Czasami przeznaczenie przysparza nam więcej problemów niż korzyści. Czasami jeszcze bardziej komplikuje nam życie, stawia przed nami dylematy i wybory, których nigdy nie chcielibyśmy podejmować. Ale bywa też i tak, że przeznaczenie pomaga nam stać się w końcu szczęśliwym.

Sophie Rose. Dziennikarka mało znanego Chicagowskiego pisma. Zamknięta w sobie. Tak naprawdę znają ją tylko i wyłącznie dwie jej najbliższe przyjaciółki. Bardzo niechętnie nastawiona do policji, głownie ze względu na swego ojca- Bobby’ego Rose, który od pewnego czasu jest poszukiwany za różnego rodzaju kradzieże i inne przewinienia.
Jack MacAlister. Funkcjonariusz FBI. Partner Aleca, męża jednej z przyjaciółek Sophie. Przystojny, szarmancki. Jednym słowem ideał.
Sophie i Jack poznają się na jednym z wieczorków pokerowych organizowanych przez Aleca. Mężczyzna jest wręcz urzeczony Sophie. Jednak ona zachowuje rezerwę, mimo iż również jest pod wrażeniem policjanta. Do niczego między nimi nie dochodzi, nie spotykają się więcej. Aż do czasu…

Pewnego dnia głównym tematem wiadomości jak bankructwo jednej z firm produkujących piwo korzenne, spowodowane kradzieżą funduszy firmy. O dokonanie tego przestępstwa zostaje oskarżony ojciec Sophie, Bobby. Wtedy też młoda kobieta zaczyna dostawać dziwne wiadomości, pogróżki. Jednak nie robią one na niej wrażenia. Dostawała je ona bowiem za każdym razem gdy sprawa jej ojca wypływała do wiadomości i prasy. Sytuacja się jednak zmienia gdy Sophie staje się ofiarą próby zabójstwa. Nie odnosi poważniejszych obrażeń, jednak dowiaduje się, że zamach na jej życie najprawdopodobniej nie nastąpił ze względu na jej ojca, ale ze względu na sprawę Williama Harringtona, mężczyznę o którym ostatnio robiła reportaż, a który później został zagryziony i pożarty przez niedźwiedzia… na Alasce. Kobieta postanawia pojechać tam i dojść do prawdy odnośnie śmierci Williama oraz rozgryźć dlaczego ktoś ją próbował usunąć. Jack zostaje przydzielony do ochrony Sophie. W trakcie wyjazdu zbliżają się do siebie. Jednak ich szczęście nie trwa długo, gdyż znowu znajdują się w prawdziwym niebezpieczeństwie. O co w tym wszystkim chodzi? Kto i dlaczego chce doprowadzić do śmierci tej kobiety?

O książce nigdy wcześniej nie słyszałam. Wzięłam ją gdyż spodobała mi się oprawa graficzna i opis z tylnej okładki. Muszę przyznać, że książka mnie wciągnęła. „Bieguny uczuć” nie dadzą nam się nudzić. Nagłe obroty wydarzeń i wątek miłosny pochłaniają czytelnika bez reszty. Język pani Julie Garwood jest lekki, przepełniony humorem co tylko ułatwia czytanie.

Rozdziały rozłożone są na losy Jacka i Sophie. W jednym dowiadujemy się o jednym z nich, w innym o drugim. Po pewnym czasie rozdziały się łączą ze sobą i o wiele przyjemniej się czyta. Po każdym rozdziale wklejona jest też kartka z dziennika badań na stadem wilków prowadzonych na Alasce przez grupę badaczy. Z początku nie wiedziałam dlaczego coś takiego zrobiono, jednak z czasem wszystko się wyjaśniło i zgrabnie wplotło w całą fabułę.

Zakończenie jest bardzo zagadkowe. Raczej bym się go nie domyśliła. To znaczy różne pomysły przychodziły mi do głowy, i chyba muszę uwierzyć w końcu, że najbardziej nieprawdopodobne są zazwyczaj prawdziwe. Książkę „pożera” się naprawdę w szybkim tempie a wydarzenia sprawiają, że nie chce się odejść od książki, ani nawet na chwilę przerwać czytania. Sama nie zauważyłam kiedy mi minęło 340 stron. I został niedosyt, że to już koniec i trzeba odłożyć książkę.

Mimo iż nie jest to bardzo skomplikowany kryminał, a właściwie thriller romantyczny jak informuje nas tylna okładka książki, to polecam ją fanom tego gatunku. Powinna spodobać się też miłośnikom romansów, jak i tym którzy lubią się zapoznać z niebanalną historią ;)

Czasami przeznaczenie przysparza nam więcej problemów niż korzyści. Czasami jeszcze bardziej komplikuje nam życie, stawia przed nami dylematy i wybory, których nigdy nie chcielibyśmy podejmować. Ale bywa też i tak, że przeznaczenie pomaga nam stać się w końcu szczęśliwym.

Sophie Rose. Dziennikarka mało znanego Chicagowskiego pisma. Zamknięta w sobie. Tak naprawdę znają...