rozwińzwiń

Na coś trzeba umrzeć

Okładka książki Na coś trzeba umrzeć Adrianna Alksnin
Okładka książki Na coś trzeba umrzeć
Adrianna Alksnin Wydawnictwo: Wydawnictwo Ha!art literatura piękna
128 str. 2 godz. 8 min.
Kategoria:
literatura piękna
Wydawnictwo:
Wydawnictwo Ha!art
Data wydania:
2023-04-18
Data 1. wyd. pol.:
2023-04-18
Liczba stron:
128
Czas czytania
2 godz. 8 min.
Język:
polski
ISBN:
9788367713009
Średnia ocen

6,7 6,7 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,7 / 10
24 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
508
508

Na półkach:

Autorka dała swoim rozważaniom podtytuł: kolejna książka o raku, zupełnie niepotrzebnie tłumacząc się z potrzeby jej napisania. Przecież każda z takich publikacji jest na tyle osobista, że niepowtarzalna. Powstało, i stale powstaje, całe mnóstwo historii o miłości, o zdradzie, o zemście, i nikt się jakoś temu nie dziwi, ani nie sprzeciwia. Z chorób to właśnie rak wzbudza największe przerażenie, generuje od razu myśli o śmierci, niczym słowo-klucz otwiera drzwi do krainy ciemności, w otchłań której nieodmiennie wpadamy po ogłoszeniu diagnozy.

To czas skupienia się na sobie. Bo może niedługo nie będzie na czym się skupiać. „Moje ciało powróci do ziemi, rozłoży się na pierwiastki i związki organiczne, a ja będę żyć dalej w pąkach kwiatów, podmuchach wiatru, źdźbłach trawy.” Na dalszy plan schodzą wszystkie inne, ogólnospołeczne problemy. Zostajemy sami ze swoją chorobą, którą próbujemy jakoś udomowić, obrać nieco z grozy, uprzedmiotowić, jak autorka, która nadała swojemu rakowi przydomek „Skurwiel Władimir” – ot, nasunęło jej się to skojarzenie z wojną w Ukrainie, która wybuchła w tym samym czasie, gdy ujawnił się nowotwór. Jeden zabija i drugi zabija, jeden trudny do pokonania, drugi również, obaj grają nieczysto, podstępnie, a jednak walkę trzeba podjąć i jest to walka o życie.

Z tekstu bije prawda. Autorka ma problem z uporządkowaniem swoich uczuć. Ogromny lęk, za chwilę niedowierzanie, próba zmniejszenia napięcia poprzez żart nie udaje się, przechodzi na przemian w gniew i rozpacz. Emocje szybko się zmieniają, zachodzą na siebie, mieszają się, tworząc wybuchowy koktajl. Mamy rozważania o eutanazji, pragnieniu uniknięcia bólu, tego fizycznego, który nieuchronnie nadejdzie, bo przed tym bólem duszy, który jest od samego początku, uciec nie sposób.

Czemu akurat o raku wstydzimy się mówić? Nie o cukrzycy, nie o arytmii czy alergii? Ze względu na niepewne rokowania, możliwość wznowy, dużą śmiertelność? Nie lubimy ludzkiej litości, a ją wtedy najczęściej wyczuwamy. Ludzie nie bardzo wiedzą, jak reagować w takiej sytuacji, bywa nierzadko, że tracimy wtedy znajomych, dzwonią coraz rzadziej, w końcu milkną…To dodatkowa trudność, z którą muszą mierzyć się chorzy na raka – „Rak jest niezręczny, wytrąca z dobrego samopoczucia.”

Przechodzimy z autorką przez wszystkie kolejne etapy, od diagnozy przez operację usunięcia guza po rekonwalescencję. Nie jest to łatwa lektura, ale daje do myślenia. Pozwala zrozumieć chaos, jaki opanowuje umysł chorego, na każdym z tych etapów inny, zawsze jednak straszny i trudny do zniesienia. Sama świadomość, że podczas, gdy my przeżywamy nasz osobisty dramat, ogromny, nie do ogarnięcia, świat dookoła funkcjonuje jakby nigdy nic, a całe to życie nas omija, nas nie potrzebuje – to kąsające doświadczenie, bardzo boli, a opisano je tutaj mocno. „Czuję się, jakbym przeżywała po kolei wszystkie depresje swojego dotychczasowego życia po kolei i musiała przejść żałobę po każdej cennej rzeczy i osobie, którą straciłam, najczęściej przez własną głupotę. Po każdej rzeczy, osobie i marzeniu.”

Każda taka książka, będąca osobistym dziennikiem autora, rozmową z sobą samym, brutalnie szczerą, bo w silnych emocjach obarczonych lękiem, jest potrzebna, ma do spełnienia ważną rolę. Przede wszystkim autoterapeutyczną, pomaga uporządkować myśli, wyrzucić je z siebie. Poza tym to ogromna pomoc dla innych osób chorych na nowotwór. Uświadamia im, że mają prawo czuć się
źle, mają prawo cierpieć, nie powinni też chować się w czterech ścianach, tylko wyjść do ludzi, nie obawiać się prosić o pomoc psychoterapeutę, przyjąć ludzką życzliwość normalnie, nie jako litość.

Autorka oswaja słowo „rak”, jak i samo zjawisko, poprzez porównania z czymś rozpoznanym, choć niemniej groźnym i pustoszącym – z wojną, tą na Ukrainie, z walką, z polem bitwy, ale też z kapitalizmem, do którego tak jak do raka pasują określenia: „Akumulacja, rozrost, ekspansja.”

To opowieść o chorobie, ale tym samym również o życiu. O zmianach w relacjach, bowiem trudne sytuacje zawsze je weryfikują, o własnej kondycji emocjonalnej, gdy naraz musi się udźwignąć zbyt wiele, o otrzeźwiającym zetknięciu z naszym systemem opieki zdrowotnej, co nie do końca napawa optymizmem. Książka ważna i warta poznania.
Książkę przeczytałam dzięki portalowi: https://sztukater.pl/

Autorka dała swoim rozważaniom podtytuł: kolejna książka o raku, zupełnie niepotrzebnie tłumacząc się z potrzeby jej napisania. Przecież każda z takich publikacji jest na tyle osobista, że niepowtarzalna. Powstało, i stale powstaje, całe mnóstwo historii o miłości, o zdradzie, o zemście, i nikt się jakoś temu nie dziwi, ani nie sprzeciwia. Z chorób to właśnie rak wzbudza...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1730
360

Na półkach:

Na coś trzeba umrzeć, ale nie trzeba umierać, cierpieć, chorować młodo. To trochę wstyd. Trochę twoja wina. Co jadłaś, co piłaś, jak się prowadziłaś? Teraz wszystkim jest przez ciebie smutno, a to przecież twoja wina. Taki czarny humor prosto z żyćka.

Na coś trzeba umrzeć, ale nie trzeba umierać, cierpieć, chorować młodo. To trochę wstyd. Trochę twoja wina. Co jadłaś, co piłaś, jak się prowadziłaś? Teraz wszystkim jest przez ciebie smutno, a to przecież twoja wina. Taki czarny humor prosto z żyćka.

Pokaż mimo to

avatar
572
572

Na półkach:

Nigdy nie wolno się poddawać, bo jeśli przejdziesz najgorsze chwile, to znaczy, że zasługujesz na najlepsze. Ale jak żyć, gdy diagnoza burzy cały świat? Nowotwór. Rak. Koniec. Czarne chmury i tragiczne wizje. Wszystko się zatrzymuje i traci swój sens. Nowy towarzysz codzienności. Życie trwa jednak nadal. Ptaki śpiewają, słońce świeci i każdego dnia wita poranek. Trzeba się z tą nieprzewidywalnością losu zmierzyć.

Czwartek. 25 lutego 2022 roku. Zwyczajny dzień w życiu trzydziestoczteroletniej kobiety staje się koszmarem. Gdy inni przeżywali dramat spowodowany początkiem wojny na Ukrainie, Adrianna Alksnin, rozpoczęła prywatne pole bitwy. Trudną drogę. Guz nerki. Nowotwór. Władimir, tak go nazwała. Walka o zdrowie i odzyskanie siebie. Trwa do dziś.

"Wojenne dekoracje, a na ich tle rozegrała się moja choroba, uczyniły to doświadczenie jeszcze bardziej surrealistycznym. Jakby to był jakiś zły sen, z którego za chwilę się obudzę, a nie prawdziwe życie".

Krótka powieść zawierająca ogrom emocji i choć z nutą humoru to między stronami wybrzmiewa żal, smutek, rozczarowanie, bo jak tak młoda osoba ma pogodzić się z chorobą, która zmienia życie i może przynieść śmierć?

Swoisty pamiętnik, gdzie intymne zapiski tworzą zbiór przeżytych zdarzeń.

"Ja, myśli i czas. Bardzo dużo czasu. Nie polecam. W tych okolicznościach rychła śmierć zaczęła wydawać się bardzo sensownym rozwiązaniem".

Przeprawa przez przychodnie, gabinety lekarskie, badania, szpital, operacja, chemia. Lęk przed śmiercią, tęsknota za tym co niedoświadczone i niepewność chwili. Przejmujący momentami obraz bólu samotności i niespełnienia. Nadchodzi kryzys. Myśli samobójcze dręczą, wahania nastrojów i brak celu. Poczucie porzucenia i zapomnienia.

W przetrwaniu tego okresu pomaga pisanie o tej wędrówce przez czas choroby. Liczne życiowe utrudnienia doskwierają. Rekonwalescencja i przystosowanie do nowej rzeczywistości. Upór i wiara w pokonanie przeciwnika.

Odważna i poruszająca proza. Niemoc oraz nadzieja na lepszy czas, lepsze życie. Polecam!

Nigdy nie wolno się poddawać, bo jeśli przejdziesz najgorsze chwile, to znaczy, że zasługujesz na najlepsze. Ale jak żyć, gdy diagnoza burzy cały świat? Nowotwór. Rak. Koniec. Czarne chmury i tragiczne wizje. Wszystko się zatrzymuje i traci swój sens. Nowy towarzysz codzienności. Życie trwa jednak nadal. Ptaki śpiewają, słońce świeci i każdego dnia wita poranek. Trzeba się...

więcej Pokaż mimo to

avatar
262
262

Na półkach:

Niewiele osiągnęłam, nie mam doświadczeń, nie jestem celebrytką, nie widziałam cudzej śmierci, nie byłam na Bali, nie jestem influenserką, itd., itp., jednym słowem niewiele osiągnęłam. Prowadzę zwyczajne życie - mówi narratorka - spotkał mnie nowotwór nerki, więc napiszę o tym książkę. Nie ważne, że jest pełno takich utworów, że wystawiane są przedstawienia na ten temat, program stand up, że to będzie kolejny misery porn. Kto mi broni opisać swoje życie, doświadczenie choroby, która według wszelkich prognoz lada chwila stanie się jedną z najpowszechniejszych? A przy okazji zmonetyzuję ją.

Zacznę grę z tradycją,  konwencją. Mogę wreszcie o czymś napisać, może nawet za kilka dziesięcioleci stanę się odkryciem na seminarium polonistycznym poświęconym zapomnianym debiutom literackim pierwszego dwudziestolecia XXI wieku.

Z drugiej jednak strony pod tą autoironia, humorem, dystansem i antycypowaniem swojej roli w literaturze, przyszłej krytyki czytelników, kryje się cierpienie, smutek, lęk przed tym, że jest się w wieku, w którym można by oczekiwać, że coś się osiągnie, i że wreszcie po długim czasie ma się pracę na etacie (zatem i ubezpieczenie),paru przyjaciół.  

Cierpienie psychiczne jest większe od cierpienia fizycznego. Choroba staje się katalizatorem uwalniający pokłady strachu, lęku przed życiem, koniecznością spełnienia obowiązków, osiągnięcia czegoś, konfrontacji z nieznanym. 

Mikropowieść,  zbiór spostrzeżeń, w których mowa nie tylko o chorobie, ale o tym co ujął Sztaudynger w trzech słowach: " Życie mnie mnie". Może się podobać, można też rzucić w kąt,  mówiąc: "Nic w tym nowego i odkrywczego. Byli lepsi."

Niewiele osiągnęłam, nie mam doświadczeń, nie jestem celebrytką, nie widziałam cudzej śmierci, nie byłam na Bali, nie jestem influenserką, itd., itp., jednym słowem niewiele osiągnęłam. Prowadzę zwyczajne życie - mówi narratorka - spotkał mnie nowotwór nerki, więc napiszę o tym książkę. Nie ważne, że jest pełno takich utworów, że wystawiane są przedstawienia na ten temat,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
221
20

Na półkach:

Bardzo mi się podobała ta książka. O naszym pokoleniu Milenium, o naszych lękach, porażkach, nadziejach, rozczarowaniach. Jest też o raku. Napisana z ironią i szczerością. Polecam!

Bardzo mi się podobała ta książka. O naszym pokoleniu Milenium, o naszych lękach, porażkach, nadziejach, rozczarowaniach. Jest też o raku. Napisana z ironią i szczerością. Polecam!

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    27
  • Przeczytane
    26
  • 2023
    4
  • Moje własne
    1
  • Bohater niepełnosprawny lub poważnie chory
    1
  • Z polecenia
    1
  • 2023-2024
    1
  • Niepełnosprawni/poważnie chorzy piszą
    1
  • 100/2024
    1
  • Posiadam
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Na coś trzeba umrzeć


Podobne książki

Przeczytaj także