Warto zapamiętać tytuł i autora!
Wystarczyły dwa słowa na odwrocie książki: thriller psychologiczny aby powędrowała wraz ze mną z biblioteki do domu. Także można powiedzieć, wzięta w ciemno. Już pierwszy szok nastąpił, gdy doczytałam opis do końca i wreszcie zorientowałam się, że autor to Niemiec, a nie jak wstępnie myślałam, Polak. A już zdążyłam się ucieszyć, że wpadła mi w ręce powieść polskiego autora, co zdarza się niestety rzadko.

Akcja powieści rozgrywa się na statku wycieczkowym, czyli trochę inna sceneria niż zwykle. W głównej mierze chodzi o to, że z pokładu znikają (tak po prostu znikają) pasażerowie. Wśród tych osób była także żona Martina (policjanta z Berlina prowadzącego tę sprawę) i ich synek Timmy. Dzięki temu śledztwo ma charakter bardziej osobisty. Nic więcej nie zdradzę. Dodam tylko tyle, że jeśli komuś po przeczytaniu tej powieści dany będzie rejs statkiem, to całkiem inaczej spojrzy na ten fakt…

Sebastian Fitzek jest moim trzecim literackim objawieniem tego roku. Następny autor, na którego książki już ostrzę sobie ząbki. Polecam! Rozrywka na kilka wieczorów gwarantowana.

Warto zapamiętać tytuł i autora!
Wystarczyły dwa słowa na odwrocie książki: thriller psychologiczny aby powędrowała wraz ze mną z biblioteki do domu. Także można powiedzieć, wzięta w ciemno. Już pierwszy szok nastąpił, gdy doczytałam opis do końca i wreszcie zorientowałam się, że autor to Niemiec, a nie jak wstępnie myślałam, Polak. A już zdążyłam się ucieszyć, że...