Kiedyś widziałam film, chyba nie był tragiczny, ponadto wszystko co pamiętam z ekranizacji pokryła mgła i kurz, jakieś strzępy wydarzeń przechodziły mi przez głowę, nastolatek z supermocami i nic poza tym. Chyba właśnie przez tą niepamięć wróciła mi chęć na tę historię, ale w postaci papierowej.

Po lekturze muszę stwierdzić, że książka była fajna. Nie super, nie do luftu, ale po prostu fajna. Pomysł na kosmitów, którzy po zagładzie swojej planety szukają schronienia na Ziemi przypomniał mi czasy, kiedy to moim ulubionym serialem były Tajemnice Smallville, dawniej naprawdę lubiłam tego typu tematy, nie żebym była jakimś fanatykiem i wypatrywała Ufo na każdym kroku, ale zawsze wierzyłam (i chyba nadal wierzę), że gdzieś daleko w kosmosie istnieją inne cywilizacje i bardzo lubiłam obracać się w tym temacie. Teraz wciąż to do mnie w pewnym stopniu wraca, wciąż jest interesujące (może nie tak bardzo jak kiedyś, ale jednak), dlatego wchłonęłam tę książkę z przyjemnością i pewnie pokuszę się też na kontynuacje.

Generalnie pomysł był fajny, główny bohater też interesujący, dużo się działo i mogłabym być zadowolona bardziej, gdyby love story pomiędzy numerem Cztery a blondyną nie było takie jałowe. Znalazło się tam również kilka bezsensów, ale czytało się dobrze, książka dostarczyła mi rozrywki i zainteresowała i to chyba jej największy plus. I zdecydowanie ciekawi mnie, co się dzieje z pozostałymi numerami.

Kiedyś widziałam film, chyba nie był tragiczny, ponadto wszystko co pamiętam z ekranizacji pokryła mgła i kurz, jakieś strzępy wydarzeń przechodziły mi przez głowę, nastolatek z supermocami i nic poza tym. Chyba właśnie przez tą niepamięć wróciła mi chęć na tę historię, ale w postaci papierowej.

Po lekturze muszę stwierdzić, że książka była fajna. Nie super, nie do luftu,...