rozwiń zwiń

Piąta Kolumna

Okładka książki Piąta Kolumna
S.M. Stirling Wydawnictwo: Zysk i S-ka fantasy, science fiction
636 str. 10 godz. 36 min.
Kategoria:
fantasy, science fiction
Tytuł oryginału:
The Stone Dogs
Wydawnictwo:
Zysk i S-ka
Data wydania:
2001-10-01
Data 1. wyd. pol.:
2001-10-01
Liczba stron:
636
Czas czytania
10 godz. 36 min.
Język:
polski
ISBN:
83-7150-796-8
Tłumacz:
Ewa Helińska
Tagi:
science-fiction wojna alternatywna historia
Średnia ocen

                7,9 7,9 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Niebezpieczne kobiety Megan Abbott, Joe Abercrombie, Lawrence Block, Jim Butcher, Pat Cadigan, Gardner Raymond Dozois, Diana Gabaldon, Lev Grossman, Cecelia Holland, Sharon Kay Penman, Sherrilyn Kenyon, Nancy Kress, Joe R. Lansdale, Megan Lindholm, George R.R. Martin, Diana Rowland, Brandon Sanderson, Melinda M. Snodgrass, Caroline Spector, S.M. Stirling, Sam Sykes, Carrie Vaughn
Ocena 6,4
Niebezpieczne ... Megan Abbott, Joe A...
Okładka książki Chodząc nędznymi ulicami Daniel Abraham, Patricia Briggs, Glen Cook, Bradley Denton, Gardner Raymond Dozois, Diana Gabaldon, Simon R. Green, Charlaine Harris, Conn Iggulden, Laurie R. King, Joe R. Lansdale, George R.R. Martin, John Maddox Roberts, Steven Saylor, Melinda M. Snodgrass, S.M. Stirling, Lisa Tuttle, Carrie Vaughn
Ocena 6,0
Chodząc nędzny... Daniel Abraham, Pat...
Okładka książki Reformator David Drake, S.M. Stirling
Ocena 6,9
Reformator David Drake, S.M. S...
Okładka książki Wybraniec David Drake, S.M. Stirling
Ocena 7,0
Wybraniec David Drake, S.M. S...

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,9 / 10
28 ocen
Twoja ocena
0 / 10

Opinia

avatar
168
166

Na półkach: ,

(recenzja pierwotnie ukazała się na Szortal.com; recenzja jest omówieniem zbiorczym Szturmu przez Gruzję i Piątej kolumny)

Rok 1988. Jeden z najważniejszych w całym XX wieku. U nas zniesiono kartki na czekoladę i, na próbę,zaczęto bez kartek sprzedawać benzynę. W kinach pojawiły się „Zabij mnie, glino” i „Klątwa Doliny Węży”, a w ósmej „Fantastyce” ukazała się „Drogę, z której się nie wraca” Sapkowskiego. Stanisław Skalski został awansowany do stopnia generała brygady, a na sam koniec tego pięknego roku TVP wyemitowała pierwszy odcinek „W labiryncie”. Ale na zgniłym kapitalistycznym Zachodzie, a nawet na całym świecie, wcale nie było nudniej. Gibson wydał ostatni tom swojej trylogii Ciągu – „Mona Lizę Overdrive”, do kin trafiły „Szklana pułapka” i „Kto wrobił Królika Rogera”, po raz pierwszy w celach komercyjnych wystrzelono Ariane 3, Japończycy „machnęli” tunel pomiędzy wyspami Honsiu i Hokkaido, Saddam zagazował 5 tysięcy Kurdów w Halabdży, a Sowietom odechciało się wojny w Afganistanie. Nie zapominajmy też o tym, że pewien pan Morris pokazał światu swojego „robaka”…

Ale dla mnie, najważniejszym wydarzeniem tamtego roku było pierwsze wydanie książki „Szturm przez Gruzję” S.M. Stirlinga, która otwiera najlepiej napisaną, najbardziej szczegółową i dopracowaną alternatywno-historyczną epopeję w całych dziejach literatury S-F – cykl o Dominacji.

Jak już wspomniałem, jest to historia alternatywna, a więc do pewnego momentu historia uniwersum Dominacji jest ta sama, co w realnym świecie. Pierwsza poważna zmiana pojawia się w 1779 roku, kiedy to Hiszpanie, Francuzi i Holendrzy dostają łupnia od Brytyjczyków, którzy m.in. zajmują holenderską kolonię w Afryce Południowej – kolebkę późniejszego Dominium Drakan. Dalej jest już z górki – kolonia rośnie jak na drożdżach, przyjmując wszystkich tych, którzy nie mogą żyć w swoim własnym kraju: brytyjskich lojalistów po amerykańskiej wojnie o niepodległość, uciekinierów z Hesji, konfederatów po wojnie secesyjnej, itd. Jej granice ciągle są rozszerzane, głównie siłą, co wywołuje popyt na nową broń, środki transportu, energię, technologie przemysłowe i medykamenty. Drakanie są mniej konserwatywni niż reszta ludzkości, nie przepuszczają okazji do zysku i, przede wszystkim, są niezwykle kreatywni i pracowici. I przygarniają każdego, kto ma ciekawe pomysły, a których nie może zrealizować gdzie indziej. To wszystko sprawia, że już pod koniec XIX wieku, Drakanie zajmują całą Afrykę, a rozwój przemysłowy całego świata (dzięki wymianie handlowej i naukowej) wyprzedza nasze realia o kilkadziesiąt lat (no, oprócz kilku dziedzin).

Różnice pomiędzy naszym, a światem Drakan występują nie tylko w geopolityce czy w postępie technologicznym. Specyficzne warunki panujące w Dominacji doprowadzają do zmian w etyce, filozofii czy socjologii. Gospodarka Drakan opiera się na pracy wykonywanej przez poddanych (inne, politycznie poprawne określenie słowa „niewolnik”), stąd nie występuje przymus automatyzacji produkcji w fabrykach oraz mechanizacji rolnictwa. Ale to, że Drakanie wykorzystują niewolnictwo, nie oznacza wcale, że ich poddanym źle się wiedzie. Drakański kodeks moralny, choć bardzo surowy, zabrania znęcania się nad poddanymi, a nawet więcej – brak dbałości o poddanych przynosi wstyd ich właścicielowi i powszechny ostracyzm.

Ale że pełny opis uniwersum Dominacji potrzebuje raczej pracy doktorskiej, niż krótkiej recenzji, więc przejdźmy do fabuły książki. Trwa II wojna światowa. Hitlerowskie Niemcy dopiero co zniszczyły Armię Czerwoną i podbiły ogromne tereny Związku Radzieckiego, rozciągając do maksimum swoje linie zaopatrzeniowe i siły wojskowe. Ale Drakanie nie są ślepi i głupi i już zdążyli się nauczyć, że gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta. I tak, nad ranem 14 kwietnia 1942 roku, wzdłuż całej południowej granicy między III Rzeszą a Dominacją (tak starej - na Bałkanach, jak i nowej – na południe od Kaukazu i w świeżo podbitych Włoszech) do ataku na hitlerowców ruszają wojska drakańskiego Korpusu Obywatelskiego i armie poddanych – janczarów: w sumie dwa miliony świetnie wyszkolonych i wyposażonych żołnierzy. Główny bohater książki, Eric von Shrakenberg, jest centurionem w Legionie Powietrznodesantowym. Zostaje wybrany na dowódcę dwustuosobowego oddziału spadochroniarzy, którzy mają zająć i utrzymać jedną z dwóch kluczowych dróg wiodących z północy na południe przez góry Kaukazu. Ale zamiast na zwykłe oddziały Niemców, trafia na dowodzony przez fanatycznego Felixa Hotha doborowy pułk z dywizji SS „Leibstandarte Adolf Hitler”, który usiłuje się przebić przez jego oddziałek, żeby otworzyć drogę wycofującym się na północ siłom niemieckim. Zaczyna się śmiertelny pojedynek, od którego zależy w dużej mierze dalszy los świata i ludzkości…

Teraz nadeszła chwila na to, co lubię najbardziej – czyli solidna porcja rozczarowań. A więc najpierw rozczaruję tych, którzy myślą, że „Szturm przez Gruzję” to czysta military fiction. Absolutnie nie – to jedna w czterech części sagi, którą można śmiało porównać do trylogii „Północ – Południe” Johna Jakesa. Wątki militarne są potraktowane na równi z obyczajowymi i innymi - opisy walk przeplatają się z opisami przyrody i architektury (a że Drakanie o obie te rzeczy dbają wyjątkowo mocno, to naprawdę jest o czym czytać), w to wszystko są wplecione intrygi polityków i scenki z życia codziennego, a nad całością unoszą się płomienie miłości.

Wypadałoby też rozczarować tych, którzy myślą, że przy tym poziomie szczegółowości uniwersum szybko się zgubią. Autor zadbał o to i w każdym tomie cyklu umieścił kalendarium wydarzeń i sporą część czegoś, co ja nazywam Drakopedią – czyli artykułami skupiającymi się na konkretnych dziedzinach nauki, przemyśle czy wojskowości. Chcemy dowiedzieć się czegoś więcej o armii Drakan? Strona 408. O walucie i cenach? Strona 414. O poziomie nauki i techniki? Strona 416. O transporcie parowym? Strona 417. O poddaństwie? Strona 421. I tak dalej. Do tego każdy rozdział zaczyna się od jakiegoś fragmentu fikcyjnego artykułu prasowego, książki czy pracy naukowej i z nich też można się sporo dowiedzieć na temat uniwersum. A jak się do tego dołoży informacje, które Stirling chytrze , ale nienachalnie, przemyca w dialogach, opisach czy rozmyślaniach bohaterów książki, to o faktograficznych niedopowiedzeniach i gubieniu się absolutnie nie ma mowy. Trzeba też dodać, że Drakopedia ze „Szturmu przez Gruzję” jest bardzo zwięzła i stanowi wstęp do bardziej szczegółowych opisów zamieszczonych w „Piątej kolumnie”.

Wady? No cóż - wady tej książki, a nawet tego cyklu w całości, są jak dla mnie spowodowane wyłącznie przez „naszych” z wydawnictwa Zysk i S-ka. Najważniejszą wadą było to, że wydano tylko dwa tomy z całej sagi (cztery tomy + antologia opowiadań napisanych przez innych autorów), przy czym nie wydano dwóch pierwszych, tylko tom pierwszy i trzeci („Piąta kolumna”). Nie wiem dlaczego tak, ale najprawdopodobniej albo decydent z Zysku nie był trzeźwy, albo tuz przed podjęciem decyzji się uderzył (lub też - uderzono go) w głowę. Śp. Tomasz Pacyński skomentował tę dziwną politykę wydawniczą Zysku i S-ki słowami „I pewnie wystarczy, po co czytelnika rozpieszczać.”

Drugą wadą jest tłumaczenie „Szturmu przez Gruzję”. Pan Michał Jakuszewski ogólnie nieźle tłumaczy, ale jeśli chodzi o szczegóły, to parę razy zdarzyło mu się „poślizgnąć”. Przykład - spadochrony szybujące, na których skacze oddział Erica, nazywa lotniami, a przecież można było pójść w ślady autora i użyć nazwy podobnej do tej, której używa się w rzeczywistości – „latające skrzydła” (czy czegoś w tym guście). Kiedy porównałem nasze wydanie książki z wydaniem amerykańskim, to tych wpadek zebrało się więcej. Ale na szczęście są one na tyle drobne, że razić będą tylko techno-maniaków i fetyszystów mojego pokroju, a zwykły czytelnik nawet się nie spostrzeże, że tłumacz coś pokręcił. Należy też zauważyć, że tłumaczenie „Piątej kolumny”, zrobione przez panią Ewę Helińską jest lepsze (choć jej też się z raz czy dwa przydarzyło… „omsknąć”).

Wspomniałem kilkukrotnie o trzecim tomie cyklu, „Piątej kolumnie”, więc w sumie należałoby też napisać coś i o nim. Akcja „Piątej…” w dalszym ciągu opowiada historię rodziny Shrakenbergów. Ale tym razem główną bohaterką jest siostrzenica Erica – Yolande Ingolfsson. Tło wydarzeń też się zmienia – tym razem nie jest to II wojna światowa, tylko druga połowa XX wieku: początek podboju kosmosu i konflikt pomiędzy Dominacją, a jej ostatnim wrogiem na Ziemi – Sojuszem na rzecz Demokracji. I znowu Stirling serwuje nam to wszystko w postaci niezwykle smakowitego dania - pełnego soczystych opisów walk, delikatnych „okoliczności” przyrody i słodko-gorzkich relacji międzyludzkich, w których odnajdziemy szczyptę ostrego jak czuszka szaleństwa miłości i nienawiści.

I to by było na tyle. Tych, których zainteresowało dlaczego akurat takie, a nie inne wydarzenia wspomniałem na początku, zapraszam do lektury „Szturmu przez Gruzję” oraz „Piątej kolumny”. Ja sam czytałem je wiele razy, a mimo to ciągle do nich powracam. Chyba najbardziej mi się w nich podoba realizm, z jakim Stirling potraktował wymyślony przez siebie świat. I to, że choć darzy sympatią Drakan, to nie boi się ich pokazywać także od złej/mrocznej strony – co wbrew pozorom wcale nie jest jakimś specjalnie częstym zachowaniem wśród pisarzy.

Po ostatnim czytaniu zdecydowałem, że „Szturm przez Gruzję” dostanie notę 9,5/10 (pół punktu zabieram za wpadki tłumacza), a „Piąta kolumna” 9/10 (bo jednak jest minimalnie słabsza od pierwszego tomu).

(recenzja pierwotnie ukazała się na Szortal.com; recenzja jest omówieniem zbiorczym Szturmu przez Gruzję i Piątej kolumny)

Rok 1988. Jeden z najważniejszych w całym XX wieku. U nas zniesiono kartki na czekoladę i, na próbę,zaczęto bez kartek sprzedawać benzynę. W kinach pojawiły się „Zabij mnie, glino” i „Klątwa Doliny Węży”, a w ósmej „Fantastyce” ukazała się „Drogę, z...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    40
  • Chcę przeczytać
    37
  • Posiadam
    23
  • Ulubione
    3
  • Alternatywa
    1
  • 3Sypialnia 1E
    1
  • Chcę w prezencie
    1
  • Science Fiction
    1
  • Z odzysku
    1
  • Przeczytane przed 2010 rokiem
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Piąta Kolumna


Podobne książki

Przeczytaj także