rozwińzwiń

Małe preludia

Okładka książki Małe preludia Helen Garner
Okładka książki Małe preludia
Helen Garner Wydawnictwo: Wydawnictwo Cyranka literatura piękna
142 str. 2 godz. 22 min.
Kategoria:
literatura piękna
Tytuł oryginału:
The Children's Bach
Wydawnictwo:
Wydawnictwo Cyranka
Data wydania:
2023-10-16
Data 1. wyd. pol.:
2023-10-16
Liczba stron:
142
Czas czytania
2 godz. 22 min.
Język:
polski
ISBN:
9788367121354
Tłumacz:
Kaja Gucio
Średnia ocen

6,6 6,6 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Książki. Magazyn do czytania nr 5 (62) / 2023 Izabella Adamczewska, Kacper Bartczak, Marek Bieńczyk, Biserka Ćejović, Jacek Dehnel, Emilia Dłużewska, Helen Garner, Irena Grudzińska-Gross, Aleksandra Herzyk, Wojciech Jagielski, Maciej Jakubowiak, Miłada Jędrysik, Michalina Jurczyk, Eliza Kącka, Ignacy Karpowicz, Shehan Karunatilaka, Aldona Kopkiewicz, Joanna Krakowska, Marta Madejska, Weronika Murek, Azar Nafisi, Małgorzata I. Niemczyńska, Michał Nogaś, Dariusz Nowacki, Tadeusz Nyczek, Monika Ochędowska, Wojciech Orliński, George Orwell, Jacek Podsiadło, Agata Pyzik, Redakcja magazynu Książki, Zbigniew Rokita, Katarzyna Sawicka-Mierzyńska, Michał Sobol, Agnieszka Sowińska, Magdalena Środa, Karolina Sulej, Katarzyna Surmiak-Domańska, Jacek Szczerba, Natalia Szostak, Jarek Szubrycht, Katarzyna Wężyk, Dorota Wodecka, Olga Wróbel
Ocena 7,1
Książki. Magaz... Izabella Adamczewsk...

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,6 / 10
71 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
509
509

Na półkach:

„Świat dzielił się dla nich, prezentował się w serii drobnych teatralnych zdarzeń.
A teraz – powiedziała kobieta do mężczyzny na przystanku – opowiem ci całą historię. Widzisz, rzecz w tym, że…”

Ten cytat z powieści Helen Garner stanowi idealny przedtakt do rozważań o „Małych preludiach”, będących drobnym, a zarazem wielkim dziełem literackiej sztuki. Trudno mi w tej chwili przypomnieć sobie jakiś inny utwór, mogący być przykładem podobnej kondensacji ładunku znaczeniowego i emocjonalnego w stosunku do rozmiarów samego tekstu. Patrząc pod tym kątem, mamy do czynienia z idealnym „haiku” prozy psychologicznej.

Helen Garner rzuca na białą kartkę garść za garścią, kolorowe, najrozmaitsze impresje z życia kilkorga bohaterów dramatu. Gdy je czytamy, zrazu zdają się bezładne, urwane, gorączkowo przypadkowe. Jest to podobne wrażenie, jak podczas studiowania z bliska obrazu Moneta, gdy trudno nam odczytać istotę treści z tańczących barwnych plam, rzucanych od czasu do czasu efektów świetlnych i chaotycznej dynamiki. Gdy jednak nieco się odsuniemy, tak, by objąć wzrokiem całość, poszczególne, z pozoru nieuporządkowane elementy złożą się w wymowną całość, która, tak jeśli chodzi o ładunek treściowy, jak i wydźwięk uczuciowy, nie będzie miała sobie równych.

Tę oszczędną prozę trzeba czytać bardzo uważnie. Łatwo można bowiem prześlizgnąć się zaledwie po jej powierzchni, wzruszyć ramionami i bąknąć – no i co w tym takiego? Gdy jednak spróbujemy wejrzeć głębiej, poszperać między zdaniami, zapuścić wzrok poza czarne znaki wydrukowane równymi rzędami na białej powierzchni, odkopać wszystko to, co autorka skryła „mimo”, „za” i „pośród”, wówczas wyciągniemy na światło ogrom sensów, sekretów, znaczeń i podtekstów, które wypełnią białe plamy, puste miejsca, brakujące ogniwa. Otrzymamy wielopłaszczyznową, psychologicznie wyrafinowaną i do bólu szczerą historię nas samych. Atheną, Philipem, Dexterem, Elizabeth czy Vicki może być każdy z nas. To ludzie zadowoleni z życia, jakie prowadzą od lat, a przynajmniej tak im się wydaje. Athena i Dexter, w przeciwieństwie do swoich awanturniczych sąsiadów, których nazwali „Państwo Jebaniec”, są przykładnym, zżytym małżeństwem, wychowującym dwóch synów, w tym jednego z niepełnosprawnością intelektualną. Kontakt z nim jest trudny, komunikacja żadna, a nagłe wybuchy emocji ciężkie do zniesienia. Ich codzienność to przewidywalne czynności, co daje wszystkim w tej sytuacji większe poczucie bezpieczeństwa. Nieoczekiwanie w ich życie po 20 latach, niczym tornado, wpada dawna bliska przyjaciółka Dextera. Oprócz własnych problemów i pewnego rodzaju nieobliczalności, wrzuca w ich ustatkowany dom również pełną niepokoju i niezaspokojonych uczuć młodszą siostrę oraz swojego chłopaka, Philipa, czarującego, uwodzicielskiego i kapryśnego gitarzystę rockowego. Całkiem jakby wsypać w tryby idealnie pracującej maszyny garść piasku, a ona wówczas zacznie skrzypieć, charczeć, kolebać się i rozstrojona wydawać zupełnie inne, nieskoordynowane odgłosy, zanim się zatrzyma. Gdy codzienna rutyna zawodzi na jaw zaczynają wypełzać nieuświadomione dotąd tęsknoty, zapomniane dawno pragnienia, wkracza się jakiś pierwotny zew, kuszący nowymi możliwościami, które mogą wkrótce bezpowrotnie zniknąć, zanim je wypróbujemy.

Odnosi się wrażenie, jakby wokół unosiła się masa odłamków zwierciadła potłuczonego nagłym powiewem świeżego, ożywczego powietrza. W każdym z tych fragmentów widzimy nieco inną twarz bohaterów, wiele ich nieznanych odsłon, a każdy z nich w tych kawałeczkach lustra widzi siebie takiego, jakiego dotychczas nie znał, a nawet nie podejrzewał, jakiego zapewne nie chciałby nigdy ujrzeć. Stateczna żona i opiekuńcza matka konstatuje: „W domu byłam na wpół martwa” i pragnie żyć przez chwilę egoistycznie tylko dla siebie. Kochliwy, chwytający życie przystojniak znajduje ciepło i „odpoczynek wojownika”, a zarazem staje się upragnionym przewodnikiem po nowym dla kobiety świecie przyjemności. Pogubiona, samotna dziewczyna pławi się przez chwilę w domowej atmosferze „idealnej rodziny”, czując się wreszcie potrzebną i próbując jak najlepiej wpasować się w jej ramy. A co robi sprawczyni całego zamieszania? Przygląda się ze spokojną ciekawością destrukcji, niczym operacji na żywym, otwartym sercu, czekając na rezultat zamieszania. Pacjent przeżyje czy tez rozpadnie się na kawałki nie do zszycia.

Każdy jest tu czymś kuszony, a pokusie oprzeć się trudno. Wszyscy mają jakieś ukryte słabości, których się wstydzą, albo wkrótce wstydzić będą. Dla czytelnika to duże przeżycie, gdyż większość z nas odnajdzie się w tej historii w takiej czy innej konfiguracji. Trudno nam będzie później spokojnie zasnąć.

Bohaterów poznajemy w dialogach, w działaniu, w konkretnych sytuacjach. Autorka ani ich nie ocenia, ani nie tłumaczy, nie oceniają też siebie nawzajem. Są równorzędni wobec siebie i wobec całej historii. Wiele rzeczy wybrzmiewa gdzieś pomiędzy, musimy ich sami poszukać, domyślić się ukrytych znaczeń, odczytać niewypowiedziane. W tym sensie lektura jest wymagająca i niełatwa, choć samą powieść czyta się z przejęciem i na jednym wdechu, a autorka stale nas zaskakuje. To fragmenty codziennych zdarzeń, prozaicznych, tak zwyczajnych, że umykających zwykle uwadze. A jednak to właśnie w powszedniości się sprawdzamy, w kieracie obowiązków i nam może się wymknąć coś takiego jak Athenie o niepełnosprawnym synu: „W głębi serca go porzuciłam (…) To jest praca. Muszę tylko wytrwać do czasu, kiedy będziemy mogli się go pozbyć.” Zmęczenie luzuje kontrolę, jaką sobie narzuciliśmy, na chwilę zapominamy, że gramy rolę i wychodzimy z niej, prawdziwi i bezbronni bez maski.

Pokłon składam nie tylko szczerości narracji, celności autorskiej obserwacji, doskonałości w stosowaniu wielowymiarowego skrótu i piętrowości odczytań tekstu. Nie mogę nie wspomnieć o języku. Tak jak o życiu autorka pisze celebrując jego zwyczajność i tylko od czasu do czasu wrzucając granat zdolny wywrócić stan rzeczy do góry nogami, podobnie postępuje z literackim opisem. Jest on minimalistyczny, po skandynawsku wręcz oszczędny, choć autorka jest Australijką przecież. Powiedziałabym nawet, że chłodny i zdystansowany. Jednak w pozornie proste, zwykłe słowach władowano całe tony emocji, które najmocniej wybrzmiewają właśnie w owych przerwach, pustych niszach. Zaś w miejscach, gdzie uczucia winny dźwięczeć i krzyczeć, obijamy się tylko o głuche echo przemilczeń. I nagle, znienacka odczytujemy tę poetycką ekspresję i w milczeniu ją smakujemy: „on jednak uderzył w jeden cichy akord, rozległy i melancholijny, akord muzyki, na której się nie znała i do grania której była zbyt spięta; stała nieruchomo, słuchając, a on pozostawił ciszę, a potem ją rozwikłał.” Przeplata się tu delikatność z brutalnością, ekstaza z nudą. Tacy jesteśmy, wiele w nas sprzeczności i zaskakujących reakcji, sami siebie nie znamy, więc jak mają nas poznać inni?

„Małe preludia” są też wstępem do nowej przyszłości. Niczym zmiksowana muzyka, której zasadę tłumaczy Philip Athenie: „Na początku wkładasz wszystko, co przyjdzie ci do głowy (…) A potem zaczynasz wyciągać kawałki. (…) Wszystkie są osobno, dopóki nie połączysz ich na innej taśmie. To się nazywa miks.” Z sumy doświadczeń, jakie przyniosła naszym bohaterom ta znajomość, z odmiennego spojrzenia na świat, jakie dostrzegli u siebie wzajemnie, z szoku, w jakim pozostawiły ich własne wybory i myśli, mogą zbudować teraz siebie od nowa. Każde zbierze te okruchy całości, jakie mu będą potrzebne i złoży je na osobnej taśmie. Urodzą się jako inni oni. Czy utrzymają z sobą kontakt, czy ich życie okaże się pełniejsze, bardziej świadome, cóż, tego nie wiemy. Scenariuszy może być wiele, los zdaje się mistrzem w ich tworzeniu.
Książkę mogłam przeczytać dzięki portalowi: https://sztukater.pl/

„Świat dzielił się dla nich, prezentował się w serii drobnych teatralnych zdarzeń.
A teraz – powiedziała kobieta do mężczyzny na przystanku – opowiem ci całą historię. Widzisz, rzecz w tym, że…”

Ten cytat z powieści Helen Garner stanowi idealny przedtakt do rozważań o „Małych preludiach”, będących drobnym, a zarazem wielkim dziełem literackiej sztuki. Trudno mi w...

więcej Pokaż mimo to

avatar
409
42

Na półkach:

Wiem, że zdanie są mocno podzielone, jeśli chodzi o tę książkę, ale według mnie jest bardzo ciekawa. Autorka nie daje nam jasnych odpowiedzi na pytanie dotyczące motywacji bohaterów i ich historii.

Wiem, że zdanie są mocno podzielone, jeśli chodzi o tę książkę, ale według mnie jest bardzo ciekawa. Autorka nie daje nam jasnych odpowiedzi na pytanie dotyczące motywacji bohaterów i ich historii.

Pokaż mimo to

avatar
567
355

Na półkach: ,

Bohaterowie powieści "Małe preludia" nieustannie zaskakują, raz wydają się być wyjątkowi, kiedy indziej banalni. Ich wybory mogą okazywać się niezrozumiałe, na pozór (?) bywają sprzeczne z postaciami. Preludium to wstęp, czasem improwizowany, do czegoś większego. Wydaje się, że każda z postaci żyje w oczekiwaniu na coś innego , większego, ciekawszego, wyjątkowego. Czasem próbuje sama sobie to uzmysłowić, ale z rzadka potrafi dotknąć słowami istoty rzeczy. Tymczasem żyje codziennością, utykając między obowiązkami i słowami, czasem gubiąc się w swej seksualności (a może odnajdując?). Każdy jest sam, niezdolny do słuchania innych. Niepełnosprawny chłopiec nie jest jedynym, który nie potrafi opowiedzieć o swoim życiu wewnętrznym. Inni czasem zachwycają jakimś słowem, cechą, decyzją, by za chwilę wydać się pospolitymi lub odrażającymi. Poza rutynowymi słowami i czynnościami bohaterowie nie poświęcają sobie zbyt wiele czasu, skupiają się na sobie, niby rozmawiają, ale interesują ich tyko własne słowa. To jak zabawa w głuchy telefon. Czy towarzyszy wszystkim strach, samotność, nieufność, nieumiejętność wyjścia z własnych uprzedzeń, powierzchowność ocen, przekonanie o własnej nieatrakcyjności, zagubienie w banalności codziennych prac? Czy jedyną zdobywaną umiejętnością życiową jest gra, która często jest fałszem? Jak zwrócić na siebie uwagę? Jak poszukiwać sensu i prawdy? Czy da się je odnaleźć? Czy gdzieś istnieje inny lepszy świat, który wyklucza przegranych? Czy wszyscy są przegrani? Cenne są te pytania, zmuszające czytelnika do ich powtarzania. Może receptą jest cierpliwość, mocne przytulenie, pamięć o dobrych chwilach, zgoda na niezrozumienie tego, czego nie da się zrozumieć? Powieść Helen Garner jest niezwykle przenikliwa i intymna, co stanowi o jej wartości. Autorka, mówiąc o małych sprawach, w istocie mówi o wielkich "pod wielkim pustym niebem".

Bohaterowie powieści "Małe preludia" nieustannie zaskakują, raz wydają się być wyjątkowi, kiedy indziej banalni. Ich wybory mogą okazywać się niezrozumiałe, na pozór (?) bywają sprzeczne z postaciami. Preludium to wstęp, czasem improwizowany, do czegoś większego. Wydaje się, że każda z postaci żyje w oczekiwaniu na coś innego , większego, ciekawszego, wyjątkowego. Czasem...

więcej Pokaż mimo to

avatar
311
185

Na półkach: , ,

Fascynująca i intymna opowieść jednej z najwybitniejszych autorek w historii australijskiej literatury. "Małe preludia" Helen Garner to historia o życiu, miłości, marzeniach i nieoczekiwanych zwrotach losu.
Athena i Dexter prowadzą pozornie zwyczajne życie, skupiając się na rodzinnym obowiązkach i rutynowych zajęciach. Jednakże, gdy Dexter przypadkowo spotyka na lotnisku dawną znajomą – Elizabeth, ich życie zaczyna nabierać zupełnie nowego kształtu.
Książka opisuje interakcje i konsekwencje spowodowane tym przypadkowym spotkaniem starych przyjaciół z dwóch różnych rodzin. Autorka skupia się na prostych opisach życia, ale przemyca wiele skomplikowanych, etycznie wątpliwych tematów. Mistrzowsko prowadzi czytelnika przez labirynt ludzkich uczuć i relacji, eksplorując marzenia, niepewności i głębokie człowieczeństwo swoich bohaterów. Stworzyła bardzo interesujące postacie z wyjątkowymi relacjami między nimi. Myślę jednak, że ton książki może być zniechęcający dla niektórych czytelników, a niektórzy mogą mieć trudności z oddzieleniem etyki bohaterów od swojej własnej.
Podsumowując, "Małe preludia" to krótka, ale wciągająca powieść, która zgłębia złożone aspekty ludzkiego życia i interakcji, stawiając czytelnikowi trudne pytania etyczne. Helen Garner niezwykłą wrażliwością opowiada o przyjaźni, tęsknocie i odwadze, sprawiając, że czytelnik zatapia się w świecie bohaterów i odnajduje w nich części siebie.

Fascynująca i intymna opowieść jednej z najwybitniejszych autorek w historii australijskiej literatury. "Małe preludia" Helen Garner to historia o życiu, miłości, marzeniach i nieoczekiwanych zwrotach losu.
Athena i Dexter prowadzą pozornie zwyczajne życie, skupiając się na rodzinnym obowiązkach i rutynowych zajęciach. Jednakże, gdy Dexter przypadkowo spotyka na lotnisku...

więcej Pokaż mimo to

avatar
407
8

Na półkach:

Taka se

Taka se

Pokaż mimo to

avatar
1154
611

Na półkach: ,

Jedno spotkanie na lotnisku wywraca do góry nogami życie pewnej rodziny. Wszystkie nasze troski i niespełnienia i nużąca rutyna. nawet gdy dochodzi do zmian, wracamy do tego co znajome i znane, czyli może jednak nie do końca takie nudne. W każdym razie nadające nam sens. Błyskotliwie napisane, bez zbędnych słów. Końcówka rewelacyjna!

Jedno spotkanie na lotnisku wywraca do góry nogami życie pewnej rodziny. Wszystkie nasze troski i niespełnienia i nużąca rutyna. nawet gdy dochodzi do zmian, wracamy do tego co znajome i znane, czyli może jednak nie do końca takie nudne. W każdym razie nadające nam sens. Błyskotliwie napisane, bez zbędnych słów. Końcówka rewelacyjna!

Pokaż mimo to

avatar
970
396

Na półkach: ,

Zwyczajna australijska rodzina, cienie i blaski jej egzystencji podszyte chorobą, zdradą, samotnością, niezrozumieniem a wszystko przy akompaniamencie muzyki. „Małe preludia” autorstwa Helen Garner to powieść wydana nakładem Wydawnictwa Cyranka, w której z wyimków życia bohaterów powstaje przesycona dialogami, polifoniczna historia, która chwilami zaskakuje, miejscami oburza, przede wszystkim zaś porusza najgłębsze struny ludzkiej wrażliwości.
🎹
Związek Atheny i Dextera sprowadza się do codziennych zmagań z niepełnosprawnością ich dziecka. Powtarzalność i rodzinna rutyna zostają jednak zachwiane, gdy w życiu małżonków pojawią się Elizabeth, dawna dziewczyna Dextera i jej młodsza siostra Vicki. Losy rodziny i wspomnianych kobiet przenikają się na wielu płaszczyznach, prowokując obie strony do przekraczania moralnych granic, sięgania po więcej, wychodzenia poza schemat klasycznej relacji małżeńsko-koleżeńskiej. Ta gęsta sieć zależności rozpościera się na niespełna dwustu stronach złożonej z rozmaitych wątków, trudnej a mimo tego, szalenie intrygującej narracji.
🎹
„Małe preludia” łamią wszelkie konwencje. Przypominają zlepek rozmów i myśli, w którym bardzo łatwo się zatracić. Nie dbają o czas i miejsce, bo liczą się bohaterowie i to, co mają czytelnikowi do powiedzenia. Koleje ich losu mogłyby stanowić preludium do co najmniej kilku ciekawych powieści przepełnionych słowami i wydarzeniami. Żadna z tych książek nie byłaby jednak tak wyjątkowa jak historia, która wyszła spod pióra Helen Garner.
🎹
Oczarowana prostotą, z jaką można mówić o sprawach wielkiej wagi. Zachwycona wielowymiarowością bohaterów „Małych preludiów” i pełna podziwu dla ludzkiej uważności, która stoi u podstaw konstrukcji narracyjnej tej krótkiej powieści, szczególnie mocno zachęcam do lektury prozy Helen Garner, bo to obcowanie z literaturą najwyższych lotów - wymagającą a zarazem dającą ogrom czytelniczej satysfakcji.

Zwyczajna australijska rodzina, cienie i blaski jej egzystencji podszyte chorobą, zdradą, samotnością, niezrozumieniem a wszystko przy akompaniamencie muzyki. „Małe preludia” autorstwa Helen Garner to powieść wydana nakładem Wydawnictwa Cyranka, w której z wyimków życia bohaterów powstaje przesycona dialogami, polifoniczna historia, która chwilami zaskakuje, miejscami...

więcej Pokaż mimo to

avatar
3
3

Na półkach:

Książka ma bardzo dobre recenzje, wręcz entuzjastyczne. Zasiadłam więc do niej pełna nadziei. Początek zapowiadał się nieźle. Bohaterowie mnie zainteresowali, choć w niczym nie przypominają mi tych z książek Sallingera. Inna orbita. Małżeństwo, ona silna i wyciszona, on entuzjastyczny i w sumie uciążliwy. Wszystko tłumaczyło upośledzone dziecko. Opiekują się nim, ale chcą oddać do zakładu. Pojawia się osoba z przeszłości i niby coś się zapętla. Potem się 'rozpętla'. Jakby nic się nie stało. Zastanawiam się, co takiego niby wspaniałego jest w tej prozie ? Pasowałaby jako scenariusz do amerykańskiego filmu z lat 70-tych. Niczego nowego o ludziach i życiu nie można się z niej dowiedzieć. U mnie pojawiła się jedynie taka myśl : dziwni są ci wszyscy ludzie.

Książka ma bardzo dobre recenzje, wręcz entuzjastyczne. Zasiadłam więc do niej pełna nadziei. Początek zapowiadał się nieźle. Bohaterowie mnie zainteresowali, choć w niczym nie przypominają mi tych z książek Sallingera. Inna orbita. Małżeństwo, ona silna i wyciszona, on entuzjastyczny i w sumie uciążliwy. Wszystko tłumaczyło upośledzone dziecko. Opiekują się nim, ale chcą...

więcej Pokaż mimo to

avatar
873
857

Na półkach:

Od samego początku Małe preludia australijskiej pisarki Helen Garner przypominały mi sagę rodziny Glassów J.D. Salingera (Franny i Zoey, Seymour – Introdukcja, Wyżej podnieście strop cieśle). Uchwycone w kadrach życie kilku osób. Przeplatające się historie. Nie do końca wiemy jeszcze, jakie są relacje pomiędzy bohaterami, choć czujemy i odkrywamy powoli różnego rodzaju napięcia między nimi.

[...]
całość:
https://www.speculatio.pl/male-preludia/

Od samego początku Małe preludia australijskiej pisarki Helen Garner przypominały mi sagę rodziny Glassów J.D. Salingera (Franny i Zoey, Seymour – Introdukcja, Wyżej podnieście strop cieśle). Uchwycone w kadrach życie kilku osób. Przeplatające się historie. Nie do końca wiemy jeszcze, jakie są relacje pomiędzy bohaterami, choć czujemy i odkrywamy powoli różnego rodzaju...

więcej Pokaż mimo to

avatar
469
274

Na półkach: ,

Sam nie wiem, co mam napisać, bo długo myślałem o „Małych preludiach” i równie długo nie mogłem zdecydować się, jaki jest mój finalny odbiór książki Helen Garner.
„Preludia” przemawiają na wielu płaszczyznach – od niepełnosprawności dziecka, przez miłość i pożądanie, zdradę, wybaczanie i oddanie, przez wolność i społeczno-moralne więzy-węzły, przez zachwyt i pogardę, po dźwięki muzyki sączącej się nam do ucha słowami bohaterów.
Jest przedziwnie intymnie i bez konwenansów. Bohaterowie są zagubieni, czuje się ich lęki, jakieś nieodkryte osamotnienia, a każde zdanie budujące nastrój tnie jak ostrze, każde ma do zagrania jakąś melodię.
Chyba nie podołałem pani Garner, choć była do przygoda w perwersyjny sposób wyjątkowa (wybijająca się na pierwszy plan postać Atheny i jej życie pozbawione potrzeb, wypełnione wyłącznie poświeceniem i poświęcaniem się?). Za wiele i zawile. Ot, taki ze mnie literacki dyletant.
Kaja Gucio jak zwykle niezawodna.

Sam nie wiem, co mam napisać, bo długo myślałem o „Małych preludiach” i równie długo nie mogłem zdecydować się, jaki jest mój finalny odbiór książki Helen Garner.
„Preludia” przemawiają na wielu płaszczyznach – od niepełnosprawności dziecka, przez miłość i pożądanie, zdradę, wybaczanie i oddanie, przez wolność i społeczno-moralne więzy-węzły, przez zachwyt i pogardę, po...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    120
  • Przeczytane
    83
  • Posiadam
    15
  • 2023
    11
  • 2024
    8
  • Australia
    3
  • Literatura piękna
    2
  • Wyd. Cyranka
    2
  • Do kupienia
    2
  • AZl24
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Małe preludia


Podobne książki

Przeczytaj także