Jednym z głównych bohaterów powieści jest Peter Travers, rozwodnik, samotnie mieszkający w kanonie. Pewnego dnia odkrywa, że jego była żona i syn zaginęli i nikt nie wie, gdzie są. Ich zniknięcie spędza mu sen z powiek, a sytuacji nie poprawia pojawianie się dziwnych widm w okolicy. Oprócz Petera poznajemy także Pomeroya – natarczywego agenta nieruchomości, który jest zdolny zrobić dosłownie wszystko, by osiągnąć cel – i Kleina, jego szefa.

Na początku zaznaczę, że niestety nie dobrnęłam do końca. Książka momentami była bardzo nudna, strasznie ciągnęła się akcja (a właściwie praktycznie jej nie było) i nie czułam tej budzącej grozę atmosfery. W trakcie czytania zdarzało mi się zgubić i nie miałam za wiele pojęcia, co się aktualnie dzieje. Na niekorzyść działały także krótkie rozdziały, które kończyły się akurat wtedy, gdy zdążyłam się wkręcić w czytanie.

Za to wielkim plusem książki byli dobrze wykreowani bohaterowie, a szczególnie jeden - Pomeroy. Ta denerwująca aż do szpiku kości postać sprawiła, że mimo wszystko nawet przyjemnie czytało się fragmenty z nią związane. Właściwie tylko śledzenie losów tego psychopaty mnie nie nudziło.

Przyznam się, że nie dokończyłam tej książki, tylko utknęłam gdzieś w połowie. Jak dla mnie za nudno i za mało ciekawie. Może kiedyś ponownie podejdę do tej książki i dowiem się, jakie było zakończenie, ale teraz "Widmom minionych nocy" mówię nie.

Jednym z głównych bohaterów powieści jest Peter Travers, rozwodnik, samotnie mieszkający w kanonie. Pewnego dnia odkrywa, że jego była żona i syn zaginęli i nikt nie wie, gdzie są. Ich zniknięcie spędza mu sen z powiek, a sytuacji nie poprawia pojawianie się dziwnych widm w okolicy. Oprócz Petera poznajemy także Pomeroya – natarczywego agenta nieruchomości, który jest...