Po przeczytaniu tej naprawdę bardzo skróconej historii kobiet pozostaje ogromny niedosyt i głód wiedzy. Nie do końca odpowiadał mi podział rozdziałów - niektóre z nich to prawdziwe pomieszanie z poplątaniem. Nie podoba mi się także wrzucenie do jednego worka całego wieku XVI, XVII, XVIII. Autorka ma skłonność do powtórzeń, np. tych samych konkluzji (ciągłe powtarzanie, że kobieta była uzależniona od męża, że była uważana za złą z natury, że szanse na wybicie się miały tylko te z ważnymi koneksjami rodzinnymi itp., itd.), a także do nużącego recytowania (Marysia rządziła wtedy i wtedy, po niej na tronie zasiadła Kasia i napisała pamflecik, w tym czasie Ania spiskowała) - jedyne, co pozostaje w pamięci po przeczytaniu tej książki to, to że całe wieki było źle, potem kobiety zaczęły walczyć, BAM! - równouprawnienie.
Szkoda, że autorka nie postanowiła napisać rzetelnej, nie wybiórczej, choć wtedy także z pewnością znacznie obszerniejszej pozycji, ale dostatecznie wyczerpującej temat lub po prostu zająć się wybranym okresem albo zakresem działalności kobiet, zamiast pisać książkę skrótową, niewystarczającą i po prostu mdłą. Pomijam już tragiczne zredagowanie tej pozycji - literówki, źle postawione (lub niepostawione) przecinki, a także błędy ortograficzne (lub brak spacji), jak "POCZYM".

Po przeczytaniu tej naprawdę bardzo skróconej historii kobiet pozostaje ogromny niedosyt i głód wiedzy. Nie do końca odpowiadał mi podział rozdziałów - niektóre z nich to prawdziwe pomieszanie z poplątaniem. Nie podoba mi się także wrzucenie do jednego worka całego wieku XVI, XVII, XVIII. Autorka ma skłonność do powtórzeń, np. tych samych konkluzji (ciągłe powtarzanie, że...