rozwińzwiń

Wszystkie światy Roberta Szmita

Okładka książki Wszystkie światy Roberta Szmita Grzegorz Żurek
Okładka książki Wszystkie światy Roberta Szmita
Grzegorz Żurek Wydawnictwo: Novae Res fantasy, science fiction
208 str. 3 godz. 28 min.
Kategoria:
fantasy, science fiction
Wydawnictwo:
Novae Res
Data wydania:
2023-02-20
Data 1. wyd. pol.:
2023-02-20
Liczba stron:
208
Czas czytania
3 godz. 28 min.
Język:
polski
ISBN:
9788383134000
Średnia ocen

8,0 8,0 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Literatura na Świecie nr 8-9/1996 (301-302) Jerzy Danielewicz, Maria Dzielska, Flawiusz Filostratos, Gilbert Highet, Ireneusz Kania, Katullus, Vincent Katz, Włodzimierz Lengauer, Katarzyna Osińska, Tadeusz Pióro, Ezra Pound, Sextus Propercjusz, Christoph Ransmayr, Redakcja pisma Literatura na Świecie, Wacław Sadkowski, Wendelin Schmidt-Dengler, Jorgos Seferis, Andrzej Sosnowski, Mikołaj Szymański, Andrzej Wypustek, Grzegorz Żurek
Ocena 7,0
Literatura na ... Jerzy Danielewicz, ...

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
8,0 / 10
24 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
509
509

Na półkach:

Robert Szmit wydaje się być przeciętnym facetem. Żona, dziecko, korporacyjna harówka bez jakiejś wielkiej satysfakcji, za to nieźle płatna. Czy jednak czuje się zadowolony, czy jego dzisiejszy świat jest właśnie tym wymarzonym? Można się oszukiwać, bo przecież mogło być o wiele gorzej. Wie o tym, ponieważ już raz zawrócił znad przepaści, skończył z poprzednim życiem, umoczonym w alkoholowej kałuży, zmieszanej z brudnymi wydzielinami pozbawionego kontroli ciała.

Przeszłość nadal nas określa, nie sposób uznać jej za niebyłą. Jej macki co jakiś czas budzą się z letargu, by chwycić nas za gardło. Akcja tej wymykającej się schematom, ciekawej językowo powieści, nie jest linearna. Raz płynie do przodu, by zawrócić do punktu wyjścia i wyruszyć od nowa, a nawet sięgnąć w przyszłość i ukazać dalsze losy naszego pogubionego bohatera. Mamy więc nieszczęśliwego młodego chłopaka, któremu los nie szczędzi kopniaków, a życie długo wystawia na próby, by wreszcie ostatecznie go złamać. Samobójstwo ojca, dzielenie mieszkania z matką coraz bardziej rozmijającą się z rozumem, „omamy, paranoje, podejrzliwość, niekontrolowane wylewy uczuć występujące naprzemiennie z autystyczną oziębłością – tyle mniej więcej Robert zapamiętał z czasów dzieciństwa.” Zero własnej przestrzeni, brak marzeń, brak spokoju, można to przetrzymać jedynie przy pomocy mocno procentowej „szprycy”, która rozmywa ostre kontury i dokłada nieco barw.

Jednak jakoś w pijackim widzie czy na odstawiennej psychozie naszemu bohaterowi udało się napisać książkę, wizjonersko opisującą nakładające się na siebie rzeczywistości, która w specyficznym kręgu dziwacznej subkultury stała się kultowa i miała zaważyć na jego przyszłości. Jest więc obecnie autorem, mężem, ojcem, właścicielem mieszkania i mitsubishi, a także uznanym analitykiem danych w korporacji. A jednak nadal to nie to, dokucza mu nuda, osamotnienie, pamięć przeszłości… Czuje, jakby było dwóch Robertów: „Pierwszy nie wie o istnieniu drugiego. Nie wie nic o niczym. Jest lepki i wodnisty. Trwa w Czasie. Dryfuje po morzu letargu. Drugi jest czujny. Dba o zwartość swojej struktury, twardość swoich mięśni, stabilność kośćca. Każdego ranka bierze lodowaty prysznic, który zamyka pory skóry, tak by nic się nie mogło przedostać. Ale osmoza i tak następuje. Galaretowata maź nieustannie sączy się od środka i przecieka na zewnątrz.” To, co było, kumuluje się w nas i wyziera, gdy tylko przestaniemy dostatecznie się kontrolować. Istniejemy w sobie niczym świat w świecie, niczym matrioszki, jeden w drugim, a w nim kolejny.

Okazuje się jednak, że nie tylko jesteśmy wieloma światami w sobie samych. Oprócz tego istnieje wiele rzeczywistości równoległych, taki Multiświat, a w nim my w niezliczonych wariantach. Odkryli to naukowcy, bohaterowie powieści Grzegorza Żurka i mamy okazję prześledzić, jak ludzkość to odkrycie spożytkowała, jak świat się zmienił pod wpływem nowoczesnych technologii. I nawet nie dziwi nas, że zmiany nie poszły w dobrym kierunku, a kolejne odsłony życia Roberta Szmita i jego otoczenia nie odbiegają od nieszczęsnego schematu porażki. Co ciekawe, jak zawsze z nowym prądem, rewolucyjnie wywracającym wszystko do góry nogami, bratają się dwa antynomiczne zjawiska: hedonizm i mistycyzm.

Dość pesymistyczna jest ta wizja świata, a właściwie wszystkich światów, przedstawiona przez autora oraz dziwnego, jakby nadnaturalnego narratora, którego głos przewija się przez narrację. Widać, że człowiek w każdej sytuacji doświadcza raczej klęski, cierpienia, nie jest w stanie dostosować się do okoliczności, ciągnąc za sobą bagaż minionych, tutaj zwykle traumatycznych doświadczeń. Ludzkie życie to nadal odmieniane przez wszystkie przypadki „holizmy” i „fobie”, wobec których pozostaje bierny i bezradny niczym dziecko we mgle.

Pod obyczajowym naskórkiem mamy zaś w książce skórę właściwą czyli całą warstwę filozoficzno-naukowo-refleksyjną, która prowokuje nas później do dyskusji, rozmyślania i budowania alternatywnych rozwiązań. Bo to opowieść nie tylko o uzależnionym, niezbyt szczęśliwym człowieku, ale o nas wszystkich, którzy przechowujemy w sobie pliki z przeszłości, kancerujemy te bieżące, nie myśląc o tym, że i one będą zalegać później w szufladach pamięci i dążymy do nowych wyzwań, niegotowi jednak na ich konsekwencje.

Grzegorz Żurek unaocznia nam to wszystko specyficznym, bardzo plastycznym i zróżnicowanym językiem, łączącym młodzieżowy slang, niewybredne kolokwializmy, naukowe określenia z pogranicza fizyki, biologii i medycyny, a także zapożyczenia z dzieł kultury i popkultury. Akcja rozwija się dynamicznie i lubi zaskakiwać. Niekiedy nie wiemy dokładnie, czy mamy do czynienia z fantastyką, alkoholową halucynacją czy jednym z niespokojnych snów bohatera.

Nowa to i bardzo zaskakująca jakość w młodej, polskiej literaturze, która pozwala nie tylko mknąć z tempem rozwoju akcji, niekiedy zatrzymać się, by przemyśleć jedną z ciekawych koncepcji, ale też bawić się słowem, podążać za nim, podziwiać jego plastyczność i zmienność.
Książkę przeczytałam dzięki portalowi: https://sztukater.pl/

Robert Szmit wydaje się być przeciętnym facetem. Żona, dziecko, korporacyjna harówka bez jakiejś wielkiej satysfakcji, za to nieźle płatna. Czy jednak czuje się zadowolony, czy jego dzisiejszy świat jest właśnie tym wymarzonym? Można się oszukiwać, bo przecież mogło być o wiele gorzej. Wie o tym, ponieważ już raz zawrócił znad przepaści, skończył z poprzednim życiem,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1
1

Na półkach:

Kolejna pozycja Grzegorza Żurka przenosi obecny trend w literaturze polskiej, czyli wszędobylski naturalizm i trupizm na pole szeroko rozumianego science fiction. Czego możemy się spodziewać po takiej ekwilibrystyce literackiej ? Spotkania zimnego stylu Elfridy Jelinek (bez feminizmu proszę) z wulgarnością Jakuba Żulczyka, który deliberuje przy butelce dobrze schłodzonej wódki (najlepiej dwóch butelek o pojemności 700ml ) z Patrykiem Vegą. Z tego dialogu (Jelinek to tylko przykrywka),dwóch czołowych artystów/myślicieli naszej zwesternizowanej Polski może się tylko i wyłącznie urodzić pijany Stanisław Lem, "mówiący językami" Fame MMA oraz szalonego podstarzałego tik-tokera, który zapomniał, że to nie jego melodia i rytm. Nie te czasy dziadu - "cringe".
Był Homer ze swoją Odyseją. Umarł.
Był Kubrick ze swoją Odyseją Kosmiczną. Umarł.
Jest Żurek ze swoją alkoholowo-oikofobiczną Odyseją polską. Żyje.
Gdy Jacek Bartosiak stara się być Feliksem Konecznym i maluje nam Polskę jako " Najlepsze miejsce do życia", Grzesiek wie, że i owszem, ale nie w tym wymiarze w jakim obecnie się znajdujemy.

Kolejna pozycja Grzegorza Żurka przenosi obecny trend w literaturze polskiej, czyli wszędobylski naturalizm i trupizm na pole szeroko rozumianego science fiction. Czego możemy się spodziewać po takiej ekwilibrystyce literackiej ? Spotkania zimnego stylu Elfridy Jelinek (bez feminizmu proszę) z wulgarnością Jakuba Żulczyka, który deliberuje przy butelce dobrze schłodzonej...

więcej Pokaż mimo to

avatar
248
247

Na półkach:

Grzegorz Żurek
"Wszystkie światy Roberta Szmita"
@wydawnictwo_novaeres (Dziękuję za egzemplarz do recenzji)

* " Odbyło się to tak samo jak wszystko. Tak jak odbywa się życie i tak jak przychodzi śmierć - ruchem pełzającym."

Historia niełatwa w odbiorze, bo wymagająca skupienia i otwartej głowy, by połapać się we wszystkim, zrozumieć ukryty sens i przekaz.

Jest na pewno oryginalna i nie schematyczna. Wszystkie światy Roberta Szmita w sposób bardzo wyjątkowy jest przepełniony sarkazmem, formą która bawi, ironii tutaj nie zabraknie, autor przyczepia się do wszystkiego i wszystkich nie zostawi suchej nitki na nikim od polityków do wiary. To jest bardzo świetnie napisane.

Książka napisana jest w sposób lekki i zrozumiały, a momentami dostawałam wstawki z naukowych źródeł.
Czytało się dobrze, autor wie jak zachęcić czytelnika do dalszego czytania.

Ja polecam. 😊

Grzegorz Żurek
"Wszystkie światy Roberta Szmita"
@wydawnictwo_novaeres (Dziękuję za egzemplarz do recenzji)

* " Odbyło się to tak samo jak wszystko. Tak jak odbywa się życie i tak jak przychodzi śmierć - ruchem pełzającym."

Historia niełatwa w odbiorze, bo wymagająca skupienia i otwartej głowy, by połapać się we wszystkim, zrozumieć ukryty sens i przekaz.

Jest na pewno...

więcej Pokaż mimo to

avatar
397
250

Na półkach:

Tytułowy bohater raczej pod wpływem alkoholu i psychozy, a nie talentu, tworzy jedyną w swoim dorobku książkę. Po latach, gdy wyszedł z destrukcyjnego nałogu, wiedzie nieskomplikowane życie przedstawiciela klasy średniej. Jednak jego wcześniejsze dzieło staje się przewodnikiem dla pewnego ruchu religijnego, a on sam zaczyna się gubić w nowych realiach...

Po pozycje z gatunku sciense fiction niezbyt czesto, ale ta zainteresowała mnie swoim opisem, by w trakcie czytania wessać niczym czarna dziura, nie pozwalając wyrwać się z jej okowów.

Narracja poprowadzona została pierwszoosobowo, w której niejako wyższy byt opisuje egzystencję głównej postaci - jej wzloty oraz upadki. Styl pisarza jest dość specyficzny. Czasem naukowy, momentami dosadny, chwilami zabawny czy wręcz groteskowy, ale mimo wszystko przystępny. Akcja nie przypomina rozpędzonej lokomotywy, jednak przykuwa uwagę i wzbudza w czytelniku ciekawość, wykraczającą nawet poza ramy powieści.

Fabuły nie stworzono tylko i wyłącznie dla rozrywki odbiorcy. Może się on co prawda poruszać się w alternatywnych rzeczywistościach, aczkolwiek przedstawiona przez autora wizja przyszłości wzbudza odrobinę przerażenia oraz skłania do refleksji, nadając całości sens. Poruszonych zostało wiele istotnych tematów z pogranicza filozofii, polityki, wiary bądź nauki. To historia o ciągłych zmianach czy to socjologicznych, czy technologicznych, które determinują egzystencję człowieka. Każą one się zastanowić nad upływem czasu, przemijaniem, śmiertelnością oraz dążeniem ludzkości do długowieczności.

Mnie osobiście ta nietuzinkowa lektura porwała jak liście niesione przez jesienny wiatr i długo nie da o sobie zapomnieć. Zapraszam Was więc, Drodzy Czytelnicy, do przemierzania równoległych Wszechświatów razem ze mną oraz ich projektantem. Odważycie się?

Tytułowy bohater raczej pod wpływem alkoholu i psychozy, a nie talentu, tworzy jedyną w swoim dorobku książkę. Po latach, gdy wyszedł z destrukcyjnego nałogu, wiedzie nieskomplikowane życie przedstawiciela klasy średniej. Jednak jego wcześniejsze dzieło staje się przewodnikiem dla pewnego ruchu religijnego, a on sam zaczyna się gubić w nowych realiach...

Po pozycje z...

więcej Pokaż mimo to

avatar
38
1

Na półkach:

Książka niezwykle wciągająca. Powoduje dużo różnych odczuć jedno po drugim. Rozbawia i zasmuca, męczy i wzbudza ciekawość co do dalszego ciągu. W każdym razie warto po nią sięgnąć.

Książka niezwykle wciągająca. Powoduje dużo różnych odczuć jedno po drugim. Rozbawia i zasmuca, męczy i wzbudza ciekawość co do dalszego ciągu. W każdym razie warto po nią sięgnąć.

Pokaż mimo to

avatar
9
9

Na półkach:

To druga książka tego autora. Kilka lat temu czytałem "Wódę i balę", będącą jakimś przedziwnym połączeniem gawędy szlacheckiej, rapu i bajdurzenia podchmielonego pseudofilozofa. Pamiętam, że zaskoczyła mnie nie tyle sama historia, ile rozwiązania stylistyczne i sam język.

"Wszystkie światy Roberta Szmita" to książka dojrzalsza pod względem fabularnym i bardziej stonowana, jeśli chodzi o formę. Grzegorz Żurek nadal momentami odlatuje w pewien rodzaj wyćwiczonego słowotoku, ale widać, że to tylko chwilowe ataki, takie "nawroty", że pozwolę sobie użyć terminologii okołoalkoholowej.

Alkoholu bowiem tutaj nie brakuje. Podobnie jak w pierwszej książce, tak i tutaj bohater boryka się z nałogiem. Tamta historia miała jednak wymiar społeczny. Tutaj perspektywa znacznie się poszerza i w pewnym momencie wypływamy na naprawdę szerokie poznawcze wody, uzyskując w pewnym momencie perspektywę kogoś w rodzaju Sprawcy Gwiazd z kultowej powieści Stapledona.

Towarzyszenie bohaterowi nie jest dla czytelnika łatwe. Momentami, szczególnie bardziej empatycznym czytelnikom, autor serwuje festiwal cierpień, boleści i upadków. Jeśli jednak przebrniemy przez część obyczajową, otwiera się przed nami jakby nowa książka z pogranicza science fiction i political fiction. I tu jest naprawdę bardzo dobrze. Wizje, które snuje autor są tyleż przerażające, co niebezpiecznie prawdopodobne. Co prawda pewne pomysły, np. wychodzenie świata z pandemii, już rzeczywistość zweryfikowała, ale autor zawsze może powiedzieć, że to tylko jedna z wersji w nieskończonym Multiświecie...

To druga książka tego autora. Kilka lat temu czytałem "Wódę i balę", będącą jakimś przedziwnym połączeniem gawędy szlacheckiej, rapu i bajdurzenia podchmielonego pseudofilozofa. Pamiętam, że zaskoczyła mnie nie tyle sama historia, ile rozwiązania stylistyczne i sam język.

"Wszystkie światy Roberta Szmita" to książka dojrzalsza pod względem fabularnym i bardziej stonowana,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
9
9

Na półkach:

Kiedy czytałam "Wszystkie światy Roberta Szmita" przed oczami miałam wizję autora będącego jakimś zgorzkniałym, sfrustrowanym obszarpańcem. Z ciekawości weszłam na profil i zobaczyłam jakiegoś uśmiechniętego chłopca...

Trochę mindf**k, ale w sumie ta książka to jeden totalny mindf**k. Autor doswiadcza swoich bohaterów jakimś niebywałym pasmem udręk i cierpień. Postacie są trochę jak figury w jakiejś sadystycznej partii szachów.

Nieważne, czy ktoś umiera, czy decyduje się na eutanazję, czy wykańcza go wóda, czy seksoholizm, czy też dla odmiany trauma z dzieciństwa - gra i tak toczy się dalej. W narracji jest trochę taki zabieg jak u Twardocha - od czasu do czasu mówi jakaś wyższa instancja. Duch Dziejów? Autor? Robert Szmit? To chyba ten Przedwieczny Szachista.

Po lekturze rodzi sie sporo pytań, które można nazwać filozoficznymi. Żurek nie na wszystkie odpowiada. Na koniec każe nam projektować własne wszechświaty. Tak to zrozumiałam. Może porą zacząć?

Kiedy czytałam "Wszystkie światy Roberta Szmita" przed oczami miałam wizję autora będącego jakimś zgorzkniałym, sfrustrowanym obszarpańcem. Z ciekawości weszłam na profil i zobaczyłam jakiegoś uśmiechniętego chłopca...

Trochę mindf**k, ale w sumie ta książka to jeden totalny mindf**k. Autor doswiadcza swoich bohaterów jakimś niebywałym pasmem udręk i cierpień. Postacie są...

więcej Pokaż mimo to

avatar
10
11

Na półkach:

W "Portrecie Doriana Graya" Oscar Wilde ustami jednego z bohaterów powiada: "Książki niemoralne to w istocie takie, które obnażają hańbę świata".

Czy książka "Wszystkie światy Roberta Szmita" to powieść niemoralna? W zasadzie nie, ponieważ autor nie głosi tutaj niczego, co można by uznać za nieetyczne. Raczej prezentuje swój punkt widzenia, swoją optykę i perspektywę. I tu dla świata nie jest łaskawy.

Główny bohater utworu zdaje się mieć problem fundamentalny, problem ontologiczny, problem z istnieniem jako takim. "Żyć, być, istnieć, trwać jako świadomy eukariont to nigdy nie był dla niego właściwy stan energetyczny" - czytamy w pewnym momencie i to chyba oddaje sedno stanu ducha protagonisty.

Stąd właśnie nałóg, niedostosowanie społeczne, pesymizm i ciągłe zmagania z "materią, która stawia opór". Zmagania te przybierają różne formy i różna dynamikę. Niezależnie jednak, czy Robert Szmit występuje jako żul, korpoludek, ojciec i mąż lub guru Wyznawców Multiswiata - wszędzie za nim podąża jakaś nietzscheańska, przyglądająca mu się Otchłań. Otchłań, która mówi...

Kilka słów o języku, bo on nie jest tutaj przezroczysty i neutralny. Styl jest nietypowy, rejestry przemieszane. Obok bluzgów spod śmietnika, występuje poezja Williama Blake'a, a za chwilę żargon naukowy i to brzmiący naprawdę naukowo... I tak w kółko, konsekwentnie, do samego końca.

Na pewno książka nie jest dla wszystkich. Raczej poleciłbym ją ludziom otwartym na pewnego rodzaju eksperyment literacki w obrębie treści i formy. A także takim, którzy mają specyficzne poczucie humoru, bo, mimo trudnej tematyki, humor i dystans obecne są tutaj od pierwszego do ostatniego zdania.

W "Portrecie Doriana Graya" Oscar Wilde ustami jednego z bohaterów powiada: "Książki niemoralne to w istocie takie, które obnażają hańbę świata".

Czy książka "Wszystkie światy Roberta Szmita" to powieść niemoralna? W zasadzie nie, ponieważ autor nie głosi tutaj niczego, co można by uznać za nieetyczne. Raczej prezentuje swój punkt widzenia, swoją optykę i perspektywę. I...

więcej Pokaż mimo to

avatar
15
1

Na półkach:

Dałem 9, ale, prawdę mówiąc, nie wiem, czy to książka zła, czy świetna. Wiem na pewno, że nie jest tak zła, jak twierdzi atypowy. Na książkę natknąłem się przypadkiem u znajomego. Przyciągnęła mnie okładka. Zacząłem przeglądać i zamiast udzielać się towarzysko, przepadłem w lekturze na dwie godziny - bo to czas, który spokojnie wystarczy, aby pochłonąć całość - w sumie to i wada, i zaleta. Książkę naprawdę świetnie się czyta. Trudno to wyjaśnić, jakiś rodzaj rytmu, flow, coś tam jest majstrowane w tym zakresie. Jeśli chodzi o samą historię, to sporo się dzieje jak na tak krótki tekst. Chlanie, odwyk, schizofrenia, bycie literatem, praca, pandemia, CERN, odległa przyszłość, papież, Tom Cruise. Trochę jak budownictwo na Białołęce (tu dzieje się główna akcja) - naćkane i wszystko z innej parafii. Ale autor mimo ryzyka chaosu i niespójności do końca panuje nad tą historią i wie, jak ja prowadzić. Podczas czytania bywałem zdumiony, rozbawiony, zażenowany, zaskoczony, obrzydzony, ale nade wszystko ciekawy, dokąd to zmierza i czy w tym szaleństwie jest metoda. Chyba jest. Chyba jednak książka jest dobra. Chyba tak...

Dałem 9, ale, prawdę mówiąc, nie wiem, czy to książka zła, czy świetna. Wiem na pewno, że nie jest tak zła, jak twierdzi atypowy. Na książkę natknąłem się przypadkiem u znajomego. Przyciągnęła mnie okładka. Zacząłem przeglądać i zamiast udzielać się towarzysko, przepadłem w lekturze na dwie godziny - bo to czas, który spokojnie wystarczy, aby pochłonąć całość - w sumie to i...

więcej Pokaż mimo to

avatar
209
203

Na półkach:

CZY AUTOR MIAŁ COŚ DO PRZEKAZANIA?

Wybaczcie mi moją szczerość, ale poza okładką podobała mi się w tej książce jedynie jej niewielka objętość. Dzięki temu nie mam poczucia, że Grzegorz Żurek zmarnował zbyt wiele mojego czasu, choć i tak jestem lekko poirytowany. Niestety oczekiwania jakie wzbudził pochodzący od wydawcy opis nie spotkały się z satysfakcjonującym zaspokojeniem. Zwłaszcza, że akcja rozwija się tak ślamazarnie, że dopiero za połową powieści przechodzimy na dobrą sprawę do tego, o czym obiecywała traktować.

Na nieszczęście dla autora, równolegle do "Wszystkich światów Roberta Szmita" czytałem zasady twórczego pisania według Kurta Vonneguta - "Zlituj się nad czytelnikiem". Jak dobrze by było, gdyby Grzegorz Żurek przyswoił sobie choćby tą tytułową radę. Vonnegut podczas zajęć dla przyszłych pisarzy podkreślał, że podstawą dobrej książki jest to by autor miał faktycznie coś ważnego do przekazania czytelnikom. I tego mi najbardziej zabrakło we "Wszystkich światach Roberta Szmita". Co tak naprawdę chciał nam przekazać Grzegorz Żurek?

Sam pomysł na fabułę jest niezły. Choć literatura z kategorii "science fiction" nie jest moim pierwszym wyborem, to jednak daje możliwości opowiadać o rzeczach ważnych, w sposób nieszablonowy. Za to kochamy Stanisława Lema. Również wspomniany Kurt Vonnegut często uciekał się do motywów science-fiction, aby przekazać czytelnikom prawdy, które ciężko ubrać w słowa w klasycznej powieści. Nawet "Rzeźnia numer pięć", która opowiada o bombardowaniu Drezna podczas II Wojny Światowej, zabiera nas (dosłownie) w kosmos, i to z tej perspektywy lepiej widzimy ogrom ludzkiej głupoty... Rzecz w tym, że Kurt Vonnegut przeżył coś, o czym musiał opowiedzieć. "Rzeźnię numer pięć" pisał de facto przez dwadzieścia dwa lata. Stąd - choć jest napisana prostym językiem - ma tak potężną moc oddziaływania. A co chciał przekazać nam - silący się na językowe wygibasy - Grzegorz Żurek?

DRESZCZE ŻENADY

Tego niestety po przeczytaniu książki nie wiem. Być może dla was będzie to czytelniejsze, ja jednak się zagubiłem. Proza proponowana przez autora była dla mnie męcząca i straszliwie nierówna. Lepsze fragmenty przeplatane były tak niemożebnie słabymi, że nawet ja - czytelnik, a nie twórca - byłem nimi zażenowany. Bo czy ktoś z Was - nawet w ramach powieści "science fiction" - potrafi wyobrazić sobie dla przykładu taką rozmowę między działem kadr, a pracownikiem korporacji?

"- Się Jolka, widzę, marnujesz w tych HR-ach. Kawiarnię byś sobie otworzyła, kawę ludziom podawała...
- Roberto, mój Roberto, ty wiesz, jak szarpnąć strunę duszy mej, marzenia me połechtać... Ale wiesz, jak jest. Jest etacik, jest pensyjka przyzwoita raz w miesiącu, że na tipsy wystarcza, na fryzjera, na wycieczkę na Zanzibar, na ratę kredytu... Kobieta w moim wieku, mój drogi, pragnie bezpieczeństwa, stabilizacji i dobrego rżnięcia. Ale taka kawiarenka, powiem ci, to by było coś. Kępa Potocka. Na kępie Potockiej bym otworzyła. Późna wiosna albo wczesna jesień. Przełomy, mój drogi. Przejście z jednej fazy w drugą. Zimne i ciepłe prądy powietrza mieszają się ze sobą. Niewidzialne powietrzne kominy emitują w eter miazmaty szaleństwa. Ludzie świrują, hormony buzują. Spontaniczne skoki w bok, nieprzemyślane rozstania i powroty, błędne wybory ważące na całym życiu, nietrafione inwestycje, niemożliwe do spłacenia kredytym bankructwa, samobójstwa, przerwane po latach abstynencje, depresje, alkoholowe odyseje, nikotynowe maratony, kokainowe olimpiady... A pośrodku moja kawiarenka z widokiem na kanał. Dębowe krzesła, nieheblowane stoły i za kontuarem ja. I tylko co jakiś czas to sięuśmiechnę, to skinę głową: tu pani, co prowadzi Panoramę, dzióbie serniczek; tu pan pisarz skacowany ratuje się espresso; tam studentki chichoczą sobie, spędzając miło czas w przerwie między wykładami; tam dalej w kąciku polityk jakiś smyra pod stołem swoją sekretarkę po kolanie...
- A propos smyrania po kolanie, tudzież praktyk samomasochistycznych, urofilii, koprofilii, kneblowania, krępowania. Czyż to nie tego rodzaju... rozrywki klas wyższych, Jolanto, są przyczyną mojej tutaj wizyty?"

Oto próbka stylu Grzegorza Żurka. W taki oto sposób konstruuje swoją książkę absolwent filologii polskiej na Uniwersytecie Śląskim. Wielokrotnie odniosłem wrażenie, że stara się bawić słowem - jednak w moim odczuciu robi to nieporadnie. Wirtuoz potrzebuje świetnie znać podstawy, nim zacznie improwizować. Dla mnie niestety - mimo fajnego pomysłu - powieść Grzegorza Żurka jest po prostu słabo napisana. Stara się zabłysnąć stylem, ale według mnie nawet nie zaiskrzył.

Zatem co chciał nam przekazać autor? Że zna dużo przekleństw? Że prawdopodobnie ma problem z nadużywaniem alkoholu, bo tak dużo się go leje w niemalże każdym (przydługim) akapicie? Że ma inne problemy, które powinien skonsultować z jakimś specjalistą?

"To wtedy najwięcej ćwiczysz. To wtedy ścięgna i więzadła trzeszczą, a mięśnie naprężają się i pęcznieją. Wtedy wyprowadzasz z garażu mitsubishi i nocą suniesz bez celu po krętych podmiejskich dróżkach z prędkością trzykrotnie przekraczającą dopuszczalny limit. Wtedy pracujesz jak w transie, siedzisz wieczorami, przez co biorą cię za kokainistę. Wtedy pieprzysz Anitę tak mocno, że - mimo iż nigdy ci tego nie powie - zaczyna się ciebie bać, a jej miednica, pochw i uda są zdewastowane jak po zbiorowej napaści seksualnej."

NIE POLECAM

Jeśli macie ochotę na tego typu "smaczki" - to jest tego w książce sporo. Ja osobiście nie wiem co autor chciał mi przekazać. Rozbudził we mnie jedynie tęsknotę za latami, kiedy nikt tego typu książki by nie wydał. Dziś (niestety) każdy może być publikowanym pisarzem. Nie każdy (na szczęście) musi to czytać.


Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.

CZY AUTOR MIAŁ COŚ DO PRZEKAZANIA?

Wybaczcie mi moją szczerość, ale poza okładką podobała mi się w tej książce jedynie jej niewielka objętość. Dzięki temu nie mam poczucia, że Grzegorz Żurek zmarnował zbyt wiele mojego czasu, choć i tak jestem lekko poirytowany. Niestety oczekiwania jakie wzbudził pochodzący od wydawcy opis nie spotkały się z satysfakcjonującym...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    25
  • Chcę przeczytać
    20
  • Posiadam
    3
  • E-book
    1
  • Chcę
    1
  • Pojedyncze 7.1 i więcej
    1
  • Do kupienia
    1
  • 2023
    1
  • Fantasy Horror SF
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Wszystkie światy Roberta Szmita


Podobne książki

Przeczytaj także