rozwińzwiń

Jemiolec

Okładka książki Jemiolec Kajetan Szokalski
Okładka książki Jemiolec
Kajetan Szokalski Wydawnictwo: PulpBooks fantasy, science fiction
296 str. 4 godz. 56 min.
Kategoria:
fantasy, science fiction
Wydawnictwo:
PulpBooks
Data wydania:
2024-03-15
Data 1. wyd. pol.:
2024-03-15
Liczba stron:
296
Czas czytania
4 godz. 56 min.
Język:
polski
ISBN:
9788396816153
Tagi:
cyberpunk inwigilacja science fiction polska
Średnia ocen

7,6 7,6 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Pulpitacje #1 Dagmara Adwentowska, Tomek Bilski, Agata Cieplik, Jakub Ćwiek, Aleksander Daukszewicz, Gaja Grzegorzewska, Andrzej Kwiecień, Olga Niziołek, Michał Organiściak, Anna Robak-Reczek, Jerzy Rzymowski, Jagoda Smyczek, Bartosz Szczygielski, Kajetan Szokalski, Maciej Staszek Tomaszewicz, Joanna Ufnalska, Agnieszka Włoka, Mateusz Wójcik
Ocena 8,6
Pulpitacje #1 Dagmara Adwentowska...
Okładka książki W paprociach tańczące Vivienne Clairette, Anna Czekaj, Anna Dziedzic, Katarzyna Garczyk, Marta Gidyńska, Monika Godlewska, Barbara Granops, Emi Korel, Małgorzata Niemtur, Kamila Śliwińska, Justyna Sosnowska, Kajetan Szokalski, Justyna Wojsz, Paulina Wróbel
Ocena 8,4
W paprociach t... Vivienne Clairette,...
Okładka książki Z liśćmi szumiące. Antologia jesienna Vivienne Clairette, Anna Czekaj, Anna Dziedzic, Katarzyna Garczyk, Monika Godlewska, Barbara Granops, Emi Korel, Daria Kwiecińska, Małgorzata Niemtur, Kamila Śliwińska, Justyna Sosnowska, Kajetan Szokalski, Justyna Wojsz, Paulina Wróbel
Ocena 9,1
Z liśćmi szumi... Vivienne Clairette,...

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,6 / 10
44 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
704
21

Na półkach: , ,

Zajdlowski klimat i narratorski sznyt, który przywodzi mi na myśl Długą Ziemię.

Zajdlowski klimat i narratorski sznyt, który przywodzi mi na myśl Długą Ziemię.

Pokaż mimo to

avatar
450
74

Na półkach: ,

Historia, która spokojnie mogłaby stanowić kanwę jednego z odcinków Twilight Zone. Jest tu wszystko, co cechowało ten klasyczny serial - szczypta dobrze dozowanej tajemnicy, grozy i science fiction. Bohaterowie zostają skonfrontowani z niezwykłymi, niepokojącym zdarzeniami, które powodują u nich utratę wiary we własne zmysły. Pozycja warta polecenia, o ile nie obawiasz się zanurzenia w strefie mroku.

Historia, która spokojnie mogłaby stanowić kanwę jednego z odcinków Twilight Zone. Jest tu wszystko, co cechowało ten klasyczny serial - szczypta dobrze dozowanej tajemnicy, grozy i science fiction. Bohaterowie zostają skonfrontowani z niezwykłymi, niepokojącym zdarzeniami, które powodują u nich utratę wiary we własne zmysły. Pozycja warta polecenia, o ile nie obawiasz się...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1056
487

Na półkach:

Dziwna książka autora którego wcześniej nie znałem a zainteresował mnie opis i mała objętość książki. Książka bardziej psychologiczna, dystopijna w której grupkę osób zamyka się w małym zamkniętym miasteczku w którym nic nie dzieje się tak jak powinno. Do tego na świecie dochodzi do epidemii choroby zwanej jemiolec. Powoduje ona ze na ciele osoby rosną krzewy. Książkę czyta się bardzo szybko. Końcówka dziwna którą chyba ma dać do myślenia czytelnikowi.

Dziwna książka autora którego wcześniej nie znałem a zainteresował mnie opis i mała objętość książki. Książka bardziej psychologiczna, dystopijna w której grupkę osób zamyka się w małym zamkniętym miasteczku w którym nic nie dzieje się tak jak powinno. Do tego na świecie dochodzi do epidemii choroby zwanej jemiolec. Powoduje ona ze na ciele osoby rosną krzewy. Książkę czyta...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1943
99

Na półkach: ,

Dość fajny klimat PRL-u chociaż jeśli to przyszłość to trochę niezrozumiały zabieg. Fabuła rozwija się powoli ale na koniec jest bardzo zagmatwana i jakaś taka niespójna. Mam mieszane uczucia po lekturze.

Dość fajny klimat PRL-u chociaż jeśli to przyszłość to trochę niezrozumiały zabieg. Fabuła rozwija się powoli ale na koniec jest bardzo zagmatwana i jakaś taka niespójna. Mam mieszane uczucia po lekturze.

Pokaż mimo to

avatar
147
3

Na półkach:

Polska, lata 60. XXI wieku (będące wariacją na temat naszego kraju z przełomu lat 80. i 90. XX wieku). Przeszliśmy całkowicie na energię atomową, do tego dochodzi silna automatyzacja pracy. Jej „ofiarą” pada między innymi Ogólnopolski Zakład Produkcji Pojazdów Spalinowych. Jednak gdzie zamykają się drzwi, tam otwiera się klapa do mrocznej piwnicy (nie wiedzieć czemu, pomalowana jak piękne okno). Jest nią oferta rządu, na czele którego stoi Tomasz Futura, by zwolnieni pracownicy mogli wziąć udział w eksperymencie o szumnej nazwie… Blask Futury (ktoś tu chyba ma problemy z wielkością… ego). Polega on na zamieszkaniu w, wydawałoby się, idealnym miasteczku. I dostawaniu… za to kasy! Układ marzenie, co nie?
Chodźmy dalej.
Jednym z wybrańców jest główny bohater książki, Julian Wajgel, malarz części samochodowych z OZPPSu. Godzi się na udział w projekcie dla swojej matuli, która zapadła na tytułowego jemiolca - chorobę o nieznanej genezie, która sprawia, że na człowieku wyrastają narośle jemioły (wyniszczają go niczym rak). Julian, dzięki pieniądzom zarobionym na pobycie w Blasku, może opłacić jej leczenie. Razem z innymi wybranymi trafia więc do miasteczka. W tym momencie rozpoczyna się mroczna i miejscami przyprawiającą o gęsią skórkę podróż za fasady Blasku Futury, ale także w głąb bohaterów oraz… naszego społeczeństwa.
Czy ta opowieść mogła być opowiadaniem? Tak. Podstawowa fabuła, konflikt i droga bohaterów starczyłyby na to. Zwłaszcza, że Kajetan bardzo dobrze radzi sobie z tą formą - co potwierdzają jego teksty w aplikacji PulpUp (sprawdźcie sobie na przykład “Oczy koloru toffi”[2] czy “Po drugiej stronie bunkra”[3]). Jednak Autor w ciemię nie jest bity, na pisaniu się zna. Tym samym rozbudowanie i uszczegółowienie historii do rozmiarów powieści zadziałało – co w przypadku takich zabiegów często grozi laniem wody. Tutaj na bank tego nie ma. A co zatem jest?
Kajetan okrzepł w kwestii prowadzenia historii. Pewne podstawowe rzeczy w tym fachu są przez niego opanowane i z sukcesem wykorzystywane. Tworzenie postaci nie przez to co mówią, ale co robią? Mamy. Budowanie ich na wielu płaszczyznach? Zawodowo, rodzinnie, uczuciowo, a nawet… blaszkowo? No ba! Budowanie sympatii, nawet do… czarnych charakterów? Też jest, praktycznie każda z ważniejszych postaci przewijających się w opowieści jest jakaś, wywołuje emocje, ma swoją historię i czymś się różni od pozostałych. Do tego bardzo dobrze wypadają w „Jemiolcu” retrospekcje, które są częstymi wtrętami do głównej narracji. Ich użycie, zwłaszcza w przypadku wydarzeń dziejących się na bieżąco, mogłoby grozić tym, że czytelnik się zagubi i nie będzie pamiętał, o co chodziło przed dygresją. Tutaj wszystko zadziałało: rozbudowują świat, jak i nakreślają nam głównego bohatera, jego historię i motywacje. A też czasami wprowadzają, tak potrzebne po mroczniejszych wydarzeniach, oddech i trochę humoru.
“Jemiolec” na pewnym poziomie jest studium rodzenia się pewnych postaw społecznych oraz zależności grupowych. Jako że akcja toczy się w zamkniętej społeczności, możemy zaobserwować kilka pozytywnych i wiele negatywnych aspektów takiego układu. Do tego dochodzi jeszcze silny wątek poddawania ludzi manipulacjom (z różnych stron) i roli w tym wszystkim socjal/mediów.
By jednak nie było tak kolorowo, jak fasady domów w Blasku Futury, trochę ponarzekam. Po pierwsze, zabrało mi pokazania życia codziennego w tym mieście – mamy pewne przeskoki czasowe, między którymi jednak coś powinno się dziać z bohaterami. Są wspomniane różne aktywności, ale niewiele z nich widzimy. Poza tym w takim czasie, w jakim dzieje się akcja opowieści, ta zamknięta społeczność byłaby w stanie coś więcej wypracować: wewnętrzne zadania, obowiązki, zajęcia, aktywności (a przynajmniej ja to tak odczuwam). Powieść mogłaby być spokojnie o te 10 stron dłuższa, by zawierać właśnie takie sceny. Czuję też trochę niedosyt, jeśli chodzi o wyjaśnienie technicznego aspektu głównego elementu Blasku Futury (ale tutaj bardziej przemawia moja ciekawość niż konkretny zarzut).
Gdybym miał dyskutować z pewnym wyborem w budowaniu świata, to byłoby to podejście do niego jak do PRLowskiej dystopii (takiej z lat 80. i już zahaczającej o lata 90.). Pewne szczegóły w fabule jasno pokazują, że w tym świecie mieliśmy wydarzenia po roku 1989, wraz z narodzinami i rozwojem kapitalizmu. Gdzieś po drodze coś się jednak pozmieniało i w 2068 dostajemy rzeczywistość, która wiele rzeczy ma ponownie z czasów PRL. W trakcie czytania zastanawiałem się, na ile to byłoby możliwe, żeby w takim stopniu te elementy wróciły (na przykład wielkie, państwowe zakłady) i wyglądałyby podobnie jak „za komuny”. Czy w przypadku pokolenia urodzonych z końcem lat 80. i wychowanych w latach 90/00, którzy w czasie akcji tej opowieści są odpowiednikami naszych dziadków (czyli osobami odpowiedzialnymi za budowę tego nowego świata) ten proces nie wyglądałby inaczej i nie doprowadziłby do innych efektów? Tutaj mogę wskazać postać matuli (matki głównego bohatera),jak szacuję urodzonej właśnie mniej więcej w latach 90. A która w trakcie akcji zachowuje się bardziej jak postać urodzona i wychowana w latach 60. XX wieku. To jednak są moje rozważania, bo jeśli odłoży się je na bok, to sposób budowy świata, jego pewnych elementów i zasad nim rządzącym oceniam wysoko, interesująco i… bardzo niepokojąco.
W trakcie czytania łapałem się na tym, że gdybym tworzył taką historię, trochę inaczej rozegrałbym inny aspekt – mentalności. Nie wyczułem aż takiej polskości w tej historii (wystarczyłoby podmienić nazwiska na zagraniczne i ta opowieść mogłaby śmiało dziać się w dowolnym innym kraju). To w sumie świadczy o uniwersalności, że może być łatwiej zrozumiana przez czytelników spoza naszego kodu kulturowego. Z drugiej strony, aż się prosiło o osadzenie jej jeszcze mocniej w czysto polskich realia, co Autor umiał i czuł (świetnie pokazała to retrospekcja z zakładaniem z restauracji, a także urocza scena malowania na śniegu czy… podpinanie się pod lodówkę).
Konsumowałem treści hybrydowo, korzystając z możliwość apki PulpUp (audiobook) i egzemplarza fizycznego. Do wydania papierowego nie mam uwag. Okrasza go naprawdę dobra okładka autorstwa Piotra Sokołowskiego (chociaż z początku, głównie przez nią, miałem skojarzenia z… Simpsonami i Springfield. I w sumie tak, „Jemiolec” mógłby się spokojnie przytrafić w którymś Strasznym Domku na Drzewie, na bank przy udziale Homera i pana Burnsa). Co do audiobooka, to interpretacja Mikołaj Krawczyk jest bardzo fajna, jednak… nie odczułem przez nią aż takiej grozy opowieści. Większą część słuchałem w apce, i powiem – nie czułem aż takiego strachu albo niepokoju, jak to sugerował ciepły i wesoły głos pana Mikołaja. Jednak odchodząc od tego, jego interpretacja, podejście do postaci i ich nakreślenie zmianą sposobu mówienia dodało wiele do tej opowieści.
Pozwoliłem sobie trochę ponarzekać i podzielić moimi głębszymi przemyśleniami. Jednak, co pragnę mocno podkreślić – „Jemiolec” to naprawdę dobra książka! Kajetan pokazuje, że wie co robi. Zna się na prowadzeniu akcji, tworzy postacie z krwi i kości, szare na wskroś, na których nam po prostu zależy (nawet jeśli to są antagoniści, bo na jakimś poziomie i do nich poczułem sympatię). Mamy odpowiednią dawkę humoru wymieszanego z prozą życia i wielką tajemnicą Blasku Futury. Czego brakuje, to tego ciężkiego do zdefiniowania i wskazania błysku (na progu),po którym wiadomo, że tekst - niczym skoczek narciarski w szczycie formy - wykona piękny, daleki skok, z innej ligi, który na długo zostanie w pamięci i sercach kibiców… Ale wszystko jeszcze przed nim i za co zdecydowanie trzymam kciuki 🙂

Polska, lata 60. XXI wieku (będące wariacją na temat naszego kraju z przełomu lat 80. i 90. XX wieku). Przeszliśmy całkowicie na energię atomową, do tego dochodzi silna automatyzacja pracy. Jej „ofiarą” pada między innymi Ogólnopolski Zakład Produkcji Pojazdów Spalinowych. Jednak gdzie zamykają się drzwi, tam otwiera się klapa do mrocznej piwnicy (nie wiedzieć czemu,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
603
592

Na półkach:

W powieści "Jemiolec" Kajetan Szokalski przenosi nas w przyszłość, gdzie Polska przeszła rewolucyjne zmiany, przekształcając swoją energetykę na atomową. W tej realizacji poznajemy głównego bohatera, Juliana Wajgla, malarza samochodowego, którego życie diametralnie zmienia się, gdy jego matka zostaje dotknięta tajemniczą chorobą zwaną jemiolcem. W celu zdobycia funduszy na jej leczenie, Julian dołącza do wybranej grupy pracowników w projekcie "Blask Futury" - zamkniętym miasteczku, gdzie rząd oferuje wygodne życie, ale za cenę pozostania na miejscu bez możliwości opuszczenia go.


Grupa wylosowanych pracowników OZPPS ma tam żyć godnie przez rok, pobierając wysoką pensję pod koniec każdego miesiąca. Jednak istnieje jeden niepodważalny warunek: nikt nie może opuścić miasteczka, bez względu na okoliczności. Julian Wajgel, jeden z wybrańców, desperacko potrzebuje pobytu w Blasku Futury, aby zdobyć fundusze na leczenie matki dotkniętej tajemniczą chorobą jemiolcem. Jednak inni wylosowani mają zupełnie inne motywacje. W zamkniętym społeczeństwie zakładowi towarzysze szybko odsłaniają swoje prawdziwe oblicza, a nad miasteczkiem zaczynają zbierać się tajemnicze zjawiska paranormalne, podważając w ten sposób dobre intencje rządu. W nagrodę za udział w projekcie rząd organizuje loterię, w której szczęśliwcy zostaną przeniesieni do specjalnego ośrodka. Tam czeka na nich brak obowiązków, wygoda i wysokie zarobki. Julian jest jednym z tych szczęśliwców, a jego głównym celem jest zebranie funduszy na walkę matki z jemiolcem — chorobą, która szerzy się w kraju.



Książka ta jest niezwykle porywająca. Jej fabuła jest dynamiczna, opisy malownicze, a zwroty akcji przenoszą czytelnika w inny wymiar. Technologia tutaj rozwija się bardzo szybko. Jemioła w powieści jest traktowana jak pasożyt, niszcząc nie tylko ciała, ale również społeczeństwo, podobnie jak choroba, która powoli atakuje organizm, przejmując nad nim kontrolę. Tytuł powieści jest idealnie dobrany, ponieważ jemioła jako pasożyt może odnosić się do wielu różnych kontekstów czy też sytuacji. Bohaterowie są wyjątkowo dobrze wykreowani, z różnorodnymi cechami charakteru i pomysłami. Dialogi między nimi są intrygujące, zwięzłe i momentami sarkastyczne. To nie tylko typowa fantastyka; niesie również ze sobą głębsze przesłanie na temat ludzkiej natury, moralności i dążenia do celu.

Fabuła "Jemioła" dotyka wielu głębokich tematów społecznych i psychologicznych, prezentując czytelnikowi różnorodne aspekty ludzkiej egzystencji. Kajetan Szokalski kreśli portrety bohaterów, którzy w nietypowych sytuacjach muszą zmierzyć się ze swoimi lękami, ambicjami i wartościami. Główny bohater, Julian, stanowi fascynujący przykład człowieka stawiającego czoło trudnym wyborom i próbującego odnaleźć sens w rzeczywistości, która często jest bardziej skomplikowana, niż nam się wydaje. Jednym z kluczowych aspektów powieści jest także jej krytyczne podejście do współczesnych trendów społecznych i technologicznych. Autor w subtelny sposób ujawnia zagrożenia związane z nadmierną kontrolą państwa nad jednostką, manipulacją mediów oraz uzależnieniem od technologii. W tym kontekście "Jemiolec" staje się ostrzeżeniem przed utratą wolności jednostki i zagubieniem w świecie pozornych ideałów.

Warto również zwrócić uwagę na aspekty stylistyczne i narracyjne powieści. Szokalski posługuje się barwnym językiem, który doskonale oddaje napięcie i atmosferę panującą w przedstawionym świecie. Dialogi między postaciami są autentyczne i przekonujące, a opisy otaczającej rzeczywistości malują wyrazisty obraz fantastycznego świata. Ponadto autor zręcznie balansuje między różnymi gatunkami literackimi, tworząc tekst, który zaskakuje i wciąga czytelnika od pierwszych stron.

"Jemiolec" to pozycja nie dla każdego, ale osobiście bardzo mi się spodobała. Jeśli miałbym ją sklasyfikować, nazwałbym ją fantastyką z elementami dramatu i komediodramatu. Nie byłbym sobą, gdybym nie zaznaczyła, że książka skłania do refleksji i głębszych przemyśleń — nie tylko o nas samych, ale również o świecie, w którym żyjemy i jego przyszłości. W sumie "Jemiolec" to lektura, która zasługuje na uwagę zarówno fanów fantastyki, jak i tych, którzy szukają głębszych refleksji na temat współczesnego społeczeństwa i ludzkiej natury. Kajetan Szokalski nie tylko stworzył pasjonującą fabułę, ale również opowiedział uniwersalną historię o poszukiwaniu sensu życia, walki z własnymi słabościami oraz dążeniu do wolności i prawdy. To książka, która pozostaje w pamięci czytelnika na długo po jej przeczytaniu, prowokując do refleksji i dyskusji nad fundamentalnymi wartościami życiowymi.


Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.

W powieści "Jemiolec" Kajetan Szokalski przenosi nas w przyszłość, gdzie Polska przeszła rewolucyjne zmiany, przekształcając swoją energetykę na atomową. W tej realizacji poznajemy głównego bohatera, Juliana Wajgla, malarza samochodowego, którego życie diametralnie zmienia się, gdy jego matka zostaje dotknięta tajemniczą chorobą zwaną jemiolcem. W celu zdobycia funduszy na...

więcej Pokaż mimo to

avatar
159
124

Na półkach:

Zwykle nie czytam tego typu literatury, ale w tym przypadku zainteresował mnie opis i... nie zawiodłam się. Ta książka była nieodkładalna i jeśli autor utrzyma poziom, chętnie sięgnę po kolejne jego książki.
Nie będę rozpisywać się na temat fabuły, zresztą ona jest tylko pretekstem do przekazania głębszej treści. Zapewne każdy czytelnik będzie miał własną interpretację. Moja jest taka, że żyjemy w świecie rządzonym przez szaleńców i tylko nieliczni zdają się to dostrzegać. Najważniejsze jest pozostanie wiernym swoim ideałom, ponieważ podążanie za bezmyślną masą prowadzi do zatracenia. Świat przedstawiony jest bardzo bliski temu, czego doświadczamy dzisiaj.
Ta książka to powiew świeżości na naszym rynku literackim. Po prostu po niej płynęłam. Okazuje się, że można przekazać ważne treści prostym językiem, bez wydumanego intelektualizowania. To także trzeba umieć i naprawdę mam nadzieję, że autor dopiero się rozkręca.
Więcej w ostatnim czasie miałam rozczarowań literackich, natomiast Jemiolec to moje oczarowanie i cieżko będzie to przebić.

Zwykle nie czytam tego typu literatury, ale w tym przypadku zainteresował mnie opis i... nie zawiodłam się. Ta książka była nieodkładalna i jeśli autor utrzyma poziom, chętnie sięgnę po kolejne jego książki.
Nie będę rozpisywać się na temat fabuły, zresztą ona jest tylko pretekstem do przekazania głębszej treści. Zapewne każdy czytelnik będzie miał własną interpretację....

więcej Pokaż mimo to

avatar
1290
585

Na półkach: , ,

Polska przechodzi na energie atomową, niektóre zakłady zaczynają padać. Jednak premier rządu Tomasz Futura ma plan jak pomóc ludziom w kryzysie. Tym bardziej, że panuje też choroba zwana jemiolcem. Jednym ze szczęśliwców jest Julian Wajgel malarz karoserii samochodowych, którego matka cierpi na tą chorobę, a otrzymywane pieniądze pozwolą na leczenie i wyjście z kryzysu. Osiedle Blask Futury jest idealne jednak jak to bywa do czasu. Koledzy i koleżanki z pracy pokazują swoje prawdziwe oblicze i dochodzi do rozłamów, do tego zdarzenia paranormalne. Zaczyna się wydawać, że intencje rządu nie do końca są takie jak zakładano na samym początku.

Książka jest genialna, przeczytałam ją z czystą przyjemnością, aż było żal, że to już koniec. Wartka akcja, świetne opisy, do tego zwroty akcji przenoszą czytelnika w inny świat. Nasza technologia tak szybko idzie do przodu, że kto wie czy i my nie będziemy mieli kiedyś gadających lodówek. Jednak jedno się nie zmienia, aby coś zobaczyć trzeba wysłuchać reklamy. Jemioła jest traktowana jako pasożyt, który wyniszcza tak samo jak i choroba, która dotyka ludzi kawałek po kawałku rozrasta się i przejmuje władzę nad organizmem. Pomysł na tytuł genialny bo sama jemioła pasożyt może odnosić się do kilku rzeczy, sytuacji. Sami bohaterowie super wykreowani, z różnymi cechami charakteru, pomysłami. Dialogi między bohaterami ciekawe, zwięzłe, momentami sarkastyczne. To nie jest zwykła fantastyka ale niesie za sobą też przesłanie. Jak my ludzie potrafimy się zachować, co nami kieruje, jaka jest nasza moralność i dążenie od obranego celu.

#współpracareklamowa Dziękuję wydawnictwu za egzemplarz recenzencki.

Polska przechodzi na energie atomową, niektóre zakłady zaczynają padać. Jednak premier rządu Tomasz Futura ma plan jak pomóc ludziom w kryzysie. Tym bardziej, że panuje też choroba zwana jemiolcem. Jednym ze szczęśliwców jest Julian Wajgel malarz karoserii samochodowych, którego matka cierpi na tą chorobę, a otrzymywane pieniądze pozwolą na leczenie i wyjście z kryzysu....

więcej Pokaż mimo to

avatar
2
2

Na półkach:

Wydawnictwo Pulp Books szukało recenzentów “Jemiolca”.
Zgłosiłem się do recenzji “Jemiolca”.
Wydawnictwo powiedziało, spoko, masz tu “Jemiolca”, recenzuj! 🙂
No to recenzuję. :)))

Kojarzycie te amerykańskie filmy science fiction, które dzieją się współcześnie lub w przyszłości, ale stylizowane są na lata 50-te? “Żony ze Stepford”, “Nie martw się kochanie” albo nawet genialny serial “Severance” od Apple’a, czy również dobry moim zdaniem “Wandavision” (w swoich kilku pierwszych odcinkach)? W każdym z tych tytułów mamy taki niepokój wywołany połączeniem retro stylistyki z nowoczesną technologią i wiemy, że za każdym rogiem świata tych filmów i seriali czai się tajemnica, i jest to mroczna tajemnica. Że idylliczne miasteczko nie jest tak idylliczne, jak się wydaje. Że dzieje się tu coś złego… Tylko, co?

No, to “Jemiolec” autorstwa Kajetan Szokalski - pisarz , to właśnie taka polska wersja tych amerykańskich filmów stylizowanych na lata 50-te.
Akcja “Jemiolca” dzieje się w nie tak dalekiej przyszłości, w Polsce po III WŚ (prawdopodobnie, bo nigdy nie jest to dostatecznie wytłumaczone). Mamy zatem przyszłość. Mamy też technologię nam znaną: smartfony, telewizory 4K, Internet, czy urządzenia smart. A jednocześnie, wszyscy bohaterowie noszą te imiona z poprzedniej epoki: Zdzisław, Mirosława, Jadwiga, Eugeniusz.

Nie żebym miał coś do tych imion! Chodzi mi tylko o to, że stylistycznie kojarzą się właśnie ze starszym pokoleniem, nie z przyszłością.
Co jeszcze?

Bohaterowie nie chodzą do pracy, tylko do zakładu. Duch PRL-u przewiewa też w ich zamiłowaniu do monopolowego i ogólnie do alkoholu. Jack Daniels jest tutaj drogim i wykwintnym alkoholem, a główny bohater mieszka w kamienicy. Zniszczonej kamienicy.
No dobra, pogadajmy trochę o fabule, sam wstęp bez większych spojlerów.

Mieszkańcy Nowej Elektryczki (to nazwa miejscowości… tak, tak) pracują w zakładzie OZPPS (wym. “ozetpepees”, kolejny retro element stylistyczny),który niespodziewanie poddany zostaje automatyzacji. Wszyscy z dnia na dzień tracą pracę, ale szczęśliwie, partia rządząca z premierem Tomaszem Futurą na czele (czyli jakby… futuryści!) oferuje im losowanie, w którym można wygrać udział w płatnym eksperymencie społecznym. Trzeba przez rok mieszkać w specjalnym miasteczku - Blasku Futury. Eksperymentalna społeczność będzie symulować przyszłe życie, jakie partia chce wprowadzić dla całego kraju, a przynajmniej tak to się może wydawać.

Główny bohater oczywiście bierze udział w loterii i wygrywa miejsce w autobusie do Blasku Futury. Ma dobrą motywację, by brać udział w przedsięwzięciu. Po stracie pracy pilnie potrzebuje pieniędzy na leczenie swojej starej matki, przepraszam, Matuli, która choruje na jemiolca.

No i właśnie. Tytułowy jemiolec jest tajemniczą chorobą, w wyniku której obrasta cię… coś jakby jemioła. Zaczyna się od pojedynczych listków, potem pojawiają się gałązki, a w końcu całe ciało umiera i zmienia się w kłodę, bo Jemiolec wyżarł już mięso. Leczenie jest również w fazie eksperymentów, ale i tak kosztuje sporo. Bohater nie ma wyjścia, musi jechać do nowego miasteczka, żyć tam rok i wysyłać zarobiony hajs do matki.

Dobra, tyle z fabuły, by dalej nie zdradzać. Powiem Wam za to coś jeszcze…
Wszyscy mamy Jemiolca.

My, w naszym świecie. Bo książka Kajetana Szokalskiego to tak naprawdę nie opowieść o tajemniczym miasteczku, w którym dzieją się tajemnicze rzeczy, a alegoria nas samych. Zakorzenionych we własnych przyzwyczajeniach, rytuałach i wspomnieniach. Tkwiących w miejscu, nawet jeśli przeniesie się nas w całkiem nowe realia. Naszego Jemiolca, nasze “stare życie” niesiemy wiecznie ze sobą. Wiecznie te same rozmowy. Te same problemy. Uprzedzenia i znajomi.

Nie nazywamy tego jemiolcem, a jednak mówimy, że nie przesadza się starych drzew. Nie traktujemy tego, jak chorobę, a jednak cierpimy z każdym dniem tkwienia w marazmie naszych żyć. Gdy nic się nie “dzieje”, nie czuć tego wewnętrznego ognia, pasji i energii, a my zapuszczamy korzenie w czymś, co wydaje się nam stworzonym przez nas samych wyobrażeniem życia.

Bo tego przecież chcieliśmy, prawda? Tak sobie ułożyliśmy życie.
Nie powiem, dotarło to do mnie dopiero po jakimś tygodniu od przeczytania Jemiolca, ale gdy zrozumiałem temat tej książki, to mną wstrząsnął. Acz jestem pewien, że jeszcze nie wszystko odkryłem!

Dobra, teraz trochę dziegciu, czyli o wadach. Moim zdaniem książka ma jedną znaczną. Z uwagi na czerpanie motywów ze wspomnianych przeze mnie produkcji filmowych thrillerów z retrofuturystyczną stylizacją, “Jemiolec” jest w wielu miejscach… przewidywalny. Bohater idzie samotnie w opuszczone miejsce? Na pewno zobaczy coś tajemniczego albo coś mu się przytrafi. O proszę! Przytrafiło się! O, a teraz bohater z jakiegoś powodu budzi się w środku nocy i dostrzega świecącą się lodówkę? Idzie to sprawdzić, no na pewno coś tam będzie, co go przestraszy. O proszę! Dzieje się tak? Dzieje!

I wiem, że to zabrzmi dziwnie, ale mimo to, że miałem tak wielokrotnie podczas czytania, to… Nie przeszkadzało mi to! Mimo wszystko tajemnica kryjąca się za Blaskiem Futury została zachowana aż do końca, za co jestem zwyczajnie wdzięczny autorowi. Mimo, że korzystał ze znanych mi klisz, to umieszczał je mądrze i z rozwagą, dzięki czemu nie kłuły tak w oczy.

Moja ocena?
8,5/10 Bawiłem się nad wyraz dobrze, a z czasem książka zyskała w moich oczach również za wartości filozoficzne 🙂

Jeśli lubicie miękkie sci-fi, thrillery o zamkniętych społecznościach, tajemnice i… klimat polski PRL, to “Jemiolec” jest w sam raz dla Was! 😃

Wydawnictwo Pulp Books szukało recenzentów “Jemiolca”.
Zgłosiłem się do recenzji “Jemiolca”.
Wydawnictwo powiedziało, spoko, masz tu “Jemiolca”, recenzuj! 🙂
No to recenzuję. :)))

Kojarzycie te amerykańskie filmy science fiction, które dzieją się współcześnie lub w przyszłości, ale stylizowane są na lata 50-te? “Żony ze Stepford”, “Nie martw się kochanie” albo nawet...

więcej Pokaż mimo to

avatar
399
239

Na półkach: , ,

W niedalekiej przyszłości w Polsce dochodzi do rewolucji technologicznej. Nie tylko atom, ale pełna automatyzacja fabryk. W ten sposób jeden z zakładów zostaje zamknięty, a jego pracownicy tracą pracę.

W nagrodę rząd organizuje loterię, gdzie szczęśliwcy udadzą się do specjalnego ośrodka. Brak obowiązków, same wygody i wysokie wynagrodzenie. Jednym z wygranych jest Julian, który za zarobione pieniądze chce pomóc matuli w walce z Jemiołcem, chorobą, której epidemia roznosi się po kraju.

Jemiolec ma coś w sobie. Chociaż nie jest to pozycja dla każdego to mi się bardzo podobała. Jeżeli miałbym ja jakoś zaszufladkować to powiedziałbym, że jest to fantastyka z elementami dramatu, komediodramatu.

Fantastyka bo mamy do czynienia z nowymi technologiami czy też tytułowym Jemiołcem, który jest nowym wirusem. Chociaż akcja dzieje się w przyszłości to jednak dla mnie aspekt SF wcale nie jest najważniejszy.

O części dramatycznej nie będę Wam nic mówił, za dużo bym zdradził, ale już o tej komediowej coś można. Przede wszystkim nazwiska bohaterów są świetnie dobrane. Autor bawi się słowem i to lubię. Dialogi, przemyślenia bohaterów to nieustającą satyra i groteska. Do pewnego momentu co chwilę się uśmiechałem pod wąsem.

Nie wiem dlaczego, ale czytając książkę i ujęta w niej wizję przyszłości miałem skojarzenie z powieścią "My" Zamiatina. To już samo mówi za siebie.

Nie byłbym sobą, gdybym nie dodał, że książka skłania do myślenia, refleksji. Nie tylko o nas, ale też o otaczającym nas świecie i do czego zmierzamy.

Czytałem pierwszą książkę Kajetana, ta jest zupełnie inna co pokazuje też jak autor się rozwija. Brawa.

Końcówka i wyjaśnienie całości trochę zagmatwane i może przekombinowana. Trzeba się wczytać, żeby dobrze ogarnąć. Mam nadzieję, że mi się udało.

W niedalekiej przyszłości w Polsce dochodzi do rewolucji technologicznej. Nie tylko atom, ale pełna automatyzacja fabryk. W ten sposób jeden z zakładów zostaje zamknięty, a jego pracownicy tracą pracę.

W nagrodę rząd organizuje loterię, gdzie szczęśliwcy udadzą się do specjalnego ośrodka. Brak obowiązków, same wygody i wysokie wynagrodzenie. Jednym z wygranych jest Julian,...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    69
  • Przeczytane
    49
  • 2024
    6
  • Posiadam
    5
  • Teraz czytam
    4
  • Audiobook
    3
  • Fantastyka
    2
  • Nie posiadam
    1
  • (1) - Do przeczytania - TERAZ - Biblioteka
    1
  • Scifi
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Jemiolec


Podobne książki

Przeczytaj także