“- Boli, gdy pozbywamy się złudzeń i jeśli to masz a myśli, rzeczywiście sprawiłeś mi ból, ale nie ty za niego odpowiadasz, tylko ja sama. Po prostu nie chciałam pogodzić się z prawdą. Z inną prawdą, nie moją osobistą prawdą, którą tak ładnie sobie wymyśliłam.”

“Moja Twoja wina” Beaty Majewskiej to moja pierwsza książka tej autorki i z pewnością nie ostatnia. Jeżeli pozostałe książki autorki są napisane w taki sposób, by zadziwiać, wzbudzać współczucie, czasem wywoływać wybuch śmiechu, a nawet wzruszać to ja bardzo chętnie po nie sięgnę. Ta historia wciągnęła mnie i ścisnęła wiele razy za gardło.
W tej powieści splatają się losy dwóch bohaterów. Oboje są po przejściach. Urszula nakrywa męża na zdradzie. I już na początku książki wybuchnęłam śmiechem, bo ów mąż zaproponował naszej bohaterce małżeństwo otwarte. Ula jednak postanowiła wnieść pozew o rozwód i wyprowadzić się od męża i teściów, u których mieszkali tych kilka lat małżeństwa. Wprowadza się do domu, który otrzymała w spadku. Kobieta początkowo trochę naiwnie podchodzi do relacji łączącą ją z mężem. Pewnie dlatego, że nadal go kocha. Nie reaguje zbytnio, gdy dowiaduje się, że ten wydał ich oszczędności na kupno mieszkania. A gdy okazuje się, że samochód męża jest w naprawie chętnie pożycza mu swój.
Krótko po tym, jak urządziła się w nowym domu, Ula poznaje Michała Żuka. Początek ich znajomości nie zapowiadał głębszych relacji między nimi. A jednak połączyła ich przyjaźń. Ich związek staje pod znakiem zapytania, gdy na jaw wychodzą pewne fakty dotyczące Michała. Niektóre z tych faktów niestety są również związane z Ulą i jej tragedią. Jak bohaterzy sobie poradzą z tą sytuacją?
“Możesz dostać gwarancję na lodówkę i samochód, ale nie na miłość. Mimo to chyba warto zaryzykować, bo przecież miłość stanowi sens naszego istnienia, choćby miała trwać bardzo krótko. A jedyna gwarancja, jaką możemy otrzymać, to ta, że choć przez chwilę żyjemy w pełni.”
“Odkładamy zbyt wiele rzeczy na później. I to jest złe, bo możemy nie zdążyć, a to magiczne “później” czasami się nie zdarza. A ja nie chcę nie zdążyć, być z tobą. Chcę być tak najmocniej i najbardziej. Rozumiesz?”
Książka okazała się bardzo życiowa, poza jednym szczegółem. Wątpię, by dwóch normalnych ludzi spotkały, aż takie zbiegi okoliczności. Jednak to jest książka i to bardzo dobrze napisana. Bardzo dużo się tu dzieje, a sam wątek romansu nie jest cukierkowy, jak to bywa w romansach. Właśnie dlatego nie spodziewałam się tego wszystkiego, co otrzymam w tej książce. Dawka emocji była naprawdę spora. Wiele z nich wcale nie była pozytywna. Styl autorki od razu przypadł mi do gustu, ponieważ pisze bez owijania w bawełnę, często wprost i wywołuje banana na twarzy. Pozycja ta skłania przede wszystkim do przemyśleń, ale z pewnością także rozbawi i wzruszy czytelnika, tak jak to było w moim przypadku. Samo zakończenie chwyta za serce, a oczy zachodzą mgłą. “Powieść, która opatrzy każde złamane serce... “ Tak głosi hasło na książce, jestem pewna, że tak właśnie jest, choć ja złamanego serca nie miałam w momencie czytania. Polecam wszystkim, warto przeczytać.

“Paradoksalnie ten ból dodawał mu sił. To jak z bliznami, gdy rany się wygoją, ciało w tym miejscu jest silniejsze, twardsze. On też miał twarde serce, zahartowane, pokryte licznymi bliznami, w tym jedną starszą, świeżą i jeszcze ciągle krwawiącą, ale wiedział, że kiedyś ona też da mu siłę.”

“- Boli, gdy pozbywamy się złudzeń i jeśli to masz a myśli, rzeczywiście sprawiłeś mi ból, ale nie ty za niego odpowiadasz, tylko ja sama. Po prostu nie chciałam pogodzić się z prawdą. Z inną prawdą, nie moją osobistą prawdą, którą tak ładnie sobie wymyśliłam.”

“Moja Twoja wina” Beaty Majewskiej to moja pierwsza książka tej autorki i z pewnością nie ostatnia. Jeżeli...