Poznałam historię Greya - teraz przyszedł czas na kolejnego potentata z problemami. Przedstawiam męskiego, zwierzęcego i pierwotnego Gideona Crossa.
Pisząc o cyklu "Rozpalona" nie sposób powstrzymać się od porównań z "Greyem" . Toteż nawet nie będę próbować. Opinia zatem pełna będzie owych porównań.
Powiem tak:
Potrzebny mi cud - na już.
Chciałabym mianowicie, aby jakoś dało się zrobić mix z tych dwóch serii, wybierając z każdej najlepsze strony. To dopiero byłaby opowieść ! :))
Historia rozwoju związku Crossa i Eve może i nie powaliła mnie na kolana i nie zemdlałam podczas jej lektury ( bo z wieloma elementami miałam już styczność w Greyu), niemniej jednak, opisy scen intymnych i zachowania w owych chwilach głównego bohatera, często potrafiły mnie poważnie rozgrzać ( w przeciwieństwie do opisów w wykonaniu pani E.L.James, na które pozostawałam każdorazowo całkowicie obojętna ).
Opisy są mocne. Często dosadne, okraszone sporą dozą wulgarności ( zarówno w wypowiedziach bohaterów jak i w "opisach czynności"). Jednak dzięki temu, całość ładunku emocjonalnego opisywanych scen, staje się dużo bardziej intensywna i wyrazista. Może i narażę się tym na krytykę, ale ja lubię tę formę wzmacniania przekazu, zwłaszcza, jeśli jest to zrobione dobrze. A tu jest.
Historia jako taka, nie niesie w sobie może żadnej innowacyjności ( ale też, ile można jeszcze wymyśleć nowości w erotyku ? ) jednak w jakiś sposób, jej wtórność kompletnie mi w niczym nie przeszkazdzała. Przeczytałam tą książkę z przyjemnością, a wyobraźnia pracowała często gęsto pełną parą, przyprawiając mnie o uczucie gorąca, tęsknoty i zazdrości :))
Muszę również zaznaczyć tu, iż mimo tak wielu podobieństw, jest przynajmniej jedna duża rzecz, która różni te dwie historie.
Mianowicie - jest to postać głównej bohaterki.
Ana z "Greya" sprawiała na mnie wrażenie spłoszonej, niepewnej , niedojrzałej dziewczynki, zamkniętej w kobiecym ciele. Kompletnie nie przekonała mnie do siebie i nie wzbudziła we mnie sympatii czy poczucia utożsamiania się z nią.
Eva natomiast - jest prawdziwą realną do bólu kobietą.
Kobietą silną, której życie dało już po głowie, ale mimo ciężkich doświadczeń, nie została złamana. Ma wolę, samoświadomość i pazur. I podoba mi się to, jak myśli i się zachowuje. Rozumiem ją i darzę sympatią. Greyowskiej Anie nie udało się we mnie wywołać właściwie żadnego pozytywnego uczucia. Rozmemłane delikatne jak lebiody heroiny, zupełnie do mnie nie przemawiają. Eva na tym polu zdecydowanie wygrywa.

Poznałam historię Greya - teraz przyszedł czas na kolejnego potentata z problemami. Przedstawiam męskiego, zwierzęcego i pierwotnego Gideona Crossa.
Pisząc o cyklu "Rozpalona" nie sposób powstrzymać się od porównań z "Greyem" . Toteż nawet nie będę próbować. Opinia zatem pełna będzie owych porównań.
Powiem tak:
Potrzebny mi cud - na już.
Chciałabym mianowicie, aby jakoś...