rozwińzwiń

Konkwistadorzy

Okładka książki Konkwistadorzy Fernando Cervantes
Okładka książki Konkwistadorzy
Fernando Cervantes Wydawnictwo: Napoleon V historia
432 str. 7 godz. 12 min.
Kategoria:
historia
Tytuł oryginału:
Conquistadors: A New History
Wydawnictwo:
Napoleon V
Data wydania:
2023-03-01
Data 1. wyd. pol.:
2023-03-01
Liczba stron:
432
Czas czytania
7 godz. 12 min.
Język:
polski
ISBN:
9788383205243
Tłumacz:
Maciej Balicki
Tagi:
konkwista odkrycia geograficzne XVI wiek Hernan Cortez Francisco Pizarro
Średnia ocen

7,6 7,6 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,6 / 10
17 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
687
251

Na półkach: , , , ,

Autor książki jest historykiem, wykłada na uniwersytecie w Bristolu. Co dość istotne, jest też świeckim dominikaninem i potomkiem jednego ze zdobywców Meksyku. Cervantes za cel postawił sobie „rekonstrukcję świata, który przez mity i uprzedzenia stał się dla nas tak samo obcy, jak Ameryka była obca dla konkwistadorów” (cytat ze str. 12). W podsumowaniu pisze o „trzeciej drodze”, która w przeciwieństwie do „czarnej i białej legendy Hiszpanii” ma doprowadzić czytelnika do „tajemnic baroku” (cytaty ze str. 369). Niestety to poszukiwanie kończy się uzyskaniem materiału o tak wypranym odcieniu, że nie jestem w stanie za bardzo go odróżnić od białej legendy.

Oryginalny tytuł książki brzmi “Conquistadores: A New History of Spanish Discovery and Conquest”. Jak na “nową historię” wydaną w pandemicznym 2020 roku to razi tu zupełny brak danych archeologicznych, np. ustaleń poczynionych w ostatnich latach przy użyciu technologii LiDAR a propos zaludnienia prekolumbijskiej Ameryki Środkowej. Mamy za to dużo abstrakcyjnych rozważań prawnych, ideologicznych i religijnych, które mają oddać kontekst myślowy epoki. Dla przykładu postaci XIV-wiecznej świętej Katarzyny ze Sieny poświęcono prawie 3 strony (83-85),pojawia się też trochę cytatów z Biblii, które miały inspirować Kolumba (np. Księga Izajsza na str. 51, Księga Rodzaju na str.55),jak również wzmianki o „boskich objawieniach” XII-wiecznego Joachima z Fiore. Millenarystyczne wątki jego proroctw pojawiają się dwukrotnie (str. 60 i 220). Autor sam przyznaje, że interesuje go przede wszystkim „docenienie średniowiecznej kultury religijnej” (str. 370),która „uformowała i żywiła konkwistadorów” (str. 12).

To np. długie opisy nawiązań do chórów anielskich w liturgii w Meksyku (jak na str. 237-238). Jest to na swój sposób ciekawe, choć przyznam, że razi mnie emocjonalne zaangażowanie autora. W końcu jak patetycznie twierdzi Cervantes, to „przybycie franciszkanów do Nowego Świata dało początek najbardziej niezwykłemu rozdziałowi naszej historii” (str. 216) i „jednemu z najbardziej niezwykłych epizodów w dziejach chrześcijaństwa” (str. 220). To prawda, użycie meksykańskich kamieni do mordów rytualnych w roli chrzcielnicy jest ciekawe, ale synkretyzm religijny w pierwszych dekadach po podboju Meksyku został przekreślony przez późniejsze zakazy Filipa II.

Z powyższych względów nie jest to definitywna historia konkwisty, tylko przepojony religijnym duchem esej „na motywach”. Między wierszami czyha przez całą lekturę jasno postawiona teza, która w pełni wyłania się w podsumowaniu. Tam autor dokonuje bardzo karkołomnego porównania sztuki Velazqueza z dziedzictwem konkwistadorów. Chodzi o ocenę wartości dzieł malarza, która wraz z upływem czasu ulegała zmianie z niezbyt entuzjastycznej do powszechnego podziwu. Cervantes uważa, że na takie samo uznanie zasługuje dziedzictwo konkwistadorów. Bo jak pisze na str. 371 „niewolnicze stosunki pracy (…) wynikały z liberalnych reform w XIX wieku”, a nie hiszpańskiego podboju. Każdy może mieć swoją opinię, ale z lektury „Morskiego Imperium Hiszpanii” J.H. Parry’ego zapamiętałem coś dokładnie przeciwnego.

Zresztą na tej samej stronie Cervantes dość symptomatycznie lekceważy samo istnienie uniwersalnych praw człowieka, co konkretnie wskazuje po której stronie bije serce autora. Wcześniej w zabawnie sprzeczny sposób tłumaczy jednego z prawników usprawiedliwiającego niewolnictwo. Na tej samej 91 stronie czytamy najpierw, że Palacios Rubios „uznał Tainów za niemal urodzonych do niewolnictwa”, ale według autora świadczy to o jego „niejednoznaczności i fundamentalnej niechęci wobec ukutej przez Arystotelesa idei niewolnictwa z natury” (str. 91). Jasne.

To co chyba najgorsze w „Konkwistadorach” to jednak pominięcie samych konkwistadorów. Ramy czasowe książki to półwiecze między 1492 a 1542. O ile co do daty początkowej nie ma wątpliwości, to przy wiedzy o tym, że ostania enklawa Majów padła dopiero w 1697 roku można chyba było oczekiwać, że autor opisze konkwistę przynajmniej do końca XVI wieku. Niestety wybrał inaczej i dzięki temu nie poczytamy nic nie tylko o wyprawie Coronado (tylko wzmianka na str. 345),ale również o ekspedycji Orellany i odkryciu Amazonki, czy uwiecznionej w filmie Wernera Herzoga postaci Lope de Aguirre’a. A szkoda, bo wszyscy wyżej wymienieni byli konkwistadorami, tylko poza dwoma głównymi nagrodami (Meksyk i Peru) nie było już złota na wyciągnięcie ręki. Każdy z nich poszukiwał kolejnej krainy do podboju, ale chichot historii zadecydował że odnaleźli tylko trud i znój w niesprzyjającym krajobrazie. W książce brakuje właśnie tej klęski konkwistadorów.

Nic nie ma o ekspedycjach do La Platy, Paragwaju, ani o późniejszym podboju Chile, który trwał do lat 60-tych XVI wieku. O Wenezueli jest tylko krótka wzmianka, choć to jeden z ciekawszych epizodów, bo prowadzony za cesarskim przyzwoleniem przez Welserów. Nie ma nawet finału ekspedycji de Soto, bo narracja urywa się ze śmiercią dowódcy. Jeden z najbrutalniejszych konkwistadorów Pedro Arias Davila, który „zasłużył” się anihilacją rdzennej ludności z terenów dzisiejszej Ameryki Środkowej jest tu wspomniany tylko mimochodem przy odkryciu Pacyfiku.

Przede wszystkim brakuje mi jednak dwóch wielkich mitów, które niestety najwidoczniej nie pasowały pod tezę autora o „średniowiecznej kulturze religijnej" przepajającej konkwistadorów. Po pierwsze to mit o (bardzo niechrześcijańskim) źródle wiecznej młodości, którego poszukiwał na Florydzie Ponce de Leon, ale autor zauważalnie powątpiewa, że tak w istocie było (str. 111). Podobnie jest z mitem o El Dorado, które zostaje tu tylko wspomniane półgębkiem przy okazji podboju Kolumbii. Niestety o wielu wyprawach poczynionych w celu odkrycia „złotego człowieka” aż do początków XVII wieku nic tu nie poczytamy. Najwyraźniej chciwość jako główny motyw działań konkwistadorów nie pasuje pod tezę autora.

Choć Cervantes nie unika informacji o fali śmierci i zniszczenia, jaką spowodowali najeźdźcy, to nie rozpisał się na temat najbardziej chyba wstydliwego aspektu hiszpańskiego podboju, jakim było „wyparowanie” Indian z większości wysp karaibskich. Oprócz chorób dużą rolę grały tu wyniszczenie pracą i polowania na niewolników, przewożonych na Hispaniolę (oraz obfitującą w perły Margaritę) z całego archipelagu. W taki właśnie sposób w kilka dekad po odkryciu zupełnie „zniknęła” rdzenna ludność Haiti, Bahamów, Puerto Rico, Wysp Dziewiczych, Antyli Zawietrznych, większości Antyli Nawietrznych. Szkoda tylko, że jeśli już temat się pojawia to rzadko i czasem tylko w przypisie, zupełnie brakuje np. odniesień do zachowanych spisów ludności kolonialnej Hispanioli. Do tego autor opisuje proces zniewalania żałosnymi eufemizmami w rodzaju „werbunku robotników” (str. 45),„irytującej skłonności służących Tainów do uciekania” (str. 74),„importu siły roboczej” (str. 79),„domagania się siły roboczej” przez Hiszpanów (str. 248),„rozczarowania rdzennymi robotnikami” (str. 263). Z kolei przy opisie gwałtu konwistadorów na inkaskiej królowej czytamy niewinny zwrot o „odbyciu stosunku” (str. 325). Może jestem za wrażliwy, ale mnie takie eufemizmy zawsze rażą.

W tym kontekście dość symptomatyczna jest także awersja autora do Las Casasa, było nie było reprezentującego ten sam zakon co Cervantes. Autor wielokrotnie kwituje doniesienia mnicha jako przesadne, niewiarygodne, wyolbrzymione. Tymczasem Cortes jest już „szczerze poruszony straszliwym cierpieniem Mexików” (str. 203). Cervantes przekonuje też o „szczerym przeświadczeniu Cortesa” o możliwym nawróceniu się Mexików (str. 174). Jest też pewny „całkowitej szczerości” dużo późniejszych relacji mnichów o synkretyzmie religijnym w Meksyku (na str. 241). To jest chyba właśnie ten słynny cherry picking. Jeżeli się czepiać jeszcze drobniejszych rzeczy to np. w bibliografii jest drugie wydanie "Hiszpańskiej Inkwizycji" Kamena, a nie najnowsze, gruntownie poprawione czwarte z 2014 roku, które idzie w poprzek narracji Cervantesa o "niechętnym" wygnaniu Żydów przez Królów Katolickich. Z drobiazgów to na str. 20 jest informacja o weneckim Chios, co jest pomyłką, bo wyspa była w owym czasie genueńska.

Jeżeli ktoś szuka jednej książki o konkwistadorach, to nie wydaje mi się, żeby ta wyczerpywała temat. Mimo to warto ją przeczytać, choćby po to, żeby poznać te wydarzenia z perspektywy ideologicznej zdobywców. Bibliografia jest spora i w książce trafia się trochę szczegółów np. na temat kolonizacji Hispanioli i Kuby, których nigdzie indziej po polsku nie czytałem. Dość ciekawie i wyczerpująco opisany jest podbój terenów dzisiejszego Ekwadoru, razem z czytelną mapką. Trzeba zapisać autorowi na plus, że używa zwykle rdzennych nazw, zatem nie ma Azteków ani Atahualpy, za to są Mexikowie oraz Atawallpa. Z ciekawostek dwukrotnie cytowany jest Dantyszek, ambasador Zygmunta Starego przy Karolu V. Jednak chyba najważniejsze co wyniosłem z lektury to informacje na temat specyfiki kastylijskiego prawa. Fragmenty o formule „obedezco pero no cumplo”, czyli o przyjęciu rozkazu króla, ale jego nie wykonywaniu, lepiej tłumaczą wiele decyzji i posunięć konkwistadorów niż karkołomna sofistyka autora.

Autor książki jest historykiem, wykłada na uniwersytecie w Bristolu. Co dość istotne, jest też świeckim dominikaninem i potomkiem jednego ze zdobywców Meksyku. Cervantes za cel postawił sobie „rekonstrukcję świata, który przez mity i uprzedzenia stał się dla nas tak samo obcy, jak Ameryka była obca dla konkwistadorów” (cytat ze str. 12). W podsumowaniu pisze o „trzeciej...

więcej Pokaż mimo to

avatar
20
18

Na półkach:

Książka Cervantesa w bardzo szczegółowy sposób oddaje społeczne, prawne i religijne aspekty podboju Nowego Świata. Autor również w przystępny sposób opisuje wydarzenia, mające ogromne znaczenie dla podboju, jak chociażby zdobycie Tenochtitlan, czy podbój państwa Inków, a potem rewoltę inkaskiej elity. Niestety w kilku miejscach autor stosuje dziwną zachowawczość w stawianiu tez, a jako historyk znający realia tamtych czasów – spokojnie mógłby niektóre tezy postawić (np. o otruciu Filipa Pięknego). Niektórych rzeczy nie dopowiada, lub je przekłamuje, ale to są naprawde małe minusy w porównaniu z faktami przedstawionymi w książce.

Książka Cervantesa w bardzo szczegółowy sposób oddaje społeczne, prawne i religijne aspekty podboju Nowego Świata. Autor również w przystępny sposób opisuje wydarzenia, mające ogromne znaczenie dla podboju, jak chociażby zdobycie Tenochtitlan, czy podbój państwa Inków, a potem rewoltę inkaskiej elity. Niestety w kilku miejscach autor stosuje dziwną zachowawczość w stawianiu...

więcej Pokaż mimo to

avatar
258
49

Na półkach: ,

Świetne to. W końcu pozycja, która pokazuje szerszy kontekst podbojów. Nie demonizuje jednoznacznie Hiszpanów, i jednocześnie ukazuje, że romantyczny obraz rdzennych mieszkańców, który jest lansowany w mainstreamowych "programach dokumentalnych" też nie do końca odpowiada temu co zastali tam Hiszpanie. Tak czy inaczej, pozycja zwraca uwagę na wiele aspektów pomijanych lub umniejszanych, zwłaszcza przez "naukowe" opracowania w "unetach, pokusach i innych najszonal dżografikach" . PS. Pizarro-gnój, Columb -gnój do kwadratu, ale Cortez...no nie wiem:)

Świetne to. W końcu pozycja, która pokazuje szerszy kontekst podbojów. Nie demonizuje jednoznacznie Hiszpanów, i jednocześnie ukazuje, że romantyczny obraz rdzennych mieszkańców, który jest lansowany w mainstreamowych "programach dokumentalnych" też nie do końca odpowiada temu co zastali tam Hiszpanie. Tak czy inaczej, pozycja zwraca uwagę na wiele aspektów pomijanych lub...

więcej Pokaż mimo to

avatar
703
400

Na półkach:

Bardzo przyjemnie napisana i rzetelna, choć z racji na mniejszą objętość niż dzieło Hugh Thomasa, oczywiście nie jest aż tak wnikliwa. Plus porusza również podbój imperium inkaskiego.

A Cortes jak zwykle do cna zuchwały, bo Cortes zapewne właśnie taki był.

Bardzo przyjemnie napisana i rzetelna, choć z racji na mniejszą objętość niż dzieło Hugh Thomasa, oczywiście nie jest aż tak wnikliwa. Plus porusza również podbój imperium inkaskiego.

A Cortes jak zwykle do cna zuchwały, bo Cortes zapewne właśnie taki był.

Pokaż mimo to

avatar
133
132

Na półkach: ,

Autor omawia przeróżne aspekty podboju Nowego Świata przez hiszpańskich awanturników. Polityczne, społeczne, religijne a nawet prawne. Wyrazem autorskich ambicji jest tytuł oryginału, w którym w oczy rzuca się odważne sformułowanie "A New History". Niestety odniosłem wrażenie, że w tym szerokim ujęciu gdzieś pogubili się autorowi sami konkwistadorzy. Po lekturze książki Cervantes wydaje mi się być bardzo skrupulatnym historykiem, faktycznie prezentującym dość nowatorskie podejście do tematu ale i zarazem przeciętnym szermierzem pióra. W jego opisach kolejnych ekspedycji nie czułem dramatyzmu, ducha szaleństwa i determinacji, jaki musiał towarzyszyć poczynaniom hiszpańskich zdobywców. Nie sądzę, żeby autor w ogóle zawracał sobie tym głowę. Pisząc orbitował na zupełnie innym pułapie niż przyziemna przygoda i walka. Nie znajdziecie więc w tej książce np. ani słowa o uzbrojeniu i taktyce konkwistadorów. Skoro o brakach mowa - zadziwiło mnie, że chociaż w książce jest rozdział o wyprawie Hernando de Soto, to nie mniej epicka wyprawa Coronado jest ledwie wzmiankowana a o Orellanie nie ma tu ani słowa! Co tam Orellana, tak ikoniczna postać jak Aguirre nie występuje w pracy Cervantesa. Jeśli kluczem jakim posłużył się Cervantes przy wybieraniu tematów było to, czy ekspedycja doprowadziła do kontaktu z rozwiniętą cywilizacją i do jej podboju, to historia de Soto jest tu "z innej bajki". Jeśli zaś tematem pracy mieli być po prostu konkwistadorzy, to w takim razie książka bez wątku El Dorado (ta nazwa/mit nie występuje na kartach pracy ani razu) wydaje mi się niekompletna. Zamykałem okładki z mieszanymi uczuciami, wśród których był i niedosyt. Wiele nieoczywistych kwestii autor ciekawie rozwinął, nadał tematowi konkwisty dodatkowej głębi ale z drugiej strony o pewnych sprawach, wątkach i postaciach nawet nie wspomniał.
Aha, co prawda malarz Velazquez w książce występuje (dość karkołomnie powiązany z tematem przewodnim) ale jaki związek ma sportretowany przez niego mężczyzna z żyjącymi wiek wcześniej konkwistadorami – tego nie udało mi się ustalić. To tak a propos pomysłu polskiego wydawcy na okładkę :)

Autor omawia przeróżne aspekty podboju Nowego Świata przez hiszpańskich awanturników. Polityczne, społeczne, religijne a nawet prawne. Wyrazem autorskich ambicji jest tytuł oryginału, w którym w oczy rzuca się odważne sformułowanie "A New History". Niestety odniosłem wrażenie, że w tym szerokim ujęciu gdzieś pogubili się autorowi sami konkwistadorzy. Po lekturze książki...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1203
957

Na półkach: , , ,

"Pokażcie mi testament Adama!" miał powiedzieć król Francji Franciszek I na wieść o zagarnięciu przez jego kaprów hiszpańskiej karaweli transportującą z Meksyku skarby zdobyte przez Cortesa i jego ludzi, ale kto nigdy nie lubił czytać o przygodach konkwistadorów niech pierwszy rzuci kamieniem. Bo to w końcu wdzięczny temat rozpalający wyobraźnię, obok którego trudno przejść obojętnie. Ramy czasowe pracy Cervantesa obejmują lata 1492 - 1542 i zasadniczo można przyjąć, że dzieło ma trzech głównych bohaterów - Kolumba, Cortesa i Pizarra. Ich czyny są główną osią książki i są opisane najdokładniej. Składają się na to cztery wyprawy Kolumba, podbój Meksyku oraz zdobycie państwa Inków przez Hiszpanów, ale oczywiście w tle mamy też wielu innych bohaterów jak Juan Ponce de Leon, Diego de Almagro czy Hernando de Soto (szkoda, że autor omówił wyprawę tylko do jego śmierci w 1542 roku). Jednak nie jest to tylko opowieść o żądnych łupach mężczyznach. Cervantes szerzej przedstawia też całą "otoczkę" związaną z podbojem oraz problemy, które narodziły się w związku z tym. Na pierwszy plan wysuwa się tutaj znany obrońca Indian - Bartolome de Las Casas, ale Cervantes ogólnie opisuje problem stosunku do Indian, działalność zakonów żebraczych w Meksyku czy generalnie kwestię prawodawcze w stosunku do nowych terytoriów i próby ujęcia tego w jakieś formy legislacyjne. Przy okazji jest to też obiektywna książka. Cervantes oczywiście nie broni konkwistadorów, ale pokazuje skomplikowany świat w jaki wkroczyli, który nie był jednolity, lecz wewnętrznie skłócony, co umożliwiło Hiszpanom podbój. Autor zauważa, że nawet dziś w Ameryce Łacińskiej dyskurs dotyczący w miarę współczesnych wydarzeń można sprowadzić do tego, że winni byli konkwistadorzy. Książka Cervantesa pokazuje jednak, że nie jest to kwestia jednoznaczna, a duch zdobywców wciąż unosi się nad obiema Amerykami.

"Pokażcie mi testament Adama!" miał powiedzieć król Francji Franciszek I na wieść o zagarnięciu przez jego kaprów hiszpańskiej karaweli transportującą z Meksyku skarby zdobyte przez Cortesa i jego ludzi, ale kto nigdy nie lubił czytać o przygodach konkwistadorów niech pierwszy rzuci kamieniem. Bo to w końcu wdzięczny temat rozpalający wyobraźnię, obok którego trudno przejść...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    82
  • Przeczytane
    19
  • Posiadam
    9
  • Historia
    8
  • Chcę w prezencie
    2
  • Nowożytność
    2
  • HISTORIA
    2
  • Teraz czytam
    2
  • Ulubione
    2
  • 2023
    2

Cytaty

Więcej
Fernando Cervantes Konkwistadorzy Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także

Ciekawostki historyczne