Popularne wyszukiwania
Polecamy
Mark Tully
5
6,9/10
Urodzony: 01.01.1936
Wieloletni korespondent BBC w Indiach.
Po przejściu na emeryturę pozostał w tym kraju.
Po przejściu na emeryturę pozostał w tym kraju.
6,9/10średnia ocena książek autora
37 przeczytało książki autora
40 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
India's Unending Journay. Finding Balance in a Time of Change
Mark Tully
7,0 z 1 ocen
3 czytelników 1 opinia
2007
Najnowsze opinie o książkach autora
No Full Stops in India Mark Tully
7,0
W czytanej właśnie przeze mnie "India's unending Journay" Mark Tully pisze, że "No Full Stops India"wzbudziła u niektórych w Indiach oburzenie. Oskarżono M. Tully o to, że żałuje on Indiom dobrodziejstw zachodniego postępu namawiając je, by szukały siły w wartościach swojej tradycyjnej kultury nie naśladując ślepo konsumpcjonizmu Zachodu. O czym jest książka? W dziesięciu rozdziałach autor zawarł reportaże dotyczące różnych indyjskich problemów - od życia prostych ludzi ze wsi służących bogatszym w mieście, przez problem współczesnego kolonizowania Indii poprzez pieniądz, opis hinduskiego święta Kumbh Mela, wrażenia z komunizującej Kalkuty po historię współczesnego sati, tło polityczne zamieszek hindusko-muzułmańskich i przedstawienie Indii tuż po zamachu na Rajiva Gandhiego.
Pokrótce, co w poszczególnych rozdziałach:
RAM CHANDER' S STORY
W "Historii Ram Chandera" Mark Tully opowiada o życiu swojego kucharza wspominając wiejskie wesele jego córki, w którym brał udział.
THE NEW COLONIALISM
W "Nowym kolonializmie" Mark Tully odwołuje się do poszukiwanej przeze mnie "Autobiography of an Unknown Indian" Nirada Chaudhuri i pisząc o relacjach między Wschodem i Zachodem wspomina swój pobyt w Mahabalipuram.
THE KUMBH MELA
to opis święta hinduskiego, które odbywa się cyklicznie co trzy lata (i co dwanaście) na zmianę w jednym ze świętych miast w Haridwar lub Alalhabad nad Gangesem, w Nashik nad Godawari i Ujjian nad Shiprą. Na święto ściągają z Indii dziesiątki milionów pielgrzymów.
THE REWRITING OF THE RAMAYAN
W "Ponownym pisaniu Ramajany" M. Tully pisze o fenomenie tworzenia filmu w oparciu o wielki starożytny epos indyjski "Ramajanę, o reakcjach, jakie wywoływał on u setek milionów widzów.
OPERATION BLACK THUNDER
W maju 1988, cztery lata po operacji Blue Star, podczas której armia indyjska rozprawiła się w pendżabskim Amritsarze z separatystycznym ruchem sikhijskim zajmując przemienioną przez ekstremistów w magazyn zbrojny Złotą Swiątynię, separatyści znowu zajęli świątynie w Amritsarze.
Zbezczeszczenie najświętszej dla sikhów świątyni podczas operacji Blue Star, śmierć podczas walk zbrojnych w jej wnętrzu pielgrzymów, zniszczenie uświęconego miejsca przyczyniło się do tego, że pół roku później w listopadzie 1984 roku premier Indira Gandhi zginęła z rąk swoich sikhijskich ochroniarzy, a odwet za tę zbrodnię kosztował życie dwóch tysięcy sikhów. Pamięć tej tragedii, zabójstwa premier, pogromu na sikhach wpłynął na to, że tym razem podczas operacji Black Thunder kolejny premier Indii, syn Indiry, Rajiv Gandhi zdecydował się przeprowadzić akcję siłami sikhijskiej policji (unikając użycia trzymanych w odwodzie komandosów z Delhi). Mimo gniewu wśród policjantów po postrzeleniu oficera policji SS. Virka dobrze zaplanowana i świetnie kontrolowana przez K.P.S. Gilla akcja doprowadziła do filmowanego na bieżąco przez ekipy telewizyjne (decyzja Rajiva) poddania się separatystów. Z powodu braku jedzenia i wody po wielu dniach oblężenia w świątyni, separatyści wyszli z podniesionymi w górę rękoma.
Podczas tej akcji Surjit Singh Penta, były atleta szkolony dla reprezentacji Indii, który przystawszy do separatystów po aresztowaniu jego rodziców został dowódcą brutalnej organizacji terrorystycznej Bhidranwale Tiger Force na oczach swojej poślubionej 9 miesięcy wcześniej żony zmarł po zażyciu cyjanku. Podobnie zmarł Karaj Singh Thande, major armii indyjskiej, który przystał do separatystów oburzony znieważeniem świątyni w akcji Blue Star. Tym razem opinia publiczna sikhów była przeciwko ekstremistom, także za to, że zbezcześcili świątynię, torturując w niej i zabijając osoby wg nich podejrzane o współpracę z policją, a nawet grzebiąc przy niej zabitych. Rajiv nie wykorzystał tej sytuacji ogłaszając od razu wybory i wzmacniając w nich szansę na zwycięstwo sikhijskiej partii Akali Dal. Jego matka Indira pragnąc zwycięstwa Kongresu w Pendżabie wolała rozbić jedność sikhów skłonnych wybrać do władzy raczej ludzi z sikhijskiej partii Akali Dal wzmacniając separatystów sikhijskich aż do momentu, gdy straciwszy nad nimi kontrolę zdecydowała się na atak na świątynię sikhów, otwierając tym samym drogę ku swojej śmierci z rąk sikhijskich zamachowców. Rajiv nadal pragnąc zwycięstwa Kongresu w Pendżabie dopuścił do zwycięstwa partii ekstremalnych, separatystycznych (wybrani zostali np tacy kandydaci jak żona i ojciec zamachowca odpowiedzialnego za śmierć Indiry).
COMMUNISM IN CALCUTTA
W rozdziale KOMUNIZM W KALKUCIE Mark Tully pisze o tym, że Indie komunistyczne nigdy nie przestały głosić chwały Stalinowi. A on w 1950 roku doradzał indyjskim komunistom zarzucenie walki zbrojnej na rzecz przygotowań do zwycięstw wyborczych. I one właśnie stały się rzeczywistością w Kerali i Zachodnim Bengalu, ale zanim Bengalem zaczęli rządzić komuniści, słynął on już za czasu kolonizacji brytyjskiej ze zbrojnych wystąpień. To on zrodził przecież najbardziej wojowniczego z indyjskich bojowników o wolność - Subhasa Chandrę Bose. Ale komunistyczna Kalkuta nie eliminuje tu jak inne komunistyczne kraje swojej przeszłości - kluby powstałe w czasach brytyjskiej kolonizacji, wyścigi, śpiew eucharystyczny, cień królowej Wiktorii - wg Marka Tully piszącego książkę na początku lat dziewięćdziesiątych- wszystko to wciąż trwa w Kalkucie. Komuniści objęli w niej władzę w 1977 roku. Przyjęli kraj o zniszczonym przez z czasem ukrócony przez Indirę terror też komunistycznych naksalitów.
Ciekawostki w tym rozdziale:
- o Mohanie Singhu Oberoi, ojcu hotelarstwa indyjskiego, który kupił tanio swój pierwszy hotel, bo zamknięto go na rok z powodu śmierci kilku gości (umarli na tyfus). Oberoi znalazł powód trudności - martwy kot w zbiorniku wodnym; z czasem tak rozkręcił swój biznes, że teraz możemy podziwiać sylwetkę jednego z jego hoteli obok bombajskiego Taj Mahalu. Stał się tak sławny, że w 2008 roku podobnie jak Taj Mahal - był celem ataków terrorystycznych.
- o poświęcaniu czarnej kozy, symbolu zła w świątyni Kali, ofierze, która ma uwalniać wiernych od zła.
- o posągu bogini Kali, na której głowę kapłani codziennie nakładają kilo czerwonego sinduru; raz a rok bramini zamknąwszy oczy myją jej wyobrażenie
THE DEORALA SATI
Tu Mark Tully opisuje sati, którego dokonano w 1987 roku w radźastańskiej wiosce w Deorala. 18-letnia wdowa po 23-letnim Maalu Singhu, Roopa Kanwar weszła na stos z ciałem męża i spłonęła u jego boku. Dyskusje wokół tego, czy Roopa umarła dobrowolnie, czy przymuszona przez społeczność, uczyniły tę sprawę tak głośną, że niedawno trafiłam na nią w ujęciu innego brytyjskiego znawcy Indii Williama Dalrymple (w "The Age of Kali").
TYPHOON IN AHMEDABAD
W rozdziale "Tajfun w Ahmedabadzie" Mark Tully opisuje politykę napuszczania na siebie muzułmanów i hindusów zdążającą do uzyskiwania głosów wyborczych. Gudżarat: stan, w którym urodził się głoszący ideę życia bez przemocy Gandhi, sławny z - nieznanego jeszcze w czas pisania książki Markowi Tully - pogromu muzułmanów z 2002 roku, jawi się w tej opowieści jako miejsce krwi już w latach wcześniejszych. 1969 rok - w ciągu sześciu dni zabito 2700 osób (wg oficjalnych źródeł 1300). Niebronionych przez policję. Czy rzeczywiście zamieszki sprowokowano, by zdyskredytować oponenta Indiry w Kongresie Moraji Desai, którego bazą wyborczą był Gudżarat i którego człowiek rządził w owym czasie Gudżaratem? W 1985 do zamieszek, które trwały aż po 1986 rok, doszło w wyniku wygranej wyborczej w Gudżaracie przywódcy kasty niegdyś prześladowanych, Solanki. Podstawą wygranej były obietnice rezerwacji miejsc na uniwersytetach i w instytucjach państwowych dla kast dotychczas uciśnionych. Kwestionujący tę wygraną bramini z Kongresu sprowokowali zamieszki hindusko-muzułmańskie. Mark Tully przybył do Ahmedabadu poznać nastroje ludzi po zwycięstwie w Gudżaracie prohinduskiej partii BJP w koalicji z Janata Dal. Chciał dowiedzieć się, jak się żyje w stanie zdominowanym przez fundamentalizm hinduski domagający się zburzenia kilkusetletniego meczetu w Ajodhja i postawienia na jego miejscu świątyni hinduskiej. Autor w rozmowie z muzułmankami przekonuje się, że kobiety przekonane są o politycznym wymiarze konfliktu między napuszczanymi na siebie muzułmanami a hindusami. Mark Tully opublikował swoją książkę w 1991, a więc rok przed zburzeniem meczetu. Dziwnie mi się czyta, gdy ja już wiem, co się zdarzy, a piszący jeszcze nie.
THE RETURN OF THE ARTIST
W rozdziale "Powrót artysty" Mark Tully przedstawia nam portret artysty rodem z plemion tubylczych, adiwasi, opisując go w kontekście wizyty w jego rodzinnej wsi.
THE DEFEAT OF A CONGRESSMAN
W rozdziale "Przegrana kongresmena" Mark Tully przedstawia nam wesele w zabitej deskami wiosce w stanie Bihar. Jest rok 1951, zaproszono 2000 gości, procesję ozdabia 50 ustrojonych słoni. Panna młoda jest siostrą Digvijaya, jednej z ważniejszych osób w polityce niepodległych od niedawna Indii, autorytetem cenionym za uczciwość, a jednocześnie kimś, kto w 1980 roku zrezygnuje z polityki oszukany przez kogoś, kto mu wiele zawdzięczał w karierze. Autor odwiedza go 9 lat potem w Patnie rozmawiając z nim o sytuacji w Indiach.
EPILOGUE: 21 MAY 1991
Epilogiem tej książki jest opis tego, jak autor i Indie przeżyły wiadomość o śmierci w samobójczym zamachu z rąk kobiety z Tamilskich Tygrysów ex-premiera Indii Rajiva Gandhiego. Zginął 21 maja 1991 roku, siedem lat po śmierci w zamachu jego matki Indiry.
Książka bardzo ciekawa, choć z perspektywy 1991 roku.
Kopia postu z mojej strony nietylkoindie.pl i blogu Zahry valley-of-dance.blog.onet.pl
India's Unending Journay. Finding Balance in a Time of Change Mark Tully
7,0
Od dawna podziwiam Marka Tully pasję Indii. Zaczęło się od poruszenia mrocznymi reportażami w "Sercu Indii", potem " No Full Stops in India", której jeszcze nie zdążyłam opisać, zaczynam czytać "India the Road Ahead".
Podtytuł omawianej książki brzmi - znajdując balans w czas przemiany. Jedną z idei Marka Tully jest hinduska niepewność pewności, którą autor traktuje jak lekcję pokory dla chrześcijan, pokazującą nam, że wiele dróg prowadzi do Boga. Wraca do niej w jedenastu reportażach z różnych miejsc Indii: od świętego miasta Puri nad Zatoką Bengalską po jeszcze bardziej święte Varanasi nad Gangesem.
W między czasie możemy odwiedzić Irlandię i poznając miejsce, gdzie M.T. zaczynał swoje wykształcenie i spotkanie z chrześcijaństwem pozastanawiać się, jak to się stało, że ultra katolicką Irlandię sukces materialny uczynił miejscem agresywnie sekularyzowanym.
Przy okazji wspomnień irlandzko- brytyjskich Mark Tully pisze o kształceniu w absolucie i lekcji pokory.
Opuszczamy Wielką Brytanię i jesteśmy w Indiach: w miejscach, które zmieniły Marka Tully, w Delhi, gdzie autor uczył się otwartości na odmienność, na prawdziwość istnienia innych dróg poznania znaczenia życia i istoty Boga. Tam też doświadczył, że w chrześcijańskich kościołach sikhowie i hindusi są gotowi przyjmować komunię przekonani, że to zabezpiecza podobny kontakt z ich bogiem, jak przyjęcie błogosławionego w świątyniach i gurdwarach prasadu. Znakiem tej otwartości jest też dodawane w hinduskich świętych pismach głoszących prawdę o bycie słowa "neti, neti" oznaczające "to jeszcze nie wszystko, to nie wyczerpuje tematu". Mark Tully odbiera to jako postawę pokory wobec złożoności rzeczywistości (także duchowej),która jest różnie wyjaśniana w różnych religiach. Podobnie rozumie on też słowa Gandhiego o pięknie kompromisu.
Podsumowując, że Indie nauczyły go pokory i akceptacji niepewności Mark Tully cytuje słowa Radhamrishnana "w hinduizmie intelekt jest podporządkowany intuicji, dogmat doświadczeniu, zewnętrzna ekspresja rzeczywistości wewnętrznej".
Wśród reportaży jest też rozdział poświęcony stolicy stanu Chattisgarh miastu Rajpur i panującej w nim wrogości radykalnych hindusów do muzułmanów i chrześcijan. Symbolem ich ruchu jest zabroniony w niektórych stanach trójząb.
Mark Tully omawiając ten problem wspomina czas Podziału Indii podczas odzyskiwania niepodległości od Brytyjczyków. Podział ten tak zabolał Gandhiego, że nie wziął on udziału w uroczystościach uznania niepodległości Indii. Dla radykalnych hindusów Podział ten był zbezczeszczeniem Matki Indii, z której "ciała" oderwano cześć nazwaną Pakistanem.
Tully pisze też o zrażeniu do Indii atakiem na świętą dla sikhów świątynię w Amritsarze samych sikhów, dotychczas tych, którzy stanowili trzon indyjskiej armii i jej zabezpieczenie podczas zamieszek.
Pisze też o tzw ryżowych chrześcijanach kupowanych dla wiary w Chrystusa. A także o pozostałościach systemu kastowego wśród indyjskich chrześcijan przejawiających się np w tym, że ktoś wzbrania się przyjąć komunię z rąk księdza dality.
Mówiąc o chrześcijaństwie w Indiach M.T. pisze o o zgodzie Watykanu na użycie podczas mszy form swojskich dla Indusów - wierni siedzący "po turecku" na podłodze, kapłan odprawia eucharystię przy niskim ofiarnym stoliku ubrany nie w komżę, ale jak hinduski kapłan okryty jedynie szalem.
Jeśli temat chrześcijaństwa w Indiach, to nie można zapomnieć o autorze "Złotej nici". Bede Griffith w"The Marriage of East and West" pisał: "żyjemy - na Zachodzie - połową naszej duszy, tą racjonalną, świadomą, a potrzebujemy odkryć inny wyraz siebie: intuicyjny, nieświadomy".
Mówiąc o chrześcijaństwie M.T. cytuje słowa ze świętej księgi innej wielkiej mniejszości Indii, z Koranu: " Dla ciebie twoja religia, dla mnie moja". Zgodnie z monoteistycznym islamem boska cześć oddawana przez hindusów Matce Indii kłóci się z monoteizmem muzułmanów. Stąd propozycje radykalnych hindusów rozpoczynania szkolnego dnia śpiewem "Vande Materam" oddającego boską cześć Indiom uznali oni jako nadużycie wobec nich, 130 milionowej mniejszości Indii.
Dla zachęty przestawiłam tylko niektóre z poruszanych w "India's Unending Journay" problemów.
Ciekawa książka. Dla miłośników Indii - lektura obowiązkowa:)
Kopia mojego postu z blogu Zahry valley-of-dance o mojej strony nietylkoindie.pl