Słońce i cień. Jasność i mrok. Dobro i zło. Dwa przeciwieństwa, a tak blisko siebie…

Pozornie nie jest to pozycja równie atrakcyjna jak inne z tego gatunku. Akcja nie toczy się w zawrotnym tempie, nie ma fabularnych fajerwerków, można nawet powiedzieć, że lektura przez długi czas jest trudna i wręcz niewdzięczna, bo pojawiające się trzy wątki jakoś nie chcą się ze sobą połączyć i wydają się niezrozumiałe. Pozornie... Bo gdy całość wreszcie "zaskoczyła", gdy oddzielne nici zaczęły splatać się w jednolitą materię, trudno mi było oderwać się od tej książki. Brałam ją "do poduszki" dwa wieczory pod rząd i przez nią zarwałam kolejne dwie noce.

Uważam, że Edwardson jest mistrzem budowania klimatu. Główny bohater, śledczy Erik Winter, prowadzi dochodzenie w sprawie wyjątkowo przygnębiającego i ponurego morderstwa – i równie ciężki, chwilami męczący, jest nastrój powieści. Mozolne śledztwo ciągnie się w nieskończoność. Göteborg w okresie świąteczno-noworocznym, okresie z definicji radosnym, pełnym światła i barw, wydaje się tutaj szary, pozbawiony ciepła i jakichkolwiek żywych kolorów. Nawet słoneczna Andaluzja z początków książki nie kojarzy się z uśmiechem, fiestą i wypoczynkiem, bo jest tu jedynie schorowany stary człowiek, znieruchomiałe w upale miasto i pełne bólu hiszpańskie pieśni.
Pomyślałam raz, że chyba tak mógłby wyglądać czyściec – miejsce, gdzie życie niby toczy się jak zawsze, ale gdzie nie ma żadnych, żadnych radości...

Ta przytłaczająca atmosfera działa jak lej bez dna, który wsysa czytelnika aż końca, do rozwiązania zagadki, które – dodam – nie przynosi zawodu. Całość to kawałek naprawdę dobrej literatury kryminalnej – polecam tym, którzy nie boją się wkroczyć w cień. ;)

Słońce i cień. Jasność i mrok. Dobro i zło. Dwa przeciwieństwa, a tak blisko siebie…

Pozornie nie jest to pozycja równie atrakcyjna jak inne z tego gatunku. Akcja nie toczy się w zawrotnym tempie, nie ma fabularnych fajerwerków, można nawet powiedzieć, że lektura przez długi czas jest trudna i wręcz niewdzięczna, bo pojawiające się trzy wątki jakoś nie chcą się ze sobą...