Umarli
- Kategoria:
- literatura piękna
- Tytuł oryginału:
- Die Toten
- Wydawnictwo:
- Wydawnictwo Literackie
- Data wydania:
- 2018-09-12
- Data 1. wyd. pol.:
- 2018-09-12
- Liczba stron:
- 200
- Czas czytania
- 3 godz. 20 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788308065716
- Tłumacz:
- Ryszard Wojnakowski
- Tagi:
- Ryszard Wojnakowski literatura szwajcarska
Największa gwiazda literatury szwajcarskiej.
Głośna powieść o zmierzchu kina niemego, a zarazem o nadejściu mrocznych dla ludzkości czasów.
Lata trzydzieste XX wieku. Świat kina czeka na rewolucję – lada chwila filmy nieme ustąpią miejsca nowoczesnym produkcjom dźwiękowym i kolorowym. W tych niepewnych czasach powstaje niemiecko-japońska koprodukcja. Nic jednak nie idzie z godnie zplanem. Film przynosi straty – także w ludziach, a zamiast planowanej komedii o wampirach powstaje film grozy, który staje się alegorią nadchodzących okropieństw.
Christian Kracht, uznawany za najważniejszego przedstawiciela współczesnej literatury szwajcarskiej, po mistrzowsku miesza historię i literaturę, wiąże fikcję z faktami historycznymi. Powieść „Umarli”, porównywana przez krytyków do książek Michela Houellebecqa, prowadzi nas w ciemność tylko po to, byśmy jeszcze wyraźniej zobaczyli, skąd pochodzi światło.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Do przeżycia
Zacznijmy, moi Państwo, od pytania: skąd importuje się literaturę? Może się wydawać, że dziś, w dobie globalizacji, gdy świat wydaje się mniejszy niż kiedykolwiek wcześniej, będziemy czytać wszystko i zewsząd. A tu na półkach Polacy, Amerykanie, Brytyjczycy, może kilku Hiszpanów, może jacyś Francuzi, sporo pisarzy z Ameryki Południowej, ale ogólnie rzecz biorąc – prawdziwej egzotyki brak. Wydawnictwo Literackie postanowiło z tą sytuacją wojować, dlatego wydało powieść Christiana Krachta, pisarza wywodzącego się z kraju – pod względem literackim – właściwie u nas nieobecnego: Szwajcarii.
Miłośnik blurbów (czyli na przykład niżej podpisany) znajdzie na okładce „Umarłych” nazwisko pewnego pisarza – nie jako autora płatnej rekomendacji, lecz swoistego patrona, do którego Kracht ze swoją powieścią jest ponoć porównywany przez krytyków. Cóż, Michel Houellebecq z pewnością zgodziłby się z pewnymi tezami stawianymi w recenzowanej książce. Przede wszystkim z tą o nieubłaganym rozczarowaniu: obaj protagoniści „Umarłych” wydają się predestynowani do wielkości – pierwszy to jeden z najważniejszych europejskich reżyserów, drugi zaś jest młodym japońskim geniuszem – ale w żaden sposób nie potrafią czerpać przyjemności ze swych zdecydowanie ponadprzeciętnych talentów. Zamiast tego popadają w emocjonalną impotencję, która okazuje się najprostszą drogą do tragedii. Nie oznacza to oczywiście, że Kracht sugeruje jakikolwiek związek między nadmiarem zdolności a osobistym nieszczęściem (co byłoby myślą tyleż atrakcyjną, co banalną); raczej czerpie pełnymi garściami z czystego nihilizmu, próbując – który to już raz w europejskiej powieści! – wypowiedzieć metafizyczny bezsens. W budowaniu odpowiedniej atmosfery pomaga sobie, osadzając fabułę w idealnym dla takich refleksji czasie – wśród coraz odważniej unoszących łby demonów drugiej wojny światowej. Krachtowi nie udało się wykreować tak dojmującego poczucia schyłkowości, jak miało to miejsce choćby w świetnym pod tym względem „Wilimowskim” (Jergović, podobnie jak Szwajcar, do budowania metafory także użył mediów, tyle że radia, nie filmu), ale robotę światotwórczą wykonał bardzo rzetelnie.
O historii w „Umarłych” należy napisać nieco więcej, bo autor wyraźnie chce osadzić swą wyjątkowo intymną (WYJĄTKOWO – owa intymność, która niespodziewanie rodzi się pomiędzy dwoma protagonistami i pewną kobietą stanowi najpotężniejszy magnes całej powieści) opowieść w szerszym kontekście. I tutaj na scenę wkracza film niemy. Trzeba przyznać, że Kracht wsiada na bardzo wysokiego konia, bo chciałby opisać zmierzch tego unikalnego i na swój sposób ascetycznego rodzaju sztuki przy użyciu równie ascetycznych środków. Nie utrzymuje się na jego grzbiecie, choć nie spada też z wielkim hukiem – po prostu metafora ta jest zbyt płaska, zbyt oczywista, aby unieść ciężar narracji o odchodzeniu starej epoki. Wszystko składa się w całkiem ładną całość: koniec miłości – koniec filmu – koniec pokoju, ale brakuje w tym wszystkim polotu, brakuje wyobraźni, brakuje pieprzu. Tego ostatniego trochę się w kilku miejscach pojawia (świetna scena z kręceniem pary tajnych – w ich własnym mniemaniu – kochanków czy poakcja związana ze wspomnianą już towarzyszką protagonistów), ale dominuje nad nim kwas towarzyszący ostatnim scenom z udziałem Charliego Chaplina. Absurdalne igranie z historią do „Umarłych” zdecydowanie nie pasuje.
Powieść Christiana Krachta stanowi swego rodzaju wydarzenie na naszym rynku wydawniczym – literatura szwajcarska, choć geograficznie nieodległa, stanowi danie naprawdę egzotyczne. Jakość „Umarłych” nie poraża, ale to porządna proza, którą powinni docenić zarówno fani Murakamiego, jak i przywołanego już Francuza.
Bartosz Szczyżański
Książka na półkach
- 41
- 18
- 7
- 3
- 2
- 2
- 1
- 1
- 1
- 1
Opinia
Nie za wiele napisano u nas o Krachcie, próżno też szukać przekładów wszystkich jego książek, pozostawiono go samemu sobie. A przecież ten pięćdziesięciodwuletni pisarz, uchodzi za jednego z najwybitniejszych autorów szwajcarskich, jest autorem 7 powieści i kilku reportaży. Jakość jego prozy jest jednak na tyle wyróżniająca, że sama ona uprasza się o należne sobie miejsca na mapie literackich sił.
Akcja „Umarłych” toczy się na początku lat trzydziestych, w erze zmierzchu kina niemego, wypieranego przez produkcje dźwiękowe. W tych trudnych czasach, gdy coraz częściej do głosu dochodzą bębny zapowiadające II Wojnę Światową, pisarz powołuje do istnienia dwóch fikcyjnych bohaterów – reżysera Emila Nageliego z Berna oraz japońskiego filmowca Masahiko Amakasu. Pierwszy z nich właśnie wydał na świat wyjątkowy obraz „Wiatraki”, który wymieniany jest w jednej linii z dziełami Langa, Ozu, Murnau, Vigo czy Dowżeki. Drugi wysyła do Niemiec makabryczny film portretujący ceremonię seppuku japońskiego oficera. Wraz z załączonym listem, ma on stanowić propozycję współpracy, wyraz chęci podjęcia skutecznej walki z Hollywoodzkim potentatem. W ten zawoalowany sposób Nageli stanie się częścią międzynarodowej kooperacji, a jego zamierzeniem będzie nakręcenie zwariowanej komedii o wampirach, która ostatecznie przybierze postać dokumentalnej opowieści grozy.
Można powiedzieć, że „Umarli” to powieść błędów. Popełniają je wszyscy aktorzy tej sztuki, a każdy kolejny fałszywy czyn napędza spiralę zagubienia. Krachta mniej przy tym interesuje epatowanie przemocą i kreowanie brutalnych obrazów, niż malowanie plansz wewnętrznego krajobrazu człowieka. Widać tu klasyczną, czy wręcz staroświecką manierę pisarza, do tkania swojej powieści z subtelnym oddaniem. Modeluje każde ujęcie z pieczołowitością. Zwraca uwagę na każdy szczegół pejzażu emocjonalnego postaci i potrafi go oddać go z zadziwiającą precyzją. Jest z tym trochę jak z podejściem Nageliego do filmowania – woli przybrać statyczną formę podglądacza, niż celowo organizować wymyślne ujęcia. Imponuje mi w tym wszystkim brutalna szczerość, nieoszczędzanie żadnego elementu świata przedstawionego i niecofanie się przed żadną niewygodną prawdą. Ta rodząca się na naszych oczach ciemność utrzymuje nas w napięciu i wymaga stałej zmiany skali towarzyszących nam uczuć.
Siłą tej książki jest z pewnością także interesujące odtworzenie dawnych czasów, z ich niepokojami politycznymi, społecznymi i kulturalnymi. Kracht wplata w swoją historię wydarzenia, które faktycznie miały kiedyś miejsce – jak chociażby niedoszły zamach na Charliego Chaplina w Tokio. Znajdziemy tu całą paletę anegdot i ciekawostek ze światka filmowego lat 30-tych. Jednocześnie warto zauważyć, że zagrożenia militarne i narodowościowe zostały potraktowane przez Szwajcara nieco po macoszemu, można wręcz odnieść wrażenie, że są skondensowane w jednym zdaniu taksówkarza poruszającego temat dyskryminacji Żydów. Zdecydowanie nie jest to książka wielkich konfliktów, a raczej indywidualnych dramatów.
Dostrzegam w „Umarłych” próbę zmierzenia się z tematem ojcostwa. Zarówno Emila, jak i Masahiko łączy nie tylko pasja do filmowania, ale także trudne dzieciństwo. Widzimy to w scenach dziejących się w restauracji, gdy ojciec Nageliego przypisany zostaje do podrzędnego miejsca przy ubikacji, oraz w retrospekcjach, na których uzdolniony lingwistycznie Amakasu, w odwecie za niespełnianie pokładanych w nim nadziei, podpala szkołę. Autor nie sięga jednak do korzeni, nie rozwija tej poszlaki, zostawia nas z moralizatorskim pouczeniem, nie wydobywając jednak sedna tego problemu na wierzch. Nie pozwala poczuć nam go na własnej skórze. Trochę podobnie jest ze związkiem Nageliego i jego dziewczyny, który choć ukazany w sposób destrukcyjny, wcale nie dotyka tak głęboko jak powinien.
„Umarli” to książka o odchodzeniu pewnej epoki, ale także o uleganiu pokusom i konsekwencjom, jakie będzie trzeba ponieść. O straconych pomysłach i nadziejach, o pokoleniu, które niczego nie mogło udowodnić. Kracht pełnymi garściami czerpie z „Fausta”, opowiada o smutku, ale przede wszystkim mierzy się z problemem różnorakiego wyobcowania. Inna sprawa, że to wyobcowanie można także odnieść do czytelnika, który czasami będzie gubić się w pajęczynie poszlak i zwidów. Autor nakreślił nam historię pełną utrat, nie wypełnił jej jednak wyrazistą treścią. Doskonale odmalował tło, ale w tym kluczowym miejscu zszedł o jedno piętro literackiej głębi za nisko. To na pewno ciekawa próba, jednocześnie jednak taka książka, której nie zapamiętam na długo, gdyż wszystko znajduje się tu na niezłym poziomie, ale brakuje jej czegoś wyróżniającego, czegoś na czym mógłbym oprzeć swoją sympatię. Nadajemy z Krachtem na nieco innej fali wrażliwości.
Recenzja ukazała się pod adresem https://melancholiacodziennosci.blogspot.com/2018/10/recenzja-umarli-christian-kracht.html
Nie za wiele napisano u nas o Krachcie, próżno też szukać przekładów wszystkich jego książek, pozostawiono go samemu sobie. A przecież ten pięćdziesięciodwuletni pisarz, uchodzi za jednego z najwybitniejszych autorów szwajcarskich, jest autorem 7 powieści i kilku reportaży. Jakość jego prozy jest jednak na tyle wyróżniająca, że sama ona uprasza się o należne sobie miejsca...
więcej Pokaż mimo to