Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , , ,

ZNAKOMITY DEBIUT

Wrzuciłam kilka nowych książek na czytnik i bezmyślnie kliknęłam w jeden z tytułów - ot, żeby zerknąć na pierwszą stronę. W oczy od razu rzuciło mi się, że:


„Tosia wymiotowała w szkolnej toalecie.”


Tak właśnie zaczyna się „Fanfik”, tak też zaczęła się moja z nim przygoda - bo nie mogłam powstrzymać się przed przeczytaniem kolejnego zdania. I tego następującego po nim. I jeszcze jednego. I połowy książki. O pierwszej w nocy stwierdziłam, że wypadałoby jednak upolować odrobinę snu. Rano, nie zawracając sobie głowy równie trywialnymi czynnościami co jedzenie śniadania, połknęłam pozostałe mi rozdziały. Od tamtego momentu chodzi mi po głowie jedno zasadnicze pytanie: czy autorka ma już w planach kolejną książkę?


„Nad umywalkami przez całą szerokość ściany ciągnęło się duże lustro. Tosia umyła rozdygotane ręce i przepłukała usta, unikając wzrokiem swojego odbicia. Był to nawyk, nad którym się już nawet nie zastanawiała. Nie lubiła patrzeć na siebie i już. Ale kiedy otrzepywała ręce z wody, jej wzrok podążył odruchowo za rozbryzgującymi się na lustrze kroplami i choć nie chciała, spojrzała sobie prosto w twarz.”


Jakiś czas temu stwierdziłam, że przeczytałam już w życiu swoją porcję tak zwanej literatury młodzieżowej. Od wczesnego dzieciństwa zajmuje się połykaniem książek, młodzieżówki szybko przestały mnie interesować, bo zwykle bazują na utartych schematach i najzwyczajniej w świecie mnie nudzą. „Fanfik” zdecydowanie wyróżnia się na ich tle.


„Wakacje spędziła komfortowo w zaciszu własnego pokoju. Czytała książki, pisała fanfiki, przeglądała fanarty, obejrzała na YouTubie bootlegi z zaległej listy, słowem robiła to wszystko, do czego ma prawo każdy uczeń, który zdołał przeżyć pierwszą klasę liceum.”


Ta książka, jak trafnie zauważyła moja znajoma, czyta się sama. Przez tekst po prostu się płynie. Dialogi brzmią naturalnie, a uchwycone myśli wydają się dziwnie znajome. Autorka doskonale operuje językiem, bawi się nim z wyraźną przyjemnością. No i ta lekkość, z jaką Natalia Osińska lawiruje między trudnymi tematami - ona hipnotyzuje.


„W szkole nie wypadało być biednym, biedni byli społecznie martwi. Dotąd Tosia żyła w przekonaniu, że prawdziwie biedni ludzie zdarzają się tylko w literaturze i sztuce, ewentualnie gdzieś daleko, na drugim końcu globu, a oto miała przed sobą żywe wcielenie baśniowej sierotki.”


O czym właściwie jest ten „Fanfik”? O miłości do popkultury. O Marvelu, musicalach i fanfiction. O liceum, klasowych mean girls i odludkach. O kłótniach z rodzicami, proszkach dających szczęście i pierwszym (ohydnym) piwie. O przyjaźni. Trochę też o miłości przyjmującej najróżniejsze postaci. O tym, że płeć nie jest zero-jedynkowa. O ludziach niecierpiących makijażu. O ludziach uwielbiających makijaż. O mnie. O Tobie.


„Stał chwilę bez ruchu. Potem się ocknął, podszedł do umywalki i umył twarz zimną wodą, unikając swojego odbicia w lustrze. W końcu jednak przemógł się i spojrzał. – No, możesz być z siebie dumny – powiedział. Ale nie był. Nie tak miało być. Wydawało mu się zawsze, że któregoś dnia stanie sam na sam z całym złem tego świata, pokona je i nastąpi coś w rodzaju wielkiego finału, uderzenie w wielki gong, po którym nastąpi wieczna radość, taniec i śpiew. A zło okazało się jakieś takie małe i niepozorne. Zwycięstwo nad nim wydawało się rzeczą wstydliwą, osobistą i niegodną wspomnienia.”


Wiem jak wiele osób z rezerwą podchodzi do książek polskich autorów, sama nad wyzbyciem się obaw pracowałam przez ostatnich kilka lat. (Jak? Czytając dobre polskie książki. Tak, istnieją takie.) Spróbujcie mi jednak uwierzyć: „Fanfik” jest powieścią nadającą się na eksport. Chcecie ją znać. ♥

Recenzja powstała dla Mamy Głos.

ZNAKOMITY DEBIUT

Wrzuciłam kilka nowych książek na czytnik i bezmyślnie kliknęłam w jeden z tytułów - ot, żeby zerknąć na pierwszą stronę. W oczy od razu rzuciło mi się, że:


„Tosia wymiotowała w szkolnej toalecie.”


Tak właśnie zaczyna się „Fanfik”, tak też zaczęła się moja z nim przygoda - bo nie mogłam powstrzymać się przed przeczytaniem kolejnego zdania. I tego...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Harry Potter i Przeklęte Dziecko J.K. Rowling, Jack Thorne, John Tiffany
Ocena 6,2
Harry Potter i... J.K. Rowling, Jack ...

Na półkach: , , ,

Oczywiście, że przeczytałam to w dniu premiery. Nie mogłam się oprzeć.

(Ktoś oznacza moją opinię jako spoiler - tu naprawdę nie ma spoilerów, opowiadam jedynie w jaki sposób zawiązana zostaje fabuła. Uwierzcie mi, nie wiecie niczego.)

A o co w ogóle chodzi?
Spotykamy 37-letniego Harry'ego, który wraz z Ginny odprowadza swoje dzieci na peron 9 3/4. James, jego starszy syn, wraca do Hogwartu, a Albus jedzie tam po raz pierwszy. Młodziutka Lily dołączy do nich w kolejnych latach. Do pociągu wskakuje też Rose, córka Hermiony i Rona. Wtedy jeszcze trzyma się z Albusem, przyjaźń ta zostaje jednak zaprzepaszczona w momencie, w którym Albus postanawia dosiąść się do Scorpio, syna Malfoya.

To przede wszystkim wokół Albusa i Scorpio toczy się większa część tej historii. Sporo ich łączy. Obaj nie są zbyt szczęśliwymi dziećmi, nie przepadają też za swoimi ojcami i gardzą quidditchem. Albusa męczą spojrzenia, które przyciąga Harry oraz oczekiwania, których nie umie spełnić. Chłopcy trafiają do Slytherinu, co tylko pogłębia przepaść między Albusem i jego popularnym bratem (oczywiście Gryfonem) oraz słynnym ojcem. Scorpio męczą nieustające pogłoski o tym, że jest synem Voldemorta. Przyjaciele wspólnie izolują się więc od pozostałych uczniów.

W pewnym momencie Albus wpada na (sarkazm) doprawdy znakomity (koniec sarkazmu) pomysł. Postanawia naprawić jeden z błędów swojego ojca i zmienić przeszłość. Postanawia cofnąć się w czasie.

"And there is a giant whoosh of light. A smash of noise. And time stops. And then it turns over, thinks a bit, and begins spooling backwards, slow at first . . . And then it speeds up. And then there’s a sucking noise. And a BANG."

W plan wciąga swojego niezbyt asertywnego przyjaciela i, cóż, rozpoczyna ciąg dość niesamowitych (i niewiarygodnie idiotycznych) zdarzeń. To efekt motyla w Hogwarcie. Jakby tego było mało - Harry'ego, po raz pierwszy od 19 lat, rozbolała blizna.

Instrukcja obsługi „Przeklętego dziecka"
Nie traktuj tego jak ósmego tomu serii, a się nie zawiedziesz. Podejdź do „Przeklętego dziecka” z myślą, że to po prostu miły dodatek, możliwość powrócenia do ukochanego świata. Ciesz się humorem i świetnie napisanymi postaciami, pozwól sobie też na garść facepalmów w momentach, w których fabuła staje się zbyt głupia. Spędź ze scenariuszem miłe popołudnie, nie pomstuj na Rowling i wyobraź sobie jak wspaniale musi to wszystko wyglądać na scenie.

Przeczytaj całą recenzję i wiele cytatów z książki tutaj: http://zimnotutaj.blogspot.com/2016/08/harry-potter-i-przeklete-dziecko.html

Oczywiście, że przeczytałam to w dniu premiery. Nie mogłam się oprzeć.

(Ktoś oznacza moją opinię jako spoiler - tu naprawdę nie ma spoilerów, opowiadam jedynie w jaki sposób zawiązana zostaje fabuła. Uwierzcie mi, nie wiecie niczego.)

A o co w ogóle chodzi?
Spotykamy 37-letniego Harry'ego, który wraz z Ginny odprowadza swoje dzieci na peron 9 3/4. James, jego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Powrót do Pottera po tylu latach to, nomen omen, magiczne doświadczenie. Nadal go uwielbiam, nadal bawię się przy nim równie dobrze. Tym razem przeżyłam lekturę nieco inaczej, miałam też do niej większy dystans - to nie zmniejszyło jednak przyjemności. Ponadto wreszcie mogę powiedzieć, że zakochałam się w tym, jak pisze Rowling. [Książkę przeczytałam po angielsku.] Słowa, zdania, akapity - są dokładnie takie, jakie być powinny. I zmuszają do przerywania lektury w celu notowania cytatów.

Więcej moich zachwytów oraz zdjęcia i cytaty znajdziesz tutaj: http://zimnotutaj.blogspot.com/2016/07/powrot-do-dziecinstwa-potter.html

Powrót do Pottera po tylu latach to, nomen omen, magiczne doświadczenie. Nadal go uwielbiam, nadal bawię się przy nim równie dobrze. Tym razem przeżyłam lekturę nieco inaczej, miałam też do niej większy dystans - to nie zmniejszyło jednak przyjemności. Ponadto wreszcie mogę powiedzieć, że zakochałam się w tym, jak pisze Rowling. [Książkę przeczytałam po angielsku.] Słowa,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Kilka wierszy spodobało mi się bardzo, wiele po mnie spłynęło, niektóre mnie zirytowały. To nadal całkiem dobry bilans - z poezją często jest tak, że nawet najmniejszy jej fragment do człowieka nie trafia.

Po przykłady wierszy udaj się tutaj: http://zimnotutaj.blogspot.com/2016/07/bookathon5.html

Kilka wierszy spodobało mi się bardzo, wiele po mnie spłynęło, niektóre mnie zirytowały. To nadal całkiem dobry bilans - z poezją często jest tak, że nawet najmniejszy jej fragment do człowieka nie trafia.

Po przykłady wierszy udaj się tutaj: http://zimnotutaj.blogspot.com/2016/07/bookathon5.html

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Nie przygotowuj słodkich przekąsek, bo sama książka wprost ocieka słodyczą. Nastaw się na lekką lekturę, która, choć zahacza o trudne i bolesne tematy, stara się wprowadzić czytelnika w dobry, marzycielski nastrój. Miłośnicy literatury kobiecej & historii o tym, że nawet w najgorszych sytuacjach można spotkać się z ludzką dobrocią - cóż, oni prawdopodobnie będą zachwyceni. Ludzie z silną alergią na naiwność (jak ja) mogą się jednak na tej lekturze nieco przejechać. Przed sięgnięciem po książkę warto się więc zastanowić, jakim jest się czytelnikiem.
Czytaj dalej: http://zimnotutaj.blogspot.com/2016/07/bookathon4.html

Nie przygotowuj słodkich przekąsek, bo sama książka wprost ocieka słodyczą. Nastaw się na lekką lekturę, która, choć zahacza o trudne i bolesne tematy, stara się wprowadzić czytelnika w dobry, marzycielski nastrój. Miłośnicy literatury kobiecej & historii o tym, że nawet w najgorszych sytuacjach można spotkać się z ludzką dobrocią - cóż, oni prawdopodobnie będą zachwyceni....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Przez większość czasu akcja opowiadania toczy się w dziewiętnastowiecznej Polsce - w Białymstoku oraz „wsi zbyt małej, by nadawać jej nazwę”. Ten polski akcent podoba mi się tym bardziej, że autorka wykonała sporo pracy i zadbała o realia historyczne. Wydarzenia koncentrują się wokół Deborah, żydowskiej dziewczynki, a później - kobiety, która od swojej babki uczy się wszystkiego, co czarownica wiedzieć powinna.
Po przeczytaniu ostatniego zdania przez kilka minut siedziałam zupełnie oniemiała. Czegoś takiego się nie spodziewałam. To krótkie opowiadanie ma ogromna siłę rażenia. A ja zdecydowanie chcę z Schanoes poznać się nieco lepiej.
Czytaj dalej: http://zimnotutaj.blogspot.com/2016/07/bookathon2.html

Przez większość czasu akcja opowiadania toczy się w dziewiętnastowiecznej Polsce - w Białymstoku oraz „wsi zbyt małej, by nadawać jej nazwę”. Ten polski akcent podoba mi się tym bardziej, że autorka wykonała sporo pracy i zadbała o realia historyczne. Wydarzenia koncentrują się wokół Deborah, żydowskiej dziewczynki, a później - kobiety, która od swojej babki uczy się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Wołanie kukułki" to nie odcinanie kuponów, a dobrze napisany klasyczny kryminał oraz przyjemna lektura - nawet dla osoby, która w kryminałach się nie zaczytuje. (Dla osoby, która to robi również - przetestowane na rodzinie i znajomych). Rowling nie bawi się w szokowanie czytelnika, skupia się na śledztwie i rzeczowo do niego podchodzi. Nie lubię epatowania przemocą i drastycznymi szczegółami, ta metoda wpasowała się więc w moje gusta. To była dobra powieść na wypełnienie nudnego dnia.

Czytaj dalej: http://zimnotutaj.blogspot.com/2016/07/bookathon3.html

"Wołanie kukułki" to nie odcinanie kuponów, a dobrze napisany klasyczny kryminał oraz przyjemna lektura - nawet dla osoby, która w kryminałach się nie zaczytuje. (Dla osoby, która to robi również - przetestowane na rodzinie i znajomych). Rowling nie bawi się w szokowanie czytelnika, skupia się na śledztwie i rzeczowo do niego podchodzi. Nie lubię epatowania przemocą i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

„Król kruków” to zdecydowanie bardzo lekka książka, płynie się przez nią bez większego wysiłku, ale co z tego, gdy tak jak ja - robi się to bez większego zainteresowania? Miłośnicy YA najprawdopodobniej w tę serię wpadną, pozostali czytelnicy mogą mieć z tym jednak większy problem...
Czytaj dalej: http://zimnotutaj.blogspot.com/2016/07/bookathon1.html

„Król kruków” to zdecydowanie bardzo lekka książka, płynie się przez nią bez większego wysiłku, ale co z tego, gdy tak jak ja - robi się to bez większego zainteresowania? Miłośnicy YA najprawdopodobniej w tę serię wpadną, pozostali czytelnicy mogą mieć z tym jednak większy problem...
Czytaj dalej: http://zimnotutaj.blogspot.com/2016/07/bookathon1.html

Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Czytałam tę książkę dwa miesiące. Nie z niechęci do lektury, a raczej z niechęci do jej zakończenia. Kilka dni temu uznałam to za głupotę - przecież mogę zacząć czytać od początku, prawda? (No dobrze, po prostu nie byłam w stanie już dłużej się powstrzymywać.

Od miesięcy (lat?) żadna książka nie wzbudziła we mnie tak ogromnej fascynacji. "Przejęzyczenie" (cudowny tytuł!) to zbiór rozmów o przekładzie - rozmów z niesamowitymi ludźmi, którzy mnie swoimi opowieściami porwali. Ile ja zdań wynotowałam, ile tytułów książek! Ba, ja nawet (absolutnie amatorsko) wiersz przetłumaczyłam - żeby w końcu podzielić się nim z nieznającą angielskiego znajomą. Zasiadając do lektury za każdym razem czułam dziecięcą ekscytację.

O moich gorących uczuciach do projektu Zofii Zaleskiej może świadczyć to, że (ja, sknera) zapłaciłam zań dwa razy. Najpierw - za ebooka, bo tak zwykle czytam, później - za papier. To jedna z tych niewielu książek, które chcę mieć.

Notatka na marginesie: chcę być Ireneuszem Kanią.

Czytałam tę książkę dwa miesiące. Nie z niechęci do lektury, a raczej z niechęci do jej zakończenia. Kilka dni temu uznałam to za głupotę - przecież mogę zacząć czytać od początku, prawda? (No dobrze, po prostu nie byłam w stanie już dłużej się powstrzymywać.

Od miesięcy (lat?) żadna książka nie wzbudziła we mnie tak ogromnej fascynacji. "Przejęzyczenie" (cudowny tytuł!)...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Wow. Trochę brak mi słów. W życiu czegoś takiego nie czytałam. Forma jest niesamowita - historię poznajemy poprzez płynnie następujące po sobie wiersze. Sama treść jest przejmująca. Każdy znajdzie w niej kawałek siebie. Moja mama miała rację, ta książka jest niesamowicie istotna. Ludzie powinni ją przeczytać. Ty powinieneś ją przeczytać.

PS Świetne tłumaczenie. Tę książkę łatwo można było zepsuć, kłaniam się pani Domańskiej w pas.

Wow. Trochę brak mi słów. W życiu czegoś takiego nie czytałam. Forma jest niesamowita - historię poznajemy poprzez płynnie następujące po sobie wiersze. Sama treść jest przejmująca. Każdy znajdzie w niej kawałek siebie. Moja mama miała rację, ta książka jest niesamowicie istotna. Ludzie powinni ją przeczytać. Ty powinieneś ją przeczytać.

PS Świetne tłumaczenie. Tę książkę...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Coś na poprawę nastroju powinno: zostać napisane przez włoskiego autora, być skierowane do dzieci i opowiadać o kotach. "Kocia gwiazda" spełnia te warunki. Opowiadania są świetne, wiersze niestety sporo traciły w procesie tłumaczenia. Mam nadzieję, że kiedyś będę w stanie przeczytać je w oryginale. :>

Coś na poprawę nastroju powinno: zostać napisane przez włoskiego autora, być skierowane do dzieci i opowiadać o kotach. "Kocia gwiazda" spełnia te warunki. Opowiadania są świetne, wiersze niestety sporo traciły w procesie tłumaczenia. Mam nadzieję, że kiedyś będę w stanie przeczytać je w oryginale. :>

Pokaż mimo to

Okładka książki Szminka Joanna Karpowicz, Jerzy Szyłak
Ocena 5,6
Szminka Joanna Karpowicz, J...

Na półkach: , ,

Joanna Karpowicz stworzyła niesamowitą oprawę graficzną, za nią mogłoby być i 10/10. Scenariusz, niestety, aż tak mnie nie porwał.

Joanna Karpowicz stworzyła niesamowitą oprawę graficzną, za nią mogłoby być i 10/10. Scenariusz, niestety, aż tak mnie nie porwał.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Świetna książka (nie tylko) dla dzieci.

To była cudowna mikstura wszystkiego, co lubię w literaturze dziecięcej, baśniach, fantasy i inteligentnej fikcji ogółem. Ta książka to czysta zabawa, a czytanie jej jest niczym powrót do szalonego snu, z którego nigdy nie chciałeś się obudzić.

Tak na marginesie:
Ileż ja się naczekałam na polskie wydanie. A tłumaczenie naprawdę daje radę, Karolina Socha-Duśko całkiem zgrabnie wybrnęła z trudnych do przetłumaczenia literackich łamańców, które z ciekawości nawet podejrzałam w oryginale. Oryginalnej wersji nie przeczytałam właśnie ze względu na nie. Ciężko mi intuicyjnie wyłapać wszelkie lingwistyczne i literackie nawiązania w, bądź co bądź, obcym dla mnie języku. Jeśli jednak angielski jest dla kogoś równie naturalny co polski - warto sięgnąć właśnie po oryginał.

Świetna książka (nie tylko) dla dzieci.

To była cudowna mikstura wszystkiego, co lubię w literaturze dziecięcej, baśniach, fantasy i inteligentnej fikcji ogółem. Ta książka to czysta zabawa, a czytanie jej jest niczym powrót do szalonego snu, z którego nigdy nie chciałeś się obudzić.

Tak na marginesie:
Ileż ja się naczekałam na polskie wydanie. A tłumaczenie naprawdę...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Tak, to jest książka dla dzieci.
Tak, sama fabuła nie jest szczególnie rozbudowana.
Tak, oceniam ją (jak na mnie) bardzo wysoko.

Dlaczego? Bo poczucie humoru tego autora zawsze mnie rozbraja.
#JasperFfordeForever i #TeamTymczasowyŁoś

Żałuję, że w Polsce nie wydaje się już większości jego książek (obecnie jedynie tę właśnie dziecięcą serię), ale cóż, dzięki temu zaczęłam czytać po angielsku.

Tak, to jest książka dla dzieci.
Tak, sama fabuła nie jest szczególnie rozbudowana.
Tak, oceniam ją (jak na mnie) bardzo wysoko.

Dlaczego? Bo poczucie humoru tego autora zawsze mnie rozbraja.
#JasperFfordeForever i #TeamTymczasowyŁoś

Żałuję, że w Polsce nie wydaje się już większości jego książek (obecnie jedynie tę właśnie dziecięcą serię), ale cóż, dzięki temu zaczęłam...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

I znów - pomysł mi się spodobał, z jego realizacją jest już niestety znacznie gorzej. I znów - ten "poetycki" styl i te wszystkie metafory... Cóż, po prostu mnie to śmieszyło. Prawdopodobnie powinnam na moment odpuścić czytanie młodzieżówek.

I znów - pomysł mi się spodobał, z jego realizacją jest już niestety znacznie gorzej. I znów - ten "poetycki" styl i te wszystkie metafory... Cóż, po prostu mnie to śmieszyło. Prawdopodobnie powinnam na moment odpuścić czytanie młodzieżówek.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Podoba mi się koncept. Realizacja, niestety, niezbyt. Postaci są jak na mój gust zbyt płaskie i przez to ich losy niewiele mnie obeszły. Poza tym mam spory problem z tymi "poetyckimi" wstawkami. Wydają mi się one dość... głupie i pretensjonalne. Wywołały u mnie jedynie ironiczny uśmiech. Pomimo całego tego narzekania - nie uważam przeczytania tej książki za kompletną stratę czasu, bo dostarczyła mi jednak nieco rozrywki. Fanką Łgarzy jednak zdecydowanie nie jestem.

Podoba mi się koncept. Realizacja, niestety, niezbyt. Postaci są jak na mój gust zbyt płaskie i przez to ich losy niewiele mnie obeszły. Poza tym mam spory problem z tymi "poetyckimi" wstawkami. Wydają mi się one dość... głupie i pretensjonalne. Wywołały u mnie jedynie ironiczny uśmiech. Pomimo całego tego narzekania - nie uważam przeczytania tej książki za kompletną...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

To zdecydowanie najdziwniejsza część tej serii. Nadal uwielbiam Flawię, ale ten tom budzi we mnie mieszane uczucia. Czuć, że ma być łącznikiem dla poprzednich i nadchodzących części. Ponadto autor wplata w tę historię intrygę zupełnie innej klasy, nie mówimy już o drobnym mordestwie tu czy tam, a Flawia (choć nadal momentami dziecięco naiwna) wyraźnie dorasta. Pisałam się na lekki angielski kryminał o jedenastolatce zafascynowanej chemią i śmiercią, niekoniecznie jednak na głęboko skrywane tajemnice państwowe... "Obelisk (...)" zmienia sposób patrzenia na całą serię i chyba o to właśnie mam do autora pewien żal.
(Żeby nie było wątpliwości: to nadal jest świetna książka - po prostu seria zaczyna zmierzać w zupełnie innym kierunku, a mnie nikt na to nie przygotował.)

To zdecydowanie najdziwniejsza część tej serii. Nadal uwielbiam Flawię, ale ten tom budzi we mnie mieszane uczucia. Czuć, że ma być łącznikiem dla poprzednich i nadchodzących części. Ponadto autor wplata w tę historię intrygę zupełnie innej klasy, nie mówimy już o drobnym mordestwie tu czy tam, a Flawia (choć nadal momentami dziecięco naiwna) wyraźnie dorasta. Pisałam się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Muszę przyznać, że pozostałe książki Moersa podobały mi się bardziej. Nie ma tu jednak żadnej tragedii, z Jasiołem i Mgłosią (Enselem i Krete?) nadal bawiłam się świetnie.

Muszę przyznać, że pozostałe książki Moersa podobały mi się bardziej. Nie ma tu jednak żadnej tragedii, z Jasiołem i Mgłosią (Enselem i Krete?) nadal bawiłam się świetnie.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Mieszanka interesujących i nudnych esejów. Ocena uśredniona dla obu grup, ale sam temat łączący wszystkie teksty zdecydowanie przyjemny.

Mieszanka interesujących i nudnych esejów. Ocena uśredniona dla obu grup, ale sam temat łączący wszystkie teksty zdecydowanie przyjemny.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

"Kasacja" wydaje mi się być stratą czasu, nie mam ochoty brnąć do końca. Irytuje mnie język, irytują mnie sztuczne wstawki o Iron Maiden (a w teorii powinny mi się spodobać...), a sama sprawa mnie nie wciągnęła. To nie jest książka dla mnie.

"Kasacja" wydaje mi się być stratą czasu, nie mam ochoty brnąć do końca. Irytuje mnie język, irytują mnie sztuczne wstawki o Iron Maiden (a w teorii powinny mi się spodobać...), a sama sprawa mnie nie wciągnęła. To nie jest książka dla mnie.

Pokaż mimo to