Podłość
- Kategoria:
- literatura piękna
- Wydawnictwo:
- W.A.B.
- Data wydania:
- 2022-02-23
- Data 1. wyd. pol.:
- 2022-02-23
- Liczba stron:
- 480
- Czas czytania
- 8 godz. 0 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788328092525
- Inne
Na polskich drogach dziennie ginie średnio jedenaście osób. Ale kiedy czworo jedzie tym samym samochodem, jest szansa na zmartwychwstanie. Pośmiertnie staną się wydarzeniem, newsem, wylądują w gazetach i serwisach informacyjnych, a tam mogą zacząć żyć własnym życiem. Podobnie jak Andżelika, ostatnia z tej pięcioosobowej rodziny, zamordowana w swoim własnym łóżku.
Ta książka to pojemnik na żal. Opowieść z różnych krańców Polski: o smutku, nieszczęściu, codziennych udrękach i rozpaczach, źle ulokowanym zaufaniu, matactwach, chciwości i ludzkiej niegodziwości. O szczerych intencjach i żarliwych staraniach – dziennikarki Kasi i policjantki Miry – które nie są dobrze widziane. Monumentalny, po reportersku liryczny debiut Olgi Mildyn, dotyka do głębi.
"Podłość to antylaurka dla współczesnej Polski, powieść napisana bez złudzeń, przez nieczułą przewodniczkę po bezdusznej ojczyźnie."
Anna Dziewit-Meller
"Niezwykła historia o zwykłych ludziach. Debiut Olgi Mildyn jest poruszający."
Łukasz Orbitowski
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Ludzka natura
„Nigdy się nie zastanowił nad tym, dlaczego to dzięki tej kobiecie wpadł na swój pomysł – musiałby przecież wtedy przyznać, że coś jej zawdzięcza. Ale zdawał sobie sprawę, że przypadkowe spotkanie pod gmachem uniwersytetu, a następnie nieopatrznie włączony telewizor, którego i tak wciąż w swoich opowieściach nie będzie oglądać, odmieniły jego życie”.
Rzadko się zdarza, abym siadając do recenzji, nie bardzo wiedział, co napisać. Uczciwie rzecz ujmując, taka sytuacja jest wyjątkowa. Wyjątkowa, podobnie jak debiutancka powieść Olgi Mildyn pod tytułem „Podłość”. Ukazała się ona nakładem Wydawnictwa W.A.B. Autorka jest znaną reporterką. Już na wstępie zdradzę, że dawno nie czytałem tak oryginalnego debiutu.
„Podłość” to książka, która bez wątpienia nikogo nie pozostawi obojętnym. Jednym przypadnie do gustu język i styl autorki, drudzy właśnie na to będą bardzo narzekać. Jednym spodoba się opisywana historia, inni uznają ją za zbyt naciąganą. Jednych ta powieść zachwyci, drudzy odsądzą ją od czci i wiary. Tak mi się wydaje i – sądząc po opiniach zamieszczanych w internecie – tak jest istotnie.
Do której grupy się zaliczam? Co sądzę o powieściowym debiucie Olgi Mildyn? Otóż dla mnie „Podłość” to książka w pewnym sensie monumentalna. Język i styl autorki bardzo mi się spodobały, chociaż są bardzo specyficzne. Czytając pierwsze strony, zupełnie nie wiadomo, z czym mamy do czynienia. Czy książka okaże się filozoficznym traktatem o życiu, satyrą, czy może powieścią obyczajową? Po skończonej lekturze powiem, że wszystkie te odpowiedzi są równie uprawnione. Chociaż książka okazuje się także kryminałem. Więcej, punktem wyjścia całej historii są tragiczny wypadek samochodowy i brutalne morderstwo. Zakończenie przynosi rozwiązanie tych zagadek. Jednak świadomie nie nazywam tej pozycji kryminałem. To zdecydowanie zbyt wąska definicja dla tego tytułu. Czytając książkę, uparcie powracały skojarzenia z kultowym filmem „Dzień świra”. Niektóre ze scen autorka niemal przeniosła z filmu.
W wypadku samochodowym ginie ojciec wraz z trójką swoich dzieci. Po zidentyfikowaniu zwłok policjanci zostają wysłani, aby o tragedii powiadomić żonę. Okazuje się jednak, że kobieta została brutalnie zamordowana. Czy to przypadek, że zginęła cała pięcioosobowa rodzina? Kto zabił Andżelikę? Jaka była przyczyna tragicznego wypadku samochodowego?
Śledczy próbują ustalić wszystkie okoliczności tych makabrycznych zdarzeń. Tymczasem sprawą zaczyna interesować się dziennikarka Kasia. Wraz z policjantką Mirą robią wszystko, aby rozwikłać tę makabryczną zagadkę. Do czego doprowadzi ich śledztwo? Czy obie sprawy są ze sobą powiązane?
Moim zdaniem powieść Olgi Mildyn zdecydowanie wyróżnia się sposobem prowadzenia narracji i stylem autorki. Podczas lektury nie sposób ominąć żadnego zdania. Czytać zaś należy uważnie, aby nie zgubić się w gąszczu fabuły. Drugim aspektem, na który zwracam uwagę, są bohaterowie. Ludzie niby zwyczajni, w których możemy przejrzeć się jak w lustrze. Nie wiem, jak autorka to robi, że podczas lektury możemy się głośno zaśmiać lub mruknąć pod nosem: to zupełnie jak ja.
Kasia, Mira, ale także Anna i Bruno to ciekawie skonstruowani bohaterowie. Szczególnie Bruno jest postacią godną uwagi. Jego zachowanie, sposób bycia, motywy, jakimi się kieruje – wszystko to sprawia, że postać tę można albo pokochać, albo znienawidzić.
Chociaż gdyby się zastanowić, właśnie tak jest z „Podłością”. Ja ją pokochałem. Pokochałem nie za warstwę kryminalną. Ta zresztą – takie odnoszę wrażenie – była dla autorki jedynie tłem. Tłem dla opowieści o zwyczajnym życiu zwyczajnych ludzi – chociaż może nie tak całkiem zwyczajnych? Olga Mildyn przekonała mnie do siebie językiem swojej powieści, sposobem budowania zdań, obserwacją rzeczywistości i ludzkich postaw. Jej debiut zrobił na mnie duże wrażenie. Już jestem ciekaw jej kolejnych książek. „Podłość” zaś to tytuł, po który warto sięgnąć. Bardzo oryginalny debiut. Brawa dla autorki za odwagę.
Wojciech Sobański
Wyróżniona opinia
"Podłość" to dramatyczny tekst, który szybko wychodzi poza pozory kryminalnej opowieści, jaką sugerować może początek. Bowiem choć autorka zaczyna od katastrofalnego w skutkach wypadku samochodowego i morderstwa bezpośrednio związanego z tym zdarzeniem, to sposób w jaki rozsiewa potem bohaterów i ich działania, czyni z "Podłości" powieść o zupełnie innym charakterze. Olga Mildyn jest dziennikarską i ta właśnie wartość sprawia, że książka jest zarówno głębokim wniknięciem w świadomość przedstawionych w niej postaci jak i drobiazgowym zapisem obserwacji, które wiodą nas do niezwykle gorzkich wniosków. Jest tutaj miejsce dla działań policji i prokuratury, jest dziennikarska dociekliwości i analiza rynku mediów. Każda zaś osoba związana z tymi działaniami przyniesienie ze sobą lustro wycelowane w największe społeczne przywary: zachłanność, ohydę żerowania na nieszczęściu, manipulację, gniew i chęć zemsty. Faktyczne, lub stworzone dla celów pewnego eksperymentu sploty wydarzeń to szansa na poszerzenie obrazu poza to, co dostrzegamy w przelotnych spotkaniach, krótkich rozmowach, powierzchownych portretach malowanych przez media i sąsiedzkie plotki. Praktycznie żadna z wykreowanych postaci nie jest jednoznaczna. Świetny socjolog to także osoba budująca ego kosztem studentów i wprowadzanej w błąd dziennikarki, znana notariusz to żona i urzędniczka daleka od krystaliczności, pani prokurator to kpina z macierzyństwa, rzetelna dziennikarka to kolejna ofiara współczesnego biegu za tym, co sprzedaje się w mediach. Prócz głównych postaci jest też mrowie osób o mniejszej jaskrawości, co nie znaczy, że ich znaczenie dla kompozycji powieści nie jest równie wielkie. Każdy tworzy cząstkę historii, na którą składają się ich codzienności i przekonania. Czytać je trzeba z niezwykłą uwagą, bo zdarzyć się może, że potężny decydent będzie miał w finale równie mocny przekaz jak dziewczynka z kucykami. Mapa małego miasta rozlewa się na cały kraj a kraj śmiało można rozsiać na rodzaj ludzki, tak daleki od ideału, jak to tylko możliwe. Bo w "Podłości" nawet sięgnięcie po sprawiedliwość może okazać się ułudą, dane słowo może być kpiną, a zaufanie społeczne polec może w zderzeniu z postprawdą kreowaną dla zabawy. Ta lektura to gorzka pigułka współczesności, bezlitośnie naga prawda o Polsce i ludzkiej naturze, złożony z ponurych klatek film, w którym główną rolę gra bezduszność i kpina z niedoli i słabości, jaka może stać się udziałem każdego z nas. Jakże słuszne jest zawarte w opisie wydawcy określenie "pojemnik na żal" i jakże trafny jest tytuł finalnego reportażu doktora nauk społecznych: "Pożytki z cudzego upokorzenia". Gdyby ktoś dał mi do rąk tę książkę bez opisu i komentarza, nigdy nie uwierzyłbym, że jest to beletrystyczny debiut. Język i forma, zmienna i świetnie skomponowana z treścią, świadczą o fantastycznym talencie i instynkcie Olgi Mildyn. Jestem przekonana, że to nazwisko pojawi się jeszcze niejeden raz w skojarzeniu ze znakomitą literaturą - trudną i genialną. Polecam z absolutnym przekonaniem. To nie jest czas radosnych zdarzeń a takie teksty zmuszają do jeszcze głębszej refleksji nad podłością, której przejawy można mnożyć i za autorką i za oszalałym światem. Pani_Ka Czyta Dziękuję Wydawnictwu WAB za doskonałą, ważną lekturę.
Oceny
Książka na półkach
- 367
- 207
- 27
- 7
- 7
- 6
- 5
- 5
- 3
- 3
OPINIE i DYSKUSJE
To jedna z kilku książek, które czekają na półce na swój moment. Przeczytana w połowie - być może jeszcze do niej wrócę. Zbyt długie opisy, które wytrącają z fabuły, oraz akcja, która nie trzyma zbytnio w napięciu - usypiała mnie po przewertowaniu kilku kartek. Może nie ten czas, może nie ta godzina.
To jedna z kilku książek, które czekają na półce na swój moment. Przeczytana w połowie - być może jeszcze do niej wrócę. Zbyt długie opisy, które wytrącają z fabuły, oraz akcja, która nie trzyma zbytnio w napięciu - usypiała mnie po przewertowaniu kilku kartek. Może nie ten czas, może nie ta godzina.
Pokaż mimo toświetna
świetna
Pokaż mimo toNie mogę powiedzieć, że to była zła książka. Histroia wciągająca, plus za zakończenie ale ilość nic nie wnoszących opisów męczy i często zaburza odbiór treści. Autorka bawi się językiem i momentami nawet jej to wychodzi natomiast czasem porównania i metafory są tak odjechane, że trzeba je przeczytać jeszcze raz żeby załapać o co chodziło, taka trochę "popisówa" ;) Książka spokojnie mogłaby być o 100 stron krótsza. Całość 5/10, historia 7/10.
Nie mogę powiedzieć, że to była zła książka. Histroia wciągająca, plus za zakończenie ale ilość nic nie wnoszących opisów męczy i często zaburza odbiór treści. Autorka bawi się językiem i momentami nawet jej to wychodzi natomiast czasem porównania i metafory są tak odjechane, że trzeba je przeczytać jeszcze raz żeby załapać o co chodziło, taka trochę "popisówa" ;)...
więcej Pokaż mimo toChaotycznie napisana książka, dużo zbędnych wątków i opisów sam pomysł na fabułę ciekawy dlatego wystawiam ocenę 4 zamiast 3
Chaotycznie napisana książka, dużo zbędnych wątków i opisów sam pomysł na fabułę ciekawy dlatego wystawiam ocenę 4 zamiast 3
Pokaż mimo toPrzeczytałem niedawno po raz drugi. Ta książka to kawał dobrej literatury, a do tego prostej do czytania, zabawnej i oferującej wspaniałą zagadkę i intrygę.
Przeczytałem niedawno po raz drugi. Ta książka to kawał dobrej literatury, a do tego prostej do czytania, zabawnej i oferującej wspaniałą zagadkę i intrygę.
Pokaż mimo toWciągająca intryga, zupełnie niespodziewane zakończenie.
Wciągająca intryga, zupełnie niespodziewane zakończenie.
Pokaż mimo to16 spośród kont które wystawiły ocenę 10 "przeczytały" i oceniły tylko JEDNĄ książkę. 4 innych, może poszczycić się biblioteczką poniżej 10 pozycji.
Proszę Was, nie niszczcie tego portalu...
16 spośród kont które wystawiły ocenę 10 "przeczytały" i oceniły tylko JEDNĄ książkę. 4 innych, może poszczycić się biblioteczką poniżej 10 pozycji.
Pokaż mimo toProszę Was, nie niszczcie tego portalu...
Bardzo mi się podobała, całkowicie trafiła w mój gust!
Bardzo mi się podobała, całkowicie trafiła w mój gust!
Pokaż mimo toOpisy długie, niewiele wnoszące do fabuły, mnogość postaci, niewiele napięcia i akcji. Wynudziłem się bardzo.
Opisy długie, niewiele wnoszące do fabuły, mnogość postaci, niewiele napięcia i akcji. Wynudziłem się bardzo.
Pokaż mimo toTo jest wersja robocza książki. I gdyby oceniać ją w takiej kategorii, to dostałaby pewnie z 9.
Ale nam się to podaje jako gotowy produkt, co jest świństwem i wobec autorki, i wobec czytelników.
Po pierwsze - autor, który już wylał nad książką krew, pot i łzy, potrzebuje uczciwej informacji zwrotnej. Gdzie się zaplątał, gdzie zanudza, gdzie przesadził do granic śmieszności, które z trudem stworzone fragmenty jednak wykreślić, które skrócić, które poprawić. Od tego jest redakcja. I zawiodła na całej linii.
Po drugie - flupy, czyli błędy i nieścisłości językowe. I znów - do autorki nie mam pretensji, bo w tak długim tekście to nie do uniknięcia. Ale ktoś to powinien wyłapać.
Z drugiej strony - mam wrażenie, że dużo osób nie ma z tym problemu. I ja im zazdroszczę. Serio.
A żeby nie być gołosłownym, poniżej kilka puszczonych przez redakcję "pereł" z moim komentarzem.
1) "Bruno odtworzył oczami ruch wskazówek zegara, tylko dobę zamknął w sekundzie" (s. 155). Że co to niby miało znaczyć? Bo znaczy obecnie, że Bruno "zatoczył koło" gałkami ocznymi, i to dwa razy (bo doba, czyli dwa "obiegnięcia" zegara). I nie, żaden zegar we wcześniejszym tekście się nie pojawia, w ogóle nie wiadomo, skąd to zdanie i po co.
2) "Bruno odepchnął się od biurka i przejechał plastikowymi kółeczkami po parkiecie" (s. 158). Moją pierwszą myślą było, że Bruno ma kółeczka. W sumie dalej tak uważam.
3) "Mrugające do przechodniów pustymi oczodołami chodniki, przesyt mdło ni to różowego, ni beżowego na elewacjach" (s. 173). Co to są puste oczodoły chodników? Że nagle zieje w nich głęboka na metr dziura w miejscu płyty chodnikowej? Puste oczodoły budynków to znam, ale u chodników to nowość. I jak one tymi pustymi oczodołami mrugają? A druga część zdania to dramat czysty, po prostu.
4) I moja ulubiona: "Kto, do cholery, pomyślała, zmusił mnie, żebym na własne życzenie dała się wpuścić w taką robotę?" (s. 186-187). I nie, nie chodzi o efekt komediowy. To flup.
Podsumowanie? Następną książkę autorki kupię, jeśli jej dadzą dobrego redaktora.
A jeśli kogoś nie męczą ani dłużyzny, ani flupy - to będzie miał radochę, bo to naprawdę mogła być dobra książka.
To jest wersja robocza książki. I gdyby oceniać ją w takiej kategorii, to dostałaby pewnie z 9.
więcej Pokaż mimo toAle nam się to podaje jako gotowy produkt, co jest świństwem i wobec autorki, i wobec czytelników.
Po pierwsze - autor, który już wylał nad książką krew, pot i łzy, potrzebuje uczciwej informacji zwrotnej. Gdzie się zaplątał, gdzie zanudza, gdzie przesadził do granic śmieszności,...