Wspaniała książka o chęci bycia wolnym w wielu aspektach życia. Michael K. ucieka wraz z matką z ogarniętego wojną domową Kapsztadu, a gdy ta umiera po drodze postanawia pochować ją na farmie, w której się wychowała i w której chciała umrzeć. W swojej wędrówce oddala się od ludzi, a nawet cywilizacji - stara się żyć własnym życiem, w gruncie rzeczy pustelniczym. Nie potrafi się poddać przyjętym normom, ani zachowaniom. Nie chce mieszkać w obozie. Nie chce pomocy ze szpitala ani obozu internowanych. Chce wolności, choć jego pragnienie nie ma w sobie nic z romantycznego zrywu wyzwoleńczego. Jest raczej głęboką wewnętrzną potrzebą bycia sobą, bycia zostawionym w spokoju. Jego silny związek z ziemią i naturą stanowi wspaniałą przenośnię szukania sensu życia.

Powieść wbrew pozorom nie jest pesymistyczna. Opowiada raczej o tym, czego każdy człowiek pragnie - wolności, spełnienia (nie mylić z ambicją czy sukcesami) oraz pozostawieniu jakiegoś śladu po sobie. Michael K. najpierw wszędzie nosił ze sobą prochy swojej matki - swojej przeszłości i korzeni. Później wszędzie zabierał wysuszone pestki dyni - pamiątkę po szczęśliwych chwilach we własnym ogrodzie i nadziei, że jeszcze takie chwile go czekają. I chyba każdy człowiek tak robi - pamięta skąd przyszedł, ale na celu ma to dokąd zmierza. Choćby nie był to ambitny cel, a jedynie chęć bycia pozostawionym samym sobie.

Wspaniała książka o chęci bycia wolnym w wielu aspektach życia. Michael K. ucieka wraz z matką z ogarniętego wojną domową Kapsztadu, a gdy ta umiera po drodze postanawia pochować ją na farmie, w której się wychowała i w której chciała umrzeć. W swojej wędrówce oddala się od ludzi, a nawet cywilizacji - stara się żyć własnym życiem, w gruncie rzeczy pustelniczym. Nie potrafi...