Po "Zmierzch" sięgnęłam z czystego przypadku - dostałam tę powieść od znajomej na urodziny. Co ciekawe było to jeszcze zanim rozgorzała zażarta wojna pomiędzy fankami Edwarda, Jacoba i anty - fanami serii, oraz - generalnie - zanim zaczął się taki boom na dzieło Meyer. Co prawda słyszałam o "Zmierzchu" przed lekturą, jednak nie było to nic konkretnego. Mogę zatem z czystym sumieniem stwierdzić, że moja opinia o powieści nie jest sugerowana żadnym "obozem" - czy to przeciwników, czy to zwolenników.
I przy okazji - odkrywcza też nie jest.
Z siostrą przeczytałyśmy dość opasły tom w mgnieniu oka. Historia była lekka, przyjemna, zgrabnie opowiedziana i ogólnie sympatyczna. Nic specjalnego, a jednocześnie - nic strasznego. Autorka miała ciekawą wizję, a opowiedziała ją tak, jak można się tego spodziewać po niewymagającej, acz absorbującej lekturze: lekko. Sama zresztą nie wiem, kiedy na mojej półce pojawiły się kolejne części, natomiast na święta mama sprawiła nam "Przed Świtem". I stoją tam do dzisiaj. Po protu miła lektura, gdy ma się ochotę na coś "odmóżdżającego" pomiędzy jednym a drugim ambitniejszym dziełem. Przyznam szczerze, że nie rozumiem o co chodzi - ani z wyzywaniem autorki od grafomanek, ani z budowaniem sobie prywatnego ołtarzyka ku jej czci. I chociaż główna bohaterka faktycznie może działać na nerwy, to i tak jest niczym w porównaniu z Kristen Stewart, która przypomina nieładnie wyciosany kawałek drewna. I o ile lektura nie sprawiała mi bólu, to widok jej twarzy już jak najbardziej tak. To w ramach końcowej dygresji.
Nie polecam, nie odradzam. Ta książka po prostu jest.

Po "Zmierzch" sięgnęłam z czystego przypadku - dostałam tę powieść od znajomej na urodziny. Co ciekawe było to jeszcze zanim rozgorzała zażarta wojna pomiędzy fankami Edwarda, Jacoba i anty - fanami serii, oraz - generalnie - zanim zaczął się taki boom na dzieło Meyer. Co prawda słyszałam o "Zmierzchu" przed lekturą, jednak nie było to nic konkretnego. Mogę zatem z czystym...