-
ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel15
-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik253
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Biblioteczka
2024-04-13
2024-03-21
2024-03-23
2024-02-02
2024-01-20
2024-01-18
2023-11-11
2023-09-04
2023-08-12
2023-08-10
2023-01-04
Pierwsza część sagi Vardari wprowadza nas w nowy świat, nieznany z wcześniejszej serii (Krucze Pierścienie), równie odległy, co nasz własny. Co bardzo ciekawe, Evna nie jest im obca, stąd możemy podejrzewać jedno Uniwersum.
Juva to nasza główna bohaterka, córka Czytającej z krwi, dziedziczka rodu i miłośniczka polowań. Nie jest przywiązana do swojej rodziny i już zdecydowanie nie jest gotowa aby wziąć na karb swoje dziedzictwo. Kiedy jednak wrogowie-duchy, Vardari, wieczni produkujący perełki z krwi, rosną w siłę i zagrażają życiu jej rodziny, dziewczyna wie, że nie może pozwolić im na samowolkę.
Przez bardzo długi czas poznajemy łowczynię, jej świat i zwyczaje. Spora część książki jest dość czasochłonnym i mozolnym wprowadzeniem, niezbędnym by przygotować nas na to, co ma nadejść. W jej mieście mieszkańcy muszą zmierzyć się z wilkowatością - jest to stan, gdy ludzie, uzależnieni od perełek krwi, zachorowują na przypadłość, której nie da się leczyć. Jeszcze nie zwierzę, ale już nie człowiek.
Z kolei czytające z krwi, to takie nasze wróżki, tylko że z talizmanami, kośćmi, czerwonymi lampionami i kroplami krwi zamiast kart tarota. Czy takie kobiety umieją dochować sekretów? A może mają swój własny?
Juva musi zmierzyć się z demonami przeszłości i nie jest to w żadnym wypadku czcze gadanie, ani psychologiczne odzwierciedlenie. Jej życie naznaczył potwór, żelazny wilk. To on sprawił że jest jaka jest i że czuje bicie nie tylko swojego serca.
Mimo dość długiego początku powieść wartka, wciągająca, pełna zwrotów akcji. Główna bohaterka mimo iż jest młoda, nie daje sobie w kaszę dmuchać, za co ją cenię i chociaż czasem mózg odmawia jej posłuszeństwa (a komu z nas nie odmawia) to większość jej zachowań ma logiczny sens. Na ogół towarzyszy jej grupa przyjaciół, starszych mężczyzn, z którymi poluje na wilki. Wie, że może na nich liczyć i chociaż niejednokrotnie ryzykują własnym życiem, by sobie wzajemnie pomóc Juva wie, że nie każdą tajemnicę można wyjawić. A może jednak?
Powieść zdecydowanie dla starszego czytelnika, dużo w niej nic nie znaczącego seksu, lubieżnych myśli i niestety niepotrzebnych “ubarwiaczy”. Najpewniej autorka chciała, żeby całość była spójna i chociaż świat mi się bardzo podoba, czuje pewien niedosyt. Najzwyczajniej w świecie było mało akcji, a bardzo dużo wypełniaczy.
Czy mi się podobała? Na tyle, że chcę przeczytać kolejne tomy. Czy polecam? Na pewno fanom Siri, reszta czyta na własną odpowiedzialność. Osobiście mam sentyment do autorki od czasu “Dziecka Odyna” i nie odpuszczę również tej serii.
Pierwsza część sagi Vardari wprowadza nas w nowy świat, nieznany z wcześniejszej serii (Krucze Pierścienie), równie odległy, co nasz własny. Co bardzo ciekawe, Evna nie jest im obca, stąd możemy podejrzewać jedno Uniwersum.
Juva to nasza główna bohaterka, córka Czytającej z krwi, dziedziczka rodu i miłośniczka polowań. Nie jest przywiązana do swojej rodziny i już...
2022-10-14
Piękne lato, hiszpańskie słońce, uciążliwa rodzina i przystojny mężczyzna u boku. Czego chcieć więcej?
Catalina Martin to hiszpanka z krwi i kości. Uparta, krnąbrna, pewna siebie. Jej burzliwy temperament, ale też złote serce, dają się poznać światu w amerykańskiej firmie, gdzie każdego dnia zmaga się z kolejnymi zadaniami.
Aaron Blackford to stoicki profesjonalizm, mocne rysy twarzy, dopasowany garnitur i wiecznie niezadowolona mina. Kiedy mężczyzna wychodzi z propozycją ratowania Cat z opresji, nie wiadomo kto jest bardziej zdziwiony: on czy sama Cat. W końcu przecież Aaron nawet za nią nie przepada.
Książka (z jednym z moich ulubionych wątków miłosnych) opowiada historię dwójki ludzi, którzy zdecydowanie mają problem z komunikacją. I chociaż mężczyzna bardzo próbuje naprawić to, co zepsuł pierwszym wrażeniem, wyraźnie widzimy że idzie mu jak po gruzie.
Kobieta z kolei bardzo potrzebuje pomocy. Ma być świadkową swojej siostry na ślubie, gdzie jej były będzie świadkiem pana młodego. Czy to jest komfortowe? Zdecydowanie nie. Czy pojechanie tam w pojedynkę, bez partnera u boku który cię wesprze w każdej chwili, może być trudne? Jak cholera.
Gdy Aaron wychodzi z propozycją pomocy, Catalina odmawia. Duma i honor, to coś, czym kobieta się szczyci. Jednakże ślub zbliża się nieubłaganie, a mężczyzna nie zamierza się poddać.
Historia piękna w swej prostocie i inna niż wszystkie. Nie ma tutaj miłości od pierwszego wejrzenia, a przynajmniej nie z obu stron. Jest za to dążenie do celu, walka z demonami przeszłości, strach przed konsekwencjami i wciąż niestety…. Brak komunikacji.
A jednak to bardzo przyjemna pozycja, zwłaszcza dla osób z romantyczna duszą jak moja. Nie brak tutaj czarnych charakterów, dobrych przyjaciół i wścibskiej rodziny. Jest tu jednak dużo miłości, szczęścia i skradzionych pocałunków.
Bardzo polecam, zwłaszcza na jesienne dni, kiedy brak nam upalnego słońca. Nic tak nie poprawia nastroju jak spełniona miłość w otoczeniu katalońskiego słońca.
Polecam!
Piękne lato, hiszpańskie słońce, uciążliwa rodzina i przystojny mężczyzna u boku. Czego chcieć więcej?
Catalina Martin to hiszpanka z krwi i kości. Uparta, krnąbrna, pewna siebie. Jej burzliwy temperament, ale też złote serce, dają się poznać światu w amerykańskiej firmie, gdzie każdego dnia zmaga się z kolejnymi zadaniami.
Aaron Blackford to stoicki profesjonalizm,...
2022-09-26
Czy warto dawać drugą szansę? Czy można dojrzeć do przebaczenia? I czy to właśnie to przebaczenie jest tym, co da nam spokój ducha? Czy umiemy nie oceniać człowieka?
Kenna popełniła w życiu kilka błędów i musiała za nie słono zapłacić. Gdy po latach wraca z więzienia ma tylko jedną misję - odzyskać swoją córkę. Nie będzie to jednak łatwe. Pięć wiosen wcześniej urodziła dziewczynkę, której nie miała nawet okazji przytulić.
Ledger z kolei stracił najlepszego przyjaciela, zyskał jednak przybraną córkę Diem, którą pokochał jak swoje własne dziecko. Wiedział, że Scotty nie wybaczyłby mu, gdyby o nią nie zadbał.
Łatwo nam skazać człowieka, gdy znamy tylko swoją wersję wydarzeń. Ocenianie, plotkowanie czy obwinianie jest o wiele łatwiejsze, niż przyjęcie do wiadomości, że tak po prostu się zdarzyło i że owszem są ludzie za to odpowiedzialni, ale oni również cierpią.
Kenna będzie musiała się napracować, by odzyskać córkę i dobre imię, a i tak nie jest pewne czy jej się uda. Miłość życia kobiety tragicznie zginęła, córka została zabrana, a życie zostało skażone odsiadką w więzieniu. Czy jest szansa, że można zacząć jeszcze normalnie egzystować? Czy kobieta będzie w stanie znaleźć znów miłość i szczęście?
Wiem, że istnieją ludzie, którzy znaleźli się w złym miejscu i złym czasie. Nie wiem czy umiałabym się odnaleźć w takiej sytuacji, myślę że nikt tego nie wie. Jedni uczą się z tym żyć jeszcze inni schodzą na złą drogę. Nie ma na to dobrej rady, nie ma też jednego scenariusza. Prawdą jest że życie to nie tylko czarń lub biel. To wszystkie odcienie szarości, jakie jesteśmy w stanie sobie wyobrazić. Tak naprawdę życie to wszystkie kolory, o których możemy tylko pomyśleć.
Książka jest warta przeczytania, nawet jeżeli ostatecznie nie zgadzamy się z zakończeniem. Może było ono zbyt lekkie, zbyt gładkie, zbyt proste. A może właśnie takie, które w życiu zdarza się najrzadziej.
Polecam gorąco, jak każdą książkę Colleen Hoover. Jest pełna nadziei, miłości i przebaczenia. Pełna wiary, że można wszystko naprawić.
Czy warto dawać drugą szansę? Czy można dojrzeć do przebaczenia? I czy to właśnie to przebaczenie jest tym, co da nam spokój ducha? Czy umiemy nie oceniać człowieka?
Kenna popełniła w życiu kilka błędów i musiała za nie słono zapłacić. Gdy po latach wraca z więzienia ma tylko jedną misję - odzyskać swoją córkę. Nie będzie to jednak łatwe. Pięć wiosen wcześniej urodziła...
2022-08-26
Święta to magiczny czas, a cuda zdarzają się wtedy bezustannie. Istnieje cienka granica między magią a rzeczywistością, między niezwykłą chwilą, a zbiegiem okoliczności. Gdy jednak świat wysyła nam ostrzeżenie i to całkiem wyraźnie, czy możemy nic nie zrobić? Czy stać nas na pozostanie w miejscu i przeżywanie wciąż tej samej chwili bez refleksji?
Kto oglądał dzień świstaka? Albo ten świetny film z Tomem Cruzem i Emily Blunt, którego tytułu nie pamiętam, a gdzie zabijają potwory i jak umierają, to się cofają w czasie i przeżywają wciąż to samo?
Nasza bohaterka może nie ma aż tak drastycznych przeżyć, jednakże prosząc wszechświat o pomoc dostaje coś, czego się nie spodziewała. (Uwaga spoiler - uważajcie czego pragniecie, jest szansa że to dostaniecie i wcale Wam się to nie spodoba.)
Mae jest, delikatnie mówiąc, kobietą w zawieszeniu. Mocno przywiązana do tradycji, rzeczowa i bardzo rozsądna osoba, a jednak wciąż marzycielka, która boi się postąpić po swojemu.
Gdy kolejny rok z rzędu, razem z rodziną i ich przyjaciółmi spędza święta, koncentrując się na konkurencjach, objadaniu się i obściskiwaniu z niewłaściwą osobą, dociera do niej, że być może coś zepsuła. Nie wie na czym stoi relacja z jej wieloletnim przyjacielem, a swoim zachowaniem przekreśliła szansę na związek z miłością jej życia. Gdy prosi wszechświat o pomoc i interwencje dostaje… możliwość przeżycia tych świąt jeszcze raz. Naprawienia co zepsute. Koncentracji na tym co ważne, a nie co błahe. A może… może uświadomienia sobie że w życiu ważne są relacje, a nie przedmioty. Wagę stanowią sytuacje i ludzie, a nie wygrane.
Cofając się w czasie Mae ma okazję przyjrzeć się swoim decyzjom, zauważyć gdzie popełniła błąd a także nauczyć się cierpliwości - do siebie, świata i innych. "Miłość na święta" to przepiękna opowieść o tym, że druga szansa jest często bardzo dobrym wyborem. To historia o tym jak popełniamy błędy, ale też jak się na nich uczymy, a chociaż mało kto z nas ma taką okazję w życiu, by ważne chwile przeżyć więcej niż raz, to ta książka daje nam troszkę nadziei, że wszystko jest możliwe, a także że moja wiara w szczęśliwe zakończenia nie jest kompletnie wyssana z palca.
Jestem niepoprawna romantyczką, kto mnie zna wie o tym nie od dzisiaj. Może to wpływ książek, może tych przeklętych bajek Disneya, a może po prostu wiara, że każdy zasługuje na trochę magii, nie znam jednoznacznej odpowiedzi, skąd się u mnie to wzięło. Wiem jednak, że myślenie życzeniowe to nie wyssana z palca fraza, ale prawdziwa magia. I ja w nią wierzę.
Jeżeli potrzebujecie trochę magii i radości na te już prawie jesienne wieczory, to bardzo bardzo bardzo polecam. Nie będziecie żałować - nawet jeżeli jeszcze nie ma świąt.
Święta to magiczny czas, a cuda zdarzają się wtedy bezustannie. Istnieje cienka granica między magią a rzeczywistością, między niezwykłą chwilą, a zbiegiem okoliczności. Gdy jednak świat wysyła nam ostrzeżenie i to całkiem wyraźnie, czy możemy nic nie zrobić? Czy stać nas na pozostanie w miejscu i przeżywanie wciąż tej samej chwili bez refleksji?
Kto oglądał dzień...
2022-08-01
Co nas definiuje? Geny? Rodzina? Miejsce urodzenia? Pieniądze lub ich brak? Czy dokonując złych wyborów z dobrych pobudek, możemy wyjść na ludzi? Kiedy tak naprawdę jest moment, że jesteśmy skazani na porażkę?
Beyah znalazła się na świcie przez przypadek. Była jedną z tych dziewczyn, które zawsze wytykano palcami. Od najmłodszych lat musiała nauczyć się przetrwać w środowisku, które wcale jej tego nie ułatwiało. Matka-narkomanka nie jest dobrym przykładem do naśladowania, a wakacyjny ojciec też nie jest stałą podporą. Kiedy brakuje Ci pieniędzy na wszystko, a ktoś kto powinien się tobą opiekować, okrada cię że wszystkiego co masz, musisz nauczyć się walczyć. Nie inaczej było z naszą bohaterką.
Wszystko co Beyah miała, zawdzięczała sobie, swojej ciężkiej pracy i wytrwałości. Gdy sytuacja z dramatycznej zamienia się w tragiczną, dziewczynie nie pozostaje nic innego jak spakować się i polecieć tam, gdzie jej szansa na przeżycie wzrośnie.
Samson to najbardziej tajemniczy facet, z jakim kiedykolwiek miała styczność. Dziewczyna nie jest w stanie stwierdzić co ją w nim tak intryguje, ale czuje każdym kawałkiem skóry, że to nie jest zwykły mężczyzna. Jego oczy zdają się pokazywać jakąś głębię, a w jego towarzystwie Beyah czuje się.. akceptowana. Taka jaka jest, razem ze swoją trudną przeszłością. Tylko czy Samson może jej dać to czego ona potrzebuje? I kim tak naprawdę jest ów tajemniczy człowiek, w wypłowiałej koszulce i z nieodgadnionym wyrazem twarzy?
Czas w książce płynie spokojnie, ale akcja dzieje się szybko. Uczucie między dwójką naszych bohaterów ze zwykłego zauroczenia pięknie ewoluuje i nim jesteśmy w stanie zareagować, wiemy już podświadomie, że to będzie piękne i trwałe uczucie.
Tylko czy można wybaczyć kłamstwo? I czy miłość jest odpowiedzią na wszystko?
Każda z książek Colleen Hoover jest niezwykła i pełna magii. Każda ma też w sobie to, co pragniemy w jej książce znaleźć - miłość, przebaczenie, druga szansa. Żadna z jej powieści mnie nie zawiodła, także i tym razem był to majstersztyk. Gorąco polecam, zwłaszcza, że tylko ta autorka potrafi pokazać, jak ogromną siłą jest miłość i przyjaźń.
Przeczytajcie, nie pożałujecie.
Co nas definiuje? Geny? Rodzina? Miejsce urodzenia? Pieniądze lub ich brak? Czy dokonując złych wyborów z dobrych pobudek, możemy wyjść na ludzi? Kiedy tak naprawdę jest moment, że jesteśmy skazani na porażkę?
Beyah znalazła się na świcie przez przypadek. Była jedną z tych dziewczyn, które zawsze wytykano palcami. Od najmłodszych lat musiała nauczyć się przetrwać w...
2022-07-05
Dłuższy czas zastanawiałam się nad tą pozycją - czy jest dla mnie, czy da mi odpowiedzi na moje pytania, czy jest dobrym źródłem informacji. Moje empiryczne podejście do świata jak zwykle mnie nie zawiodło!
Dan Zigmond już na początku przedstawia nam filary tej publikacji. Wprowadza w system, w jakim funkcjonował Budda; ujawnia swoje spostrzeżenia; daje przykłady praktyczne z własnego życia; uświadamia nam przeszkody, na jakie możemy się natknąć; by na końcu i tak wprost nam pokazać, że będziemy popełniać błędy.
Każda strona napisana jest językiem przystępnym, z ogromną ilością odniesień do innych książek. Autor powołuje się na źródła dostępne, jak i te, których przyswojenie mogłoby nam zająć kilkanaście lat. W zrozumiały i prosty sposób, a przede wszystkim, w odpowiedni do dzisiejszego świata, wplątuje buddyjskie wartości, które mimo że znane, dopiero teraz ukazują się mi jako pełny obraz. Zauważa, gdzie najczęściej popełniamy błędy (zazwyczaj na własnym przykładzie), niestety nie daje nam jasnej wskazówki, co moglibyśmy naprawić u samych siebie.
Co naprawdę ciekawe, sam autor uważa, że nie dalibyśmy radę żyć jak Budda, bo kto z nas jest otwarty na to by jeść tylko to, co Ci przyniosą? I nie mam tu na myśli restauracji z gwiazdką Michelin, a raczej jałmużnę od dobrych ludzi?
"Pracuj jak Budda" to książka dość niezwykła. Kto z Was wie, ile dni przepracował w swoim życiu ten Wielki Oświecony? A no to wam powiem - ani jednego! Jak ktoś tak daleki od dzisiejszego opisu statystycznego człowieka, może doradzać jak mamy pracować?
Ostatnio miałam z przyjaciółką pewną rozmowę dotyczącą pracy - czy jest potrzebna? Czy gdybym była bogata, mogłabym przestać? (Dla ciekawskich: dużo pytań, mało odpowiedzi, ale wciąż żyję nadzieją, że kiedyś się wszystkiego dowiem). Z kolei Mój Ukochany musiał wysłuchiwać moich wątpliwości dotyczących podatków nałożonych na wypłatę, co z kolei przeniosło naszą rozmowę na pracę: jej zalety i wady - i tutaj również brak jednoznacznych odpowiedzi. Co ciekawe, ludzie którzy odchodzą na emeryturę, szukają sobie zajęć na jakąś część etatu bo nie umieją nie pracować.
W czasach pracoholizmu, wiecznego niedoczasu, błędnego koła nadgodzin, presji i większej wypłaty, czas by usiąść i się zastanowić nad sensem, ma tak naprawdę garstka ludzi. Tym, którzy mają plan na życie i wiedzą jak go realizować, włączając w to pracę, zazdroszczę. Tym którzy mają swoją ukochaną pracę - kibicuję. Tym, którzy mierzą się codziennie że smokami w swoim otoczeniu - szczerze współczuję.
Czy ta pozycja sprawi, że rozwiążą się wszystkie problemy? Absolutnie nie. Nie jestem pewna, czy chociaż jeden problem dzięki niej zostanie rozwiązany, ale… co ciekawe książka daje do myślenia. Prowokuje nas do analizowania stanu w którym się znajdujemy i weryfikacji, czy to jest to, czego chcemy.
Polecam, ta książka to inne spojrzenie na codzienność. Być może to właśnie jest to, czego Wam brakuje do zmiany zdania.
A może nie.
Dłuższy czas zastanawiałam się nad tą pozycją - czy jest dla mnie, czy da mi odpowiedzi na moje pytania, czy jest dobrym źródłem informacji. Moje empiryczne podejście do świata jak zwykle mnie nie zawiodło!
Dan Zigmond już na początku przedstawia nam filary tej publikacji. Wprowadza w system, w jakim funkcjonował Budda; ujawnia swoje spostrzeżenia; daje przykłady...
2022-06-22
Każdy zna taką parę - dwójkę ludzi, którzy zdecydowanie się nie znoszą. Patrzą na siebie jakby chcieli się zabić, są względem siebie złośliwi i aroganccy. I prawie zawsze pojawia się chemia….
Olive i Ethan nie lubią się od zawsze. Niestety chcą czy nie, muszą współpracować, bo kiedy jej siostra, a jego brat, biorą ślub i trzeba wszystko ogarnąć, Amy nie bierze jeńców.
Historia niczym nie różniłaby się od wszystkich komedii romantycznych, gdyby nie fakt, że para młoda oraz wszyscy goście weselni zostają otruci ciguatoksynami z owoców morza - tylko Olive i Ethan uchodzą z tego cało. To właśnie im szczęście sprzyja i mają dwie opcje - albo zostać w domu i użalać się nad sobą albo skorzystać z okazji, podszyć się pod Młodych i wybrać się na słoneczne Maui.
Tylko czy jest to warte tego, by spędzić dziesięć dni ze swoim wrogiem numer jeden?
Żaden z bohaterów nie zastanawia się długo i choć trzeba nagiąć kilka zasad, oboje pragną skorzystać z tej okazji maksymalnie jak się da. Pływanie, opalanie, cudowne jedzenie - sama byłabym tam, zanim ktokolwiek zapytałby się mnie czy chce. To cholerne Maui na Hawajach!
Tylko jakie jest prawdopodobieństwo, że dokładnie w tym samym czasie pojawia się tam Twoja była albo Twój szef z niej pracy? Oczywiście 100%. Czy można kompromitować się przez cały wyjazd? Bez wątpienia.
Historia sama w sobie nie jest niczym niezwykłym, ale nie ukrywam że zapewne jeden z wątków Was zaskoczy. Od pierwszych stron pokochacie Olive i jej wiecznego pecha, a także Ethana i jego wiecznie dziwne zachowanie w stosunku do siostry Amy. Cała powieść jest bardzo lekka i przyjemna, utożsamiamy się z bohaterami i kibicujemy im w każdej chwili. Zazdrościmy też każdej minuty na plaży czy podczas zachodów słońca. Każdy z nas chciałby przeżyć taką przygodę, zwłaszcza, że nie jest nam dane to na co dzień. Co ciekawe wewnętrzna przemiana obu sióstr podobała mi się tutaj najbardziej. Każda z nich z innym podejściem do świata, niezależnie od siebie, musiały przewartościować to, co zawsze uważały za pewnik.
Wspaniała historia, pełna pozytywnych emocji, ale pokazująca też, jak bardzo nasz osąd może się różnić od prawdziwych faktów. Jak bardzo możemy się mylić w stosunku do ludzi których kochamy. A na deser - że może warto dać szansę i rozmawiać, bo nie wszystko co się świeci musi okazać się złotem.
Polecam bardzo!
Każdy zna taką parę - dwójkę ludzi, którzy zdecydowanie się nie znoszą. Patrzą na siebie jakby chcieli się zabić, są względem siebie złośliwi i aroganccy. I prawie zawsze pojawia się chemia….
Olive i Ethan nie lubią się od zawsze. Niestety chcą czy nie, muszą współpracować, bo kiedy jej siostra, a jego brat, biorą ślub i trzeba wszystko ogarnąć, Amy nie bierze jeńców....
2022-05-18
Gangster czy książę z bajki?
Nel jest młodą kobietą, mającą ambitne plany na życie. Studia na prestiżowej uczelni są jej marzeniem, niestety niezrealizowanym. Idzie zatem do pracy do Franka Budowlanka, w międzyczasie dorabiając jako aktorka w drobnych spektaklach na terenie Polski. Tak bardzo chce się usamodzielnić i kupić własne mieszkanie, że łapie się każdej okazji, by zarobić trochę grosza.
Z kolei Kostek to facet, który się nie bawi w ceregiele. Bierze co mu się podoba i jak mu się podoba. To gangster, który sam o sobie myśli dokładnie w takiej kategorii. Jak trzeba zabić – zabije. Ukraść? Bez skrupułów. Uwieść kobietę, zaciągając do łóżka – z przyjemnością!
W dzisiejszych czasach kiedy na jaw wychodzą gwałty, wykorzystywania seksualne, a ruch #MeToo, czyli głośne mówienie o tym, jak kobiety są traktowane w showbiznesie, ale także na co dzień, Kostek nie różni się niczym od stalkera. Niby robi to w ramach „niespodzianek” i „dobrych chęci”, ale jego zachowanie nie różni się od zamykania ludzi w złotej klatce. Jeżeli chce coś mieć - zawsze to dostaje.
Bohaterowie pierwszy raz wpadają na siebie podczas odwiedzin Jasnej Góry. Przypadek? Być może.
Kostek “porywa” Nelę na obiad i tak zaczyna się ich wspólna przygoda. Każde z nich reprezentuje zupełnie inny świat - dziewczyna jest oczywiście piękna i mądra, potrafi tupnąć nogą. Jest jednak szalenie naiwna, mimo że młodzieńczy zapał jej nie opuszcza. Mężczyzna natomiast to kłamca. Wilk w owczej skórze, którego intencje nie są jasne chyba nawet dla niego samego.
Zarówno kobieta jak i mężczyzna, przez całą książkę, zachowują się jak postaci z papieru. Z jednej strony rozumiem rozszalałe emocje, zauroczenie czy pociąg seksualny. Nie rozumiem natomiast, jak można zdradzić nielegalny „sekret” i wymagać, by druga osoba nie podzieliła się tym ze światem? Jak można oczekiwać, że w sprawach antykoncepcji tylko kobieta będzie myśleć, a jak nie to się wyskrobie? Jak można oczekiwać od kogoś zmiany, skoro samemu nie chce się zmienić?
Momentami Nel i Kostek zachowują się, jakby zgubili rozum, wsadzili go do foliowej torby z dyskontu i nosili pod pachą. Nie mówiąc już o bohaterach pobocznych, którzy mieli wspaniały potencjał, a zostali sprowadzeni do kategorii dobry/zły bohater. Zero głębi. Szkoda.
Książka jest warta przeczytania - zwłaszcza przez nastolatki, które powinny zobaczyć, jak zachowanie nie powinno wyglądać. Nie zamierzam oceniać bohaterów, dywagować, czy ich postępowanie jest karygodne czy nie. Podejmowali swoje decyzje, na które wpływ miało wychowanie czy też środowisko, w którym dorastali. Nie jestem jednak w stanie zrozumieć motywów, którymi kierują się bohaterowie. Zmiany zachowania bohatera, nie z własnych pobudek, lecz dlatego, że druga osoba tego oczekuje.
Na pewno będzie kolejna część, co do tego nie mam wątpliwości. Liczę, że bohaterowie dojrzeją, ewoluują, staną się autentyczniejsi. Prawdziwsi. Tego im życzę.
Polecam bardzo. Powieść wzbudza silne emocje, co oznacza, że nie można przejść obok niej obojętnie. A może chodzi o bohaterów? Może tak naprawdę każdy z nas chce uratować te postaci przed kolejnym złym wyborem?
Dziewczyn gangsterów było już wiele. Niewinne, grzeszne, egoistyczne i te, które chciały zmieniać świat. Czym ta historia różni się od innych? Treścią, wątkami, a przede wszystkim kreacją głównych bohaterów. Nel i Kostek są jak ogień i woda, jak ciastko i kawa. Czy do siebie pasują? Sprawdźcie sami.
Recenzja dla SzczecinCzyta.pl
Gangster czy książę z bajki?
Nel jest młodą kobietą, mającą ambitne plany na życie. Studia na prestiżowej uczelni są jej marzeniem, niestety niezrealizowanym. Idzie zatem do pracy do Franka Budowlanka, w międzyczasie dorabiając jako aktorka w drobnych spektaklach na terenie Polski. Tak bardzo chce się usamodzielnić i kupić własne mieszkanie, że łapie się każdej okazji, by...
Wzór na miłość
Wybór czy przeznaczenie? Myślicie, że z góry wiadomo z kim wszechświat nas złączy i jak potoczą się nasze losy? Czy prawdziwie kocha się tylko raz? Czy istnieje tylko jedna osoba, ta jedyna i niepowtarzalna, która jest nam z góry przeznaczona?
A co jeżeli możemy rozebrać nasze DNA na czynniki pierwsze, posegregować i ułożyć tak, aby powstały w ten sposób zbiór danych mógł nam powiedzieć, do kogo pasujemy, a do kogo nie?
GeneticAlly to firma, która zajmuje się dobieraniem w pary, przy udziale DNA. Możecie być ze sobą zgodni w kilku procentach albo w kilkunastu, ale co nas tak naprawdę najbardziej interesuje? Chcemy być zgodni jak najbardziej. Tym właśnie zajmuje się River. Gdy nasz główny bohater spotyka Jess, samotną matkę, freelancerkę, umysł ścisły, który nie wierzy w banialuki - kompletnie go to nie rusza. W jego oczach jest tylko ubraną w jeansy kobietą, w bluzce z napisami.
I znając nasze autorki, można by na tym poprzestać, bo przecież dobrze wiemy, jak ta historia się skończy. On pokocha ją, ona pokocha go, będzie im wesoło i zielono - koniec. Nie to jest jednak najciekawsze samo w sobie, zdecydowanie nie. To właśnie wszystkie przeszkody, które muszą razem pokonać, powodują, że chce się tę powieść czytać dalej i dalej. To patchworkowa rodzina, trudne relacje, niełatwe wybory, a także smutek, tęsknota i samotność oraz wielki żal - to tylko część tego, czym może się pochwalić ta książka.
Christina i Lauren zawsze wiedzą w jaki sposób prowadzić historię, aby nam się nie znudziła, a przy tym była niepowtarzalna i warta przeczytania.
Relacja River i Jess, początkowo dość trudna i bardzo formalna, z czasem zaczyna się rozwijać. Coś co miało być tylko promocją firmy, ewoluowało jak żywy organizm w coś, czego słowami opisać się nie da. W coś, co może połączyć dwójkę bardzo różnych ludzi, którzy pragną tego samego. Miłości, akceptacji i wzajemnego szacunku. Coś co miało być tylko umową, stało się prawdziwym uczuciem.
Niezaprzeczalnie na nagrodę “best of the best” zasługuje tutaj postać przyjaciółki Jess, Fizzy, która ma w sobie więcej iskry niż niejeden realny człowiek. Wspiera, kocha, opiekuje się i nawet kiedy Jess ma załamania, albo zwyczajnie chce się poddać, to właśnie Fizzy nie daje jej na to szansy. Jest kołem ratunkowym, stale dryfującym wokół Juno i jej mamy. Szalenie cenię takie postaci w książkach, zwłaszcza, że w dzisiejszych czasach naprawdę ciężko o dobre przyjaźnie, a te które sie ma, powinno sie starannie pielęgnować.
Czy powieść wniesie coś do Waszego życia? Ciężko stwierdzić. Tym, co boją się tego, co przyniesie przyszłość i maczanie palców w DNA, niekoniecznie może się spodobać. Za to tym z Was, którzy wciąż wierzą w miłość i przeznaczenie, ta pozycja przypadnie do gustu. Osobiście polecam, jak każdą z historii napisaną przez ten duet.
Nic nie jest proste samo w sobie, ale skomplikowane też nie. To my nadajemy temu wartość i to my to komplikujemy, a czasem odpowiedź jest pod naszym nosem. Musimy pozwolić sobie ją tylko zobaczyć.
Polecam gorąco!
Wzór na miłość
więcej Pokaż mimo toWybór czy przeznaczenie? Myślicie, że z góry wiadomo z kim wszechświat nas złączy i jak potoczą się nasze losy? Czy prawdziwie kocha się tylko raz? Czy istnieje tylko jedna osoba, ta jedyna i niepowtarzalna, która jest nam z góry przeznaczona?
A co jeżeli możemy rozebrać nasze DNA na czynniki pierwsze, posegregować i ułożyć tak, aby powstały w ten sposób...