchania tej muzyki. Była to tak CUDOWNA opowieść, że nawet nie mam słów.


"Uwielbiamy złamanych pięknych ludzi. A nie można być bardziej rozbitym i piękniejszym niż Daisy Jones."

Wspaniała historia o miłości, samotności, uzależnieniach, pięknie i szalonym przemyśle muzycznym lat 70. Wbrew pozorom i moim wstępnym oczekiwaniom była zupełnie czymś innym niż 7 mężów Evelyn Hugo. Była to opowieść cieplejsza, mniej okrutna, a jednocześnie nie odebrało jej to życiowości. Napisana jest w taki sposób, że ma się wrażenie czytania o prawdziwych ludziach. Za...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ta seria zasługuje na znacznie większą popularność, bo jest po prostu GENIALNA. Nawet nie potrafię racjonalnie wyrazić tego jak bardzo kocham to, co stworzyła tutaj Katherine Arden. To, co się tu dzieje zmaltretowało mnie psychicznie, porwało i nie chciało puścić, więc pozostało mi tylko naiwnie podążać drogą, którą wskazywała mi autorka z całkowitą świadomością, że wspinam się na szczyt klifu, tylko po to, żeby z niego skoczyć, gdy Arden powie „hop”. Przez całą lekturę czułam z tyłu głowy, że zaraz coś się posypie, a jak już się posypie to ja razem z tym. Mojej sytuacji z pewnością nie poprawiał ten okropny, bucowaty, wstrętny Morozko, który pojawiał się tylko po to, żeby w najbardziej kulminacyjnym momencie odwrócić się z gracją na pięcie i powiedzieć „no to cześć”, a już z pewnością nie poprawiało tego to, że mimo wszystkich znaków na niebie i ziemi ja wciąż uwielbiam tego osobnika.

Co prawda trochę żałuję, bo myślę, że ta książka chwyciłaby mnie jeszcze bardziej gdybym przeczytała ją na raz ignorując cały otaczający mnie świat, zamiast odwlekając ją na długie tygodnie, ale no niestety czas nie pozwolił. Teraz tylko pojawia się pytanie, posłuchać głosu, który, pcha mnie w objęcia ostatniego tomu, nawet jeśli zdaje sobie sprawę, że jest on finałem tej trylogii i moje serce nie wytrzyma rozstania z tym światem?

Ta seria zasługuje na znacznie większą popularność, bo jest po prostu GENIALNA. Nawet nie potrafię racjonalnie wyrazić tego jak bardzo kocham to, co stworzyła tutaj Katherine Arden. To, co się tu dzieje zmaltretowało mnie psychicznie, porwało i nie chciało puścić, więc pozostało mi tylko naiwnie podążać drogą, którą wskazywała mi autorka z całkowitą świadomością, że wspinam...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ciężko jest mi wyrazić swoją opinię na temat tej książki, ponieważ moja relacja z nią jest bardzo skomplikowana.

Jeżeli słuchałabym rozumu to powiedziałabym, że jest to książka na 3 gwiazdki. Dość głupiutka i przewidywalna. Coś, co powstałoby gdyby do jednego worka wrzucić Zmierzch, Niezgodną, Nocnych łowców i Bridget Jones. Mocno trzymająca się wszystkich schematów paranormal romance, łącznie z tym, że główna bohaterka musi być irytującą porywczą osóbką, która najpierw robi, a potem myśli, ale to może nawet lepiej, bo jej myśli są nawet gorsze. Dodatkowo zawierająca humor, który czasem potrafił rozbawić, ale niestety często też zirytować, bo był on na poziomie - tutaj cytat: "Widział moją bieliznę. Czarne majty w białe czaszki... Byłam w rozsypce". Więc o ile ktoś lubi na przykład książki Katarzyny Bereniki Miszczuk to powinien wyczuć podobne klimaty. Nie obyło się również bez paru luk logicznych. Dodatkowo brakowało mi wyjaśnienia wielu elementów świata przedstawionego, ale tutaj akurat, kiedy czytałam podziękowania okazało się to po części moją winą. Mianowicie jest to spin-off serii Dark Elements, o czym wcześniej nie wiedziałam i to pewnie tam wyjaśniane były pewne zależności rządzące tym światem. Nie mówię, że do sięgnięcia po to konieczna jest znajomość innej twórczości autorki. Spokojnie można się połapać bez tego i nie ma tu nic skomplikowanego. Po prostu czułam, że niektóre rzeczy nie są mi objaśniane, a chciałabym wiedzieć, jak działa ten świat.

Jeżeli z kolei słuchałabym serca to powiedziałabym, że strasznie wyciągnęłam się w te książkę i nie mogłam się od niej oderwać, co nie zdarzało się ostatnio. Dużym plusem w moim odczuciu jest tutaj przedstawienie choroby barwnikowego zwyrodnienia siatkówkowego, które dotyka główną bohaterkę. Jest to zupełnie nowy temat dla mnie i nie spotkałam się jeszcze z bohaterem reprezentującym tego typu problemem, a już szczególnie w fantastyce, gdzie wszyscy muszą być idealni, piękni i doskonale walczyć, więc o problemach zdrowotnych nigdy nie ma mowy. No i jeżeli już mówię o słuchaniu serca to muszę powiedzieć, w jakim ono jest stanie, ponieważ zakończenie tej książki przejechało je walcem i to kilkukrotnie. Czy spodziewałaś się takiego zakończenia? Tak Czy spowodowało to, że zabolało mniej? Haha, chciałabym.

Książka ta zachęciła mnie do zacierania rąk na kolejne tomy tej serii(mam nadzieję wydane, jak najszybciej w Polsce), ale również do zainteresowania się innymi książkami autorki. Sądzę, że będzie to coś idealnego dla mnie na wszelkiego rodzaju kryzysy czytelnicze i potrzebę czytania czegoś lekkiego.

Ciężko jest mi wyrazić swoją opinię na temat tej książki, ponieważ moja relacja z nią jest bardzo skomplikowana.

Jeżeli słuchałabym rozumu to powiedziałabym, że jest to książka na 3 gwiazdki. Dość głupiutka i przewidywalna. Coś, co powstałoby gdyby do jednego worka wrzucić Zmierzch, Niezgodną, Nocnych łowców i Bridget Jones. Mocno trzymająca się wszystkich schematów...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Jest to napisane o wiele cięższym angielskim, niż książki czytane przeze mnie do tej pory, więc tak tylko ostrzegam osoby, które tak, jak ja spłoszone opiniami o marnym tłumaczeniu zdecydują się po nie, nie sięgać. A wracając do samej fabuły. Pomysł: coś genialnego. Romans między synem prezydentki stanów zjednoczonych i brytyjskim księciem. Przecież, to brzmi po prostu bardzo ciekawie… może trochę, jak fanfiction i zasadniczo ma właśnie taki klimat, ale czy to źle? Moim zdaniem wręcz przeciwnie.

Pierwsza połowa jest słabsza od drugiej, ze względu na to, że nie do końca czułam ten romans opierający się jedynie na sprawach łóżkowych. W pewnym momencie książka ta stała się niespodziewanie erotykiem, bez większego wyjaśnienia, po co i jakie fundamenty mają te relacje, ale potem odpłynęła w zupełnie inne regiony i to bardzo na plus. Można się uśmiechnąć, można zauroczyć i powzdychać, do księcia angielskiego piszącego urocze listy w środku nocy albo wciągnąć w zawiłości polityczne. Dla każdego coś dobrego.

Emocjonujące, dobre young adult usytuowane w 2020r, który naprawdę nim jest. Co więcej, mogę dodać, że rozmowy między młodymi ludźmi faktycznie brzmią, jak rozmowy między prawdziwymi młodymi ludźmi, co zasadniczo w obyczajówkach i romansach jest warte pochwały, bo nie zawsze jest takie oczywiste. No i jeszcze cytaty z listów Hamiltona, już samo to zasługuje na dodanie gwiazdki. Ogólnie te wszystkie odwołania historyczne i popkulturowe były czymś, co chwyciło mnie za moje humanistyczne serce. Nie jest to może czymś, co trafi do mojej topki, w przeciwieństwie do ogółu społeczeństwa, ale wciąż cenie te książkę bardzo wysoko.

Jest to napisane o wiele cięższym angielskim, niż książki czytane przeze mnie do tej pory, więc tak tylko ostrzegam osoby, które tak, jak ja spłoszone opiniami o marnym tłumaczeniu zdecydują się po nie, nie sięgać. A wracając do samej fabuły. Pomysł: coś genialnego. Romans między synem prezydentki stanów zjednoczonych i brytyjskim księciem. Przecież, to brzmi po prostu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Prawdopodobnie ostatnia lektura w liceum i jednocześnie jedna z lepszych.

Prawdopodobnie ostatnia lektura w liceum i jednocześnie jedna z lepszych.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Czy jest to całkiem dobry licealna obyczajówka/ dramat młodzieżowy, w który wciągnęłam się tak, że nie spałam, bo czytałam? Tak

Czy będę ją pamiętać za miesiąc? Nie, już teraz nie pamiętam imion.

Ta książka zasadniczo składa się z kilku bardzo dobrych elementów, a reszta jest po porostu przeciętna. Na przykład tytułowe listy to było coś genialnego! Były pisane po prostu pięknym językiem, tylko wycinać cytaty i wieszać nad łóżkiem. Szczególnie, jeżeli w listach omawiane były przez główną bohaterkę jakieś zdjęcia. Sposób, w jakie ona je interpretowała, jak duże emocjonalne znaczenia to dla niej miało to coś wprost genialnego. Cała jej pasja do fotografii ukazana w powieści to naprawdę doskonały wątek.

Jeżeli chodzi o formę to tutaj, tak naprawdę moje ulubione listy, czy maile znajdowały się na początku każdego rozdziału i były dla mnie promyczkiem tej książki. Z kolei znacznie mniej podobała mi się te realia rzeczywiste i relacja między główną dwójką w prawdziwym świecie. Może powodem jest to, że o wiele bardziej polubiłam postaci drugoplanowe, niż samych głównych bohaterów? Może po prostu nie potrafiłam poczuć tego związku tak bardzo jak powinnam, bo uważałam główną dwójkę za buców? A może dlatego, że opierał się on na kliszach romansów młodzieżowych i oczami wyobraźni widziałam tutaj ekranizacje w stylistyce zmierzchu. Jednak warto wspomnieć, że wbrew powszechnej opinii jakoby to był licealny romans to romansu jest tu, jak na lekarstwo. W główniej mierze jest to opowieść o skomplikowanych relacjach rodzinnych i próbie pogodzenia się ze stratą. Duży nacisk jest tu kładziony również na nieocenianie i nieszufladkowanie ludzi, co jest bardzo na plus.

Podsumowując dla mnie to było bardzo w porządku. Wciągnęłam się, ale raczej nie sięgnę po drugi tom, chociaż Rev to prawdopodobnie moja ulubiona postać, a o nim jest kontynuacja.

Czy jest to całkiem dobry licealna obyczajówka/ dramat młodzieżowy, w który wciągnęłam się tak, że nie spałam, bo czytałam? Tak

Czy będę ją pamiętać za miesiąc? Nie, już teraz nie pamiętam imion.

Ta książka zasadniczo składa się z kilku bardzo dobrych elementów, a reszta jest po porostu przeciętna. Na przykład tytułowe listy to było coś genialnego! Były pisane po prostu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Piękna, wzruszająca i przerażająca historia zarazem. O wiele dojrzalsza i brutalniejsza od pierwszej części opowieść o sile, ale też słabości kobiet i maniakalnej żądzy władzy, opowiedziana w formie historii życia założycielek czerwonego klasztoru. Czasem tak szokująca, że nie potrafiłam czytać dalej i potrzebowałam czasu, aby ochłonąć. Chciałabym też uprzedzić, że jeżeli ktoś dopiero ma w planach czytać to tutaj taki drobny trigger warning dla wielu sceny tu zawarte dotyczące przemocy seksualnej mogą być zbyt mocne. Jest tego tu naprawdę dużo, dlatego też, jeżeli poprzednia część była pisana z perspektywy dziecka i przez większość fabuły poza mocnym zakończeniem była raczej delikatna i lekka, tak tutaj trzeba nastawić się na sceny, które zdecydowanie nie są przeznaczone dla ludzi o słabych nerwach na takie tematy i młodszych czytelników.
Jeżeli jeszcze nie zachęciłam was i nie pokazałam, że ta książka to genialny kawał literatury, a moje przestrogi nie są wam straszne, to robię to teraz. Naprawdę warto dać szanse i po to sięgnąć. Jest to jeszcze lepsze od Maresi, a o mały włos i bym jej nie przeczytała, planując zakończyć te historię po pierwszym tomie i wiele bym w ten sposób straciła. A na potwierdzenie moich słów dam tutaj pierwsze zdania tej książki wypowiadane przez moją ulubioną postać, bo sądzę, że te zdania rekomendują te książkę same, lepiej niż jakiekolwiek moje zachwyty.
„Nie kochałam zbyt wielu osób w moim zdecydowanie za długim życiu. Dwie zdradziłam. Jedną zabiłam. Jedna mnie odrzuciła, a jedna rządziła moją śmiercią. W mojej przeszłości nie ma nic pięknego. Nie dobrego. Mimo to zmuszam się do spojrzenia wstecz i wspominam[…]”

Piękna, wzruszająca i przerażająca historia zarazem. O wiele dojrzalsza i brutalniejsza od pierwszej części opowieść o sile, ale też słabości kobiet i maniakalnej żądzy władzy, opowiedziana w formie historii życia założycielek czerwonego klasztoru. Czasem tak szokująca, że nie potrafiłam czytać dalej i potrzebowałam czasu, aby ochłonąć. Chciałabym też uprzedzić, że jeżeli...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Bardzo ciekawie wykreowany świat. Zasady, w jakich działa magia i różne Londyny to coś naprawdę na plus. Postaci też były bardzo dobrze wykreowane, ze szczególnym naciskiem na te bardziej poboczne. Nie zdarza się to często, ale tutaj każdy złol, przyjaciel głównej dwójki czy też zwykły strażnik i sklepikarz po prostu interesowali mnie swoją osobą. Główna dwójka, czyli Kell i Lila, może nie staną w rzędzie z moimi ulubionymi bohaterami wszech czasów, ale polubiłam ich. Lila jest to dość podręcznikowy przykład wyzwolonej, niezależnej złodziejko-piratki, która nie da sobie w kasze dmuchać, a z kolei Kell w zasadzie był Kellem. Niby chciał uchodzić za takiego silnego buca, ale w zasadzie to jest jeszcze szczeniakiem, który wszystkiego dopiero się uczy i nie do końca odnalazł jeszcze samego siebie. Daje to bardzo szerokie pole na rozwój tych osób w kolejnych tomach, tym bardziej, że chyba zapowiada się jakiś przeskok czasowy, bo co mnie zaskoczyły Mroczniejszy odcień magii, mógłby w zasadzie być jednotomówką. Zaskoczyło mnie też to, że zasadniczo nie dostaliśmy tu wątku romantycznego, chociaż widać było, że jest pod niego budowany fundament i ciekawi mnie, jak to zostanie rozwinięte. Brakowało mi tu jedynie trochę emocji, bo wbrew pozorom mimo tego, że jest to historia wypełniona akcją nie powodowało to takiej gonitwy myśli i zgrzytania zębami, jakiego się spodziewałam. Zdaje sobie sprawę, że tak naprawdę nie mam nic do zarzucenia tej książce, jednak dla mnie emocje i fakt, że nie mogę się od niej oderwać, szczególnie, jeżeli chodzi o fantastykę ma duże znaczenie, a tutaj mimo pędzącej akcji nie emocjonowałam się tym, tak bardzo jak bym mogła.

Podsumowując, jest to moim zdaniem książka bardzo dobra, przyciągająca mnie do kontynuowania serii i robiąca na nią dużą ochotę. Prawdopodobnie sięgnę też, po inne dzieła V.E. Schwab, bo widać, że pomysły ma naprawdę ciekawe, a już na pewno po "The Invisible Life of Addie LaRue", bo widzę ją na wszystkich topkach 2020 roku i jeszcze złego słowa na jej temat nie słyszałam.

Bardzo ciekawie wykreowany świat. Zasady, w jakich działa magia i różne Londyny to coś naprawdę na plus. Postaci też były bardzo dobrze wykreowane, ze szczególnym naciskiem na te bardziej poboczne. Nie zdarza się to często, ale tutaj każdy złol, przyjaciel głównej dwójki czy też zwykły strażnik i sklepikarz po prostu interesowali mnie swoją osobą. Główna dwójka, czyli Kell...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Podaruj mi miłość. 12 świątecznych opowiadań Holly Black, Ally Carter, Gayle Forman, Jenny Han, David Levithan, Kelly Link, Myra McEntire, Stephanie Perkins, Rainbow Rowell, Laini Taylor, Kiersten White, Matt de la Peña
Ocena 7,0
Podaruj mi mił... Holly Black, Ally C...

Na półkach: ,

Jak to można było spodziewać się po zbiorze opowiadań 12 autorów poziom jest bardzo nie równy. Były opowiadania, które bardzo mi się podobały i czytałam je z dużym zainteresowaniem bardzo żałując, że ta historia kończy się tak szybko, bo chętnie przeczytałabym więcej o tych bohaterach. Były też takie, które moim zdaniem nie miały sensu lub były po prostu nudne. Szczególnie, że jakby nie patrzeć było to 12 opowiadań dążących do tego, że ktoś się całuje w wigilie, więc bardzo łatwo było o schematyczność i nude od pewnego momentu. Przez to opowiadania bez jakiegoś ciekawego pomysłu po prostu toneły w tłumie.

Krótkie oceny każdego opowiadań z osobna:
"Północ" Rainbow Rowell - 2/5
Oczekiwania do autorki były spore, a zostały nie spełnione. Bardzo przesłodzona płaska historia z irytującymi bohaterami.
"Dama i lis" Kelly Link - 4/5
Podobało mi się. Byłam bardo zaintrygowana tym w jakim kierunku potoczy się ta intryga.
"Anioły na śniegu" Matt de la Pena - 3,5/5
Historia biednego studenta, więc pomysł bardzo dobry. Było bardzo sympatycznie, ale niektóre rzeczy mnie irytowały.
"Gwiazda polarna wskaże Ci drogę" Jenny Han - 2/5
Pomysł na przybraną córkę świętego mikołaja był genialny, realizacja i romans niestety gorszy.
"Cud Charliego Browna" Stephanie Perkins - 5/5
To było coś genialnego! Zdecydowanie najlepsze opowiadanie. Jak ja zakochałam się w relacji między bohaterami i w ich charakterach! Mogłabym zdecydowanie przeczytać o nich całą powieść, zamiast kilkudziesięciu stron.
"Kryzysowy Mikołaj" David Levithen - 1/5
To było bardzo dziwne. Ja od początku bałam się w jaką stronę to pójdzie, ale gdy dostałam scene, rodem ze zmierzchu, włamywania się tak naprawdę i przyglądania śpiącej drugiej połówce to ręce mi opadły i chociaż powinnam dać jakąś gwiazdkę za uroczą małą dziewczynkę - siostrę głównego bohatera to wątek romantyczny tutaj był jakimś żartem, więc niestety nie mogę dać wyższej oceny.
"Krampuslauf' Holly Black - 3,5/5
Nawet sympatyczne, ciekawy pomysł, ciekawe wykonanie, jednak czegoś mi tutaj zabrakło.
"Coś ty narobiła Sophie Roth" Gayle Formna -3,5/5
Zupełnie zapomniałam o istnieniu tego opowiadania, ale było przyjemne i z dawką humoru.
"Jezus malusieńki leży wśród wojenki" Myra McEntire - 4/5
Bardzo ciekawy pomysł, czytałam z zainteresowaniem.
"Witamy w Christmas w Kalifornii" Kiersten White - 3/5
Restauracja w której pojawia się nowy nastoletni kucharz mający podejrzany szósty zmysł, co przygotować ludzią zanim jeszcze złożą zamówienie. Fajnie, ale bez szału.
"Gwiazda Betlejemska" Ally Carter - 5/5
Moje drugie ulubione opowiadanie. Od pierwszych stron byłam bardzo ciekawa w jak to się potoczy i jakie sekrety skrywa główna bohaterka. Nie rozczarowało mnie w żadnym momencie.
"Dziewczyna która obudziła śniącego" Laini Taylor - 1/5
Jedynie utwierdziłam się w przekonaniu, że dzieła tej autorki to coś nie dla mnie. Jedyne opowiadanie, które z nudów zaczełam kartkować, ale może byłam uprzedzona.

Jak to można było spodziewać się po zbiorze opowiadań 12 autorów poziom jest bardzo nie równy. Były opowiadania, które bardzo mi się podobały i czytałam je z dużym zainteresowaniem bardzo żałując, że ta historia kończy się tak szybko, bo chętnie przeczytałabym więcej o tych bohaterach. Były też takie, które moim zdaniem nie miały sensu lub były po prostu nudne. Szczególnie,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

To była przyjemna lektura, ale bez szału. Podsumuje tutaj wszystkie 3 przeczytane do tej pory tomy, bo ewidentnie ta historia pierwotnie miała się zatrzymać na trylogii i ja też w ten sposób zakończe prawdopodobnie moją przygodę z tą serią. Bo o ile pierwszy tom podobał mi się, było to takie przyjemne czytadło na miarę zwiadowców, to na drugim tomie już się wynudziłam i niektóre rozwiązania fabularne po prostu mnie irytowały. Trzeci tom trochę się podciągnął, a szczególnie końcówka bardzo mi się spodobała - epilog był po prostu genialny. Dodatkowo bardzo przyjemnie patrzyło się na to, jak w perspektywie tych książek bohaterowie się rozwineli i jaka pojawiła się między nimi więź. Jednak to wszystko stało się już mocno powtarzalne i schematyczne. Po prostu kolejna typowa książka Johna Flanagana, tylko że ta seria w moich oczach niestety nie dorównuje zwiadowcą. Może jestem już na to za stara?
Ps. Jest to setna książka przeczytana przeze mnie w tym roku, tym samym spełniam swoje wyzwanie czytelnicze :)

To była przyjemna lektura, ale bez szału. Podsumuje tutaj wszystkie 3 przeczytane do tej pory tomy, bo ewidentnie ta historia pierwotnie miała się zatrzymać na trylogii i ja też w ten sposób zakończe prawdopodobnie moją przygodę z tą serią. Bo o ile pierwszy tom podobał mi się, było to takie przyjemne czytadło na miarę zwiadowców, to na drugim tomie już się wynudziłam i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Klimat średniowiecznej zimowej Rusi był po prostu genialny. Czułam się jak za dzieciaka, kiedy babcia czytała mi baśnie. Jest to zupełnie inne od wszystkich czytanych przeze mnie książki. Jest to dość powolna historia, w dużej mierze oparta bardziej na historii rodzinnej, niż na fantastyce. Jednak zupełnie mi się to nie dłużyło. Zawdzięczam to prawdopodobnie genialnemu stylowi pisania, który przeniósł mnie w sam środek mroźnej Rusi i wykreowaniu postaci, gdzie o każdym chciało się czytać, naprawdę o każdym. Nie było tam osoby której perspektywa by mnie nie interesowała (choć była pewna osoba która interesowała mnie najbardziej, wing wing Morozko). Nie jestem pewna czy powinno tutaj być, aż 9 gwiazdek, ale zupełnie nie potrafię wskazać jakiegokolwiek minusa, więc najwyraźniej musi tak być.

Klimat średniowiecznej zimowej Rusi był po prostu genialny. Czułam się jak za dzieciaka, kiedy babcia czytała mi baśnie. Jest to zupełnie inne od wszystkich czytanych przeze mnie książki. Jest to dość powolna historia, w dużej mierze oparta bardziej na historii rodzinnej, niż na fantastyce. Jednak zupełnie mi się to nie dłużyło. Zawdzięczam to prawdopodobnie genialnemu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Szybkie czytadło, humor trochę przypominał mi, jak kiedyś na początkach podstawówki, każdy zaczytywał się w dziennikach cwaniaczka. Czasem było zabawnie, a czasem za mocno w polskie kabarety, ale potrzebowałam czegoś lekkiego w zastoju czytelniczym.

Szybkie czytadło, humor trochę przypominał mi, jak kiedyś na początkach podstawówki, każdy zaczytywał się w dziennikach cwaniaczka. Czasem było zabawnie, a czasem za mocno w polskie kabarety, ale potrzebowałam czegoś lekkiego w zastoju czytelniczym.

Pokaż mimo to