Byłem księdzem. Owoce zła

Okładka książki Byłem księdzem. Owoce zła
Roman Kotliński Wydawnictwo: Niniwa religia
176 str. 2 godz. 56 min.
Kategoria:
religia
Wydawnictwo:
Niniwa
Data wydania:
1999-01-01
Data 1. wyd. pol.:
1999-01-01
Liczba stron:
176
Czas czytania
2 godz. 56 min.
Język:
polski
ISBN:
8390904225
Tagi:
Kościół katolicki pisma polemiczne Roman Jonasz
Średnia ocen

                6,4 6,4 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,4 / 10
183 ocen
Twoja ocena
0 / 10

Opinia

avatar
1208
1155

Na półkach: ,

Część III.
Byłem księdzem. Owce zła.

Książka ta jest oryginalnym zbiorem czterech autentycznych historii, afer i skandali, które rozgrywają się aktualnie w "polskim państwie kościelnym". W książce nie ma filozofii ani teologii. Są za to prawdziwe losy prawdziwych ludzi, choć wszystko wydaje się zupełnie nieprawdopodobne!

Kościół katolicki nie da się odsunąć od koryta. Polacy, Państwo Polskie ma ciągle mało pieniędzy i „krótką kołdrę”, ale kto słyszał o kryzysie w polskim Kościele? Co do sfery materialnej- wszystko jest w najlepszym porządku.
Autorytet moralny, kredyt zaufania i tzw. sfera duchowa, nadprzyrodzona. Te trzy wartości w odniesieniu do Kościoła praktycznie już nie funkcjonuję, a mając na uwadze jego nadprzyrodzoną misję, stracił on obecnie rację bytu. Nawet sami, najwyżsi rangą hierarchowie nie kryją pozycji, z jakich przemawiają do swoich owieczek. Ile w tym zarozumiałości wielkopastwa i pychy! Próżno by doszukiwać się u nich cnót, wartości ewangelicznych- skromności, łagodności, ofiarności w służbie biednym i potrzebującym wsparcia, opieki. Przypomnijmy sobie, że oni sami przypisują sobie korzenie apostolskie, są podobno następcami pierwszych uczniów Chrystusa, którzy w większości oddali za niego życie, ginąc męczeńską śmiercią. Tymczasem dzisiejsi „apostołowie” pragną władzy, wpływów, a bez ogromnych pieniędzy- nie potrafią w ogóle funkcjonować. W pierwotnym Kościele apostołów i ich uczniów, środki materialne ofiarowane przez ludzi majętnych, rozdawano najuboższym. Dzisiaj jest dokładnie odwrotnie- od ubogich chrześcijan wyciąga się kasę na utrzymanie przewielebnych bogaczy. Doszło do tego, że już w seminariach duchownych, młodych chłopców wychowuje się na typowych urzędników poborców datków, ofiar i podatków. Duszpasterstwo jest dopiero na drugim miejscu, a o byciu uczniem Chrystusa, świadczeniu swoim życiem o wierze, Ewangelii- nieczęsto się już zapomina. Nawet jeśli ktoś mówi coś na ten temat, to i tak są to tylko puste słowa, bo prawdziwy przykład idzie z góry. Może gdyby Kościół katolicki zajmował w naszym kraju jakiś odrębny obszar, to- na podobieństwo zakonu krzyżackiego- wolałby przekształcić się w państwo świecie, gdyż przepowiadanie i świadczenie o Dobrej Nowinie- wyraźnie mu nie służy; wręcz mierzi to jego biskupów i kapłanów.

W każdej diecezji są całe zastępy wspaniałych księży. Większość duchowieństwa katolickiego- księży, zakonników i sióstr zakonnych- składa się z bogobojnych, prawych osób, które mają szczerą intencję służenia Bogu i ludziom; zresztą bardzo wiele w tym kierunku robią.
Ludzi tych można podzielić na dwie grupy. Jedni w dużej mierze są nieświadomi, w jakim Kościele pracuję. Co prawda, widzą wokół siebie wiele zła, ale tłumaczą je naturalna, ludzka słabością. Generalnie, oczywiście, mają rację. Kto powiedział, że święcenia czynią świętych!? Takie wymagania wobec duchownych są głupie; świadczą o daleko posuniętej jełopizacji i zdewoceniu! Prawdą jest jednak i to, że Kościół po części sam je kreował przez całe wieki. należy zauważyć, jak wiele nadużyć- w systemie ma charakter zupełnie dla niego specyficzny, wynikający z endemicznych praw, którymi kieruje się Kościół, np. z przymusowego celibatu. Wnikając głębiej w podstawy biblijne, którymi podpiera się katolicyzm, a zobaczymy, że tak naprawdę prawie ich nie ma! Co więcej, jest w Biblii wiele jednoznacznych myśli, przesłań i ostrzeżeń, które katolicyzm dyskwalifikują!
Drugą grupę szczerych i oddanych osób poświęconych Bogu stanowią ci, którzy wiedzą co jest grane, ale robią swoje i chwała i am za to. Są to z reguły ludzie mocno stąpający po ziemi, prawdziwi ojcowie, powiernicy, paterze dla swoich owczarni. Mają w nosie błędy i wypaczenia; sami często naśmiewają się z głupoty swojego naczalstwa i fantazji teologów. Zaliczyć do nich można, np. misjonarzy rozdających prezerwatywy w Afryce oraz wszystkich księży, którzy: błogosławią groby samobójców i niedowiarków; rozgrzeszają rozwodników i konkubentów, chrzczą ich dzieci; budują domy modlitwy i mieszkania dla samych siebie, nie zaś betonowe meczety pod samo niebo i plebanie- bloki; żyją na średnim poziomie ludzi, wśród których pracują; potrafią podrzeć bzdurny list Episkopatu i zamiast niego powiedzieć parę ciepłych słów do swoich parafian.

Wielu jest ludzi wrogów wszystkiego co katolickie, w szczególności wrogów samych księży. Wielu zionie prawdziwą nienawiścią, błędnie kierując ją w stronę szeregowych duchownych, opluwając przy tym wszystkich jak leci. Kapłani, wychowani w katolickich rodzinach, ukształtowani od młodych lat w strukturach kościelnych- mając szczere powołanie- sami nie widzą dla niego innej drogi realizacji, jak tylko w Kościele katolickim. Często bezwiednie stają się tym samym strażnikami fałszu. Mimo to, ich praca przynosi wiele, dobra, zwłaszcza jeśli przekazują ludziom czystą Ewangelię, podnoszą ich z grzechów, uczą modlitwy i miłości Boga.

Porządni ludzie Kościoła są przytłoczeni przez zgniły archaiczny. Feudalny system, który nakazuje milczenie i ślepe posłuszeństwo.
Powiedzmy sobie wyraźnie i otwarcie: Kościół rzymskokatolicki w dzisiejszej postaci- nie jest Kościołem ustanowionym przez Jezusa Chrystusa. Jego dogmatyka, obecne struktury, prowadzona polityka, a wreszcie sama działalność- pozostają na ogół w jawnej sprzeczności z wolą Bożą i Pismem Świętym. To zaślepieni, żądni władzy ludzie nadali mu na przestrzeni wieków to: nieboskie i nieludzkie oblicze; doprowadzili do powstania instytucji, która zatrzymała się w rozwoju na poziomie ciemnogrodu Średniowiecza, gdyż w tym właśnie okresie dziejowym ukształtował się dzisiejszy Kościół. Nic mu tak nie odpowiadało i nie odpowiada, jak władza autokratywna, poddaństwo, niewolnictwo, ciemnota, wyzysk. To naprawdę instytucja tylko i wyłącznie ludzka!

W seminariach niszczy się autentyczne powołanie, przerabiając młodzieńcze ideały na bezduszne poddaństwo. Wmawia się przy tym wyższość czystości, bezżenności i w ogóle stanu duchownego- nad podłą wegetacją synów ludzkich. Kiedy z seminarium wyjdzie już rasowy urzędnik, często cynik z manią wielkości, czeka go samotne życie bezpłciowego, wykastrowanego samca. Chciał niebożę pójść za Chrystusem, a posadzili go w „komorze celnej”. Dziwić się później, że tym biednym ludziom, pozbawionym własnej tożsamości i podstawowych praw ludzkich (celibat, prokreacja, brak wolności słowa i własnych przekonań) czasami po prostu odbija w niewłaściwą stronę.
Niektórzy mają już tak dość pustosłowia oraz pieprzenia o świętości i czystości, iż po to tylko by odreagować- pławią się w najbardziej wyuzdanych grzechach. Większość księży prowadzi drugie życie z gosposią lub cichą konkubiną i jest to ich naturalna ucieczka do normalności.
Nie piętnuje się tutaj księży, ale system krzywdzący tysiące ludzkich istnień i zwodzący milionowe masy swoich własnych wiernych! Podstawowym grzechem katolicyzmu jest brak pozytywnego oddziaływania. Ogromne środki materialne nie służą ewangelizacji, tylko demagogii. Poszkodowanych przez Kościół jest więcej niż można sobie to wyobrazić. Za ekspansję ruchów parareligijnych i sekt, zwłaszcza satanizmu, winę ponosi w znacznej mierze Kościół, który zamiast „gromadzić” Chrystusowe owce, „rozprasza” je swoją błędną, zwodniczą nauką; odstręcza obłudą i hipokryzją. Górnolotna frazeologia, wyjątkowo nie trafia do młodego pokolenia. Nie znajdując w Kościele odpowiedniego dla siebie autorytetu i oparcia, młodzi ludzie zwracają się ku innym drogom i schodzą na jeszcze większe manowce. Często jest to źródło prawdziwych tragedii dla nich samych i ich rodzin.

Podejmuje się dzisiaj w Polsce różne reformy, które mają na celu zmiany w różnych sferach życia gospodarczego i społecznego. Próbuje się lustrować byłych agentów SB. Mówi się o patologiach i aktach przemocy w codziennym życiu Polaków. Nie mówi się jednak w tej perspektywie o ludziach Kościoła i o jego strukturach, które przecież w wielu wypadkach są chore i winne być poddane wnikliwej krytyce. To wszystko ma na celu zmianę na lepsze, a przede wszystkim chodzi o to, aby ci, którzy decydują się na drogę powołania znaleźli na niej możliwość rozwoju, a nie drogę zatracenia i destrukcji. Te mocne słowa znajdują potwierdzenie w połamanych życiorysach wielu księży, którym nie udało się wytrwać do grobowej deski w powołaniu. I trudno tutaj winić tylko człowieka, który odchodzi, gdyż prawda leży zawsze pośrodku. Mówi się najczęściej jednak o winie jednej strony, natomiast niewiele o drugiej. Zresztą, w polskim społeczeństwie- przynajmniej w jego katolickiej części- panuje pogląd, że kapłan jest wręcz nietykalny, gdyż jest sługą Chrystusa i nie należy tej sprawy ruszać. Nawet jeżeli dochodzi do ewidentnych przypadków naruszeń zasad ewangelicznych i praw społecznych, ludzie wolą o nich milczeć lub mówić o nich w tajemnicy. Jest to smutna prawda dowodząca faktu potęgi władz Kościoła nad przeciętnym człowiekiem żyjącym w Polsce.
Natomiast, ten, kto zdobywa się na krytyczny osąd, jest traktowany jako człowiek niewierzący i sprzeciwiający się woli Kościoła.

Część III.
Byłem księdzem. Owce zła.

Książka ta jest oryginalnym zbiorem czterech autentycznych historii, afer i skandali, które rozgrywają się aktualnie w "polskim państwie kościelnym". W książce nie ma filozofii ani teologii. Są za to prawdziwe losy prawdziwych ludzi, choć wszystko wydaje się zupełnie nieprawdopodobne!

Kościół katolicki nie da się odsunąć od koryta....

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    259
  • Chcę przeczytać
    148
  • Posiadam
    51
  • Ulubione
    7
  • E-book
    4
  • Religia
    3
  • Teraz czytam
    3
  • 2020
    2
  • Chcę w prezencie
    2
  • Literatura polska
    2

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Byłem księdzem. Owoce zła


Podobne książki

Przeczytaj także