Zagłada Atlantydy

Okładka książki Zagłada Atlantydy Frank Joseph
Okładka książki Zagłada Atlantydy
Frank Joseph Wydawnictwo: Amber popularnonaukowa
199 str. 3 godz. 19 min.
Kategoria:
popularnonaukowa
Tytuł oryginału:
Destruction of Atlantis
Wydawnictwo:
Amber
Data wydania:
2005-01-01
Data 1. wyd. pol.:
2005-01-01
Liczba stron:
199
Czas czytania
3 godz. 19 min.
Język:
polski
ISBN:
8324122621
Tłumacz:
Agnieszka Kowalska
Tagi:
tajemnice ludzkości Atlantyda
Średnia ocen

6,0 6,0 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,0 / 10
9 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
24
17

Na półkach:

Przyjemnie się czyta. Dużo ciekawych teorii popartych mniej lub bardziej racjonalnymi argumentami. Wiele informacji, które przytacza autor można oczywiście interpretować na różne sposoby. Teoria istnienia i zagłady Atlantydy pozostaje nadal nierozwikłaną tajemnicą.

Przyjemnie się czyta. Dużo ciekawych teorii popartych mniej lub bardziej racjonalnymi argumentami. Wiele informacji, które przytacza autor można oczywiście interpretować na różne sposoby. Teoria istnienia i zagłady Atlantydy pozostaje nadal nierozwikłaną tajemnicą.

Pokaż mimo to

avatar
5
1

Na półkach:

Mialo być odkrywczo, rzetelnie, a jest jakaś humoreska. Autor webwstępie pisze jak to poszerzał swoje wiadomości z geologii, historii i innych nauk. A potem festiwal wypisywanych farmazonów. Sporo można przetrzymać, ale slonie trzymające w trąbach dwumetrowe miecze to już naprawdę za dużo. Książke można zakwalifikować do bajań. Od samego początku bzdury i fantazje autora nie mające żadnego pokrycia w źródłach. No ale temat Atlantydy dobrze się sprzedaje wśród ezoteryków, wyznawców teorii spiskowych. A im barwniejsza opowieść tym lepiej. Jeśli ktoś potraktuje to jako fantastykę to może przeczytać, jako źródlo wiedzy nie warto sięgać. Dla osob znających historię i krytycznych może to być źródlo rozrywki.

Mialo być odkrywczo, rzetelnie, a jest jakaś humoreska. Autor webwstępie pisze jak to poszerzał swoje wiadomości z geologii, historii i innych nauk. A potem festiwal wypisywanych farmazonów. Sporo można przetrzymać, ale slonie trzymające w trąbach dwumetrowe miecze to już naprawdę za dużo. Książke można zakwalifikować do bajań. Od samego początku bzdury i fantazje autora...

więcej Pokaż mimo to

avatar
612
569

Na półkach: ,

„Najbardziej wiarygodna historia Atlantydy i jej zagłady przez kosmiczny kataklizm.”
Bez przesadyzmu.

Jak widzę, książka zbiera na ogół dość wysokie oceny, równocześnie z uwagami „naciągane” i „nie jest strawne”. Można to tak ująć.

Frank słusznie piętnuje tych, co „odkrywają” legendarną wyspę wszędzie indziej, niż na Atlantyku. Olaus Rudbeck „odnalazł” ją w Szwecji, Jürgen Spanuth na Helgolandzie, paru innych na Krecie albo/oraz na Santorynie. Wyspa w starożytności zwana Therą „jest zaledwie ułamkiem Atlantydy Platona, ponadto wyspa ta leży na Morzu Egejskim, a nie na Atlantyku, jak pisał Platon, i została zniszczona 7800 lat po kataklizmie opisanym w Dialogach. Niektórzy naukowcy starają się zręcznie wytłumaczyć te oczywiste rozbieżności, twierdząc, że relacja Platona została wyolbrzymiona (i zawarte w niej dane należy podzielić przez 10)” (s. 81)

„Liczne legendy o potopie, zwłaszcza babiloński epos o Gilgameszu, są wskazywane jako literackie świadectwo zagłady Thery.” (s. 82) Byłby to świetny żart, skoro utwór ten jest dużo wcześniejszy, co Frank zauważył trochę dalej (s. 92).

„Minojczycy nigdy nie starali się zająć Italii ani Libii, ani też nie zagrozili najazdem Egiptowi, jak mieszkańcy Atlantydy.” (s. 82) To wymaga założenia, iż wojna pra-Aten z Atlantydą jest prawdą niepodważalną.

Platoński opis wyraźnie nie pasuje do Thery. „Podobnie jak relacja o składanych ofiarach. Potężny posąg Posejdona przywodzi na myśl egipską lub klasyczną grecką rzeźbę. Również posągi królów i królowych są raczej egipskie lub etruskie. Żadna z tych rzeczy nie przypomina niczego znanego z kultury Minojczyków” itd. (s. 84) cytat z jakiegoś Kenneth Caroli, którego Frank uważa za autorytet, zapewne słusznie, chociaż „klasyczna rzeźba” znów bardzo mnie rozbawiła. Wedle Platona bowiem pomnik ów „miał wygląd nieco barbarzyński (εἶδος δέ τι βαρβαρικὸν ἔχοντος)” („Kritias” 116D tłum. Władysław Witwicki) co przywodzi na myśl raczej podobizny bogów Majów czy Azteków, jak przypuszcza Ludwik Zajdler.

„W Kartaginie, Tyrze, a nawet stolicy Azteków, Tenochtitlan, znajdowały się ogromne sieci kanałów podobne do tych, które przypisywano Atlantydzie; nic podobnego nie istniało w Knossos ani żadnym innym minojskim mieście. Ani Knossos, ani Fajstos nie miały portów, ponieważ lekkie minojskie łodzie można było po prostu wyciągnąć na plażę, w przeciwieństwie do wielkich, oceanicznych statków atlantydzkich, które wymagały głębokich basenów portowych opisanych w Kritiasie. W każdym razie działanie urządzeń portowych opisywanych przez Platona nie byłoby możliwe we wschodniej części Morza Śródziemnego, gdyż główny kanał szybko uległby zamuleniu bez przypływów i odpływów, jakie mają miejsce "za Słupami Heraklesa". Już sam ten fakt wystarczyłby jako dowód, że Platon mówił o miejscu na Oceanie Atlantyckim, a nie na Morzu Egejskim. Melos, minojska wyspa kojarzona przez niektórych naukowców z królem Eumelosem z Dialogów Platona, jest tak maleńka, że nie pomieściłaby stolicy wielkiego królestwa. Kritias stwierdza, że Eumelos panował nad położonym blisko Słupów Heraklesa regionem Gades, dzisiaj znanym jako Kadyks na atlantyckim wybrzeżu Hiszpanii. (…) Zwolennicy teorii minojskiej twierdzą, że kiedy Platon pisał o Atlantydzie leżącej poza Słupami Heraklesa, chodziło mu o wyspę położoną nie na Oceanie Atlantyckim, lecz poza cieśniną Melea przy greckim Peloponezie; według nich to właśnie to miejsce, a nie Gibraltar, należy uznać za pierwotne Słupy Heraklesa. Oprócz tego, że nie są oni w stanie przedstawić żadnego dowodu na identyfikację cieśniny Melea ze Słupami Heraklesa, Atlantydzi mieli podbić Italię i Libię oraz zagrozić Egiptowi i Grecji, które Platon opisuje jako położone "przed" Słupami Heraklesa, co byłoby niemożliwe, gdyby chodziło o cieśninę Melea. Poza tym nazywa Atlantydę "Atlantykos nesos", czyli "wyspą atlantycką". Homer w Odysei (I, 53) przedstawia Atlasa jako "strażnika Słupów Heraklesa", co jednoznacznie umieszcza pierwszego króla Atlantydy poza światem egejskim, który według Homera leżał daleko na wschód od Atlasa.” (s. 85n)
Słuszne spostrzeżenie, chociaż błędna odmiana. „Atlantis” jest przymiotnikiem. W mianowniku Άτλαντὶς νήσος, w dopełniaczu Ἀτλαντίδος νήσου, w celowniku Άτλαντίδι νήσῳ, w bierniku Ἀτλᾰντῐ́δᾰ νῆσον.

„Pomyłka rzędu dziesięciokrotności przy tłumaczeniu oryginalnego egipskiego tekstu na grekę wydaje się mało prawdopodobna, jeśli spojrzymy na egipskie liczebniki 100 i 1000. Jak pisze wybitny brytyjski badacz Andrew Collins, "egiptolodzy, którzy zadali sobie trud zbadania tego problemu, twierdzą, że nigdy nie doszło do tego rodzaju pomyłki. Hieroglify używane do zapisu setek i tysięcy są do siebie zupełnie niepodobne. Solon, ateński prawodawca, który usłyszał historię Atlantydy od egipskich kapłanów w delcie Nilu około 550 roku p.n.e., ani nikt inny, nie mógłby popełnić takiego błędu". Ponadto jest oczywistym faktem, że Kreta nie zatonęła w morzu, co miało spotkać Atlantydę. Wulkaniczna góra Thery runęła, lecz sama wyspa istnieje do dzisiaj; według Kritiasa zarówno miasto, jak i wyspa zostały doszczętnie zniszczone. Zwolennicy lokalizowania Atlantydy na Morzu Egejskim równie dobrze mogliby wskazywać pół tuzina innych podwodnych stanowisk. Zatopione sanktuarium Apollina w Halleis w południowej Grecji czy wyspa Faros przy egipskim wybrzeżu, na której stała słynna latarnia morska, jeden z cudów świata starożytnego, wydają się nie gorszymi kandydaturami niż Thera. Fakt, że rytuały z udziałem byków były znane w cywilizacji minojskiej i atlantydzkiej, nie dowodzi niczego, ponieważ zwierzę to było podobnie czczone w Grecji, Egipcie, Asyrii, państwie Hetytów, na Półwyspie Iberyjskim i w zachodniej Europie już w neolicie i paleolicie. Jeszcze jedno zwierzę odgrywa tu istotną rolę. W "Kritiasie" czytamy, że na wyspie Atlasa żyły słonie. Na Krecie rzeczywiście żył karłowaty słoń, lecz wymarł całkowicie około 7000 lat p.n.e. – na 1000 lat przed pojawieniem się tam człowieka i 4000 lat przed początkiem cywilizacji minojskiej. Żaden słoń nie postawił nigdy nogi na Therze. Rzemieślnicy na obu wyspach używali kości słoniowej, lecz była ona importowana z Afryki. Krótka, lecz ważna wzmianka Platona o słoniach na Atlantydzie dodaje wiarygodności jego relacji i potwierdza położenie tego zatopionego królestwa na Atlantyku. W jednym z wydań czasopisma "Science" z 1967 roku można przeczytać o odkryciu ciosów mamuta i mastodonta na atlantyckim szelfie kontynentalnym, w odległości 350 do 500 kilometrów od wybrzeża Portugalii. Liczne okazy znaleziono na co najmniej 40 różnych podmorskich stanowiskach wzdłuż Grzbietu Azorsko-Gibraltarskiego, niektóre na głębokości nawet 100 metrów. Szczątki te odkryto na zatopionych liniach brzegowych, w osadach mułowych, łachach piasku powstałych w wyniku uderzania powierzchniowych fal o plaże i w zagłębieniach, które niegdyś były słodkowodnymi lagunami. Wszystko to wskazuje, że mamy do czynienia z obszarem, który niegdyś był suchym lądem. Autor artykułu w "Science" konkluduje: "Najwyraźniej słonie i inne duże ssaki żyły w tym regionie w okresie niskiego poziomu morza związanego ze zlodowaceniem w ciągu ostatnich 25 000 lat".” (s. 87n)
Trudno zaprzeczyć, wyspy te nadal istnieją, jak miały by równocześnie zatonąć ?

Frank ma jednak trudności z cytowaniem.
„Platon mówi, że Atlantyda znajdowała się "za Słupami Heraklesa", co jest wprawdzie dość ogólnym stwierdzeniem, lecz wydaje się, że chodzi o miejsce tuż za Cieśniną Gibraltarską. Strabon, rzymski historyk i geograf z I wieku n.e., cytując swego poprzednika Eratostenesa, pisał, że Atlantyda leżała dokładnie na zachód od Tartessos, czyli współczesnej Huelvy w południowej Hiszpanii.” (s. 111)
Strabon („Geografia” 3, 2, 11) powołując się na Eratostenesa napisał przy Tartessos nie o Atlantydzie, lecz o Erytei (Ἐρύθεια, „Czerwona” może od zachodzącego Słońca) nazwanej „Wyspą Szczęśliwą” (νῆσον εὐδαίμονα),trzeba by wykazać ich tożsamość, wyjaśnienie, iż było to imieniem nimfy Hesperydy, córki Atlasa, bądź że Atlantydą była „wyspa święta, piękna i przedziwna (νῆσος ἱερὰ καλά τε καὶ θαυμαστὰ)” („Kritias” 115 B),to za mało.
O Atlantydzie u Strabona szukać trzeba w innym miejscu, w którym powołał się on na Posejdoniosa i bez związku z Tartessos „opowieść o Atlantydzie nie jest zmyślona (μὴ πλάσμα εἶναι τὸ περὶ τῆς νήσου τῆς Ἀτλαντίδος)” a była „nie mniejsza od kontynentu (μέγεθος οὐκ ἐλάττων ἠπείρου)” (tamże, 2, 3, 6, tłum. Piratka)

„Około 50 lat przed powstaniem "Timajosa" i "Kritiasa" (about fifty years before he wrote the Timaeus and Kritias) geograf Skylaks z Kariandy opisał w "Periplusie" Ocean "za Słupami Heraklesa, gdzie po niektórych częściach morza nie da się pływać z powodu mielizn z mułu i trawy morskiej". Najsłynniejszy uczeń Platona, Arystoteles, pisał o tym samym w dziele "Meteorologia".” (s. 112) Skylaks rzeczywiście tak pisał w wymienionym dziele (III, 112),żył nie tylko przed Platonem, lecz i przed Herodotem, gdyż ten ostatni wymienia go w czasach króla perskiego Dariusza I („Dzieje” IV, 44),zatem około 150 lat przed dialogami Platona.
W „Meteorologii” II, I, 354a jest o tym krótkie zdanie τὰ δ' ἔξω στηλῶν βραχέα μὲν διὰ τὸν πηλόν, ἄπνοα δ' ἐστὶν ὡς ἐν κοίλῳ τῆς θαλάττης οὔσης „morze, położone na zewnątrz Słupów, jest płytsze z powodu mułu oraz dzięki wgłębieniu bezwietrzne” (tłum. Antoni Paciorek). Arystoteles (bądź ktoś, kto się pod niego podszywał) pisał też w rozdziale 136 „Opowiadań zdumiewających” (Περὶ θαυμασίων ἀκουσμάτω, De mirabilibus auscultationibus): w odległości 4 dni drogi poza Słupami Heraklesa znajduje się miejsce „porośnięte zupełnie sitowiem i wodorostami, które w czasie odpływu nie są zanurzone, natomiast w czasie przypływu pogrążają się w wodzie” (tłum. Leopold Regner).

Widać też przesunięcia czasoprzestrzenne z innej beczki.
„Cyrus Wielki spalił tysiące medycznych i naukowych zwojów, kiedy jego perskie hordy zdobyły i splądrowały świątynie Teb i Memfis w 525 roku p.n.e.” (s. 127) Wedle Herodota Egipt podbił syn Cyrusa, Kambizes. „Później Persowie, dowodzeni przez Dariusza I, uderzyli na Ateny. Przepadły wszystkie dzieła literackie starożytnej Grecji, z wyjątkiem poematów Homera.” (s. 128) Jak poprzednio, syn Dariusza, Kserkses. Swoją drogą, skąd pomysł by „wszystkie dzieła literackie starożytnej Grecji” były skupione w Atenach ? Poza tym wiersze Hezjoda, Solona, Safony etc. starsze od wojen grecko-perskich jakoś ocalały.

„Na początku III wieku historyk Marcellus spisał kronikę, która do dziś zachowała się jedynie we fragmentach, opisującą wydarzenia, jakie miały miejsce w okolicy Mauretanii, wówczas satelitarnego królestwa Rzymu, położonego na północno-zachodnim wybrzeżu Afryki, poniżej Słupów Heraklesa. Jego dzieło, zatytułowane Historia etiopska, opisuje Guanczów mieszkających na Teneryfie, największej
z Wysp Kanaryjskich. Marcellus pisał, że "przechowali [oni] wspomnienie, przekazane im przez przodków z wyspy Atlantydy, która była niezwykle duża i przez długi czas panowała nad wszystkimi wyspami na Oceanie Atlantyckim". Zatem Etiopia znajduje się nie tylko nad Oceanem Atlantyckim, ale wręcz w sąsiedztwie Atlantydy. Guenon doszedł do wniosku, że nazwą "Etiopia" określano samą Atlantydę przez kilkaset lat po jej zniszczeniu. Słowo Aithi-ops (Αἰθίοψ, "spalone twarze") nie odnosi się do czarnoskórej ludności Afryki, lecz nawiązuje do fizycznych skutków wulkanicznej katastrofy, jakie dotknęły ocalałych mieszkańców Atlantydy. Pliniusz Starszy nie pozostawił co do tego wątpliwości, kiedy napisał, że Etiopia była wcześniej zwana Atlantią!” (s. 158n)
Pliniusz istotnie tak podaje „wpierw Eteria (Aetheria),później Atlantia, na koniec Etiopia (Aetiopia)” („Historia Naturalis” 6, 35 tłum. Piratka),natomiast Marcellus (Μάρκελλος) znany jest wyłącznie z cytatu w komentarzu Proklosa (V wiek) do dialogów Platona, nie wiadomo dokładnie kiedy żył i tworzył.

„W 1785 roku słynny francuski” raczej włoski „astronom G. R. Corli jako pierwszy wysunął hipotezę, iż Atlantydę zniszczył fragment komety, który zderzył się z Ziemią. Pierwsze dogłębne studia nad kwestią Atlantydy prowadził prawie” ponad „100 lat temu ojciec atlantologii Ignatius Donnelly. W swojej drugiej książce na ten temat "Ragnarok, Age of Fire and Gravel" (Ragnarok, epoka ognia i kamieni),dowodził, że wyspiarska cywilizacja została zniszczona przez kometę, która zderzyła się z Ziemią. (…) W latach 20. i 30. XX wieku teorię Donnelly’ego wskrzesił i poparł kosmolog Martin” chyba Johann „Hörbiger, którego hipoteza "kosmicznego lodu" tłumaczyła zagładę Atlantydy zderzeniem z fragmentem komety zbudowanym z zamarzniętego rumoszu. Idee niemieckiego kosmologa zostały powszechnie odrzucone z przyczyn politycznych, choć jego poglądy były cytowane przez wielu astronomów jeszcze w 1990 roku jako wyjaśnienie katastrofy tunguskiej sprzed 82 lat, kiedy "kosmiczny lód” z komety Enckego miał eksplodować nad syberyjską tundrą.” (s. 149)
Frank wie, że gdzieś dzwonią.

Teoria Hörbigera została odrzucona, gdyż stanowiła stek bzdur. Gdy chodzi o „względy polityczne”, to pomimo poparcia ze strony III Rzeszy cieszyła się popularnością wśród części atlantologów. Oczywiście nie „wskrzeszał” teorii Donnelly’ego, której treścią jest co innego. Tymczasem „Teoria Zlodowacenia Powszechnego” mówi o chwytaniu i rozrywaniu przez Ziemię kolejnych Księżyców. „Porwanie Księżyca” mogło spowodować katastrofalny przypływ, jednak „powódź spowodowana spadaniem lodu z Księżyca” otoczonego „lodową powłoką” między bajki można włożyć. Hörbiger „teorii” tej nie tworzył w sprawie Atlantydy, wtórnie za wyjaśnienie zatonięcia legendarnej wyspy uznał ją mało przekonująco drugi podobny „geniusz” Hans Bellamy. Do wyjaśnienia meteoru tunguskiego „teoria” owa także jest zbędna.

Opisy wulkanów i komet wyraźnie zapożyczone z Otto Mucka (o którym w jednym miejscu napomyka),zaś z Bellamy’ego wplątanie wątków zaczerpniętych z Apokalipsy, połączenie co najmniej dziwne, wartość książki raczej obniża.

Po za tym Frank w sprawie czasu katastrofy częściowo zgadza się z tymi, których piętnuje za przenoszenie Atlantydy w inne miejsca.
Jak słusznie zauważa HaryAngel „Autor bezkarnie dopasowuje wszelkie legendy, mity, historie, starożytne pisma wszelkich pradawnych kultur do własnej koncepcji historii Atlantydy i jej mieszkańców. Nie waha się przy tym poprawiać Platona, zarzucając mu pomyłkę w datowaniu, i nie tylko zresztą, oraz twierdzić, iż sama Apokalipsa dotyczy Atlantydy.”
8 czy 9 000 lat („Timaios” 23e, „Kritias” 108e) to zdaniem Franka za dużo, a jak sam przyznał był „Pomyłka rzędu dziesięciokrotności przy tłumaczeniu oryginalnego egipskiego tekstu na grekę wydaje się mało prawdopodobna”, zatem
„Eudoksos z Knidos, jeden z pionierów astronomii, który studiował w Egipcie, pisał, że jego nauczyciele – kapłani różnych świątyń – stosowali kalendarz lunarny. Plutarch, grecki historyk z II wieku n.e., pisał w Żywotach: "Egipski rok początkowo, jak mówią, składał się z jednego miesiąca. Uważają się za najstarożytniejszy ze wszystkich narodów, a ich genealogie podają ogromne liczby lat, zawierając miesiące jako lata". Herodot, Manethon i Diodor Sycylijczyk pisali, że Egipcjanie mieli na myśli "miesiąc/lunację", kiedy mówili o "latach".” (s. 261n)
Podane wprawdzie przypisy, lecz mało przydatne, tłumaczka nie raczyła sprawdzić, stąd musiałam sama sięgnąć do źródeł.
Plutarch napisał to w życiorysie Numy Pompiliusza 18,4 δὲ μηνιαῖος ἦν ὁ ἐνιαυτός, εἶτα τετράμηνος „początkowo tylko 1 miesiąc, potem 4” (zwracam uwagę na ὥς φασι „jak mówią”).
Do dzieł Eudoksosa nie potrafię dotrzeć.
Diodor „Egipscy kapłani, którzy liczą czas od panowania Heliosa aż do wejścia Aleksandra do Azji, powiadają, że pomiędzy tymi epokami upłynęło około 23 tysiące lat. Opowiadają w mitach, że najstarsi bogowie rządzili ponad 1200 lat każdy, późniejsi – po co najmniej 300. Ponieważ nieprawdopodobna jest tak wielka liczba lat, niektórzy wyciągają wniosek, że dawniej, zanim nie poznano obrotów i ruchów Słońca, liczono lata według cykli Księżyca (σελήνης περίοδον). A każdy taki cykl trwał 30 dni (τριακονθημέρων)” („Biblioteka” I, 26 tłum. Małgorzata Wróbel)
Herodot dokładnie na odwrót „opowiadali zgodnie owi kapłani [z Heliopolis], że Egipcjanie pierwsi ze wszystkich ludzi wynaleźli rok słoneczny (πρώτους Αἰγυπτίους ἀνθρώπων ἁπάντων ἐξευρεῖν τὸν ἐνιαυτόν),podzieliwszy go według pór roku na 12 części (δυώδεκα μέρεα δασαμένους τῶν ὡρέων ἐς αὐτόν). Do tego mieli oni dojść na podstawie obserwacji gwiazd. Liczą zaś, jak mi się zdaje, miesiące o tyle rozumniej od Hellenów, że Hellenowie co trzeci rok ze względu na pory roku wtrącają miesiąc przestępny (Ἕλληνες μὲν διὰ τρίτου ἔτεος ἐμβόλιμον ἐπεμβάλλουσι τῶν ὡρέων εἵνεκεν),podczas gdy Egipcjanie, którzy liczą 12 trzydziestodniowych miesięcy (Αἰγύπτιοι δὲ τριηκοντημέρους ἄγοντες τοὺς δυώδεκα μῆνας),dodają w każdym roku jeszcze 5 dni nadliczbowych (ἐπάγουσι ἀνὰ πᾶν ἔτος πέντε ἡμέρας πάρεξ τοῦ ἀριθμοῦ),przez co pory roku w swym biegu okrężnym nastają u nich znowu w tym samym czasie (καί σφι ὁ κύκλος τῶν ὡρέων ἐς τὠυτὸ περιιὼν παραγίνεται).” (II, 4 tłum. Seweryn Hammer)
„Aż dotąd w opowiadaniu doszli Egipcjanie i ich kapłani, dostarczając dowodów, że od pierwszego króla aż do tego kapłana Hefajstosa, który na ostatku panował, zeszło 341 pokoleń ludzkich i że w ciągu nich tyleż było arcykapłanów i królów. A przecież 300 pokoleń ludzkich oznacza 10 tysięcy lat (τριηκόσιαι μὲν ἀνδρῶν γενεαὶ δυνέαται μύρια ἔτεα),bo 3 pokolenia ludzkie wynoszą 100 lat (γενεαὶ γὰρ τρεῖς ἀνδρῶν ἑκατὸν ἔτεα ἐστί).” (II, 142)
Gdyby rok trwał miesiąc, 100 miesięcy dawałoby 8 lat z naddatkiem, w tym czasie upływają 3 pokolenia ?
Frank chyba jakiegoś innego Herodota czytał.
Co widać także w dalszym ciągu „Ocaleni z Atlantydy”.

Wreszcie Manethon znany jest tylko z cytatów u późniejszych autorów. Na początku księgi I „Dziejów Egipskich (Αἰγυπτιακά)” miał napisać: Lunarem tamen annum intelligo, videlicet XXX diebus constantem: quem enim nunc mensem dicimus, Aegyptii olim anni nomine indigitabant „mam tu jednakże
na myśli rok księżycowy, to znaczy składający się z 30 dni, który wszak obecnie nazywamy miesiącem, a któremu Egipcjanie dawali niegdyś nazwę roku” (tłum. Filip Taterka)
Przypis: There is no evidence that the Egyptian year was ever equal to a month: there were short years (each of 360 days) and long years (see Fr. 49). „Brak dowodów na to, że rok egipski był kiedykolwiek równy miesiącowi: były lata krótkie (każdy po 360 dni) i lata długie (patrz Fragment 49).”
We Fragmencie tym zaś mowa o zaokrąglaniu roku do 365 dni.
https://penelope.uchicago.edu/Thayer/E/Roman/Texts/Manetho/History_of_Egypt/1*.html

O kalendarzu egipskim warto pamiętać:
„Był to kalendarz ludu rolniczego, którego życie było ściśle związane nie z fazami Księżyca, ale z wylewami Nilu. Dlatego starożytni Egipcjanie liczyli lata słoneczne, a nie księżycowe, opierając się na wcześnie zauważonym fakcie, że wylew Nilu zbiega się z heliakalnym wschodem Syriusza.” (Mikołaj Żyrow „Атлантида. Основные проблемы атлантологии” Moskwa 1964, s. 367, tłum. Piratka)

Byłoby też dziwne, gdyby egipski kapłan około 560 roku p.n.e. określał wiek cywilizacji w Dolinie Nilu na 800 lat.

Wspomniany Otto Muck („Atlantis die Welt vor der Sinflut” 1956, s. 381) powołuje się na Herodota, któremu egipscy kapłani „podali ich rodowód w ten sposób, że oświadczyli, iż każdy z kolosów jako piromis pochodził od piromisa, aż wykazali to o trzystu czterdziestu pięciu kolosach [że piromis od innego piromisa pochodzi], nie wywodząc ich rodu ani od boga, ani od herosa.” (II, 143). Zakładając czas urzędowania „piromisa” 20 lat byłoby 6900 lat, a przy 25 latach 8625 lat, średnio 7762 i pół roku przed połową V wieku p.n.e., czyli około 8200 p.n.e.

Frank mało niekonsekwentnie powołuje się na „prowadzone w 1957 roku badania sztokholmskiego Riks Museum. Doktor Rene Malaise oznajmił, że członkowie szwedzkiej ekspedycji podmorskiej znaleźli skamieniałe okrzemki na głębokości prawie 3 kilometrów pod powierzchnią morza. Okrzemki, niewielkie glony, liczyły 17 000 lat, więc ich wiek był zbliżony do czasu ostatecznego zatonięcia wyspy wielkości Portugalii na Atlantyku. Znaleziska te nie były odosobnione i przypadkowe. Kolega Malaisea, słynny paleobotanik R.W. Kolbe, skatalogował ponad 60 wyłącznie słodkowodnych okazów okrzemek wydobytych z głębokości 2438 metrów, 930 kilometrów od zachodniego wybrzeża Afryki, z podwodnego obszaru zwanego Grzbietem Sierra Leone. Co więcej, wszystkie one zostały znalezione pod warstwą morskich osadów, prawdopodobnie pochodzenia wulkanicznego, które nagromadziły się w czasie ostatnich 10 000 lat. Znalezione okazy należały do różnych grup, z których część może żyć tylko w środowiskach bogatych w składniki odżywcze, inne zaś tego nie potrzebują. Tak duże zróżnicowanie organizmów wskazuje, że rozwijały się one intensywnie przez stosunkowo długi czas na lądzie. Sama ich liczba wydawała się świadczyć, że niegdyś na wyspie pośrodku Atlantyku istniały słodkowodne jeziora.” (s. 68n)
Te 10 000 lat pasuje do 9 000 Platona.

Ocena być może zawyżona.

„Najbardziej wiarygodna historia Atlantydy i jej zagłady przez kosmiczny kataklizm.”
Bez przesadyzmu.

Jak widzę, książka zbiera na ogół dość wysokie oceny, równocześnie z uwagami „naciągane” i „nie jest strawne”. Można to tak ująć.

Frank słusznie piętnuje tych, co „odkrywają” legendarną wyspę wszędzie indziej, niż na Atlantyku. Olaus Rudbeck „odnalazł” ją w Szwecji,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
292
3

Na półkach:

Treść książki mogę zmieścić w jednym zdaniu: najbardziej naciągana historia Atlantydy i jej zagłady przez kosmiczny kataklizm. Autor bezkarnie dopasowuje wszelkie legendy, mity, historie, starożytne pisma wszelkich pradawnych kultur do własnej koncepcji historii Atlantydy i jej mieszkańców. Nie waha się przy tym poprawiać Platona, zarzucając mu pomyłkę w datowaniu, i nie tylko zresztą, oraz twierdzić, iż sama Apokalipsa dotyczy Atlantydy. A to nie jedyne grzechy autora przy podejmowaniu tak poważnego tematu, jakim jest jedna z największych zagadek przeszłości.

Treść książki mogę zmieścić w jednym zdaniu: najbardziej naciągana historia Atlantydy i jej zagłady przez kosmiczny kataklizm. Autor bezkarnie dopasowuje wszelkie legendy, mity, historie, starożytne pisma wszelkich pradawnych kultur do własnej koncepcji historii Atlantydy i jej mieszkańców. Nie waha się przy tym poprawiać Platona, zarzucając mu pomyłkę w datowaniu, i nie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
2169
575

Na półkach:

Chaotyczna konstrukcja książki. Sporo zapychaczy niekoniecznie związanych z tematem. Kilka fragmentów jest intrygujących ale rozrzedzone didaskaliami ;) nie jest strawne. Szkoda. Potencjał był.

Chaotyczna konstrukcja książki. Sporo zapychaczy niekoniecznie związanych z tematem. Kilka fragmentów jest intrygujących ale rozrzedzone didaskaliami ;) nie jest strawne. Szkoda. Potencjał był.

Pokaż mimo to

avatar
94
3

Na półkach:

Książka nie ma żadnej wartości historycznej, ani w ogólnym rozumieniu naukowej. Autor nagina i przeinacza fakty, wysuwa nieaktualne lub błędne teorie. Dopasowuje zniekształcone wydarzenia pod siebie, żeby udowodnić "tak, to byli Atlanci!". Czy warto przeczytać? Chyba tylko po to, żeby przy każdym nowym wątku sięgać po daną pracę naukową, udowadniając autorowi, że mówi nieprawdę.

Książka nie ma żadnej wartości historycznej, ani w ogólnym rozumieniu naukowej. Autor nagina i przeinacza fakty, wysuwa nieaktualne lub błędne teorie. Dopasowuje zniekształcone wydarzenia pod siebie, żeby udowodnić "tak, to byli Atlanci!". Czy warto przeczytać? Chyba tylko po to, żeby przy każdym nowym wątku sięgać po daną pracę naukową, udowadniając autorowi, że mówi...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1520
1227

Na półkach: , , ,

Książka czytana fragmentami w ramach relaksu pomiędzy innymi.
Tym razem spotkanie z autorem całkiem udane.
Plusy:
- lubię książki w których próbuje się rozwiązać intrygujące zagadki;
- ciekawe przedstawienie legendarnej cywilizacji, jej powstania i zagłady;
- dodatkowa atrakcja opisanie niektórych części w sposób fabularyzowany;
- wiarygodne przedstawienie dowodów, że Atlantydzi istnieli naprawdę;
- szukanie dowodów w starożytnej literaturze;
- pytanie czy Atlantyda dała początek innym kulturom na Ziemi;
- co doprowadziło do zagłady tak wysoko rozwiniętą cywilizację;
- fajnie się czyta, szczególnie jeśli ktoś lubi starożytne tajemnice.
Minusy:
- czasami zbyt „naciągane” dopasowywanie dowodów do teorii;
- miejscami zbyt długie opisy przez co książka traci na swojej atrakcyjności
Książka dobra, dla zainteresowanych tematem.

Książka czytana fragmentami w ramach relaksu pomiędzy innymi.
Tym razem spotkanie z autorem całkiem udane.
Plusy:
- lubię książki w których próbuje się rozwiązać intrygujące zagadki;
- ciekawe przedstawienie legendarnej cywilizacji, jej powstania i zagłady;
- dodatkowa atrakcja opisanie niektórych części w sposób fabularyzowany;
- wiarygodne przedstawienie dowodów, że...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    37
  • Przeczytane
    31
  • Posiadam
    17
  • Historia
    3
  • Wiedza niepowszechna
    2
  • Teraz czytam
    2
  • 365
    1
  • Starożytność
    1
  • POSIADAM
    1
  • Tajemnice prehistorii i starożytności
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Zagłada Atlantydy


Podobne książki

Przeczytaj także

Ciekawostki historyczne