Powieść ma kilka świetnych punktów. Rozpoczyna się ciekawą i brutalną wizją miasta przyszłości, wprowadza intrygujące myśli na temat robotyki i sztucznej inteligencji, a następnie nagle zamienia się w militarną przygodę w kosmosie, po czym kończy się tajemniczym morderstwem z wyjaśnieniem jak u Agathy Christie. W międzyczasie jest jeszcze sprawa religii, ale czy potrzebna?
Ciekawe? Pewnie, że tak. Tylko, że przeskoki między częściami są irytujące albo nużące w najlepszym wypadku.
Pierwsza i druga część jeszcze się fajnie łączy, ale trzecia jest niepotrzebna choć pasuje do pierwszej części. Spodziewałem się innego zakończenia a tu mamy pomieszanie z poplątaniem jakby autor nie mógł się zdecydować, który wątek ma być przewodni : Słoneczko czy morderstwo. Spodziewałem się bardziej wyjaśnienia tej tajemniczej misji, przygodami w kosmosie lub problemami z robotem niż nagłym morderstwem.
Na moją ocenę też miał fakt nużących niekiedy opisów i np pierwszą część można by skrócić do 2 rozdziałów (tak samo jak pobyt w bazie na Antarktydzie) a 13 rozdział bym w ogóle wywalił. Po co te obfite opisy sklepu elektronicznego, biura Mike'a czy gry w pokera, brydża, rozterek miłosnych ?)

Powieść ma kilka świetnych punktów. Rozpoczyna się ciekawą i brutalną wizją miasta przyszłości, wprowadza intrygujące myśli na temat robotyki i sztucznej inteligencji, a następnie nagle zamienia się w militarną przygodę w kosmosie, po czym kończy się tajemniczym morderstwem z wyjaśnieniem jak u Agathy Christie. W międzyczasie jest jeszcze sprawa religii, ale czy...