Byłem księdzem. Owoce zła

Okładka książki Byłem księdzem. Owoce zła Roman Kotliński
Okładka książki Byłem księdzem. Owoce zła
Roman Kotliński Wydawnictwo: Niniwa religia
176 str. 2 godz. 56 min.
Kategoria:
religia
Wydawnictwo:
Niniwa
Data wydania:
1999-01-01
Data 1. wyd. pol.:
1999-01-01
Liczba stron:
176
Czas czytania
2 godz. 56 min.
Język:
polski
ISBN:
8390904225
Tagi:
Kościół katolicki pisma polemiczne Roman Jonasz
Średnia ocen

6,4 6,4 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,4 / 10
183 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
401
216

Na półkach:

Jest to zbiorcza opinia o wszystkich trzech częściach.
Pamiętam jeszcze i kojarzę ten tytuł z lat 90., kiedy ukazała się pierwsza część - książka narobiła szumu i przewijała się w rozmowach, mimo braku internetu w dzisiejszej postaci.
Prawdę mówiąc - nie jestem targetem. Od prawie 20 lat omijam kościoły z daleka, jestem zdeklarowaną ateistką, a samą instytucję kościoła uważam za siedlisko patologii, więc historie osób pokrzywdzonych przez kościół w tych książkach budziły moje współczucie i wielki smutek, ale nie zaskakiwały i nie dowiedziałam się o kościele nic, o czym bym już wcześniej nie wiedziała.
Wspomnę, że książkom brak korekty - przewijają się w nich błędy ortograficzne. W kwestii technicznej dodam, że są wydrukowane zbitą czcionką z bardzo małą interlinią, przez co dość długo się przez nie brnie, choć z pozoru na oko wydają się cienkie i małe. Albo po prostu miałam takie wrażenie, bo męczyła mnie treść 😛
Nie odmawiam tym książkom wartości w warstwie informacyjnej/reportażowej - autor zapewnia solennie, że wszystkie opowiedziane przez niego historie są w 100% autentyczne i nie mam żadnego powodu, aby mu nie wierzyć. W książkach można też znaleźć skany różnych dokumentów, potwierdzających ich autentyczność. Myślę, że dziś i tak jest już o wiele większa świadomość społeczna kościelnych patologii, choćby dzięki filmom braci Sekielskich i innym głośnym sprawom, niż te ćwierć wieku temu, jednak wciąż chyba warto takie historie rozpowszechniać, bo ciągle także jeszcze jest sporo ludzi zaślepionych i bezkrytycznych wobec kościoła. Z pewnością te książki też w swoim czasie przyczyniły się jakoś do zwiększenia świadomości społecznej.
Autor jednak, pomimo ostrej i słusznej krytyki kościoła jako instytucji, jest człowiekiem wierzącym, wręcz przyjmującym istnienie boga jako pewnik. W książkach (zwłaszcza cała druga połowa drugiej części o tym była) przekazuje także swoje filozoficzne przesłanie, które jest takie, że religia chrześcijańska w swojej pierwotnej formie jest super, Biblia jest super, pierwsze wieki chrześcijaństwa były super, tylko od Konstantyna zaczęło się psuć, no i wszystkie patologie to wina ludzi, którzy później tworzyli kościół. Dla mnie jako ateistki było to trochę takie nudne mambo-dżambo, bo ogólnie to mam nieco inaczej sprecyzowane poglądy.
Prawdę mówiąc, nie chciało mi się tych książek za bardzo czytać, bo wiedziałam, że tego typu lektura to u mnie tylko wyważanie otwartych drzwi. Może te 20 lat temu byłoby to w jakiś sposób dla mnie znaczące, ale teraz to już nie bardzo. Historie z życia wzięte czytało się z jaką taką ciekawością, wywody filozoficzne natomiast wymęczyły mnie. Jednak dla osób wierzących i pewnych swojej wiary mogą być całkiem ciekawą lekturą. Polecam wierzącym, zwłaszcza katolikom.

Jest to zbiorcza opinia o wszystkich trzech częściach.
Pamiętam jeszcze i kojarzę ten tytuł z lat 90., kiedy ukazała się pierwsza część - książka narobiła szumu i przewijała się w rozmowach, mimo braku internetu w dzisiejszej postaci.
Prawdę mówiąc - nie jestem targetem. Od prawie 20 lat omijam kościoły z daleka, jestem zdeklarowaną ateistką, a samą instytucję kościoła...

więcej Pokaż mimo to

avatar
194
194

Na półkach: ,

Ostatnia część trylogii, choć jestem pewna, że tego jadu, zjadliwości i oschłości, które posiadał autor, starczyłoby lekko na 10 kolejnych części. Te nie powstały, ale za to są czasopisma, do których raczej nie zamierzam zaglądać. W tej części mamy już nie jedną, ale 3 historie z życia wzięte. W każdej kontakt z Kościołem i jego przedstawicielami kończył się… nie najlepiej. I to niby wszystko przez głupią wpojoną świadomość, że hierarchom można zaufać, trzeba ich szanować i to co oni powiedzą, jest święte. Poza pewnymi aroganckimi tekstami ze strony wikariuszy, nie miałam negatywnych kontaktów z duchownymi. Miło wspominam księdza, który uczył mnie w gimnazjum i o moim aktualnym proboszczu nie mogłabym powiedzieć nic złego. Jednak właśnie to słynne „uwielbienie” do księży (a właściwie do wikariuszy),które miał jeden z moich krewnych, sprawiło, że nie chcę ich za bardzo oglądać.

Pomimo tego wszystkiego nie marnuję wiele czasu na myślenie o Kościele czy kapłańskich brudach. Jakie to trzeba mieć obsesję, by czynić z tego tematu praktycznie swój zawód? Mimo tego można jednak sięgnąć po trylogię, ale nie radziłabym się zbytnio zagłębiać w każdy akapit.

Ostatnia część trylogii, choć jestem pewna, że tego jadu, zjadliwości i oschłości, które posiadał autor, starczyłoby lekko na 10 kolejnych części. Te nie powstały, ale za to są czasopisma, do których raczej nie zamierzam zaglądać. W tej części mamy już nie jedną, ale 3 historie z życia wzięte. W każdej kontakt z Kościołem i jego przedstawicielami kończył się… nie najlepiej....

więcej Pokaż mimo to

avatar
75
74

Na półkach:

Książka nieco lepsza od poprzedniej - więcej konkretów, mniej jałowych rozważań na temat rzeczy, o których sam autor naprawdę nie ma pojęcia, bo nie może ich ani udowodnić, ani obalić.

Ponownie jednak razi jego niewyszukany, momentami prostacki język oraz skłonność do pouczania bliźnich.

Według mnie najlepszą częścią dla mnie była opowieść zakonnika - franciszkanina. Sam zainteresowany stara się nie ujawniać nazwy swego zgromadzenia, jednak podana przez niego charakterystyka pasuje do tego zakonu żebraczego (istnieją dwa, a dominikanie nie są tak prężną grupą w Polsce jak franciszkanie).

Tu różnica wyglądała jak... niebo a ziemia. Franciszkanin wstrzymuje się od sądzenia innych, a przynajmniej w hejterski sposób jak Jonasz. Pisze jak człowiek po studiach wyższych, a na końcu zamieszcza swoje dwa wiersze.

Każda książka czy artykuł Kotlińskiego musi koniecznie być napisany przez pryzmat rozporka. Zakonnik sięga wyżej, do serca i mózgu. Czytelnik może odetchnąć z ulgą: "wszędzie ten seks, nareszcie coś nowego".

Franciszkanin opisuje niszczenie dobrych ludzi, księży i braci zakonnych, przez chorą nienawiść i chęć "wyrównania rachunków". Mówi o utrącaniu charyzmatycznych kapłanów i ich pożytecznych inicjatyw tylko dlatego, że proboszcz był zazdrosny o sympatię i miłość (bez podtekstów) młodzieży do młodego kapłana.

Zakonnik nie narzuca nikomu swoich wierzeń, nie próbuje indoktrynować, w odróżnieniu od nawiedzonego, zacietrzewionego Kotlińskiego. I - w odróżnieniu od tego ostatniego - naprawdę zna prawo kanoniczne.

Aż żal, że nie cała książka jest napisana w tak rzeczowym, a jednocześnie kulturalnym stylu - reszta historii jest napisana przez Jonasza, w sposób prymitywny, przekoloryzowany, jednostronny, typowy dla podrzędnego pismaka. I zawsze winien jest "wredny celibat" - nie zaś: małostkowość, zawiść, pycha, chciwość, wrodzony sadyzm.

Pewien były gliniarz powiedział mi, iż nie jest prawdą, że jego popełniający przestępstwa koledzy nauczyli się okrucieństwa w służbie - nie, to nie mundur ich wypaczył, oni już tacy byli przed wstąpieniem do służby. Patologia polegała na tym, że przełożony, sam będący psychopatą, promował podwładnych z takimi samymi cechami.
Tak samo jest z księżmi. To nie celibat ich wypacza niewinnych młodzianków, tylko władze seminaryjne nagradzają patologiczne skłonności istniejące już wcześniej (donosicielstwo, lizusostwo, dwulicowość, cwaniactwo, znęcanie się nad słabszymi kolegami),a biskupi nagradzają karierowiczostwo i złodziejstwo. Patologia polega na tym, że przełożony-łajdak promuje podwładnego łajdaka. To nie jest wina celibatu, tylko zwyczajnego egoizmu i okrucieństwa (o których celnie pisał zakonnik).

Powiedzmy, że zakonnikowi jestem w stanie uwierzyć, że to nie seks i celibat stały się przyczyną jego odejścia, tylko przemoc psychiczna, a nierzadko fizyczna, doprowadzająca dobrych kapłanów do depresji, zawałów i przedwczesnych zgonów.

Nie jestem natomiast w stanie uwierzyć Jonaszowi że "wcale nie chodziło o seks", jeśli na co drugiej stronie zionie nienawiścią do celibatu, i gloryfikuje "prawo" każdego samca do płodzenia dzieci... a jak się okazało w 2019, swoją "ukochaną" żonę zostawił dla młodszej kobiety, której zrobił dzieciaka... Nawet nie poczekał z tym płodzeniem na legalny rozwód z poprzednią żoną, żeby móc dać dziecku nazwisko...
Jak facet, który stracił głowę dla młodej d...y, niszcząc swoje rzekome ideały (małżeństwo i ojcostwo),ma prawo twierdzić, że "tu nie chodzi o d...y tylko o RODZINĘ".

Nie wierzę w zlecenie zamachu na byłą żonę. Zapewne były to pijackie złorzeczenia na byłą ślubną, i zapewne nie pierwszy raz, a znający ów konflikt rozmówca czekał z włączonym dyktafonem, więc mamy do czynienia z prowokacją... Ponadto oskarżycielem posiłkowym jest gangster, który chce dostać lżejszy wyrok.
Wierzę jednak w oszustwa finansowe - jak wiemy z przykładu Ala Capone, nie da się oszukać Fiskusa, a wszelkie próby po dłuższym lub krótszym czasie wychodzą na jaw.
Dlatego trudno mi przełknąć przechwałki na temat "funduszu na rzecz osób poszkodowanych przez KK", którego pieniądze sprzeniewierzył.

Tak samo nie przekonuje mnie "prośba" Jonasza, aby nie traktować drastycznych ludzkich historii jako taniej sensacji. Po co zatem, autorze, piszesz o tym w tak krzykliwy, tandetny, płytki sposób pasujący do taniego piśmidła, w stylu "im bardziej drastyczne i wulgarne, tym lepiej się sprzeda"? Dlaczego, wzorem swojego franciszkańskiego "gościa", nie trzymasz się suchych faktów?

I na koniec religijne epatowanie: PAN mnie prowadzi. To chwalebna postawa racjonalisty, jeżeli autor wychwala Państwową Akademię Nauk. Jeżeli natomiast nie jest to akronim, to przykro mi, ale "PAN tu nie stał". Chłopie, przestań indoktrynować, zwłaszcza że Twoja świątobliwość jest mocno wątpliwa.

Książka nieco lepsza od poprzedniej - więcej konkretów, mniej jałowych rozważań na temat rzeczy, o których sam autor naprawdę nie ma pojęcia, bo nie może ich ani udowodnić, ani obalić.

Ponownie jednak razi jego niewyszukany, momentami prostacki język oraz skłonność do pouczania bliźnich.

Według mnie najlepszą częścią dla mnie była opowieść zakonnika - franciszkanina. Sam...

więcej Pokaż mimo to

avatar
345
318

Na półkach:

Prawdziwa strona kościoła. Coraz więcej się o tym mówi i coraz to bardziej umacniamy się w przekonaniu, że warto by z tym coś zrobić.
Jest to 3 Tom z cyklu „Byłem księdzem " i każdy wnosi coś nowego. Choć sam autor ma wiele za uszami to jednak polecam lekturę szczególnie ludziom, którym ciężko jest rozchylić klapki na oczach.

Prawdziwa strona kościoła. Coraz więcej się o tym mówi i coraz to bardziej umacniamy się w przekonaniu, że warto by z tym coś zrobić.
Jest to 3 Tom z cyklu „Byłem księdzem " i każdy wnosi coś nowego. Choć sam autor ma wiele za uszami to jednak polecam lekturę szczególnie ludziom, którym ciężko jest rozchylić klapki na oczach.

Pokaż mimo to

avatar
795
718

Na półkach: , , ,

Ufff... trudny temat. Cztery historie. W większości tak wstrząsające, że aż niewiarygodne - i nawet nie wiem czy im wiarę dawać.

Pomimo swojej osobistej niechęci do Kościoła (i religii w ogóle) nie jestem jakoś entuzjastą książek Kotlińskiego. Być może dlatego, że Kościół zniechęcił mnie już dawno temu i nie mam do niego żadnego zaufania, zatem ta książka (jak i dwie poprzednie) nie wnoszą nic nowego do mojego światopoglądu - za to widzę w niej ze strony autora mnóstwo jadu, złośliwości, zacietrzewienia i agresji, często niepotrzebnej.

Mimo wszystko przeczytałem i uważam, że warto - historie może nasiąknięte złymi emocjami, może nieco przekoloryzowane, a może nawet (kto wie!) zmyślone, ale czyta się fajnie, wciąga i emocjonuje. A to chyba najważniejsze.

Ufff... trudny temat. Cztery historie. W większości tak wstrząsające, że aż niewiarygodne - i nawet nie wiem czy im wiarę dawać.

Pomimo swojej osobistej niechęci do Kościoła (i religii w ogóle) nie jestem jakoś entuzjastą książek Kotlińskiego. Być może dlatego, że Kościół zniechęcił mnie już dawno temu i nie mam do niego żadnego zaufania, zatem ta książka (jak i dwie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
313
281

Na półkach: ,

Część III to głównie historie osób pokrzywdzonych przez księży.

To historie tragiczne.
Nie ma słów by opisać rozpasanie, kleru na kazdym szczeblu

Bez wstydu. Bez zahamowań. Bez uczuć wyższych.

Totalne dno w człowieczeństwie. Nie wspominając już o byciu katolikiem.

Część III to głównie historie osób pokrzywdzonych przez księży.

To historie tragiczne.
Nie ma słów by opisać rozpasanie, kleru na kazdym szczeblu

Bez wstydu. Bez zahamowań. Bez uczuć wyższych.

Totalne dno w człowieczeństwie. Nie wspominając już o byciu katolikiem.

Pokaż mimo to

avatar
1206
573

Na półkach: , , ,

Trzecia juz i ostatnia część ,autor przedstawia nam sytuacje osób pokrzywdzonych przez księży.Książkę tą szczególnie polecam osobom zapatrzonym w księży,tych najbardziej "świętych".Amen

Trzecia juz i ostatnia część ,autor przedstawia nam sytuacje osób pokrzywdzonych przez księży.Książkę tą szczególnie polecam osobom zapatrzonym w księży,tych najbardziej "świętych".Amen

Pokaż mimo to

avatar
208
65

Na półkach:

Ta książka różni się trochę od dwóch pierwszych - bardziej odnosi się do bilblii. Autor pokazuje nam na przykładach jak bardzo władze kościoła analizują świętą księgę na własny użytek.

Ta książka różni się trochę od dwóch pierwszych - bardziej odnosi się do bilblii. Autor pokazuje nam na przykładach jak bardzo władze kościoła analizują świętą księgę na własny użytek.

Pokaż mimo to

avatar
24
6

Na półkach:

Z trzech części właśnie ostatnia podobała mi się najmniej. Podobne historie były opisane w dwóch poprzednich częściach.

Z trzech części właśnie ostatnia podobała mi się najmniej. Podobne historie były opisane w dwóch poprzednich częściach.

Pokaż mimo to

avatar
86
85

Na półkach:

Całkiem dobrze się czytało. Lepiej niż 2 część.
Fajny, sarkastyczny język w przedstawianych historiach, który sprawiał że opowieści nie nudziły. Szczególnie pierwsza.
Pod koniec czasem już niestety wiało nuda 😉

Całkiem dobrze się czytało. Lepiej niż 2 część.
Fajny, sarkastyczny język w przedstawianych historiach, który sprawiał że opowieści nie nudziły. Szczególnie pierwsza.
Pod koniec czasem już niestety wiało nuda 😉

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    259
  • Chcę przeczytać
    148
  • Posiadam
    51
  • Ulubione
    7
  • E-book
    4
  • Religia
    3
  • Teraz czytam
    3
  • 2020
    2
  • Chcę w prezencie
    2
  • Literatura polska
    2

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Byłem księdzem. Owoce zła


Podobne książki

Przeczytaj także