Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym

Okładka książki Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym Jakub Szymczak
Okładka książki Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym
Jakub Szymczak Wydawnictwo: Czarne Seria: Reportaż reportaż
336 str. 5 godz. 36 min.
Kategoria:
reportaż
Seria:
Reportaż
Wydawnictwo:
Czarne
Data wydania:
2022-08-31
Data 1. wyd. pol.:
2022-08-31
Liczba stron:
336
Czas czytania
5 godz. 36 min.
Język:
polski
ISBN:
9788381915243
Średnia ocen

7,0 7,0 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Mogą Cię zainteresować

Oficjalne recenzje i

Sędziowie moralności. Działalność Żydowskiego Sądu Społecznego



715 92 557

Oceny

Średnia ocen
7,0 / 10
60 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
112
2

Na półkach:

Bardzo rzadko opiniuję tutaj przeczytaną książkę, bo kolekcjonuję oznaczenia i oceniam dla własnego archiwum. Jednak poruszyło mnie kilka spraw w tej książce:
1) książka jest bardzo nierówna, czasem czyta się ją wartko i "przyswajalnie", a czasem bardzo opornie - musiałam kilka razy wracać do początku akapitu albo cofać się, żeby nie zgubić wątku, ponieważ książka jest upakowana faktami, przy czym uważam, że część z nich dla jasności wywodu mogłaby być pominięta, cyt.:
"Po wyjściu z więzienia w styczniu 1946 r. Weichart zamieszkał z rodziną w Krakowie przy ulicy świętej Gertrudy tuż przy Plantach. Dopiero w 1950 roku ulica zmieni patrona na Ludwika Waryńskiego. Na razie wszyscy mieszkają razem z córką Ruth. Ta opuści dom dopiero w styczniu 1947 roku, gdy poślubi Józefa Hofstatera, który prowadził firmę farmaceutyczną Vita. Tam też znajdzie na chwile zatrudnienie sam Weichert". A potem wracamy sobie ponownie do innego wątku.

8 linijek w książce. Trzy różne daty zresztą niechronologiczne. Informacja o zmienia nazwy ulicy jest kolejną informacją przez którą trzeba się przedrzeć, nie ma znaczenia dla ciągu innych informacji, wybija i nie jest w żaden sposób komentowana - więc tak jakby nie ma większego znaczenia, a walor znaczeniowy ma tylko dla czytelnika, który w ogóle potrafi zinterpretować kwestię zmian nazw ulic w tym czasie. Ponadto kilka imion i kto gdzie pracował - a to na koniec dnia dla samej historii Michała Weicherta nie ma większego znaczenia, bo żaden z tych wątków nie jest w żaden sposób kontynuowany ani komentowany. Ot sprawdzian, ile informacji da się upakować na 8 linijkach.

Inny cytat:
"Gdyby 11 sierpnia 1945 roku Michał Weichert mógł wyjść z więzienia, miałby tylko nieco ponad pół godziny spacerem do centrum zdarzeń. W Krakowie w tym czasie mieszka najpewniej kilka tysięcy Żydów."

Zamiast po prostu, że "około 2 km od więzienia, w którym wówczas przebywał Michał Weichert rozegrało się..." Nie widzę większego sensu w reportażu tworzyć jakichś łamańców o tym, co kto mógłby zobaczyć, gdyby w tym czasie nie był w więzieniu i stał pół godziny drogi od miejsca, w którym przebywał w więzieniu :)

Oba cytaty pochodzą z rozdziału "Weichert: Między procesami" - według mnie najsłabszego reportersko rozdziału, po którym uznałam, że naskrobię kilka zdań mojej oceny o tej książce.

To tylko przykład, ale jeśli 300 stron książki w istotnej mierze składa się z takich zbitek faktograficznych, to w połączeniu z dziesiątkami dat dziennych, imion i nazwisk żydowskich, które współcześnie brzmią bardzo obco, robi się dzieło zagmatwane i mniej reporterskie, a bardziej kronikarskie.

2) jak na reportaż, a jest to dział reporterski Wydawnictwa Czarne, za dużo jest fikcji i wyobrażeń autora na temat tego, jak ktoś się właśnie czuł. Jeśli reportażysta nie wie, jak ktoś się czuł i pisze, że "najpewniej tak i tak", to reportaż z próby obiektywnego pokazania faktów zmienia się mimowolnie w przedstawienie czytelnikowi jednak swojego zbioru ocen - bo jeśli założymy, że ktoś czuł się "lekko" wychodząc z więzienia, to zrobimy na to inną nakładkę ocenną, niż jeśli wyjdzie z więzienia i czuje się "przygnębiony". Więc kolejny minus.

3) 5 gwiazdek "za podjęcie ważnego tematu" i jedna gwiazdka za pracę włożoną w jego opracowanie z czterema gwiazdkami odebranymi za fantazjowanie o tym, co kto myślał i gdzie mógł być, gdyby nie był tam gdzie był, styl i chaotyczność.

Oczekiwałam zdecydowanie więcej od Wydawnictwa Czarne.

Bardzo rzadko opiniuję tutaj przeczytaną książkę, bo kolekcjonuję oznaczenia i oceniam dla własnego archiwum. Jednak poruszyło mnie kilka spraw w tej książce:
1) książka jest bardzo nierówna, czasem czyta się ją wartko i "przyswajalnie", a czasem bardzo opornie - musiałam kilka razy wracać do początku akapitu albo cofać się, żeby nie zgubić wątku, ponieważ książka jest...

więcej Pokaż mimo to

avatar
20
1

Na półkach:

Kuba potrafi w wyważony, ale też lekki sposób połączyć trudne fakty historyczne z nutą humoru i satyry. Zajął się tematem trudnym, niezbyt popularnym, ale dzięki dobremu sprowadzeniu kontekstów, można lepiej zrozumieć tę historię. Polecam!

Kuba potrafi w wyważony, ale też lekki sposób połączyć trudne fakty historyczne z nutą humoru i satyry. Zajął się tematem trudnym, niezbyt popularnym, ale dzięki dobremu sprowadzeniu kontekstów, można lepiej zrozumieć tę historię. Polecam!

Pokaż mimo to

avatar
92
91

Na półkach:

O Holokauście zaskakująco inaczej. Historie Żydów, którzy mieli pomagać w zagładzie (!) i relacja z prób ich powojennego rozliczenia. Wstrząsające, zajmująco opowiedziane, znakomite.

O Holokauście zaskakująco inaczej. Historie Żydów, którzy mieli pomagać w zagładzie (!) i relacja z prób ich powojennego rozliczenia. Wstrząsające, zajmująco opowiedziane, znakomite.

Pokaż mimo to

avatar
738
402

Na półkach:

DNF bo nie trafiłam na dobry czas z tą pozycją, jednak dotarłam do połowy i to dobry reportaż, widać dużo pracy włożone w odnajdywanie materiałów do jego powstania.

DNF bo nie trafiłam na dobry czas z tą pozycją, jednak dotarłam do połowy i to dobry reportaż, widać dużo pracy włożone w odnajdywanie materiałów do jego powstania.

Pokaż mimo to

avatar
992
852

Na półkach:

II wojnę światową przetrwało w Polsce ledwie kilkadziesiąt tysięcy Żydów, a Ci, którzy zostali postanowili utworzyć Sąd Społeczny, by rozliczyć swoich braci i wymierzyć własną sprawiedliwość.
Sąd ten, bowiem, nie mógł nikogo skazać, ale za kolaborację z Niemcami i działania na szkodę narodu żydowskiego potępiał i wydalał ze społeczności.
Poznamy więc proces Szapsela Rotholca, słynnego boksera i policjanta w warszawskim getcie, Wiery Gran- śpiewaczki i Michała Weicherta, cenionego reżysera teatralnego, który działał w żydowskiej samopomocy.

Reportaż był dla mnie bardzo ciekawy, ponieważ nie słyszałam wcześniej o tym sądzie, a autor, chociaż często zbacza z tematu, rzetelnie odtwarza wszystkie sprawy, które były bardzo trudne i zniszczyły niektórym życie.
Nie ocenia, ale zostawia z pytaniami.
Bo wojna to przecież specyficzny czas.
Czas trudnych decyzji i jeszcze trudniejszych rozliczeń.
Bo, czy można kogoś winić za to, że kolaborował z Niemcami, ale dzięki temu mógł pomóc lub ocalić komuś życie?

Nie mnie oceniać.
Ja Wam książkę polecam i zapraszam do czytania.

II wojnę światową przetrwało w Polsce ledwie kilkadziesiąt tysięcy Żydów, a Ci, którzy zostali postanowili utworzyć Sąd Społeczny, by rozliczyć swoich braci i wymierzyć własną sprawiedliwość.
Sąd ten, bowiem, nie mógł nikogo skazać, ale za kolaborację z Niemcami i działania na szkodę narodu żydowskiego potępiał i wydalał ze społeczności.
Poznamy więc proces Szapsela...

więcej Pokaż mimo to

avatar
305
305

Na półkach:

Xiążka dotyka mało znanego tematu współpracy niektórych członków społeczności żydowskiej z nazistami.
Jakiś czas temu jakiś "złotousty" polski polityk popisał się wypowiedzianą na głoś myślą, że każda wspólnota miała w swoim gronie członków, którzy zhańbili się kolaboracją z nazistami. Żydzi też. I zalała go fala hejtu. Ta xiążka pokazuje, że rzeczywiście były takie sytuacje.
Oczywiście należy spojrzeć na te osoby i te sytuacje w szerszym kontexcie. Najogólniej rzecz ujmując nie każdego stać na heroizm gdy musi wybierać między losem swoim i swoich bliskich a tzw. "godną postawą". I o tym jest ta xiążka.

Xiążka dotyka mało znanego tematu współpracy niektórych członków społeczności żydowskiej z nazistami.
Jakiś czas temu jakiś "złotousty" polski polityk popisał się wypowiedzianą na głoś myślą, że każda wspólnota miała w swoim gronie członków, którzy zhańbili się kolaboracją z nazistami. Żydzi też. I zalała go fala hejtu. Ta xiążka pokazuje, że rzeczywiście były takie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1060
686

Na półkach: , , , ,

Trafiłam na ten reportaż przypadkowo i postanowiłam go przeczytać, bez większych oczekiwań. "Ja łebków nie dawałem" czytało mi się tak sobie - raz lepiej, raz gorzej, muszę jednak przyznać, że trochę nowego się z tej książki dowiedziałam. O ile tematykę Holokaustu zgłębiałam dość mocno, to o Żydowskim Sądzie Społecznym wcześniej nie słyszałam. Tymczasem z reportażu wyłania się obraz niewielkiej społeczności żydowskiej, która przetrwała wojnę i teraz próbuje dojść sprawiedliwości. Ale nie przed państwem polskim, ale przed swoją własną wspólnotą. Żydzi bowiem utworzyli własny sąd, w którym oceniano zachowanie kolaborantów - nawet tych, których polskie sądy uniewinniły. Nie każdy się z taką decyzją zgadzał - wielu Ocalonych uważało, że jakakolwiek współpraca z Niemcami jest zbrodnią. Nieważne, że w ten sposób można było ocalić zdrowie i życie innych, niejednokrotnie sporych grup ludzi, którzy dzięki temu przetrwali Holokaust i mogli zaświadczyć, że żyją tylko dzięki tej pomocy. Jeśli ta pomoc została udzielona w wyniku jakiejkolwiek współpracy z okupantem, to lepsza by była śmierć. Taka zatwardziałość w szukaniu zemsty aż razi czytelnika, choć z drugiej strony chyba nikt, kto tego wszystkiego nie przeżył, nie zrozumie, co czuli Ocaleni wkrótce po wojnie. Oczywiście Żydowski Sąd Społeczny nie miał takich możliwości jak sądy państwowe, karą tutaj było wykluczenie (czasowe lub trwałe) z żydowskiej wspólnoty. Reportaż Szymczaka jednak dobitnie wskazuje, że taka wewnętrzna infamia potrafiła skutecznie zniszczyć ludziom życie - często ludziom, którzy byli święcie przekonani, że nie zrobili nic złego, po prostu starali się ocalić innych na każdy możliwy sposób... Jest to ciekawe spojrzenie na Holokaust na ziemiach polskich, na wewnętrzne działanie wspólnoty żydowskiej po wojnie. Gdyby tylko informacje były bardziej uporządkowane (reportaż wydawał mi się czasami chaotyczny) i poza indywidualnymi historiami zgłębił też mocniej całe tło historyczne i społeczne, byłaby to świetna lektura. Wciąż uznaję ją jednak za dobrą i wartą uwagi.

Trafiłam na ten reportaż przypadkowo i postanowiłam go przeczytać, bez większych oczekiwań. "Ja łebków nie dawałem" czytało mi się tak sobie - raz lepiej, raz gorzej, muszę jednak przyznać, że trochę nowego się z tej książki dowiedziałam. O ile tematykę Holokaustu zgłębiałam dość mocno, to o Żydowskim Sądzie Społecznym wcześniej nie słyszałam. Tymczasem z reportażu wyłania...

więcej Pokaż mimo to

avatar
424
181

Na półkach:

6.5
Ciekawy, rzadko opisywany wątek historii Holokaustu. Niektóre rozdziały jak gotowe scenariusze filmowe. Szacunek za mrówczą pracę dla autora

6.5
Ciekawy, rzadko opisywany wątek historii Holokaustu. Niektóre rozdziały jak gotowe scenariusze filmowe. Szacunek za mrówczą pracę dla autora

Pokaż mimo to

avatar
402
323

Na półkach: , , , , , ,

Wspaniała książka! Po wielokroć lepsza niż wskazywałby na to opis z tyłu okładki, czyli tak zwany blurb.
Autor poruszył wcale nie tak oczywisty temat..., czyli współpracę Żydów z hitlerowcami (nie piszę "Niemcami" bo przecież np. Hitler był Austriakiem) i oceny moralnej ich postępowania. To wszystko zostało ujęte głównie w historii Polski lat 40. i Żydowskiego Sądu Społecznego, dzisiaj pewnie nazwalibyśmy go sądem koleżeńskim, sądem moralności.

Co ciekawe i nieco poruszające, ale wcale nie odmawiające p. Jakubowi Szymczakowi profesjonalizmu - widać jak z kolejnymi stronami autor przywiązuje się do jednego z opisywanych bohaterów, a właściwie uczucia towarzyszące temu drugiemu świetnie przenosi na papier.

Polecam, polecam, polecam!

Wspaniała książka! Po wielokroć lepsza niż wskazywałby na to opis z tyłu okładki, czyli tak zwany blurb.
Autor poruszył wcale nie tak oczywisty temat..., czyli współpracę Żydów z hitlerowcami (nie piszę "Niemcami" bo przecież np. Hitler był Austriakiem) i oceny moralnej ich postępowania. To wszystko zostało ujęte głównie w historii Polski lat 40. i Żydowskiego Sądu...

więcej Pokaż mimo to

avatar
492
68

Na półkach:

Żydzi bardzo miłują prawo, skąd niedziwota tego sądu....

Żydzi bardzo miłują prawo, skąd niedziwota tego sądu....

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    162
  • Przeczytane
    109
  • Posiadam
    14
  • 2022
    13
  • Teraz czytam
    7
  • Reportaż
    6
  • Ebooki
    4
  • 2023
    3
  • E-book
    3
  • Literatura faktu
    3

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym


Podobne książki

Przeczytaj także