Kruchy dom duszy

Okładka książki Kruchy dom duszy
Jürgen Thorwald Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie literatura piękna
386 str. 6 godz. 26 min.
Kategoria:
literatura piękna
Tytuł oryginału:
Im zerbrechlichen Haus der Seele
Wydawnictwo:
Wydawnictwo Literackie
Data wydania:
2010-04-22
Data 1. wyd. pol.:
2010-04-22
Liczba stron:
386
Czas czytania
6 godz. 26 min.
Język:
polski
ISBN:
9788308044575
Tłumacz:
Wawrzyniec Sawicki
Średnia ocen

                7,1 7,1 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,1 / 10
196 ocen
Twoja ocena
0 / 10

Opinia

avatar
2478
697

Na półkach: ,

Ufff… zmogłem Thorwalda. To moja druga książka tego autora, pierwsza z cyklu „medycznego”. Jeśli pozostałe książki są podobne, to chyba minie sporo czasu zanim sięgnę po następną. Absolutnie nie mogę odmówić Thorwaldowi pasji i zaangażowania w dokumentowaniu historii rozwoju chirurgii, ale „Kruchy dom duszy” – takie odniosłem wrażenie – znacznie mniej skupia się na owym domu i tajemnicy, gdzież owa dusza dokładnie zamieszkuje, a bardziej na ludziach, chirurgach - nie koniecznie naukowcach – ich wzajemnych relacjach osobistych, relacjach rodzinnych i wielu, wielu innych rzeczach, które naprawdę niewiele wspólnego mają z tematem książki lub wręcz zupełnie nic.
W książce roi się od nazwisk, nazw szpitali, ośrodków medycznych, imion dzieci i rodziców głównych bohaterów, co gmatwa i tak już nieźle zagmatwane zależności pomiędzy chirurgami. Owszem, jeśli ktoś jest zawodowo mniej lub bardziej „uwikłany” w tematykę neurochirurgii dostaje tutaj potężne kompendium wiedzy o poprzednikach. Znacznie jednak mniej o rozwoju neurologii i tego, jak poznawano wiedzę, która dzisiaj ratuje życie i zdrowie tysięcy ludzi. Dla osoby postronnej, dla laika, książka może okazać się nużąca i przyciężka. Są fragmenty, które trudno czytać bez dobrego atlasu anatomicznego mózgu w ręku. W innych zaś miejscach autor przemyka cichaczem nie wnikając w detale operacyjnych przypadków skupiając się przede wszystkim na opisie niuansów charakterologicznych i zachowania chirurgów.

Pierwsza połowa ksiązki, a może nawet więcej, niewiele mówi o tym, co jest najciekawsze a co sugeruje tytuł. Nie ma praktycznie nic o rozwoju poglądów naukowców i lekarzy na to, jak działa mózg. Rozumiem, że w XIX wieku faktycznie niewiele wiedziano, ale myślałem, że autor wyjdzie szerzej poza salę operacyjną. Tymczasem mamy całkiem barwne opisy patologicznych przypadków, głownie guzów mózgu i tego, jak chirurdzy z problemem sobie radzili. A radzili sobie tak, że dzisiaj kojarzy się to bardziej z rzeźnią niźli z salą chirurgiczną. Niektórzy zachowywali się przy otwartym mózgu niczym szarlatani albo Hannibal Lecter w jednej z ostatnich scen z „Milczenia owiec”. Otwierali czaszkę, niemal na oślep szukali guzów i je wycinali z lepszym lub gorszym skutkiem. Biorąc pod uwagę wiedzę medyczno-fizjologiczną tych ludzi aż dziw, że całkiem spora ilość pacjentów owe operacje przeżywała.
Skojarzenie z Lecterem może nie jest najlepsze, bo ów negatywny bohater miał kolosalną wiedze o mózgu, tymczasem Thorwald opisuje m. in. przypadki, kiedy niektórzy chirurdzy owładnięci swoimi niekoniecznie sensownymi ideami niemal wyssanymi z palca potrafili ciachać prawie na oślep wykrawając kolejne płaty kory mózgowej z nadzieją, że usuną przypadłości trapiące pacjenta.

Kolejną wadą książki jest skakanie po tematach, miejscach i skakanie w czasie. W kolejnych rozdziałach wątkiem przewodnim jest życie konkretnych chirurgów a nie rozwój neurochirurgii. Podążając za bohaterem odwiedzamy różne ośrodki medyczne na całym świecie i sale operacyjne. Kiedy bohater dożywa swoich dni, autor każe nam cofnąć się często o dobrych kilkadziesiąt lat by poznać nowego bohatera, który – okazuje się to po drodze – miał okazję zetknąć się z tym pierwszym i czasem pobierać od niego nauki. W ten sposób Thorwald plecie skomplikowaną sieć powiązań naukowych i towarzyskich mniejszy nacisk kładąc na ewolucję technik neurochirurgii nie mówiąc już o samej neurologii. Skupia się na ludziach a nie na owym kruchym domu duszy. Szkoda…
Właściwie o neurologii, psychologii, neurofizjologii i neurofarmakologii jest tyle, co kot napłakał. Choć ostatni z bohaterów umiera w latach siedemdziesiątych XX wieku, to historię neurochirurgii autor praktycznie kończy w latach pięćdziesiątych, w momencie kiedy wiedza nie tylko o anatomii mózgu, ale też o jego fizjologii i chemii gwałtownie się poszerza, kiedy teorie o świadomości i procesach myślenia przestają być domeną jedynie filozofów. Tej tematyki w książce praktycznie nie ma.

Lektura Thorwalda nasuwa jednak liczne refleksje poboczne. Gdyby nie pionierzy neurochirurgii, którym było czasem bliżej do szarlatanów ze skalpelem niż do poważnych naukowców, gdyby nie tysiące praktycznie wiwisekcyjnych doświadczeń na zwierzętach ale i na skrajnie chorych pacjentach, wiedza o mózgu dzisiaj była by taka sama? Trudno sobie wyobrazić, żeby dzisiaj ktokolwiek zgodził się na to, żeby w trakcie operacji na żywym mózgu ktokolwiek śmiał drażnić elektrodami płaty kory mózgowej niejako przy okazji, żeby poszerzyć swoje horyzonty wiedzy. Przy tak silnych ruchach obrońców zwierząt trudno sobie dzisiaj wyobrazić, że jakiś naukowiec hoduje koty po to, żeby dokonywać celowych uszkodzeń mózgu i by potem badać zwierzaki, jak się zachowują pozbawione tego czy innego fragmentu mózgu. Tymczasem to się działo nie tylko w XIX, ale i w XX wieku nie tak całkiem dawno. Osiągnięcia współczesnej medycyny w bezpośredni sposób wywodzą się z tych drastycznych doświadczeń, mają u swej podstawy ów grzech pierworodny. Warto czasem postawić to etyczne pytanie, na ile dobro przyszłych pokoleń wynikające ze zdobywanej dzisiaj wiedzy może usprawiedliwiać dzisiejsze, czasem drastyczne doświadczenia. Czy stając skrajnie w obronie dzisiejszych zwierząt doświadczalnych nie stajemy się jednocześnie hipokrytami korzystającymi z osiągnięć współczesnej medycyny, która przecież nie pojawiła się znikąd? Czy krzycząc o ratunek dla kilkudziesięciu szczurów czy królików dzisiaj nie przeszkadza nam to, że nasze zdrowie i życie zawdzięczamy często śmierci milionów zwierzaków padłych w imię nauki w XIX i XX wieku?

Ufff… zmogłem Thorwalda. To moja druga książka tego autora, pierwsza z cyklu „medycznego”. Jeśli pozostałe książki są podobne, to chyba minie sporo czasu zanim sięgnę po następną. Absolutnie nie mogę odmówić Thorwaldowi pasji i zaangażowania w dokumentowaniu historii rozwoju chirurgii, ale „Kruchy dom duszy” – takie odniosłem wrażenie – znacznie mniej skupia się na owym...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    1 554
  • Przeczytane
    819
  • Posiadam
    193
  • Teraz czytam
    69
  • Chcę w prezencie
    26
  • Medycyna
    24
  • Audiobook
    20
  • 2019
    14
  • Ulubione
    14
  • Historia
    13

Cytaty

Więcej
Jürgen Thorwald Kruchy dom duszy Zobacz więcej
Jürgen Thorwald Kruchy dom duszy Zobacz więcej
Jürgen Thorwald Kruchy dom duszy Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także