Nicola ma 29 lat, ale zachowuje się jak neurotyczna, zdesperowana 39-latka, której zaczął tykać zegar biologiczny, a facetów traktuje jako materiał rozpłodowy. W przebłysku jakże niespójnej charakterologicznie spontaniczności zakłada się z koleżanką z pracy, że w ciągu 3 miesięcy, które dzielą je od Walentynek, dziewczyna znajdzie sobie partnera.

Po serii nieudanych (i nierzeczywistych) okropnych randek desperackie próby usidlenia jakiegokolwiek faceta spełzają na niczym, bo prawdziwa miłość jest tuż pod nosem. Książka w połowie staje się przewidywalna i porywająca jak obrady sejmu i skończyłaby się dobre 150 stron wcześniej, gdyby autorka nie uparła się na serię niedomówień, niedopowiedzeń i omyłek.

Jak osiąga taki efekt? Otóż każde istotne dla rozwoju fabuły zdanie przerywane jest w połowie, gdy ktoś inny się wtrąca ze swoim. Wygląda to tak, jakby wszyscy nagle dostawali zbiorowych udarów i nie mogli się wysłowić.

Postacie są płytkie, żarty nieśmieszne, fabuła wyświechtana, a czas nad książką zmarnowany.

Bardziej wyczerpującą opinię o książce (w której jeszcze bardziej się pieklę) dodałam na blogu Redhead in Wonderland, gdzie serdecznie zapraszam:

http://redhead-in-wonderland.blogspot.com/2019/02/tylko-nie-ty.html

Nicola ma 29 lat, ale zachowuje się jak neurotyczna, zdesperowana 39-latka, której zaczął tykać zegar biologiczny, a facetów traktuje jako materiał rozpłodowy. W przebłysku jakże niespójnej charakterologicznie spontaniczności zakłada się z koleżanką z pracy, że w ciągu 3 miesięcy, które dzielą je od Walentynek, dziewczyna znajdzie sobie partnera.

Po serii nieudanych (i...