Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Mam poczucie wyrzucenia pieniędzy w błoto.

Spodziewałam się analizy złoczyńców Disneya: skąd się wzięły pomysły na te postacie, jak wyglądał proces ich kreowania itd. Tymczasem jest to po prostu spis złoczyńców Disneya z dużą ilością kadrów z filmu. Większość informacji zawartych w tej książce nie jest żadną tajemnicą i można je na spokojnie znaleźć w internecie na stronach poświęconych twórczości Disneya. Szkiców pokazujących projekty wstępne postaci i ciekawostek jest tu niewiele.

Jedyną zaletą książki jest to, że jest ładna, więc dobrze się ją przegląda.

Szkoda, moim zdaniem “Złoczyńcy. Rozkosznie nikczenni” to zmarnowany potencjał.

Mam poczucie wyrzucenia pieniędzy w błoto.

Spodziewałam się analizy złoczyńców Disneya: skąd się wzięły pomysły na te postacie, jak wyglądał proces ich kreowania itd. Tymczasem jest to po prostu spis złoczyńców Disneya z dużą ilością kadrów z filmu. Większość informacji zawartych w tej książce nie jest żadną tajemnicą i można je na spokojnie znaleźć w internecie na...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Oznaczyłam jako “przeczytane”, jednak poddałam się przy siódmym rozdziale.

Wypożyczając “10 pytań, na które nauka nie znalazła jeszcze odpowiedzi, spodziewałam się eseju w klimacie popularnonaukowym. Myślałam, że autor przedstawi aktualne stanowisko naukowe w wybranych kwestiach, wyjaśniając jak do tego doszło. Następnie przejdzie do omówienia ewentualnych nieścisłości w danym konsensusie oraz przedstawienia jego aktualnej krytyki.

Tymczasem książka okazała się być filozoficznymi przemyśleniami autora na temat nauki podany w sposób bardzo chaotyczny. Rozdziały są mocno nierówne. Te omawiające zagadnienia z nauk ścisłych są dłuższe niż te zajmujące się naukami społecznymi.

Co do nauk ścisłych, to autor często odchodzi od tematu czy podaje wprowadza do tekstu ciekawostki, które niewiele wnoszą do tematu. Dodatkowo autor przywołuje wiele zagadnień z zakresu nauk ścisłych, których nie wyjaśnia. W efekcie, ja jako osoba, która niespecjalnie zna się na np. fizyce kwantowej, niewiele rozumiałam z czytanego tekstu. To duży minus w przypadku książki popularnonaukowej, która ma zadanie rozpowszechniać naukę w przystępny sposób dla czytelnika.

Z kolei zagadnienia z nauk społecznych zostały moim zdaniem potraktowane “po macoszemu”. Więcej tam przemyśleń filozoficznych autora odnośnie otaczającego go świata niż faktów związanych z tematem.

Zdarzały się momenty, w których czytało mi książkę z ciekawością, jednak przez większość czasu miałam poczucie bycia na nie angażującym wykładzie prowadzonym przez chaotycznego prowadzącego.

Kiedy uświadomiłam sobie, że od trzech tygodni próbuję się zmusić do tego, by skończyć ją czytać, dałam sobie spokój. Szkoda mi marnować czasu na książkę, której czytanie mnie nie angażuje ani nie sprawia mi przyjemności.

Oznaczyłam jako “przeczytane”, jednak poddałam się przy siódmym rozdziale.

Wypożyczając “10 pytań, na które nauka nie znalazła jeszcze odpowiedzi, spodziewałam się eseju w klimacie popularnonaukowym. Myślałam, że autor przedstawi aktualne stanowisko naukowe w wybranych kwestiach, wyjaśniając jak do tego doszło. Następnie przejdzie do omówienia ewentualnych nieścisłości w...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

“Jak przetrwać życiowe trudności. Mindfulness” to poradnik, mający wprowadzić czytelnika do praktykowania uważności ( z ang mindfulness). Ruby Wax, korzystając ze swojej wiedzy o terapii poznawczej opartej na uważności, daje wskazówki, jak wykorzystać uważność do radzenia sobie z trudnościami w życiu.

Autorka rozpoczyna od wprowadzenia “wielkiej szóstki” czyli jej zdaniem największymi trudnościami, z jakimi człowiek musi się zmierzyć w ciągu życia. Następnie proponuje sześć filarów uważności jako rozwiązanie.

Książka jest napisana w bardzo przystępny i gawędziarski sposób. Dużą część książki stanowią ćwiczenia. Część z nich ma skłonić do refleksji nad własnymi postawami, myślami i uczuciami. Z kolei pozostałe dotyczą praktykowania uważności w trudnych momentach.

Choć poradnik jest stosunkowo krótki, jego przeczytanie trochę mi zajęło. Wynika to z faktu, że starałam się rzetelnie wykonywać wszystkie ćwiczenia, a to wymagało czasu.

Ten poradnik uświadomił mnie, ilu rzeczy o sobie nie wiem np. jak mój organizm reaguje na konkretne emocje. Zaczęłam też zwracać większą uwagę na moje emocje i wynikające z tego zachowanie. Oprócz tego poznałam nowe ćwiczenia z uważności. Takie “uziemienie” bardzo przypadło mi do gustu i sprawdza mi się w miejscach publicznych. Mimo to dostrzegam to, że niektóre ćwiczenia się powtarzają.

Bardzo podbudowała mnie końcówka ostatniego rozdziału. Staram się praktykować uważność od pół roku. Różnie to wychodzi. Mam lepsze i gorsze momenty. Akurat w trakcie tego gorszego momentu. Ten fragment dodał mi otuchy. Uświadomił mi, że jesteśmy ludźmi, a ludzie nie są idealni. Najważniejsze, by mimo trudności, nie przestawać praktykować uważności.

Bardzo polecam “Jak przetrwać życiowe trudności. Mindfulness”. Dobrze wprowadza do tematu uważności. Daje też możliwość pracy z emocji na własną rękę.

“Jak przetrwać życiowe trudności. Mindfulness” to poradnik, mający wprowadzić czytelnika do praktykowania uważności ( z ang mindfulness). Ruby Wax, korzystając ze swojej wiedzy o terapii poznawczej opartej na uważności, daje wskazówki, jak wykorzystać uważność do radzenia sobie z trudnościami w życiu.

Autorka rozpoczyna od wprowadzenia “wielkiej szóstki” czyli jej zdaniem...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

“Materiał na męża” jest kontynuacją historii Luka i Oliviera. Historia zaczyna się dwa lata po wydarzeniach z “Materiału dla chłopaka”. Luke i Olivier dalej są razem i dobrze im się układa.Jednak Luke obserwując swoich znajomych, którzy biorą śluby lub zakładają rodziny, zastanawia się, czy aby nie przyszła pora też na nich. Dlatego postanawia oświadczyć się Olivierowi.

Dla mnie dużą zaletą tej serii są główne postacie i relacja między nimi. Lubię Luka i Oliviera. Podoba mi się to, że panowie, na przestrzenii tej serii, rozwijają poprzez mierzenie się ze swoimi trudnościami. To nie są te same osoby, które poznajemy na początku pierwszej części. Mam jednak wrażenie, że w tej książce większy nacisk został położony na postać Oliviera, bo to on przechodzi tutaj większą przemianę.Prowadzi to do sytuacji, w której to
Luke wypada na tego bardziej ogarniętego w tym związku. Ciekawie to wypada w porównaniu do poprzedniej części.

Dodatkowo lubię to, jak autor opisując związek głównych bohaterów skupia się na takich codziennych przyziemnych czynnościach. Olivier i Luke chodzą na spotkania ze znajomymi i rodzicami, organizują wyjście na musical albo po prostu spędzają w domu. Dużo też ze sobą rozmawiają. Czasem się przekomarzają, czasem się kłócą. Z tego wszystkiego wyłania się obraz sympatycznej prozy życia codziennego.

Tematem przewodnim książki jest małżeństwo i ślub. Panowie biorą udział w różnych uroczystościach weselnych. To skłania ich do refleksji odnośnie tego, czym dla nich jest małżeństwo. Wraz z tym pojawiają się przemyślenia odnośnie wyrażania swojej tożsamości seksualnej. Moim zdaniem jest to ciekawy wątek, ale moim zdaniem został potraktowany bardzo skrótowo i powierzchownie.

Nie podobało mi się zakończenie. Rozumiem pobudki chłopaków, ale uważam, że nie zostało to odpowiednio zbudowane. Cały ten motyw zajmuje raptem dwa ostatnie rozdziały. Miałam wrażenie, jakby autor od początku zaplanował takie zakończenie, po czym w trakcie pisania książki o tym zapomniał i dopiero na końcu sobie o tym przypomniał. Właśnie za to zakończenie odjęłam książce jedną gwiazdkę.

Mimo to uważam “Materiał na męża” za dobrą kontynuację serii. Myślę, że jeśli ktoś, tak jak ja, bardzo lubi głównych bohaterów, to z przyjemnością spędzi z nimi trochę więcej czasu.
Chętnie też przeczytam trzecią część, jeśli się pojawi.

“Materiał na męża” jest kontynuacją historii Luka i Oliviera. Historia zaczyna się dwa lata po wydarzeniach z “Materiału dla chłopaka”. Luke i Olivier dalej są razem i dobrze im się układa.Jednak Luke obserwując swoich znajomych, którzy biorą śluby lub zakładają rodziny, zastanawia się, czy aby nie przyszła pora też na nich. Dlatego postanawia oświadczyć się Olivierowi....

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Luke O’Donnell nie ma najlepszego okresu w swoim życiu. Bycie na celowniku paparazzi ze względu bycie synem gwiazdy rocka i popularnej piosenkarki zdecydowanie mu nie pomaga. Po jednej z imprez kompromitujące zdjęcie Luka trafia do gazet. Grożą mu za to nieprzyjemne konsekwencje w pracy. Luc postanawia znaleźć sobie chłopaka, z którym związek poratowałby jego reputację. W tym celu decyduje się na udawany związek z Oliwierem Blackwoodem - prawnikiem o nieskazitelnej opinii. W ten sposób rozpoczyna się znajomość tej dwójki.

Podobały mi się postacie Luka i Oliwiera. Choć na początku obaj wydają się być chodzącymi stereotypami na temat gejów, w toku historii każdy z nich przechodzi przemianę, mierząc się ze swoimi problemami. Szczególnie jest to widoczne po stronie Luca, gdyż to on jest narratorem tej historii. W efekcie budowana między chłopakami relacja sprawia wrażenie autentycznej. Mimo to zdarzają się momenty, gdy panowie dobijający trzydziestki zachowują się jak nastolatkowie. Na szczęście raczej mnie to bawiło niż frustrowało.

Bardzo doceniam to, że historia Luka i Oliwiera pokazuje zdrowe wzorce w relacjach. Komedie romantyczne często normalizują zachowania, które w realnym życiu byłyby uznane za toksyczne i niezdrowe. Tymczasem “Materiał na chłopaka” jest komedią romantyczną, która pokazuje rozwój dojrzałej partnerskiej relacji. Aż miło się czyta taką książkę.

Oprócz dwójki głównych bohaterów przez historię przewija się sporo postaci drugoplanowych, które są ciekawe, zabawne i wzbudziły moją sympatię.

Podoba mi się też to, że akcja książki nie jest przerysowana. Poza udawanym związkiem, który rozpoczyna tę historię, raczej nie ma tu absurdalnych zwrotów akcji. Całość jest całkiem realistyczna. Dodatkowo, brak jest wątków, które niepotrzebnie by rozciągały fabułę książki.

“Materiał na chłopaka” uważam za bardzo dobry romans. Książkę czytało mi się z przyjemnością. Z chęcią zabiorę się za drugą część.

Luke O’Donnell nie ma najlepszego okresu w swoim życiu. Bycie na celowniku paparazzi ze względu bycie synem gwiazdy rocka i popularnej piosenkarki zdecydowanie mu nie pomaga. Po jednej z imprez kompromitujące zdjęcie Luka trafia do gazet. Grożą mu za to nieprzyjemne konsekwencje w pracy. Luc postanawia znaleźć sobie chłopaka, z którym związek poratowałby jego reputację. W...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Mam mieszane uczucia względem “Spadochronu”.

Najbardziej przypadła mi do gustu część druga. Dzięki zaproponowanym ćwiczeniom miałam możliwość poważnie zastanowić się nad tym, jakie czynności i zadania sprawiają mi najwięcej przyjemności. Dało mi to bardzo dużo do myślenia w kwestii tego, jak i z czym chcę pracować. Często w pogoni za pieniędzmi człowiek nie myśli o takich rzeczach i bierze po prostu pierwszą z brzegu pracę, która jest w stanie zapewnić mu przeżycie. Tak przynajmniej było ze mną.
Ćwiczenia z książki niewątpliwie pozwoliły mi na nowo spojrzeć na swoje umiejętności. Jako młoda osoba z krótkim stażem pracy miałam bardzo niskie mniemanie o swoich umiejętnościach. Ta książka pozwoliła mi spojrzeć na moje zdolności w nowy sposób. Odkryłam, ile rzeczy tak naprawdę potrafię robić.
Dodatkowo “Spadochron” pokazuje jak kreatywnie podejść do poszukiwania pracy. Często myśląc o pracy, myślimy o bardzo konkretnych zawodach. Tymczasem na świecie jest cała masa stanowisk pracy, które są potrzebne, ale nie widać ich na pierwszy rzut oka.

Oprócz tego w książce znajduje się zestaw porad związanych bezpośrednio z procesem szukania pracy takich jak np. w jak szukać pracy lub firmy, gdzie chce się pracować, jak zweryfikować przyszłego pracodawcę, jak prowadzić rozmowę rekrutacyjną. Na pewno przydatne dla kogoś, kto wkracza na rynek pracy.

Niestety cała książka jest mocno przegadana, przez co jej czytanie się dłuży. Żeby dotrzeć do wartościowej treści, trzeba najpierw przebrnąć przez całą narrację stworzoną przez autora. Dodatkowo poradnik jest pisany z perspektywy amerykańskiego rynku pracy, co nie zawsze ma przełożenie na polskie realia. Przez ostatni rozdział nie mogłam przebrnąć.

O ile za kilka lat na pewno jeszcze raz zamierzam stworzyć swojego kwiatka, tak nie czuję potrzeby przeczytania całego “Spadochronu” jeszcze raz.

Mam mieszane uczucia względem “Spadochronu”.

Najbardziej przypadła mi do gustu część druga. Dzięki zaproponowanym ćwiczeniom miałam możliwość poważnie zastanowić się nad tym, jakie czynności i zadania sprawiają mi najwięcej przyjemności. Dało mi to bardzo dużo do myślenia w kwestii tego, jak i z czym chcę pracować. Często w pogoni za pieniędzmi człowiek nie myśli o takich...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Okładka książki Jak nie zgubić dziecka w sieci. Rozwój, edukacja i bezpieczeństwo w cyfrowym świecie Zyta Czechowska, Mikołaj Marcela
Ocena 7,4
Jak nie zgubić... Zyta Czechowska, Mi...

Na półkach:

“Jak nie zgubić dziecka w Sieci” to poradnik dla rodziców oraz nauczycieli poruszający temat korzystania z Internetu przez dzieci i młodzież. Książka podzielona jest na 10 rozdziałów. Połowa napisana jest przez Pana Marcelę, a druga połowa - przez Panią Czechowską. Całość jest napisana prostym i przystępnym językiem, przypominając luźno napisany felieton.

Mikołaj Marcela w swoich rozdziałach, wyjaśnia dlaczego jego zdaniem, lepiej jest edukować dzieci w kwestii korzystania z sieci niż ograniczać czas ekranowy czy odłączać Internet. Wskazuje zalety nowych technologii, jednocześnie próbując wytłumaczyć starszemu pokoleniu, dlaczego bycie online jest tak ważne dla współczesnych dzieci i młodzieży,
Autor zwraca się do rodziców z propozycjami, jak wdrażać dzieci w świat aplikacji społecznościowych i nauczyć je odróżniać wartościowy content od śmieciowego. Dodatkowo zachęca do tego, by przede wszystkim rozmawiać ze swoimi pociechami o tym, co robią w sieci. Oprócz tego Mikołaj Marcela dużo uwagi poświęca zagadnieniu bezpieczeństwa w sieci, dlatego w książce możemy znaleźć wskazówki odnośnie tego, z jakiej przeglądarki korzystać, jak tworzyć bezpieczne hasła do różnych kont i jakich danych nigdy nie należy podawać w sieci. Pan Marcela tłumaczy też jak rozpoznawać fake newsy i jak na nie reagować.
Te wszystkie porady, choć wydają się oczywiste, są ważne podczas poruszania się w przestrzeni cyfrowej i każdy powinien je znać. Takich rzeczy powinni uczyć w szkołach. Gdyby chociaż większość ludzi korzystających z Internetu, przestrzegałaby tych reguł, to przestrzeń internetowa na pewno stałaby się lepszym miejscem.

Z kolei Zyta Czechowska w swojej części skupia się przede wszystkim na pokazaniu, jak można wykorzystywać nowe technologie w pracy pedagoga. Można tu znaleźć sporo poleceń odnośnie stron internetowych i aplikacji wspierające naukę w różnych dziedzinach. Zdecydowanie jest to dla osób, które pracują lub zamierzają pracować z dziećmi.

Jak najbardziej zgadzam się z autorami odnośnie tego, że dzieci i młodzież powinni być od małego uczone, jak przemieszczać się w sieci. Moim zdaniem rodzice i szkoła mają za zadanie przygotować tego małego człowieka do życia w społeczeństwie. Nowe technologie odgrywają ważną rolę we współczesnym społeczeństwie, więc młodzi powinni być uczeni tego, jak się nimi posługiwać. Obrażanie się na ten fakt i wspominanie z tęsknotą “starych, dobrych czasów” tego nie zmieni.

Mimo to w mojej opinii oboje autorów podeszło bardzo optymistycznie do tematu. Mocno skupili się na zaletach nowych technologii. Myślę, że jest to świadoma decyzja. W polskiej mentalności nowe technologie wciąż negatywnie się kojarzą, a do dzisiaj w poważnych programach można usłyszeć od ekspertów, że “ta młodzież taka agresywna, bo w brutalne gry grają”( chociaż żadne badania nie potwierdziły takiej zależności). W takich warunkach zdecydowany głos za nowymi technologami jest bardzo ważny w kwestii równowagi opinii.

Brakuje mi też bibliografii na końcu książki. Co prawda, autorzy w tekście podają tytuły książek i nazwiska badaczy, na których prace się powołują, jednak zamieszczenie listy pozwoliłoby na zweryfikowanie źródeł(i uzupełnienie sobie listy rzeczy do przeczytania).

Zdecydowanie jest to książka dla osób, które niespecjalnie czują się dobrze w kontakcie z nowymi technologiami. Dla mnie, jako osoby, która od dziecka korzysta z Internetu dużo rzeczy z tej książki było oczywiste.

Mimo to uważam, że jest to wartościowa pozycja dla pedagogów i psychologów. Na pewno przyda się do prowadzenia wszelakich warsztatów czy wykładów skierowanych do dzieci, młodzieży lub rodziców.

“Jak nie zgubić dziecka w Sieci” to poradnik dla rodziców oraz nauczycieli poruszający temat korzystania z Internetu przez dzieci i młodzież. Książka podzielona jest na 10 rozdziałów. Połowa napisana jest przez Pana Marcelę, a druga połowa - przez Panią Czechowską. Całość jest napisana prostym i przystępnym językiem, przypominając luźno napisany felieton.

Mikołaj Marcela...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Okładka książki 10 minut uważności. Jak pomóc dzieciom radzić sobie ze stresem i strachem Goldie Hawn, Wendy Holden
Ocena 7,6
10 minut uważn... Goldie Hawn, Wendy ...

Na półkach:

Napisany przystępnym językiem poradnik o wprowadzaniu technik uważności w życie swoje i dziecka. Książka w prosty sposób wyjaśnia, jak działa mózg i jak wpływa na niego ćwiczenie uważności. Dodatkowo zawiera propozycje ćwiczeń , które można praktykować z dziećmi, ale i samemu.
Po jej przeczytaniu w końcu przełamałam się i zaczęłam praktykować medytację. Bardzo mi to pomaga w codziennym życiu.

Napisany przystępnym językiem poradnik o wprowadzaniu technik uważności w życie swoje i dziecka. Książka w prosty sposób wyjaśnia, jak działa mózg i jak wpływa na niego ćwiczenie uważności. Dodatkowo zawiera propozycje ćwiczeń , które można praktykować z dziećmi, ale i samemu.
Po jej przeczytaniu w końcu przełamałam się i zaczęłam praktykować medytację. Bardzo mi to pomaga...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka jest bardzo dobrym wprowadzeniem do tematu ideologii politycznych. Autor omawia najważniejsze ideologie, przedstawiając ich rys historyczny, założenia oraz ich miejsce we współczesności. Wszystko to jest napisane w bardzo przystępny sposób.
Takie rzeczy powinny być omawiane w szkole, aby zwiększać świadomość ludzi jako wyborców i obywateli.

Książka jest bardzo dobrym wprowadzeniem do tematu ideologii politycznych. Autor omawia najważniejsze ideologie, przedstawiając ich rys historyczny, założenia oraz ich miejsce we współczesności. Wszystko to jest napisane w bardzo przystępny sposób.
Takie rzeczy powinny być omawiane w szkole, aby zwiększać świadomość ludzi jako wyborców i obywateli.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

“Wampir z MO” to kontynuacja powieści “Wampir z M-3”, w której dalej śledzimy losy wampirów z Pragi warszawskiej.

Niestety książka jest dla mnie zwyczajnie nijaka. Ot zbiór luźno połączonych ze sobą opowiadań, w których nasi bohaterowie notorycznie wpadają w tarapaty, by ostatecznie wyjść z nich bez żadnego uszczerbku. Ten schemat oraz brak ciągłej historii sprawiają, że “Wampir z MO” jest bardzo nieangażujący. Po skończeniu książki już nie pamiętam fabuły połowy opowiadań.

Bohaterowie są sympatyczni i da się ich lubić. Szczególnie dobrze wypadają tutaj Marek i Igor.

Co do humoru to mnie nie porwał. Książka niewątpliwie jest utrzymana w bardzo lekkim klimacie i czyta się się ją lekko. Zdarzyło mi się kilka razy uśmiechnąć, ale nie przypominam sobie żadnych wybuchów śmiechu.

Czuję się rozczarowana tą pozycją. “Wampira z M-3” czytałam dość dawno, ale pamiętam, że bardzo mi się podobał. Zastanawiam się, czy to moje poczucie humoru zmieniło się przez ten czas czy po prostu ta kontynuacja odstaje poziomem od poprzedniczki. Mam podobne odczucia jak w przypadku “Upiora w Ruderze”: autor wpadł na dobry pomysł, ale nie do końca wiedział, co chce z nim zrobić.

Podsumowując “Wampir z MO” jest dla mnie przeciętnym czytadłem, po które można sięgnąć, jeśli nie ma się nic lepszego pod ręką.

“Wampir z MO” to kontynuacja powieści “Wampir z M-3”, w której dalej śledzimy losy wampirów z Pragi warszawskiej.

Niestety książka jest dla mnie zwyczajnie nijaka. Ot zbiór luźno połączonych ze sobą opowiadań, w których nasi bohaterowie notorycznie wpadają w tarapaty, by ostatecznie wyjść z nich bez żadnego uszczerbku. Ten schemat oraz brak ciągłej historii sprawiają, że...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Wciągająca, wstrząsająca i bardzo smutna.

Wciągająca, wstrząsająca i bardzo smutna.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Sięgając po “upiora w Ruderze” spodziewałam się, no cóż… upiorów w ruderze.

Historia rozpoczyna się od wypadku z armatą, na skutek którego giną dwie szlachcianki oraz ich służąca. Dobra wiadomość jest taka, że ich dusze zostaną zbawione. Z kolei zła wiadomość jest taka, że najpierw muszą odbyć 500 lat kary, nawiedzając pałac w Liszkowie.

W sumie książka okazuje się być zbiorem kilku historyjek, które łączy motyw nawiedzonego dworku szlacheckiego. Po kolei przechodzimy od okresu Napoleona przez II Wojnę Światową, następnie czasów PRL-u, po to, by zakończyć na (nie)dalekiej przyszłości.

Same historie na początku bardzo mnie wciągnęły. Myślę, że to kwestia dobrze zbudowanego klimatu poszczególnych okresów historycznych. Dzięki temu łatwo było mi się zatopić się w czytaniu. Jednak z każdym kolejnym rozdziałem miałam poczucie, że autor nie za bardzo ma pomysł, co chce zrobić z tą historią. Brakowało mi jakiegoś celu, do której by te wszystkie przygody prowadziły.

Epilog jest bardzo dziwny. Pilipiuk chyba chciał wyśmiać ideologie, z którymi się nie zgadza, ale moim zdaniem wyszło to bardzo topornie i niezrozumiałe( ja w sumie nie do końca zrozumiałam, co autor konkretnie wyśmiewa).

Postacie są w porządku. Na próżno szukać tu jakiś rozbudowanych charakterów, ale bohaterowie dobrze realizują swoje schematy, a ich interakcje między sobą dostarczają rozrywki.

Co do humoru, to nie przypominam sobie częstych wybuchów śmiechu, choć uśmiech towarzyszył mi często w trakcie czytania.

Świetnie wypadł motyw historii Edwarda Kukuły. Moim zdaniem to najlepszy element tej książki. Wątek Kukuły jest świetnie przemyślany i poprowadzony. Dodatkowo kipi absurdem, co czyni go bardzo zabawnym.

Bardzo boli mnie fakt, że tytułowych upiorów nie za dużo w tej powieści. Patrząc na tytuł spodziewałam się, że to właśnie potępione duchy będą głównymi bohaterkami opowieści i to wokół nich skupiać się będzie cała akcja książki. Tymczasem upiory są tu tutaj po prostu pobocznymi postaciami.

Mimo, że nie dostałam tego, czego oczekiwałam, dobrze czytało mi “Upiora w ruderze”. Na pewno przeczytam coś jeszcze od Pilipiuka, choć wydaje mi się, że nie jest to jego najlepsze dzieło.

Sięgając po “upiora w Ruderze” spodziewałam się, no cóż… upiorów w ruderze.

Historia rozpoczyna się od wypadku z armatą, na skutek którego giną dwie szlachcianki oraz ich służąca. Dobra wiadomość jest taka, że ich dusze zostaną zbawione. Z kolei zła wiadomość jest taka, że najpierw muszą odbyć 500 lat kary, nawiedzając pałac w Liszkowie.

W sumie książka okazuje się być...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Okładka książki Sposób na trudne dziecko. Niezbędnik dla rodziców, nauczycieli i terapeutów Artur Kołakowski, Agnieszka Pisula
Ocena 7,5
Sposób na trud... Artur Kołakowski, A...

Na półkach:

“Sposób na trudne dziecko. Niezbędnik dla rodziców, nauczycieli i terapeutów” to poradnik, w którym autorzy przedstawiają sposoby na trudne zachowania dzieci.

Całość jest podzielona 4 części. W pierwszej części autorzy tłumaczą założenia teoretyczne, które stanowią podstawę proponowanych technik. W następnej części przedstawiane są kolejno techniki postępowania z trudnymi zachowaniami u dzieci. Trzecia część poświęcona jest analizowaniu poszczególnych przykładów trudnych zachowań wraz z podanymi przykładowymi rozwiązaniami. Na zakończenie autorzy zamieścili materiały pomocnicze w postaci ćwiczeń lub rysunków do własnego wykorzystania.


Książka jest napisana bardzo przystępnym językiem. Dodatkowo poradnik pełen jest różnych tabel i schematów, które porządkują wiedzę i ułatwiają przyswojenie treści.

Warto jednak pamiętać, że jest to książka napisana w nurcie behawiorystycznym. Choć nurt behawiorystyczny cieszy się dobrą opinią, jeśli chodzi o pracę z trudnym zachowaniem u dzieci, istnieją zwolennicy metod z innych nurtów. Zatem jeśli ktoś nie jest zainteresowany perspektywą behawiorystyczną, to może sobie darować tę książkę.

Oprócz tego brakowało mi wyraźnego zaznaczenia, że z racji specjalizacji autorów, książka skupia się przede wszystkim na dzieciach z orzeczeniem(ADHD lub autyzm). Zaproponowane rozwiązania niewątpliwie sprawdzą się u zdrowych dzieci, ale sposób pracy będzie się trochę różnił.

Ja jestem zadowolona z przeczytania tej książki, bardzo pomogła mi odnaleźć się w nowej pracy (przedszkolny punkt integracyjny).

“Sposób na trudne dziecko. Niezbędnik dla rodziców, nauczycieli i terapeutów” to poradnik, w którym autorzy przedstawiają sposoby na trudne zachowania dzieci.

Całość jest podzielona 4 części. W pierwszej części autorzy tłumaczą założenia teoretyczne, które stanowią podstawę proponowanych technik. W następnej części przedstawiane są kolejno techniki postępowania z trudnymi...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Idioci - plaga naszego społeczeństwa. Można ich spotkać wszędzie, rujnują wszystkie nasze plany i nie ma na nich dobrego sposobu. A może jednak jest? Oto Maxime Rovere - francuski filozof postanawia odpowiedzieć na dwa pytania “co zrobić z idiotami?” i “I jak samemu nie wyjść na idiotę?”

Książka została napisana w formie poradnika i składa się z 14 rozdziałów, w których autor analizuje istotę idiotyzmu. Wyjaśnia, kim są idioci i w jaki sposób doprowadzają oni innych ludzi do szału. Tłumaczy jak nie rozmawiać z idiotami i proponuje inne rozwiązanie w tej sytuacji. Dodatkowo zastanawia się nad miejscem idiotów w społeczeństwie.

Niestety ta pozycja nie spełniła moich oczekiwań. Spodziewałam się czegoś, co sprawi, że zupełnie inaczej spojrzę na zjawisko ignorancji w społeczeństwie. Tymczasem większość z też przedstawionych przez autora już dawno dąży wśród ludzi pod postacią mądrości ludowych. Choć doceniam to, że te wszystkie mądrości zostały zebrane w jednym miejscu i uporządkowane.

Najbardziej spodobał mi się fragment o rozważaniach na temat miejsca idiotów na świecie. Ta analiza spodobała mi się najbardziej i ubolewam, że autor poświęcił temu tematowi więcej miejsca. Co prawda, wnioski zawarte w tym rozdziale też nie były dla mnie odkrywcze, to dobrze było je sobie przypomnieć.

Co do formy, to z jednej strony autor pisze prosto, lekko i prześmiewczo, co sprawia, że książkę czyta się całkiem przyjemnie. Jednak fragmenty odnoszące się bezpośrednio do filozofii wydawały mi się zagmatwane, dlatego czytałam je po kilka razy, zastanawiając się, czy dobrze wszystko zrozumiałam.

Może jednak należę do reprezentacji idiotyzmu, dlatego nie potrafię docenić tej pozycji?

Idioci - plaga naszego społeczeństwa. Można ich spotkać wszędzie, rujnują wszystkie nasze plany i nie ma na nich dobrego sposobu. A może jednak jest? Oto Maxime Rovere - francuski filozof postanawia odpowiedzieć na dwa pytania “co zrobić z idiotami?” i “I jak samemu nie wyjść na idiotę?”

Książka została napisana w formie poradnika i składa się z 14 rozdziałów, w których...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Zadbaj o swoje wewnętrzne dziecko” to książka autorstwa Charles’a L. Whitfiled’a, w której autor dzieli swoją wiedzą odnośnie DDD(dorosłych dzieci z rodzin dysfunkcyjnych) i DDA( dorosłe dzieci alkoholików) za pomocą konstruktu “wewnętrznego dziecka”.

Czym jest to tytułowe “wewnętrzne dziecko”? Tym właśnie określeniem autor nazywa nasze prawdziwe ja, to kim naprawdę jesteśmy. Dlaczego to wewnętrzne dziecko jest takie ważne?

“Kiedy działamy z pobudek prawdziwego Ja lub tego, kim jesteśmy, czujemy, że żyjemy. Możemy odczuwać ból w postaci zranienia, smutku, poczucia winy lub złości, lecz mimo to czujemy się pełni życia. Równie dobrze możemy też czuć radość, zadowolenie, szczęście, natchnienie, a nawet ekstazę. Mówiąc ogólnie, czujemy się obecni, kompletni, w pełni ukształtowani, na właściwym miejscu, prawdziwie, spełnieni i zdrowi”

Jeżeli człowiek w dzieciństwie był otoczony miłością, wsparciem i opieką, to jego wewnętrzne dziecko wzrasta wraz z nim i towarzyszy w dorosłym życiu. Niestety nie każdy miał możliwość być wychowywanym w takiej rodzinie. Wtedy pojawia się coś, co autor określa mianem “fałszywego ja” - maski, pod którą człowiek chowa się przed światem.

W książce Charles. L. Whitfield wyjaśnia, jakie sytuacje rodzinne przyczyniają się do zaniedbania pewnych potrzeb dziecka i powstania “fałszywego ja”. Tłumaczy, z jakich mechanizmów korzysta “fałszywe ja”, co ułatwia ich wychwycenie i rozpoznanie. Następnie daje wskazówki oraz rady odnośnie tego, jak rozpocząć proces uzdrawiania swojego “wewnętrznego dziecka”.

Mam mieszane uczucia w stosunku do tej pozycji. Do 13 rozdziału czytało mi się ją bardzo dobrze i byłam zachwycona. Podobało mi się to, jak autor w sposób uporządkowany i czytelny wyjaśnia zagadnienia związane z DDD. Doceniam również to, że to wszystko zostało napisane prostym i przystępnym dla każdego językiem. Dzięki temu tak książka może być nie tylko pomocą terapeutyczną dla osób z DDD, ale też źródłem informacji dla ludzi, którzy chcą się zapoznać z tym tematem.

Wykorzystanie tabel i schematów w celu przedstawienia wybranych zagadnień jak najbardziej się sprawdza, choć kilka wykresów było dla mnie niezrozumiałych.

Niestety rozdziały 13 i 14 to zwykłe powtórzenie w skróconej formie wszystkiego, co zostało już napisane w poprzednich rozdziałach. Moim zdaniem niepotrzebne wydłużanie pozycji.

Moim zdaniem rozdział 15 traktujący o duchowości był najsłabszym fragmentem książki. Autor na sam koniec książki wprowadza koncept “obserwującego ja”, dość skrótowo tłumacząc, o co mu chodzi. Doprowadziło to do zburzenia konceptu “Prawdziwe ja vs. fałszywe ja”, który był wałkowany przez praktycznie całą książkę. Dodatkowo ten rozdział wydał mi się dość mocno abstrakcyjny i niezrozumiały. To właśnie z tego rozdziału pochodzą ilustracje, które uznałam za niezrozumiałe. W tym fragmencie broni się tylko koncept siedmiu poziomów wewnętrznego dziecka. Myślę, że lepiej by było, żeby autor odpuścił sobie temat duchowości lub rozwinął go kosztem poprzednich rozdziałów.

Mimo wszystko uważam, że “ Zadbaj o swoje wewnętrzne dziecko” to ciekawa pozycja i warto się z nią zapoznać. Niewątpliwie może być przydatna dla ludzi z grupy DDD w celu identyfikacji swoich problemów. Z kolei dla pozostałych czytelników jest to okazja dla zapoznanie się z tematem przedstawionym w bardzo przystępny sposób.

Zadbaj o swoje wewnętrzne dziecko” to książka autorstwa Charles’a L. Whitfiled’a, w której autor dzieli swoją wiedzą odnośnie DDD(dorosłych dzieci z rodzin dysfunkcyjnych) i DDA( dorosłe dzieci alkoholików) za pomocą konstruktu “wewnętrznego dziecka”.

Czym jest to tytułowe “wewnętrzne dziecko”? Tym właśnie określeniem autor nazywa nasze prawdziwe ja, to kim naprawdę...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

“Zakazana retoryka. Podręcznik manipulacji” to poradnik autorstwa Glorii Beck. Autorka obiecuje wprowadzić czytelnika do świata technik manipulacyjnych, które odpowiednio użyte, dają możliwość wykorzystania innych ludzi do własnych celów. Z kolei osobom mającym wątpliwości etyczne, Pani Beck proponuje zapoznanie się ze swoją książką w celu obrony przed tego typu sztuczkami.

Poradnik podzielony jest na rozdziały, które skupiają się na poszczególnych technikach. Dostajemy informacje, na czym polega dana sztuczka, jak ją wdrożyć w życie i jakie przynosi korzyści. Wszystko przedstawiono bardzo czytelnie i przejrzyście.

Z punktu merytorycznego nie ma się do czego przyczepić. Działanie przedstawionych mechanizmów zostało już wielokrotnie udowodnione w różnych badaniach.

Niespecjalnie podoba mi się przedstawienie technik w kolejności alfabetycznej. Wiele z tych sztuczek funkcjonuje w podobnym kontekście i opiera się na tych samych mechanizmach. Z tego powodu ich współwystępowanie obok siebie będzie wychodziło bardzo naturalnie, nie trzeba się o to starać. Moim zdaniem książkę czytałoby się o wiele lepiej, gdyby techniki zostały pogrupowane według osiąganych korzyści w danym kontekście, tak jak to zrobiono we wstępie.

Dodatkowo nie przekonało mnie przedstawianie celów w postaci listy na początku rozdziału. Jaki sens ma omówienie celów danej manipulacji, skoro czytelnik jeszcze nie wie na czym ona polega? Poza tym, z racji tego, że te podpunkty wielokrotnie się powtarzały przy różnych technikach, zaczęłam w którymś momencie po prostu pomijać te strony.

Mimo ciekawej tematyki, czytanie tego poradnika po dłuższym czasie mnie nużyło. Miałam wrażenie, że w kółko czytam to samo, a całość jest strasznie przegadana. Jestem rozczarowana, że mimo zastosowania prostego schematu, który dobrze porządkuje informacje w poradniku, całość wypadła bardzo topornie w moim odczuciu.

Podsumowując, moim zdaniem bardzo przeciętna pozycja. Bez żalu pozbędę się jej ze swojej biblioteczki.

“Zakazana retoryka. Podręcznik manipulacji” to poradnik autorstwa Glorii Beck. Autorka obiecuje wprowadzić czytelnika do świata technik manipulacyjnych, które odpowiednio użyte, dają możliwość wykorzystania innych ludzi do własnych celów. Z kolei osobom mającym wątpliwości etyczne, Pani Beck proponuje zapoznanie się ze swoją książką w celu obrony przed tego typu sztuczkami....

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

“Dziki seks” autorstwa Carin Bondar to książka, w której autorka zabiera czytelnika w podróż do świata zwierząt, w celu pokazania różnorodności stosunków wszelakich.

Całość jest podzielona na trzy części zatytułowane: spotkanie, seks i następstwa. Te z kolei dzielą się na mniejsze rozdziały. W każdym z tych wątków autorka opisuje różne działania i zachowania zwierząt związane z rozmnażaniem, opierając to na przykładzie konkretnych gatunków.

W mojej opinii książka świetnie pokazuje, jak rozmaity jest świat zwierząt. Wygląda na to, że niezależnie od tego, jak pewne czynności wydają się być absurdalne, zawsze znajdzie się jeden gatunek, który będzie je wykonywał.

Jeśli chodzi o wady, to niewątpliwie należy do nich brak ilustracji. Ciężko jest wyobrazić sobie pewne rzeczy, kiedy nie wiesz, jak wygląda dane zwierzę. Dlatego zawsze miałam pod ręką telefon, żeby sprawdzić, o jaki gatunek chodzi.

Dodatkowo, z racji dużej ilości ilości informacji, czytanie “Dzikiego seksu” przez długi czas powodowało u mnie poczucie przesytu i zmęczenia. Moim zdaniem nie jest to pozycja na długi wieczór. Większą przyjemność sprawiało mi czytanie kilku rozdziałów dziennie.

Mimo to myślę, że osobom zainteresowanym tematem “Dziki seks” jak najbardziej przypadnie do gustu.

“Dziki seks” autorstwa Carin Bondar to książka, w której autorka zabiera czytelnika w podróż do świata zwierząt, w celu pokazania różnorodności stosunków wszelakich.

Całość jest podzielona na trzy części zatytułowane: spotkanie, seks i następstwa. Te z kolei dzielą się na mniejsze rozdziały. W każdym z tych wątków autorka opisuje różne działania i zachowania zwierząt...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Okładka książki Dlaczego mężczyźni kłamią a kobiety płaczą Allan Pease, Barbara Pease
Ocena 6,3
Dlaczego mężcz... Allan Pease, Barbar...

Na półkach:

Przed laty znajoma poleciła mi książkę “Dlaczego mężczyźni nie słuchają, a kobiety nie umieją czytać map” autorstwa małżeństwa Pease. Poradnik wywarł wtedy na mnie bardzo pozytywne wrażenie(świadczy o tym moja opinia na LC). Od tego czasu sporo się zmieniło: zdążyłam przez te lata dorosnąć i zaczęłam studiować psychologię, co dosyć mocno zmieniło mój pogląd na tego typu książki. Kiedy w antykwariacie znalazłam kolejną część tej serii, postanowiłam sprawdzić, czy państwo Pease zachwycą mnie drugi raz. Niestety, nie zachwycili, raczej czuję się mocno zmieszana po obcowaniu z ich książką.

Autorzy książki z jednej strony próbują kreować się w oczach czytelnika na ekspertów w danym temacie, powołując się na konkretne badania i analizując je pod kątem teorii ewolucyjnej(chociaż też pojawiają się wstawki bardziej pasujące do teorii ról społecznych, ale mam przeczucie, że państwo Pease niespecjalnie zdają sobie z tego sprawę) żeby na następnej stronie, niczym znajomy, który chce zabłysnąć w towarzystwie, zaczyna rzucać ciekawostkami, dowcipami czy też anegdotami na temat konkretnych par. Dla mnie te dwa skrajne wizerunki bardzo się gryzły, co sprawiało, że nie do końca wiedziałam, jak ustosunkować się do ich wywodu.

Podobna sytuacja występuje, jeśli chodzi o wiedzę prezentowaną w książce. Część z informacji faktycznie pochodzi ze sprawdzonych źródeł i można znaleźć ich potwierdzenie w internecie tudzież w podręcznikach psychologicznych. Jednak w bibliografii autorzy powołują się też na książki popularnonaukowe, w których informacje nie zawsze podlegają weryfikacji przed wydaniem i wypada je sprawdzić, zanim się na nie powoła. A patrząc na to, jak w bardzo powierzchowny sposób autorzy analizują informacje w swojej książce, wątpię czy oni zweryfikowali wszystkie źródła w prawidłowy sposób. Nie mówiąc już o tym, że płytka analiza autorów potrafi prowadzić do niedopowiedzeń np. w jednym z rozdziałów autorzy piszą, że “[...] tomografia kobiecego mózgu pokazuje, że on się nigdy nie wyłącza. Zawsze jest aktywny, nawet gdy kobieta śpi.”Niesamowite są te babki, co? Szkoda tylko, że brakuje informacji, że według najnowszych badań ludzki mózg zawsze jest aktywny, niezależnie od płci. Przy takim kontekście informacja o wiecznie aktywnym kobiecym mózgu już nie robi takiego wrażenia.

Poza tym w moim odczuciu ta książka jest mocno przestarzała. Większość badań pochodzi sprzed 2000 roku( a w nauce 20 lat to jest naprawdę kupa czasu, wiele rzeczy potrafi się zmienić przez ten czas), a sam poradnik został wydany w 2002 roku i nie był z żaden sposób aktualizowany. Oczywiście ktoś by mógł powiedzieć, że wymienione różnice są uniwersalne i występują zawsze, niezależnie od czasu czy szerokości geograficznej. Sami autorzy na wstępie zaznaczają, że “Może pewnego dnia mężczyźni i kobiety rzeczywiście staną się tacy sami[..]. My jednak w to wątpimy - przynajmniej nie przez najbliższe kilka tysięcy lat.” No tu bym polemizowała. Ja w trakcie czytania “Dlaczego mężczyźni kłamią, a kobiety płaczą” niejednokrotnie miałam wrażenie, że autorzy żyją w jakimś innym świecie, gdyż nie byłam w stanie odnieść treści poradnika do swojej rzeczywistości, Przykładowo nie znam wielu facetów, którzy są lubią majsterkować czy są wielkimi fanami sportu. Z tego powodu treści zawarte w rozdziale piątym wydawały mi się abstrakcyjne. Opisane wydarzenia bardziej pasowały mi do historyjek z czasów młodości moich rodziców niż do mojego życia. Wydaje mi się, że jednak w naszym społeczeństwie na przestrzeni lat zaszły pewne zmiany i nie da się tego ignorować.


Mimo to w poradniku znajduje się kilka fragmentów wartych przeczytania. Są to rozdziały o zrzędzeniu, szantażu emocjonalnym oraz kłamaniu. W tych przypadkach autorzy dosyć rzetelnie rozłożyli problem na czynniki pierwsze, wyjaśniając przyczyny danych zjawisk, ich dalsze skutki oraz jak postępować, by tych sytuacji uniknąć lub im zapobiec. Te rozdziały mogłabym spokojnie polecić każdemu, gdyż zawarte w nich informacje na pewno przydadzą się nie tylko w związkach, ale w ogólnie w kontaktach społecznych. Szkoda tylko, że reszta poradnika nie trzyma poziomu tych trzech rozdziałów, gdyż powstałaby wtedy zupełnie inna książka.

Podsumowując mam bardzo mieszane uczucia w stosunku do “Dlaczego mężczyźni kłamią, a kobiety płaczą”. Gdybym powiedziała, że ten poradnik to stek bzdur, to bym skłamała, ale gdybym nazwała tę książkę "rzetelnym i wiarygodnym źródłem informacji o związkach damsko-męskich" to też nie byłaby to prawda. W moim odczuciu do takich poradników powinno się podchodzić z dystansem, gdyż tylko wtedy można z nich wyciągnąć coś wartościowego. Tylko czy warto brnąć przez całą książkę tylko dla trzech (moim zdaniem) wartościowych rozdziałów i parunastu pomniejszych ciekawostek na temat kobiet i mężczyzn? Nie jestem pewna.

Przed laty znajoma poleciła mi książkę “Dlaczego mężczyźni nie słuchają, a kobiety nie umieją czytać map” autorstwa małżeństwa Pease. Poradnik wywarł wtedy na mnie bardzo pozytywne wrażenie(świadczy o tym moja opinia na LC). Od tego czasu sporo się zmieniło: zdążyłam przez te lata dorosnąć i zaczęłam studiować psychologię, co dosyć mocno zmieniło mój pogląd na tego typu...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

“Nadciąga burza” to pierwsza część trylogii “Katerina” autorstwa Robin Bridges. Tytułowa bohaterka - księżniczka Oldenburga Katerina Aleksandrowa zostaje wplątana w intrygi dworu carskiego ze względu na “klątwę”, którą nosi. Jak potoczą się losy jej i carskiej Rosji?

Dużą zaletą tej książki jest świat przedstawiony. Robin Bridges umieściła akcję swojej powieści w carskiej Rosji za panowania Romanowów i wplotła do głównej intrygi wydarzenia historyczne z tamtych czasów. Do tego autorka bardzo stara się oddać klimat tamtych czasów opisując rzeczy typowe dla tej kultury: etykietę, zwyczaje, stroje, bale i przyjęcia. To sprawia, że “Nadciąga burza” wyróżnia się na tle tego typu książek.


Co do reszty, to mamy do czynienia z typowymi schematami dla tego gatunku. Katerina, jak to typowa bohaterka takich powieści, jest inna niż wszystkie. Nie lubi balów ani przyjęć, nie marzy o ślubie i założeniu rodziny, tylko o byciu lekarzem i pracy w szpitalu(mimo że kobiety w Rosji nie mogą iść na studia medyczne). Do tego posiada moc wskrzeszania zmarłych, która czyni ją wyjątkową w oczach istot walczących o władzę w kraju. Oczywiście nasza główna bohaterka nie jest zadowolona z tego faktu i marzy o tym, by wszyscy dali jej święty spokój.

Oczywiście mamy też istoty nadnaturalne, snujące się między ludźmi, które dążą do przejęcia władzy w kraju. Wszyscy spiskują, walcząc o własne interesy i nikomu nie można ufać. To wszystko dodatkowo osnute jest tajemnicami i legendami sprzed lat.
Nie mogło też zabraknąć wątku romantycznego, więc obowiązkowo Katerina posiada dwóch adoratorów( dobrego i złego), którzy walczą o posiadanie jej na własność.

Mimo całej tej powtarzalności i przewidywalności przyjemnie mi się czytało “Nadchodzi burza”. Pewnie dlatego, że nie spodziewałam się za wiele. Książki tego typu powstają głównie w celu dostarczenia rozrywki i ciężko oczekiwać od nich czegoś więcej. Autorka w poprawny sposób wykorzystała schematy typowe dla tego gatunku powieści i, dla urozmaicenia, umieściła to wszystko w klimacie Carskiej Rosji. Jako całość wypadło to lekko i sympatycznie, co sprawiło, że “Nadchodzi burza” bardzo dobrze się u mnie sprawdziło w roli takiego niezobowiązującej lektury do poduszki.

Na pewno “Nadchodzi burza” jest dobrą książką w swoim gatunku i spodoba się osobom, które lubią takie klimaty. Mi przygody Kateriny na tyle przypadły do gustu, że zamierzam doczytać pozostałe części po angielsku.

“Nadciąga burza” to pierwsza część trylogii “Katerina” autorstwa Robin Bridges. Tytułowa bohaterka - księżniczka Oldenburga Katerina Aleksandrowa zostaje wplątana w intrygi dworu carskiego ze względu na “klątwę”, którą nosi. Jak potoczą się losy jej i carskiej Rosji?

Dużą zaletą tej książki jest świat przedstawiony. Robin Bridges umieściła akcję swojej powieści w carskiej...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

“Dziecko gwiazd. Atlantyda” to prezent, który otrzymałam kilka lat temu od rodziny ze stwierdzeniem, że skoro autorka napisała tę książkę, będąc w moim wieku, to na pewno mi się spodoba. Miała być też zachętą do próbowania własnych sił w pisaniu. Jednak nie poczułam potrzeby przeczytania jej od razu i tym sposobem “Dziecko gwiazd. Atlantyda” przeleżała szmat czasu w mojej biblioteczce, zanim zabrałam się za jej przeczytanie.

Główna bohaterka Meihna to 16-letnia księżniczka Atlantydy. Pewnego dnia słyszy przepowiednię, która mówi, że jej królestwo czeka nieuchronna zagłada. Od tego momentu dziewczyna będzie robić wszystko, by nie dopuścić do tragedii.

Pomysł z wykorzystaniem mitu o Atlantydzie w powieści zapowiadał się bardzo ciekawie. Niestety motyw ten nie został dobrze rozbudowany. Choć z ust każdego bohatera słyszałam zachwyty na temat “najwspanialszego królestwa świata”, nie dostałam żadnego dowodu na potwierdzenia tych słów. Nie miałam okazji jako czytelnik poznać tych cudownych maszyn, z których słynie Atlantyda ani tych wspaniałych odkryć naukowych. Autorka też nie rozwinęła się specjalnie na temat kultury atlantydzckiej. Brakuje opisów architektury, obrzędów religijnych, muzyki, tańców, ubioru jej mieszkańców. Samą wyspę też niespecjalnie poznałam, bo Meihna, mimo wielkiej miłości do swojego królestwa, przemieszcza się głównie po pałacu królewskim, ogrodach, a okazyjnie pójdzie sobie na plażę, tudzież wybierze się na wizytę do pobliskiej wioski. Za to w połowie książki akcja i tak przenosi się w inne miejsce i do Atlantydy wracamy dopiero pod koniec historii (ale i tak tylko do pałacu). To wszystko sprawia, że cudowne królestwo wypadło bardzo nijako i nie zapadło mi specjalnie w pamięć.

Akcja książki nie została rozplanowana za dobrze. Wydarzenia luźno wiążą się ze sobą, a część z nich sprawiała wrażenie napisanych na siłę, nie wnosząc nic do opowiadanej historii. Do tego cała książka zawiera masę ciągnących opisów przyrody połączonych z patetycznymi filozoficznymi przemyśleniami autorki, które nie dosyć, że spowalniają akcję, to jeszcze niesamowicie mnie nużyły. Od mniej więcej połowy zaczęłam czytać je pobieżnie, by dobrnąć do końca.

Bohaterowie są płascy do bólu. Nie ma w nich żadnej głębi psychologicznej, to po prostu zwykłe marionetki, których zadaniem jest odtworzenie jakiegoś bajkowego schematu. Nic więcej nie można o nich powiedzieć. Jedyna Nika zdobyła moją sympatię, będąc jedyną postacią posiadającą rozum. Z kolei Mojnes wydawał się być najbardziej ludzki. Autorce udało się (prawdopodobnie przypadkiem) całkiem wiarygodnie przedstawić dziecko, które nie potrafiło podołać nowym obowiązkom.

Meihna to chodzący ideał, a lista jej zalet ciągnie się stąd aż do Chin. Niestety to sprawia, że postać nastoletniej księżniczki wydaje się być totalnie odrealniona i nijaka. Ciężko zapałać do niej jakąś sympatią.

Podziwiam autorkę za to, że potrafiła stworzyć najgorszy wątek romantyczny, jaki miałam okazję przeczytać jeśli chodzi o powieści młodzieżowe. Meihna podczas wykonania swojej misji spotyka na swojej drodze Liaama. Chłopak postanawia jej towarzyszyć podczas podróży. Dlaczego? Po co? Narrator nam tłumaczy, że Liaamem kieruje chęć przeżycia przygody. Podczas wspólnej podróży nasi bohaterowie prawie w ogóle nie wchodzą z sobą w interakcje, ale to nie przeszkadza im na końcu historii załapać do siebie płomiennym ( niczym nieuzasadnionym) uczuciem. Już bardziej wiarygodna byłaby miłość między Meihną a kozą.

Finalne rozwiązanie historii bardzo nie satysfakcjonuje, a wyjaśnienie legendy o Atlantydzie przedstawione przez autorkę tak naprawdę nic nie wyjaśnia. Dostałam tylko kilka frazesów, które tak naprawdę rodzą więcej pytań niż odpowiedzi.

“Dziecko gwiazd. Atlantyda” to nie jest książka warta polecenia, nawet dla młodzieży. Nie ma w niej nic ciekawego, a warsztat pisarski autorki pozostawia wiele do życzenia. Pierwsze słowo, które przychodzi mi na myśl, gdy myślę to tej powieści to “nijaka”. Za to jak się podejdzie do jej czytania z ironią i sarkazmem - to potrafi być zabawna. Myślę jednak, że nie o taki efekt autorce chodziło.

“Dziecko gwiazd. Atlantyda” to prezent, który otrzymałam kilka lat temu od rodziny ze stwierdzeniem, że skoro autorka napisała tę książkę, będąc w moim wieku, to na pewno mi się spodoba. Miała być też zachętą do próbowania własnych sił w pisaniu. Jednak nie poczułam potrzeby przeczytania jej od razu i tym sposobem “Dziecko gwiazd. Atlantyda” przeleżała szmat czasu w mojej...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to