rozwińzwiń

Dimension W, Vol. 1

Okładka książki Dimension W, Vol. 1 Yuji Iwahara
Okładka książki Dimension W, Vol. 1
Yuji Iwahara Wydawnictwo: Yen Press Cykl: Dimension W (tom 1) komiksy
208 str. 3 godz. 28 min.
Kategoria:
komiksy
Cykl:
Dimension W (tom 1)
Tytuł oryginału:
ディメンション W 1
Wydawnictwo:
Yen Press
Data wydania:
2016-02-23
Data 1. wydania:
2016-02-23
Liczba stron:
208
Czas czytania
3 godz. 28 min.
Język:
angielski
ISBN:
0316272191
Tagi:
manga sci-fi akcja fantasy
Średnia ocen

0,0 0,0 / 10
Ta książka nie została jeszcze oceniona NIE MA JESZCZE DYSKUSJI

Bądź pierwszy - oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
0,0 / 10
0 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
754
753

Na półkach:

„Dimension W #1” autorstwa Yuji Iwahary jest ciekawie skrojoną mangą SF. Jest to bardzo miłe zaskoczenie, które sprawiło, że wsiąknąłem w tę historię od pierwszej strony. Niesztampowa, a zarazem ciekawa fabuła sprawiła, że od mangi nie mogłem się wprost oderwać. W Dimension W poznajemy niebanalnego, głównego bohatera, który robi co może, aby przeżyć w ogarniętym technologią świecie. Mabuchi Kyoma stara się za wszelką cenę pozyskać nowe zlecenia, jednak pewnego dnia coś idzie nie tak...

Przenosimy się do roku 2072, w którym projekty ekscentrycznego wynalazcy Nicoli Tesli o powszechnie dostępnej i darmowej energii elektrycznej stają się rzeczywistością. Potężne elektryczne „cewki” zasilają niemalże wszystko: wehikuły, urządzenia, a nawet broń. Mabuchi Kyoma zajmuje się odzyskiwaniem „cewek”, za pieniądze oczywiście. Mężczyzna wyrusza na kolejne z pozoru banalne zlecenie, jednak nie wszystko idzie po jego myśli. Niepodziewanie Mabuchi spotyka młodą, tajemniczą dziewczynę.

Niniejsza manga jest połączeniem różnych motywów, które potrafią wciągnąć i zaciekawić podczas czytania. Całość prezentuje się niebanalnie i potrafi naprawdę zaciekawić. Yuji Iwahara wyróżnia się niesztampową kreską, która potrafi zapaść w pamięci. Graficznie komiks prezentuje się zadbanie i starannie, a kreska pasuje do przedstawionej historii. Postacie zostały stworzone ciekawie i z pomysłem, dzięki czemu od razu możemy wciągnąć się w ich losy. Po zakończeniu lektury zostałem miło zaskoczony i z pewnością nie omieszkam sięgnąć po kolejne tomy.

„Dimension W #1” może poszczycić się bohaterami z krwi i kości, ciekawą fabułą i staranną kreską. Manga mi osobiście skojarzyła się z „Cowboy Bebop” oraz „Alita: Battle Angel”, co poniektórych może zachęcić do zapoznania się z mangą Iwahary. Komiks jest dynamiczny i naszpikowany dużą dawką akcji, choć wątki fabularne również potrafią zaciekawić i zachęcić do dalszego poznania losów bohaterów. Serdecznie polecam.

http://fantasy-bestiarium.blogspot.com/2018/01/dimension-w-1-yuji-iwahara.html

„Dimension W #1” autorstwa Yuji Iwahary jest ciekawie skrojoną mangą SF. Jest to bardzo miłe zaskoczenie, które sprawiło, że wsiąknąłem w tę historię od pierwszej strony. Niesztampowa, a zarazem ciekawa fabuła sprawiła, że od mangi nie mogłem się wprost oderwać. W Dimension W poznajemy niebanalnego, głównego bohatera, który robi co może, aby przeżyć w ogarniętym technologią...

więcej Pokaż mimo to

avatar
7938
6793

Na półkach: , ,

BRAKUJĄCE OGNIWA

„Dimension W” to ciekawy przykład shōnenowej mangi. Niby w poszczególnych jej elementach, jak i również całości nie ma nic szczególnie odkrywczego, a jednak historię czyta się z dużą przyjemnością. Wszystko za sprawą zawadiackiego głównego bohatera i uroczej dziewczyny-robota, którzy z miejsca kupują sympatię czytelników. Do tego dochodzi szybka akcja, walki, humor i sprawnie skonstruowany świat przyszłości. W skrócie: dobra, lekka zabawa gwarantowana.

Rok 2072. Odkrycie nowego wymiaru pozwoliło czerpać z niego energię, a ludzkość, wykorzystując pomysł Tesli zdołała zbudować międzywymiarowe induktory energii elektromagnetycznej zwane potocznie Ogniwami. Ich moc jest niemal nieograniczona, a co za tym idzie bardzo niebezpieczna, oficjalne urządzenia mają więc ograniczniki, jednak jak zawsze czarny rynek ma na sprzedaż nielegalne ich kopie, oferujące o wiele większą energię. Odzyskiwaniem takich właśnie egzemplarzy zajmują się Zbieracze, a jednym z nich jest Kyouma Mabuchi, osobnik staromodny, walczący przy użyciu specyficznych igieł i korzystający z przestarzałego sprzętu. Jego kolejnym zadaniem jest zdobycie nielegalnych Ogniw, w posiadaniu których znaleźli się bracia Won. Misja jednak ma nieoczekiwany przebieg, kiedy na scenie pojawia się dziewczyna porwana przez jednego z przestępców. A właściwie nie dziewczyna tylko robot. Ale czy na pewno? Jej niezwykle ludzkie reakcje zaskakują Mabuchiego, a to nie jedyny sekret, jaki skrywa „dziewczyna”…

Być może okładka „Dimension W” nie wygląda szczególnie zachęcająco, ale nie dajcie się zwieść. Pod tą wyglądającą na bajkę o magikach powłoką kryje się naprawdę interesujące wnętrze, zupełnie inne niż można by na pierwszy rzut oka sądzić. Także pod względem graficznym. Środek jest bowiem bardziej złożony, mroczny, choć lekki i zdecydowanie mniej kojarzący się w kolorową baśnią. Choć barw też oczywiście nie brakuje – o tym jednak powiem kilka słów potem.

Wracając do fabuły to w przypadku „Dimension W” mamy do czynienia z połączeniem różnych znanych motywów. W głównym bohaterze pobrzmiewają pewne starwarsowe echa, postać tajemniczej dziewczyny-robota nieodzownie kojarzy się z Chii z „Chobitsa”, a podobnych elementów jest dużo więcej. Jednak jak na dobrą mangę shōnen przystało, komiks Yujiego Iwahary z podobieństw tych czyni zaletę, a całość podlewa szybką akcją, walkami, niebezpieczeństwami, humorem i obowiązkowymi zgrzytami między wiodącymi postaciami.

Graficznie jest prosto, ale przyjemnie. Kreska nie jest tak gładka, jak to widzimy na okładce, ale to dobrze, bo brud, choćby i nieznaczny, pasuje do tego świata i tej opowieści. Rysunki zresztą kojarzą się nieco z „Naruto”, co dość dobrze określa charakter całości. Kto lubi takie klimaty, na pewno przy lekturze „Dimension W” będzie bawił się bardzo dobrze. Warto przy okazji wspomnieć o kolorowych stronach, w mandze to żadna nowość, ale rzadko zdarza się, by nawet te w środku zostały wydrukowane w kolorze, a tak stało się w przypadku tego tytułu.

Podsumowując, kto lubi shōneny utrzymane w klimacie SF, sięgając po tę mangę poczuje się jak w domu. Nie przełamuje ona wprawdzie schematu, ale to lekka, przyjemna i dobrze poprowadzona rozrywka. Szczególnie dla nastoletnich czytelników.

Recenzja opublikowana na moim blogu http://ksiazkarnia.blog.pl/2017/04/29/dimension-w-1-yuji-iwahara/

BRAKUJĄCE OGNIWA

„Dimension W” to ciekawy przykład shōnenowej mangi. Niby w poszczególnych jej elementach, jak i również całości nie ma nic szczególnie odkrywczego, a jednak historię czyta się z dużą przyjemnością. Wszystko za sprawą zawadiackiego głównego bohatera i uroczej dziewczyny-robota, którzy z miejsca kupują sympatię czytelników. Do tego dochodzi szybka akcja,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1443
1180

Na półkach:

Po pierwszym tomie zapowiada się taka gorsza "Battle Angel Alita", czyli: przeczytać można, ale bez nastawiania się na coś ambitnego. Jeśli chodzi o kreskę: uwielbiam prace Iwahary - to jeden z naprawdę niewielu mangaków, którzy dysponują własnym, unikalnym stylem. Z drugiej strony jednak - znając poprzednie scenariusze Iwahary - z obawą wyczekuję momentu, w którym fabuła tego sci-fi zboczy w kierunku taniego, bełkotliwego mistycyzmu. A to - przepowiadam - prędzej czy później niestety stać się musi.

Więcej o komiksach piszę na fb.com/polishpopkulture

Po pierwszym tomie zapowiada się taka gorsza "Battle Angel Alita", czyli: przeczytać można, ale bez nastawiania się na coś ambitnego. Jeśli chodzi o kreskę: uwielbiam prace Iwahary - to jeden z naprawdę niewielu mangaków, którzy dysponują własnym, unikalnym stylem. Z drugiej strony jednak - znając poprzednie scenariusze Iwahary - z obawą wyczekuję momentu, w którym fabuła...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1969
148

Na półkach:

Prawie założyłam, że manga mi się nie spodoba, a tu...miłe zaskoczenie. Przyjemne SF, zaczyna się interesująco na tyle, że po lekturze mam ochotę na więcej. Z miejsca da się polubić głównego bohatera, który wydaje się być lekko nieprzystosowany do czasów w których żyje, ujęła mnie jego miłość do starych benzynowych samochodów, minimalizm sprzętowy (ma tylko telefon komórkowy?!),absolutnie mechaniczna broń, której używa (jakieś iglice) i w ogóle dziwaczność. A przy tym spora wiedza o nowoczesnych źródłach zasilania i świetne radzenie sobie w życiu.
Bardzo odlegle przypomniała mi się inna manga, którą czytałam przed laty - "Battle Angel Alita" i po pierwszym tomie twierdzę, że mają ze sobą coś wspólnego, co odbieram bardzo pozytywnie.
Chętnie przeczytam ciąg dalszy.

Prawie założyłam, że manga mi się nie spodoba, a tu...miłe zaskoczenie. Przyjemne SF, zaczyna się interesująco na tyle, że po lekturze mam ochotę na więcej. Z miejsca da się polubić głównego bohatera, który wydaje się być lekko nieprzystosowany do czasów w których żyje, ujęła mnie jego miłość do starych benzynowych samochodów, minimalizm sprzętowy (ma tylko telefon...

więcej Pokaż mimo to

avatar
373
20

Na półkach: , ,

Sięgnęłam po tę mangę po wcześniejszym zetknięciu z anime - bardzo pozytywnym zetknięciu, dodam. Jednak mimo mych najszczerszych chęci nie zostałam porwana, a raczej zanudzona. Mam mieszane uczucia wobec możliwości kontynuowania tej serii. Z jednej strony w anime też bardziej podobały mi się kolejne odcinki, a z drugiej nie chcę się do tego tytułu zniechęcić. W związku z nabyciem go, drogą kupna, postoi u mnie na półce i jeszcze zobaczymy. Fajerwerków się niestety nie spodziewam. Może to tak jak z Deadman Wonderland - uwielbiam zarówno anime jak i mangę w... angielskiej wersji językowej. Ta polska mnie odrzuca.

Sięgnęłam po tę mangę po wcześniejszym zetknięciu z anime - bardzo pozytywnym zetknięciu, dodam. Jednak mimo mych najszczerszych chęci nie zostałam porwana, a raczej zanudzona. Mam mieszane uczucia wobec możliwości kontynuowania tej serii. Z jednej strony w anime też bardziej podobały mi się kolejne odcinki, a z drugiej nie chcę się do tego tytułu zniechęcić. W związku z...

więcej Pokaż mimo to

avatar
346
344

Na półkach:

Zapewne większość ludzi kojarzy postać słynnego wizjonera Nikoli Tesli jeszcze ze szkoły. Naukowiec marzył o taniej energii dostępnej dla wszystkich ludzi. W mandze Yujiego Iwahary marzenie się spełnia.

Mamy rok 2072. Inkubatory energii elektrycznej zwane po prostu ogniwami rozwiązały problem z podażą prądu. Energia jest czerpana z tzw. Wymiaru W i pozwala zaspokoić wszelkie energetyczne potrzeby społeczeństwa. Na rynku pojawiają się także nielegalne ogniwa, co spowodowało pojawienie się nowego zawodu, tzw. zbieraczy. Jednym z nich jest Kyouma Mabuchi, który podczas nowej misji natknął się na osobliwą dziewczynę, co zmieni ich życia bardziej niż im się to wydaje.

Ostatnie zdanie może sugerować romansidło, ale to nieprawda. Dimension W to rasowy shonen, w którym jest sporo akcji, bijatyk i hardych bohaterów. I trzeba powiedzieć, że na początku to denerwuje i męczy. Pierwszy tomik to tylko wprowadzenie na sceny owej dziewczyny i Kyoumy, zaprezentowanie paru postaci pobocznych i nastawienia do siebie nawzajem. To powód, przez który pierwsze kilkadziesiąt stron nudzi i razi niską oryginalnością, a po pomyśle z wymiarem pełnym energii aż chciałoby się czegoś bardziej nietuzinkowego.

Drugi tom jest już ciekawszy, możemy trochę silniej zaangażować się w rodzącą zażyłość Kyoumy i dziewczyny (nie, to wciąż nie romansidło) i jednocześnie autor dorzuca ciekawszych informacji o świecie. Jest więc lepiej, ale wciąż tylko solidnie. Co więc sprawia, że na kolejne tomy serii zapatruję się z dużą nadzieją? Odpowiedzią są tomy 3 i 4.

Po niemrawym początku akcja przenosi się do miejsca, które jeszcze niedawno zamieszkiwał pisarz groszowych kryminałów. Zamieszkiwał, gdyż padł ofiarą morderstwa. Wyjaśnienie zagadki przypada Kyoumie i jego towarzyszce, ale nie są jedynymi osobami liczącymi na intratne wynagrodzenie za wskazanie winowajcy. Do tego dochodzi jeszcze oddział policji pod dowództwem człowieka nie cierpiącego zbieraczy.

Ale to nie dlatego Dimension W nabiera wiatru w żagle w trzecim tomie. Zagadka morderstwa wykracza poza zwykłe śledztwo, w dodatku atmosfera zagęszcza się jeszcze bardziej przez tajemnice z przeszłości regionu i historię pewnej tamy. Opowieść rozpisano na dwa tomiki, które pozwalają lepiej poznać Kyoumę i Alberta, lecz na tym nie koniec. Jest tutaj akcja, gęsta atmosfera, ciekawe postacie i dosyć zawiła intryga. Bardzo dobrze się to czyta.

Cała recenzja za Wypowiemsie.pl:
http://wypowiemsie.pl/dimension-w-01-04/

Zapewne większość ludzi kojarzy postać słynnego wizjonera Nikoli Tesli jeszcze ze szkoły. Naukowiec marzył o taniej energii dostępnej dla wszystkich ludzi. W mandze Yujiego Iwahary marzenie się spełnia.

Mamy rok 2072. Inkubatory energii elektrycznej zwane po prostu ogniwami rozwiązały problem z podażą prądu. Energia jest czerpana z tzw. Wymiaru W i pozwala zaspokoić...

więcej Pokaż mimo to

avatar
2197
2021

Na półkach: ,

Seria Dimension W to manga będąca co prawda przedstawicielem nurtu science fiction, ale nieodcinająca się również od innych gatunków i odbiegająca od pewnych przyjętych schematów. Cały stworzony tutaj świat nie emanuje nadmiernie futuryzmem, wręcz przeciwnie jest wiele momentów, w których w ogóle nie odczuwa się tego, że akcja dzieje się w przyszłości. Metropolia swoim wyglądem i funkcjonowaniem znacząco odbiega od tego, do czego przyzwyczaiły nas inne mangi sci-fi, dając uczucie jakby cała historia, działa się w bardziej współczesnych realiach. Główną zasługą tego jest postać Mabuchiego, który kompletnie nie pasuje do czasów, w jakich przyszło mu żyć. Swoją nonszalancją i podejściem do otoczenia, momentami przypomina mieszankę charakterów Ricka Deckarda, Korbena Dallasa oraz niektórych postaci z filmów Kubricka. Wszystko to doskonale pokazuje, czym autor mangi się inspirował. Przedstawiony świat to mieszanka twórczości Philipa K. Dicka, zawierającym dodatkowo pewne elementy powieści Kurta Vonneguta z pewnymi autorskimi pomysłami. Do tego dochodzą postacie (szczególnie Mira, czyli android zachowujący się jak człowiek i posiadający uczucia),które są wyraźnymi zapożyczeniami z dzieł Isaaca Asimova. Autor Yuji Iwahara sięga również do innych gatunków, czego doskonałym przykładem mogą być wspomniane tomy trzeci i czwarty, gdzie mamy do czynienia z dość typowym kryminałem, momentami z dość wyraźnie wyczuwalną stara brytyjską szkołą. Zresztą już pierwsze tomy pozwalają sobie wyobrazić dalszą część serii, w której wątki kryminalne będą odgrywać znaczącą rolę. Będą one jednak tylko dodatkiem do postaci, które odgrywają tutaj najważniejszą rolę. Rozwój relacji pomiędzy dwójką głównych bohaterów prezentuje się ciekawie i może rozwinąć się w coś naprawdę dobrego, a mrok skrywający tajemnicę ich przeszłości nadaje całości pewnej tajemniczości i interesującego klimatu.


Jeśli chodzi o warstwę artystyczną tytułu, prezentuje się ona lepiej niż dobrze. Rysunki wpadają w oko i nie ma w nich niczego nadmiernie rażącego, do czego można byłoby się przyczepić. Ładne projekty postaci, niezłe tła w niektórych kadrach, potęgujące ich głębię, wyraziste i dynamiczne sceny akcji. Na szczególnie uznanie zasługują kolorowe strony, które prezentują się znakomicie. Rysunki są wykonywane ręcznie, co nadaje im specyficznego tonu. Genialnie wyglądają również obwoluty poszczególnych tomików, będąc małymi dziełami sztuki. Są one na tyle specyficzne i ładne, że momentalnie przykuwają wzrok.

Cała recenzja na stronie: PopKulturowy Kociołek

https://gameplay.pl/news.asp?ID=116996

Seria Dimension W to manga będąca co prawda przedstawicielem nurtu science fiction, ale nieodcinająca się również od innych gatunków i odbiegająca od pewnych przyjętych schematów. Cały stworzony tutaj świat nie emanuje nadmiernie futuryzmem, wręcz przeciwnie jest wiele momentów, w których w ogóle nie odczuwa się tego, że akcja dzieje się w przyszłości. Metropolia swoim...

więcej Pokaż mimo to

avatar
3316
1931

Na półkach: , , ,

Hym, bardziej taka pozycja męska, ale postaram się przez nią przebrnąć.
Trochę jakby "Chobits", z "Robocopem",.. i "igiełki" zabawne.

Hym, bardziej taka pozycja męska, ale postaram się przez nią przebrnąć.
Trochę jakby "Chobits", z "Robocopem",.. i "igiełki" zabawne.

Pokaż mimo to

avatar
1172
1140

Na półkach:

Lubię gatunek science fiction, choć w mangach nie specjalnie mi od podchodzi. Z tego powodu z pewnym oporem, co w tym wypadku może brzmieć nieco ironicznie, sięgnąłem po Dimension W. Na początku faktycznie średnio mi się to czytało i biło po oczach wieloma mordowanymi w nieskończoność schematami. samotnik nie lubiący zbytnio współczesnej technologii, ale będący świetny w tym co robi, samotny robot przejawiający w pełni ludzkie zachowania i legendarny naukowiec, ginący tragiczną śmiercią. Brzmi znajomo? Kto ma teraz przed oczami film Ja, Robot niech podniesie rękę. Założę się, że widziałbym teraz spory las rąk, jednak mimo wszystko Dimension W potrafi zaskoczyć. Pozytywnie zaskoczyć, choć to nadal w wielu punktach odgrzewany w mikrofali kotlet.

Głównymi bohaterami są Kyouma Mabuchi, będący "reliktem" przeszłości, człowiekiem nie uznającym nowoczesnych technologii i żyjący nadal na przełomie XX i XXI wieku, oraz Mira, super nowoczesny robot, przewyższający wszystkie spotykane na świecie androidy, nawet te wojskowe. Jest rok 2072. Świat zepchnął na totalny margines paliwa kopalne dzięki fenomenalnemu wynalazkowi profesora Shidou Yurizakiego. Odkrył on bowiem wymiar zwany W, czyli miejsce gdzie umowne wymiary z osi X, Y i Z się łączą w innej czasoprzestrzeni. Ta generuje nieskończone ilości energii, którą Yurazaki opanował konstruując tak zwane Ogniwa. Na całej planecie zbudowano blisko 60 monstrualnej wielkości ogniw, dostarczających energię elektryczną w każdy zakątek planety. Ludzie używają natomiast maleńkich wersji ogniw do zasilania urządzeń wszelkiej maści, jednak trwa na całego proceder wytwarzania nielegalnych ogniw, mogących stać się zabójcza bronią. Koyuma jest Zbieraczem, prywatnym agentem konfiskującym nielegalne ogniwa, pracującym dla jednej z grubych ryb współpracującej z korporacją zarządzająca Ogniwami (New Tesla Energy - w skrócie NTE). Pewnego razu natrafia w slumsach na dziwnego robota imieniem Mira. W przeciwieństwie do innych androidów zachowuje się jak człowiek, reaguje jak człowiek i swego stwórce nazywa ojcem. Problem polega w tym, że skrywa w sobie sekret za który NTE jest gotowe zabić dosłownie każdego.

Jak w każdej serii tego typu czytelnik otrzymuje garść tajemnic, na które musi znaleźć rozwiązanie. Poznaje on na początku kilka niewygodnych faktów na temat wielkiej korporacji, tego kto skonstruował Mirę i czym si różni od innych androidów. Otrzymuje też wskazówkę, czy też raczej migawkę z przeszłości Kyoumy, pozwalającej mu sobie wyrobić wstępną opinię o tym dlaczego tak nie cierpi ogniw i ich nie używa (poza służbowym telefonem, który i tak jest reliktem),gardząc przy tym wszystkimi robotami. Już w tych punktach komiks tak mocno zalatuje filmem Ja, Robot, że w pewnym momencie zastanawiałem się czy chce mi się dalej ciągnąć tą historię. Jednak kilka elementów, szczególnie w drugiej połowie, sprawia ciekawą niespodziankę.

Po pierwsze mamy tajemniczego złodzieja o ksywie Loser, który robi od wielu lat show, ale nigdy nic nie udaje mu się ukraść. czy też raczej nie kradnie. Po drugie wcześniej poznajemy profesora Yurizaki, który daje czytelnikom naprawdę popisową scenę, a do tego ujawnia fragment czegoś naprawdę zaskakującego dla uniwersum tego komiksu. Na koniec jest sama Mira - z jednej strony do bólu oklepany schemat z innych mang czy hollywoodzkich filmów, z drugiej ta postać jest naprawdę sympatyczna i nadaje opowieści nutę komizmu. Sam pomysł z wykorzystaniem energii elektromagnetycznej z innego wymiaru, po przez jego lokalną stabilizację, również jest ciekawy, choć nie powiedziałbym że nowatorski. Z tego powodu czasem, mimo ogromnego dynamizmu akcji, wieje tutaj nudą.

Pierwszy tom Dimension W to lekka, bardzo szybka, lektura, która może spodobać się fanom kina science fiction. Jednak zbyt dużo w niej powtórek, a poza dwoma głównymi bohaterami, reszta szybko znika w cieniu dalszego planu. wiemy że tam są, nawet pamiętamy jak wyglądają i co robią, ale ich imiona i dokonania szybko ulatniają się z naszej pamięci. Sytuację może zmienić Loser, pojawiający się w drugiej połowie komiksu. Ogólnie to niezła historia, miejscami nawet dobra, ale nie każdego przyciągnie na dłużej. Być może kolejne tomy wprowadzą jakiś poważniejszy element zaskoczenia, jednak póki co zachowam do serii pewną dozę rezerwy, niczego sobie nie obiecując.

Lubię gatunek science fiction, choć w mangach nie specjalnie mi od podchodzi. Z tego powodu z pewnym oporem, co w tym wypadku może brzmieć nieco ironicznie, sięgnąłem po Dimension W. Na początku faktycznie średnio mi się to czytało i biło po oczach wieloma mordowanymi w nieskończoność schematami. samotnik nie lubiący zbytnio współczesnej technologii, ale będący świetny w...

więcej Pokaż mimo to

avatar
589
533

Na półkach:

Akcja Dimension W rozgrywa się w świecie, gdzie doszło do przełomowego odkrycia. W skrócie chodzi o to, że ludzie nie muszą już martwić się o problemy z energią, gdyż jest ona pozyskiwana przez specjalne reaktory z tytułowego wymiaru W. Prowadzi to do wielkiego rozwoju technologii i sporych zmian w tym jak funkcjonuje społeczeństwo. Głównym bohaterem mangi jest zawodowy łowca nielegalnych ogniw powiązanych ze wspomnianym już odkryciem.

Mabuchi jest dosyć nietypową jednostką, bo stroni od nowoczesnej technologii i w związku z doświadczeniami ze swojej przeszłości zna drugie oblicze rewolucyjnego wynalazku. Podczas jednej z rutynowych misji bohater napotyka na swojej drodze kobietę o imieniu Mira. Okazuje się ona być prototypowym, niezwykle zaawansowanym robotem stworzonym przez genialnego naukowca, który był ścigany przez pewna tajemniczą organizację. W wyniku szeregi zdarzeń Mira trafia pod opiekę bohatera. Czy stroniący od nowoczesnych technologii Mira będzie w stanie poradzić sobie z super zaawansowaną maszyną zachowującą się jak człowiek?

Akcja Dimension W rozgrywa się w świecie, gdzie doszło do przełomowego odkrycia. W skrócie chodzi o to, że ludzie nie muszą już martwić się o problemy z energią, gdyż jest ona pozyskiwana przez specjalne reaktory z tytułowego wymiaru W. Prowadzi to do wielkiego rozwoju technologii i sporych zmian w tym jak funkcjonuje społeczeństwo. Głównym bohaterem mangi jest zawodowy...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    90
  • Posiadam
    31
  • Chcę przeczytać
    19
  • Manga
    15
  • Mangi
    5
  • Waneko
    4
  • Komiksy
    4
  • Dimension W
    2
  • Mangi
    2
  • 2016
    2

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Dimension W, Vol. 1


Podobne książki

Okładka książki Siostry Niezapominajki: 4. Kozica i kometa Alessandro Barbucci, Giovanni Di Gregorio
Ocena 8,0
Siostry Niezap... Alessandro Barbucci...
Okładka książki Pan Borsuk i pani Lisica. Talizman Brigitte Luciani, Eve Tharlet
Ocena 10,0
Pan Borsuk i p... Brigitte Luciani, E...
Okładka książki Thorgal Saga: Wendigo. Tom 02 Fred Duval, Corentin Rouge
Ocena 7,0
Thorgal Saga: ... Fred Duval, Corenti...

Przeczytaj także