Najnowsze artykuły
Artykuły
Czytamy w weekend. 26 lipca 2024LubimyCzytać263Artykuły
Powstaje nowa „Lalka”! Co wiemy o ekranizacji powieści Prusa?Konrad Wrzesiński70Artykuły
Powiedz mi, gdzie jedziesz na wakacje, a powiem ci, co czytać: idealne książki na latoAnna Sierant17Artykuły
Zadaj pytanie Marii Strzeleckiej, laureatce Nagrody Literackiej WarszawyLubimyCzytać4
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Grzegorz Żurek
![Grzegorz Żurek](https://s.lubimyczytac.pl/upload/authors/112267/1054305-140x200.jpg)
Źródło: od autora
2
7,9/10
Grzegorz Żurek, urodzony w 1987 roku, wychowany na Śląsku. Od lat mieszkaniec Warszawy. Absolwent filologii polskiej na Uniwersytecie Śląskim w Katowicach. Swego czasu doktorant na specjalności literaturoznawczej (dawno, krótko i nieprawda). Autor powieści "Wóda i bala" wydanej w 2015 roku, będącej w pewnych, wprawdzie dość wąskich i lokalnych, kręgach pozycją kultową. Jego ostatnia książka nosi tytuł "Wszystkie światy Roberta Szmita" i stanowi ona nieoczywisty mariaż powieści obyczajowej z literaturą spod znaku science fiction.
Jego pisarstwo cechuje bezkompromisowość oraz świadomie podejmowane gry ze stylem, formą oraz tradycją literacką. Niskie miesza się z wysokim, wykwintne z brutalnym, straszne ze śmiesznym.
Jego pisarstwo cechuje bezkompromisowość oraz świadomie podejmowane gry ze stylem, formą oraz tradycją literacką. Niskie miesza się z wysokim, wykwintne z brutalnym, straszne ze śmiesznym.
7,9/10średnia ocena książek autora
54 przeczytało książki autora
44 chce przeczytać książki autora
1fan autora
Zostań fanem autora![Mateusz Kuta - awatar](https://s.lubimyczytac.pl/upload/default-avatar-32x32.jpg)
Sprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Wszystkie światy Roberta Szmita Grzegorz Żurek ![Wszystkie światy Roberta Szmita](https://s.lubimyczytac.pl/upload/books/5056000/5056544/1049266-352x500.jpg)
8,0
![Wszystkie światy Roberta Szmita](https://s.lubimyczytac.pl/upload/books/5056000/5056544/1049266-352x500.jpg)
W "Portrecie Doriana Graya" Oscar Wilde ustami jednego z bohaterów powiada: "Książki niemoralne to w istocie takie, które obnażają hańbę świata".
Czy książka "Wszystkie światy Roberta Szmita" to powieść niemoralna? W zasadzie nie, ponieważ autor nie głosi tutaj niczego, co można by uznać za nieetyczne. Raczej prezentuje swój punkt widzenia, swoją optykę i perspektywę. I tu dla świata nie jest łaskawy.
Główny bohater utworu zdaje się mieć problem fundamentalny, problem ontologiczny, problem z istnieniem jako takim. "Żyć, być, istnieć, trwać jako świadomy eukariont to nigdy nie był dla niego właściwy stan energetyczny" - czytamy w pewnym momencie i to chyba oddaje sedno stanu ducha protagonisty.
Stąd właśnie nałóg, niedostosowanie społeczne, pesymizm i ciągłe zmagania z "materią, która stawia opór". Zmagania te przybierają różne formy i różna dynamikę. Niezależnie jednak, czy Robert Szmit występuje jako żul, korpoludek, ojciec i mąż lub guru Wyznawców Multiswiata - wszędzie za nim podąża jakaś nietzscheańska, przyglądająca mu się Otchłań. Otchłań, która mówi...
Kilka słów o języku, bo on nie jest tutaj przezroczysty i neutralny. Styl jest nietypowy, rejestry przemieszane. Obok bluzgów spod śmietnika, występuje poezja Williama Blake'a, a za chwilę żargon naukowy i to brzmiący naprawdę naukowo... I tak w kółko, konsekwentnie, do samego końca.
Na pewno książka nie jest dla wszystkich. Raczej poleciłbym ją ludziom otwartym na pewnego rodzaju eksperyment literacki w obrębie treści i formy. A także takim, którzy mają specyficzne poczucie humoru, bo, mimo trudnej tematyki, humor i dystans obecne są tutaj od pierwszego do ostatniego zdania.
Wszystkie światy Roberta Szmita Grzegorz Żurek ![Wszystkie światy Roberta Szmita](https://s.lubimyczytac.pl/upload/books/5056000/5056544/1049266-352x500.jpg)
8,0
![Wszystkie światy Roberta Szmita](https://s.lubimyczytac.pl/upload/books/5056000/5056544/1049266-352x500.jpg)
CZY AUTOR MIAŁ COŚ DO PRZEKAZANIA?
Wybaczcie mi moją szczerość, ale poza okładką podobała mi się w tej książce jedynie jej niewielka objętość. Dzięki temu nie mam poczucia, że Grzegorz Żurek zmarnował zbyt wiele mojego czasu, choć i tak jestem lekko poirytowany. Niestety oczekiwania jakie wzbudził pochodzący od wydawcy opis nie spotkały się z satysfakcjonującym zaspokojeniem. Zwłaszcza, że akcja rozwija się tak ślamazarnie, że dopiero za połową powieści przechodzimy na dobrą sprawę do tego, o czym obiecywała traktować.
Na nieszczęście dla autora, równolegle do "Wszystkich światów Roberta Szmita" czytałem zasady twórczego pisania według Kurta Vonneguta - "Zlituj się nad czytelnikiem". Jak dobrze by było, gdyby Grzegorz Żurek przyswoił sobie choćby tą tytułową radę. Vonnegut podczas zajęć dla przyszłych pisarzy podkreślał, że podstawą dobrej książki jest to by autor miał faktycznie coś ważnego do przekazania czytelnikom. I tego mi najbardziej zabrakło we "Wszystkich światach Roberta Szmita". Co tak naprawdę chciał nam przekazać Grzegorz Żurek?
Sam pomysł na fabułę jest niezły. Choć literatura z kategorii "science fiction" nie jest moim pierwszym wyborem, to jednak daje możliwości opowiadać o rzeczach ważnych, w sposób nieszablonowy. Za to kochamy Stanisława Lema. Również wspomniany Kurt Vonnegut często uciekał się do motywów science-fiction, aby przekazać czytelnikom prawdy, które ciężko ubrać w słowa w klasycznej powieści. Nawet "Rzeźnia numer pięć", która opowiada o bombardowaniu Drezna podczas II Wojny Światowej, zabiera nas (dosłownie) w kosmos, i to z tej perspektywy lepiej widzimy ogrom ludzkiej głupoty... Rzecz w tym, że Kurt Vonnegut przeżył coś, o czym musiał opowiedzieć. "Rzeźnię numer pięć" pisał de facto przez dwadzieścia dwa lata. Stąd - choć jest napisana prostym językiem - ma tak potężną moc oddziaływania. A co chciał przekazać nam - silący się na językowe wygibasy - Grzegorz Żurek?
DRESZCZE ŻENADY
Tego niestety po przeczytaniu książki nie wiem. Być może dla was będzie to czytelniejsze, ja jednak się zagubiłem. Proza proponowana przez autora była dla mnie męcząca i straszliwie nierówna. Lepsze fragmenty przeplatane były tak niemożebnie słabymi, że nawet ja - czytelnik, a nie twórca - byłem nimi zażenowany. Bo czy ktoś z Was - nawet w ramach powieści "science fiction" - potrafi wyobrazić sobie dla przykładu taką rozmowę między działem kadr, a pracownikiem korporacji?
"- Się Jolka, widzę, marnujesz w tych HR-ach. Kawiarnię byś sobie otworzyła, kawę ludziom podawała...
- Roberto, mój Roberto, ty wiesz, jak szarpnąć strunę duszy mej, marzenia me połechtać... Ale wiesz, jak jest. Jest etacik, jest pensyjka przyzwoita raz w miesiącu, że na tipsy wystarcza, na fryzjera, na wycieczkę na Zanzibar, na ratę kredytu... Kobieta w moim wieku, mój drogi, pragnie bezpieczeństwa, stabilizacji i dobrego rżnięcia. Ale taka kawiarenka, powiem ci, to by było coś. Kępa Potocka. Na kępie Potockiej bym otworzyła. Późna wiosna albo wczesna jesień. Przełomy, mój drogi. Przejście z jednej fazy w drugą. Zimne i ciepłe prądy powietrza mieszają się ze sobą. Niewidzialne powietrzne kominy emitują w eter miazmaty szaleństwa. Ludzie świrują, hormony buzują. Spontaniczne skoki w bok, nieprzemyślane rozstania i powroty, błędne wybory ważące na całym życiu, nietrafione inwestycje, niemożliwe do spłacenia kredytym bankructwa, samobójstwa, przerwane po latach abstynencje, depresje, alkoholowe odyseje, nikotynowe maratony, kokainowe olimpiady... A pośrodku moja kawiarenka z widokiem na kanał. Dębowe krzesła, nieheblowane stoły i za kontuarem ja. I tylko co jakiś czas to sięuśmiechnę, to skinę głową: tu pani, co prowadzi Panoramę, dzióbie serniczek; tu pan pisarz skacowany ratuje się espresso; tam studentki chichoczą sobie, spędzając miło czas w przerwie między wykładami; tam dalej w kąciku polityk jakiś smyra pod stołem swoją sekretarkę po kolanie...
- A propos smyrania po kolanie, tudzież praktyk samomasochistycznych, urofilii, koprofilii, kneblowania, krępowania. Czyż to nie tego rodzaju... rozrywki klas wyższych, Jolanto, są przyczyną mojej tutaj wizyty?"
Oto próbka stylu Grzegorza Żurka. W taki oto sposób konstruuje swoją książkę absolwent filologii polskiej na Uniwersytecie Śląskim. Wielokrotnie odniosłem wrażenie, że stara się bawić słowem - jednak w moim odczuciu robi to nieporadnie. Wirtuoz potrzebuje świetnie znać podstawy, nim zacznie improwizować. Dla mnie niestety - mimo fajnego pomysłu - powieść Grzegorza Żurka jest po prostu słabo napisana. Stara się zabłysnąć stylem, ale według mnie nawet nie zaiskrzył.
Zatem co chciał nam przekazać autor? Że zna dużo przekleństw? Że prawdopodobnie ma problem z nadużywaniem alkoholu, bo tak dużo się go leje w niemalże każdym (przydługim) akapicie? Że ma inne problemy, które powinien skonsultować z jakimś specjalistą?
"To wtedy najwięcej ćwiczysz. To wtedy ścięgna i więzadła trzeszczą, a mięśnie naprężają się i pęcznieją. Wtedy wyprowadzasz z garażu mitsubishi i nocą suniesz bez celu po krętych podmiejskich dróżkach z prędkością trzykrotnie przekraczającą dopuszczalny limit. Wtedy pracujesz jak w transie, siedzisz wieczorami, przez co biorą cię za kokainistę. Wtedy pieprzysz Anitę tak mocno, że - mimo iż nigdy ci tego nie powie - zaczyna się ciebie bać, a jej miednica, pochw i uda są zdewastowane jak po zbiorowej napaści seksualnej."
NIE POLECAM
Jeśli macie ochotę na tego typu "smaczki" - to jest tego w książce sporo. Ja osobiście nie wiem co autor chciał mi przekazać. Rozbudził we mnie jedynie tęsknotę za latami, kiedy nikt tego typu książki by nie wydał. Dziś (niestety) każdy może być publikowanym pisarzem. Nie każdy (na szczęście) musi to czytać.
Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.