rozwińzwiń

Ikony ewolucji. Nauka czy mit ?

Okładka książki Ikony ewolucji. Nauka czy mit ? Jonathan Wells
Okładka książki Ikony ewolucji. Nauka czy mit ?
Jonathan Wells Wydawnictwo: Fundacja En Arche Seria: Seria Inteligentny Projekt popularnonaukowa
308 str. 5 godz. 8 min.
Kategoria:
popularnonaukowa
Seria:
Seria Inteligentny Projekt
Tytuł oryginału:
Icons of evolution: science or myth?: why much of what we teach about evolution is wrong
Wydawnictwo:
Fundacja En Arche
Data wydania:
2020-01-01
Data 1. wyd. pol.:
2007-01-01
Liczba stron:
308
Czas czytania
5 godz. 8 min.
Język:
polski
ISBN:
9788366233010
Tłumacz:
Bożena Olechnowicz
Średnia ocen

5,7 5,7 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Projekt życia. Odkrywanie oznak inteligencji w układach biologicznych William A. Dembski, Jonathan Wells
Ocena 0,0
Projekt życia.... William A. Dembski,...

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
5,7 / 10
26 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
136
95

Na półkach:

Szkodliwe bzdury znanego amerykańskiego hochsztaplera. Niestety, ostatnio jakoś u nas na nowo promowane. Polecam recenzję Jerry'ego Coyne'a, z 2000 roku. Już wtedy poznano się na tym "dziele".
https://answersinscience.org/Coyne-IconsReview.htm

Szkodliwe bzdury znanego amerykańskiego hochsztaplera. Niestety, ostatnio jakoś u nas na nowo promowane. Polecam recenzję Jerry'ego Coyne'a, z 2000 roku. Już wtedy poznano się na tym "dziele".
https://answersinscience.org/Coyne-IconsReview.htm

Pokaż mimo to

avatar
645
448

Na półkach:

Rozważenie przykładów uznawanych za dowody teorii ewolucji.

Rozmowa z wydawnictwem w podkaście
https://www.spreaker.com/user/bilberry/dok133-fundacja-en-arche

Rozważenie przykładów uznawanych za dowody teorii ewolucji.

Rozmowa z wydawnictwem w podkaście
https://www.spreaker.com/user/bilberry/dok133-fundacja-en-arche

Pokaż mimo tovideo - opinia

avatar
38
38

Na półkach: ,

Książka pana doktora Jonathana Wellsa jest omówieniem 10 powszechnie używanych w latach 90 i na początku dwutysięcznych "ikon" na udowodnienie prawdziwości ewolucji w podręcznikach szkolnych.

Autor omawia jak fakty zostały podszyte narracją, aby wskazywać na prawdziwość ewolucji. Podaje, np jak Ernst Haeckel przedstawił embriony różnych rodzajów zwierząt i człowieka wskazując, że są one podobne, potem się zmieniają, tylko jest to nieprawda.

Od zapłodnienia do tzw ''pierwszej" stadium Haeckela rozwój każdego zależnie od rodzaju do którego należy jest zgoła inny. Ponadto na stronie 94 jest pokazane jak Haeckel kłamał, [zestawienie jego rysunków i rzeczywistego wyglądu embrionów] a kuriozalne jest, że np autor podręczników, pan Fukuyama pomimo wiedzy, że embriony nie odzwierciedlają prawdy, to mimo to nadal umieszczał je w swoim podręczniku jako dowód ewolucji. Na 96 stronie pokazany jest schemat rozwoju od zapłodnienia do tzw "pierwszego" stadium Haeckela.

Podobnie autor pokazuje,np czemu Acheopteryks jest wadliwym przykładem, czy eksperyment Millera-Ureya czy też ćmę krępak nabrzozak, ale i inne. Autor pisał tę książkę w połowie lat 90, co też trzeba mieć na uwadze, że wiedza na której się opiera i realia reprezentują tamte czasy, a nie obecne.

Okładka twarda, grafika ładna, dobrze się ją trzyma i treść ciekawa, acz trochę treść jest archaiczna no i cena trochę chyba za wysoka.

Estetyka - 9 [nie mam zastrzeżeń, coś pięknego niczym stare książki robione z szacunkiem do nich i do czytelnika, nie papierowe coś czym nawet tyłka nie można podetrzeć no i twarda okładka]
Treść - 6 [ciekawa, spójna jednak zarówno temat jak i wiedza przestarzała (nie wiem jak ma się sprawa z podręcznikami dzisiaj w szkołach i na uniwersytetach w Polsce) w końcu książka ma już ponad 30 lat]
Poręczność - 7 [książka poręczna, dobrze się ją trzyma i duża co jest zarówno zaletą jak i wadą]

Ocena 7,(3) czyli 7

Na koniec odniosę się do komentarzy krytycznych

Najpierw mniej merytoryczny
"Książka jest ikoną, ale ikoną kreacjonistycznej głupoty. Udaje naukowość, a jest niczym innym jak próbą przemycenia idei "Inteligentnego Projektu", czyli kreacjonizmu właśnie. "

Po pierwsze nie, ponieważ różnica między kreacjonizmem, a ID jest ogromna, jak chociażby zupełnie inne podejście do wieku Ziemi i datowania geologicznego, czy na temat tego kim jest Projektant.
Po drugie co jest złego w kreacjonizmie? Właśnie, to że kreacjonizm jest gorszy trzeba udowodnić, a nie odrzucić a priori. Narracja jest taka przyjmij ewolucję i jak będziesz w nią wierzył, możesz ją krytykować, ale cały czas masz wierzyć XD

"Najnowszy remix starego, dobrego kreacjonizmu. Nowa melodia przyciąga powierzchownym profesjonalizmem i rzekomą naukowością - przykrywając wytartą i skompromitowaną treść. Wells - biolog i prominentny członek Ruchu pod Wezwaniem Ducha Świętego dla Zjednoczenia Chrześcijaństwa Światowego - dzielnie zwalcza wyimaginowane problemy, powiela nieaktualne zarzuty i zadaje pytania, na które można znaleźć odpowiedzi w każdej książce poświęconej biologii. Co typowe dla kreacjonistów, walczy z XIX-wiecznym darwinizmem, ignorując współczesne dokonania biologii, chemii i fizyki."

A jakieś konkrety? Jak na razie jest to wylew żali niepoparty niczym. To po pierwsze, po drugie co jest złego w kreacjonizmie? Po trzecie jakie wyimaginowane problemy? Kłamanie świadome w podręcznikach, z których uczy się rzesze uczniów i studentów, to "wyimaginowane problemy"? Właśnie J. Wells pokazuje, że "pytania, na które można znaleźć odpowiedzi w każdej książce poświęconej biologii" nie ich tam. Są tylko puste hasła, niepoparte twardymi dowodami wywody, które nawet i kłamią w pewnych kwestiach. I nie walczy z "XIX wiecznym darwinizmem", walczy z propagandą ewolucjonistów z XX wieku, ponadto nie wiedziałem, że chociażby "Eksperyment Stanleya Millera" jest z XIX wieku. Np Hackel jest z XIX wieku i dlaczego Wells z nim "walczy"? Dlatego, bo ewolucjoniści używają jego embrionów jako dowód na ewolucję [mówię tu o latach 90 XX wieku], które są nieaktualne, więc czemu Wells to robi, bo ewolucjoniści darwinowscy powołują się na owe przykłady i ostatnia sprawa książka z połowy lat 90, zatem ciężko jest wymuszać,a by zawierała informację z np 2010 roku. Należy patrzeć co się krytykuje, a zanim się skrytykuje należy się zapoznać z tym co się krytykuje panie kolego, a nie tworzyć jak ty chochoły, że powiesz, że autor tylko "walczy z XIX wiecznym darwinizmem". To jest kłamstwo, ale muszą niektórzy tak robić, bo nie mają odwagi zmierzyć się z prawdziwą argumentacją pana Wellsa. Zarzut o walce z XIX wiecznym darwinizmem jest wyssany z palca. Skoro nie jest czemu podręczniki do biologii powołują się na "dowody ewolucji" używając XIX wiecznej narracji? czemu ciągle promuje się embriony Haeckla czy archeopteryksa? Wells nie wziął tego z kosmosu.

"Osobną kwestią pozostaje polityka wydawnictwa należącego do pseudonaukowej fundacji."

A to coś złego, że ktoś gdzieś należy? Przypomnę tylko, że Kopernik, Galileusz, Harvey czy Fritz też byli pseudonaukowcami swoich czasów, a mieli rację.

"Ktoś nie poskąpił grosza próbując zorganizować spęd Wellsa i jego kolegów na UW; jak również opłacając spamerów, którzy zalewają blogi komentarzami promującymi "Ikony ewolucji"."

Zwykła kampania promocyjna tanich lotów, ale skuteczna. Ponadto skoro ewolucjoniści są tak pewni swego, czemu boją się wystąpień innych ludzi o odmiennych poglądach? Myślałem, że ewolucja to nauka, którą można podważać, bo jest nauką, a nie religijny dogmat wiary. Ewolucjoniści też mają swoje fundacje, które ich wspierają, np Richard Dawkins Fundation, ale jakoś o to nie macie pretensji. Moralność Kalego pełną gębą jak widać.

Adam Adamczyk niestety używa erystyki i cherry pickingu. Zarzuca autorowi, że "walczy z XIX wiecznym darwinizmem" podczas gdy pomija fakt, że ewolucjoniści w podręcznikach szkolnych używają "dowodów ewolucji" z tego okresu. Zarzuty Wellsa nigdzie nie były skompromitowane, po jego książce część argumentów nagle usunięto z podręczników szkolnych właśnie dzięki niemu, Wells nie zajmuje się ponadto krytyką samej ewolucji, a krytyką używanych argumentów w podręcznikach szkolnych mających rzekomo dowodzić ewolucji [w znaczeniu makro]. Narracja jest oczywiście inna, ale to standard dobrze znany ludzkości, aby coś ośmieszyć najlepiej odwoływać się do nieskonkretyzowanych zarzutów i mówić narrację pod to innymi słowy stawiamy chochoła i nawalamy go miotłą jak Isia w "Weselu" Wyspiańskiego. Wells nie zwalcza "wyimaginowanych problemów", skoro były wyimaginowane, czemu po jego publikacji część podręczników zmieniła ton? Wells uderzył można powiedzieć w sam fundament w propagandę niepodważalności ewolucji w szkołach. I to boli najbardziej neodarwinistów. Z kolei ja mogę ostatnie zarzutu "opłacanych spamerów" czy "kolegów z UW" zarzucić darwinistom. Wystarczy poczytać recenzję o książkach z En Arche, nawet tych które nie zostały jeszcze wydane, tylko zapowiedziane, a już są komentarze nieprzychylne, w gruncie rzeczy też nie merytoryczne. Albo poczytać wstępy czy recenzje na okładkach pro darwinistów Coyne poleca Dawkinsa, Dawkins Coyne'a i tak polecają siebie ci sami ludzie, jak to robi En Arche, ale tutaj u ewolucjonistów nie ma słów krytyki odnośnie takich praktyk, ciekawe widać mentalność Kalego nadal obowiązuje. Ponadto co z tego, że ktoś dal fundusze na to? Wszyscy każdy naukowiec by coś robił dostaje dotacje i każde wydawnictwo kalkuluje by się książki sprzedawały. Fala hejtu [nie mylić z krytyką] jaka się wylewa na wydawnictwo En Arche jest w gruncie rzeczy uzasadnieniem dobitnym czemu trzeba było założyć swoje wydawnictwo. Oczywiście nie ma nic z krytyką naukową wspólnego, jest to swego rodzaju lament neodarwinistów, którzy w imię obrony światopoglądu swojego, który to oczywiście nazywają że bronią tutaj "nauki" przed "religią" używają chamstwa, prostactwa, manipulacji i cherry pickingu. Wystarczy przeczytać ze zrozumieniem książkę by wiedzieć co autor mówi, ale jak widać większość czyli gdzieś z 90% krytyków woli krytykować to czego w danej książce nie ma, wolą pozostać w swojej bańce i mówić tak jak im ktoś inny powiedział zamiast sami myśleć i zapoznać się z treścią. Typowe dla ciemnych mas, które nie myślą tylko słuchają tego co ktoś im powiedział, przyjmując to co ktoś mówi jako prawdę objawioną zamiast samemu się zapoznać i pomyśleć. Dlatego debata jest niemożliwa, bo neodarwiniści opierają się wyłącznie na swoich wymyślonych treściach, które to rzekomo przeczytali w książkach owych krytyków neodarwinizmu, kiedy ja się z tym zapoznaje maluje mi się coraz wyraźniejszy obraz tego, że neodarwiniści, wyznawcy STE [syntetycznej teorii ewolucji] po prostu kłamią czy to naukowcy, czy zwykli zjadacze chleba, którym ktoś powiedział jak mają myśleć, stąd jeśli ktoś formułuje nietrafione, czy też dawno temu "skompromitowane" uwagi to neodarwiniści krytyką neodarwinizmu, widać to jeśli ktoś oczywiście zna treść książek o których pisze recenzje. Adam Adamczyk jak i inni fanatycy teorii Darwina jak widać wolą pisać recenzje o książkach, których nie przeczytali, a podejrzewam, że nawet nie przeczytali nic więcej poza tytułem i nazwiskiem autora.

Izostar jak widać ciągle nie potrafi pogodzić się z tym, że ktoś wykazuje błędy i ciągle powołuje się na Coyne'a który jest mówiąc wprost fanatykiem STE.

"Szkodliwe bzdury znanego amerykańskiego hochsztaplera."
Ah te ad personam inwektywy sfrustrowanego fanatyka STE.

"Niestety, ostatnio jakoś u nas na nowo promowane."
No niestety dla fanatyków STE, którzy nie rozumieją, że darwinizm można krytykować, a nawet trzeba inaczej nie będzie to nauka.

"Polecam recenzję Jerry'ego Coyne'a, z 2000 roku. Już wtedy poznano się na tym "dziele".""
A ja polecam Zombie-Nauka tegoż autora, który wyjaśnia to, że krytycy jego walczą z chochołami, nie wiem jak można uznać, hipokryzję, np. Futuyamy, do której się przyznał za "szkodliwe bzdury", no ale widać można. A Coyne'a tego skompromitowanego fanatyka rozjechali, np. Jerry Fodor i dr Piatelli-Palmarini, Izostar twierdził, że to Coyne ich rozjechał, chyba [a raczej na pewno] nie czytał ich książki, gdyż oni na jej końcu [książka pt. "Błąd Darwina"], no cóż, jak widać niektórzy nie potrafią się pogodzić z rzeczywistością. O Jerrym Coynie polecam ten artykuł https://evolutionnews.org/2022/12/jerry-coyne-an-evolutionist-and-his-ideology/

Poza tym dr Wells nie krytykuje samej ewolucji, a sposób jej przedstawiania w podręcznikach. Link Izostara nie działa.

Książka pana doktora Jonathana Wellsa jest omówieniem 10 powszechnie używanych w latach 90 i na początku dwutysięcznych "ikon" na udowodnienie prawdziwości ewolucji w podręcznikach szkolnych.

Autor omawia jak fakty zostały podszyte narracją, aby wskazywać na prawdziwość ewolucji. Podaje, np jak Ernst Haeckel przedstawił embriony różnych rodzajów zwierząt i człowieka...

więcej Pokaż mimo to

avatar
28
28

Na półkach:

Czytam moich szacownych przedmówców, którzy ocenili książkę nader krytycznie i mam wrażenie, że nawet przedmowy nie przeczytali.
Jeżeli książka jest ikoną kreacjonistów (czyli propaguje kreacjonizm),to wydaje mi się, że recenzenci nie byliby skłonni osądzić, że książka jest wolna od błędów merytorycznych.

"Co prawda dwaj prodarwinowscy recenzenci przyznali, że nie udało im się znaleźć w mojej książce żadnych błędów merytorycznych, jednak skrytykowali ją za to, że wywiera na czytelnikach mylne wrażenie, iż teoria ewolucji ma jakieś problemy." (Przedmowa)

Autor nawet nie twierdzi, że ewolucjonizm należałoby wyrzucić do kosza:

"Nie chcę sugerować, że teorię ewolucji należy wykluczyć z programu nauczania biologii, a jedynie to, że studenci powinni poznać prawdę o danych empirycznych. Jeśli tak się stanie, to zdadzą sobie oni sprawę, że świadectwa na rzecz wspólnoty pochodzenia nie są tak mocne, jak chcieliby tego darwiniści." (Przedmowa)
Czysty kreacjonizm. Dać studentom możliwość zweryfikowania danych, to faktycznie prawdziwa katastrofa. Nie wolno dopuścić, żeby studenci wyciągali własne wnioski. Byłaby to zbrodnia najwyższego kalibru. Ekspert, jak wiadomo, nie myśli. On wie. Studenci też nie mają myśleć. Mają wiedzieć.

Ciekawy jest też zarzut, że w każdym podręczniku biologii można znaleźć odpowiedzi na wątpliwości Wellsa, gdy:

"Jeżeli wskazane ikony ewolucji były tylko niewielkimi błędami, to w kolejnych podręcznikach należało je usunąć lub poprawić. W kilku przypadkach rzeczywiście tak się stało, ale w większości nadal się je powtarza i opowiada na ich temat te same kłamstwa." (Przedmowa)

"W lutym 2000 roku autor podręczników Douglas J. Futuyma na forum internetowym w Kansas City odpowiedział osobie zarzucającej mu kłamstwo z powodu użycia rysunku zarodków Haeckla w podręczniku Evolutionary Biology z 1998 roku. Futuyma wyjaśniał, że zanim przeczytał to oskarżenie, nie miał pojęcia o rozbieżnościach między rysunkami Haeckla a prawdziwymi zarodkami kręgowców." (Rozdział 5)

W XIX wieku Haeckl podrasował rysunki embrionów, aby te były bardziej do siebie podobne. To nie były jakieś tam rysunki, tylko jedna z ikon ewolucjonistów. Ponad sto lat później, autor podręcznika akademickiego z 1998 roku, Duglas J. Futuyma twierdzi, że on nie wiedział o fałszerstwach Haeckla... Zarodki, jako zawodowy biolog ewolucyjny, musiał widzieć na własne oczy, czyli rysunków, które trafiły do podręcznika nigdy nie widział. Albo też nie chciał wiedzieć, że są odrobinę "poprawione".

Jeszcze lepszy był Stephen Jay Gould, który przyznał, że wiedział, iż rysunki są podrasowane. Najpierw winę zwalił na autorów podręczników, że nie dopilnowali, by natychmiast przejść do ataku i wypuścić salwę w krytyków, za "formułowanie „zastępczych” i „sensacyjnych” zarzutów, że „podstawowy filar darwinizmu i ewolucji okazał się oszustwem po ponad stu latach” bezkrytycznej akceptacji". Nieważne, że podręczniki operują zafałszowanymi ilustracjami. Ważne, że nie wolno tego krytykować, bo to godzi w teorię, a ta jest nietykalna. W każdym podręczniku przecież o tym przeczytacie...

Arcyciekawy jest zarzut, że książka ignoruje współczesne dokonania nauki, gdy już w pierwszym rozdziale natykamy się na coś odwrotnego.

Na początku lat pięćdziesiątych, "amerykański student Stanley Miller i jego opiekun naukowy dr Harold Urey wytworzyli podstawowe składniki organizmów, przepuszczając iskrę elektryczną przez mieszaninę gazów, które ich zdaniem odzwierciedlały atmosferę pierwotnej Ziemi".

Tyle tylko, że wedle późniejszych badań, w eksperymencie użyto mieszaniny gazów, które ani trochę nie odzwierciedlały atmosfery pierwotnej ziemi. "Od 1977 roku geochemicy prawie byli zgodni w tej kwestii." (I rozdział)

I to nie jest jedyny przypadek w tej książce, kiedy najnowsze badania nie tylko nie potwierdzają ikon ewolucji, ale stoją z nią w całkowitej sprzeczności, co nikomu nie przeszkadza wciąż powoływać się na te nieaktualne eksperymenty.

Rzecz prosta, nie będąc ekspertem w omawianej dziedzinie, nie mam pewności, kto ma rację. Ale jeśli Wells przekonuje i przedstawia swoje argumenty, a druga strona tupiąc nogą mówi tylko: "bzdura, nie, bo nie", to Wells bardziej trafia mi do przekonania. Wygląda na to, że druga strona po prostu nie ma kontrargumentów, oprócz głębokiej wiary, iż ma rację. Jest to zresztą największa ironia tego sporu. Ewolucjoniści drwią z kreacjonistów, zarzucając im, że opierają się na wierze, a sami robią dokładnie to samo, skazując książki heretyków na potępienie. Bez żadnej dyskusji - przecież w ich świętych księga stoi czarno na białym, że wszystko już zostało wyjaśnione, więc jeśli fakty wskazują inaczej, to zamiatamy je pod dywan.

Książka nie jest żadną ikoną kreacjonizmu. Książka zajmuje się sztandarowymi ikonami ewolucjonistów, dowodzącymi, że Darwin miał całkowitą rację, a potem obnaża ich słabe strony, albo wręcz demaskuje jawne oszustwa.

Książkę dużo lepiej by się oceniało, gdybym miał dostęp do kontrargumentów. Niestety, albo nie szukałem wystarczająco wytrwale, albo z heretykiem nikt nie chce dyskutować. Bo i po co? Przecież w każdym podręczniku można przeczytać to co trzeba i niech tak zostanie.

W desperackiej próbie wszedłem na podany w jednej z opinii link. No niestety. Nie znalazłem ani jednego kontrargumentu do wywodów Wellsa. Zero. Dowiedziałem się za to, że Wells jest kryptokreacjonistą. Innymi słowy, jeśli jest kreacjonistą, to jego argumenty są z punktu błędne, bez względu na to, co w nich jest. Koniec i kropka. Ręce mi opadły. Autor może sobie być czarną krową w kropki bordo, która gryzie trawę, kręcąc mordą. Co mnie to obchodzi? Kupiłem jego książkę, zapoznałem się z argumentami i nie widzę próby odpowiedzi. To mnie obchodzi.

Piszę to, nie będąc ani kreacjonistą, ani ewolucjonistą. Po prostu zgadzam się z tym chińskim uczonym, który zadrwił: "W Chinach możemy krytykować Darwina, ale nie rząd. Wy w Ameryce możecie krytykować rząd, ale nie Darwina". Jak widać, nie tylko w Ameryce jest to zakazane.

Dla niewtajemniczonych - choć chińskiemu rządowi nie przeszkadza krytyka Darwina, to raczej trudno podejrzewać, że im po drodze z kreacjonistami.

Czytam moich szacownych przedmówców, którzy ocenili książkę nader krytycznie i mam wrażenie, że nawet przedmowy nie przeczytali.
Jeżeli książka jest ikoną kreacjonistów (czyli propaguje kreacjonizm),to wydaje mi się, że recenzenci nie byliby skłonni osądzić, że książka jest wolna od błędów merytorycznych.

"Co prawda dwaj prodarwinowscy recenzenci przyznali, że nie udało...

więcej Pokaż mimo to

avatar
71
18

Na półkach: ,

Bez względu na przekonania co do pochodzenia życia warto tę książkę przeczytać. Autor rozprawia się z przykładami podawanymi jako "dowody" ewolucji. Dla osób nie będących biologami ich analiza może być sporym zaskoczeniem.
Niektórzy piszą, że książka jest pseudonaukowa. Ja tego nie zauważyłem, wręcz przeciwnie, stosowana jest w niej metoda jak najbardziej naukowa.

Bez względu na przekonania co do pochodzenia życia warto tę książkę przeczytać. Autor rozprawia się z przykładami podawanymi jako "dowody" ewolucji. Dla osób nie będących biologami ich analiza może być sporym zaskoczeniem.
Niektórzy piszą, że książka jest pseudonaukowa. Ja tego nie zauważyłem, wręcz przeciwnie, stosowana jest w niej metoda jak najbardziej naukowa.

więcej Pokaż mimo to

avatar
661
363

Na półkach:

Książka jest ikoną, ale ikoną kreacjonistycznej głupoty. Udaje naukowość, a jest niczym innym jak próbą przemycenia idei "Inteligentnego Projektu", czyli kreacjonizmu właśnie.

Książka jest ikoną, ale ikoną kreacjonistycznej głupoty. Udaje naukowość, a jest niczym innym jak próbą przemycenia idei "Inteligentnego Projektu", czyli kreacjonizmu właśnie.

Pokaż mimo to

avatar
221
96

Na półkach:

Najnowszy remix starego, dobrego kreacjonizmu. Nowa melodia przyciąga powierzchownym profesjonalizmem i rzekomą naukowością - przykrywając wytartą i skompromitowaną treść. Wells - biolog i prominentny członek Ruchu pod Wezwaniem Ducha Świętego dla Zjednoczenia Chrześcijaństwa Światowego - dzielnie zwalcza wyimaginowane problemy, powiela nieaktualne zarzuty i zadaje pytania, na które można znaleźć odpowiedzi w każdej książce poświęconej biologii. Co typowe dla kreacjonistów, walczy z XIX-wiecznym darwinizmem, ignorując współczesne dokonania biologii, chemii i fizyki.

Osobną kwestią pozostaje polityka wydawnictwa należącego do pseudonaukowej fundacji. Ktoś nie poskąpił grosza próbując zorganizować spęd Wellsa i jego kolegów na UW; jak również opłacając spamerów, którzy zalewają blogi komentarzami promującymi "Ikony ewolucji".

Więcej na ten temat: https://www.kwantowo.pl/2020/01/26/za-obalenie-ewolucji/

Najnowszy remix starego, dobrego kreacjonizmu. Nowa melodia przyciąga powierzchownym profesjonalizmem i rzekomą naukowością - przykrywając wytartą i skompromitowaną treść. Wells - biolog i prominentny członek Ruchu pod Wezwaniem Ducha Świętego dla Zjednoczenia Chrześcijaństwa Światowego - dzielnie zwalcza wyimaginowane problemy, powiela nieaktualne zarzuty i zadaje pytania,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1
1

Na półkach:

Książka musi być dobra, skoro autorem jest Jonathan Wells . Przeczytałam kilka jego książek i wydaje mi się, że ta dorówna innym, jakie znam. Mam nadzieję, że uda mi się ją przeczytać do końca stycznia.

Książka musi być dobra, skoro autorem jest Jonathan Wells . Przeczytałam kilka jego książek i wydaje mi się, że ta dorówna innym, jakie znam. Mam nadzieję, że uda mi się ją przeczytać do końca stycznia.

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    53
  • Przeczytane
    32
  • Posiadam
    7
  • Teraz czytam
    3
  • Inteligentny Projekt Seria
    2
  • Empik TBR
    2
  • Popularno-Naukowe
    1
  • POSZUKUJĘ
    1
  • Biały
    1
  • Do przeczytania_info_2
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Ikony ewolucji. Nauka czy mit ?


Podobne książki

Przeczytaj także

Ciekawostki historyczne