Księżyc. Od nowiu do nowiu
- Kategoria:
- reportaż
- Tytuł oryginału:
- Una Luna
- Wydawnictwo:
- Wydawnictwo Literackie
- Data wydania:
- 2018-04-04
- Data 1. wyd. pol.:
- 2018-04-04
- Liczba stron:
- 220
- Czas czytania
- 3 godz. 40 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788308064764
- Tłumacz:
- Marta Szafrańska-Brandt
- Tagi:
- Marta Szafrańska-Brandt literatura argentyńska literatura faktu reportaż uchodźcy wykluczeni wykluczenie
Hiperpodróż autora Głodu śladami wykluczenia, biedy i cierpienia.
Martín Caparrós na zlecenie Organizacji Narodów Zjednoczonych ma w krótkim czasie odwiedzić kilkanaście miejsc na świecie. W każdym z nich spotyka się z ludźmi naznaczonymi migracją. To ofiary wykluczenia i wojen. Zadaniem argentyńskiego dziennikarza jest spisanie przeprowadzonych rozmów i nadanie im formy obiektywnych reportaży.
Coś jednak każe reporterowi postępować niezgodnie z narzuconymi odgórnie instrukcjami…
Kiszyniów w Mołdawii. Natalia przeszła piekło. Jej mąż sprzedał ją albańskim handlarzom żywym towarem. Trafiła do domu publicznego w Libanie. Udało jej się uciec, teraz próbuje zapomnieć.
Monrovia w Liberii. Richard jako jedyny ocalały członek rodziny nie otrzymał amerykańskiej wizy, marzy o tym, aby uciec z kraju, w którym przeżył kilka wojen domowych. Widział, jak rebelianci zabijali bliskie mu osoby i wypijali ich krew.
Amsterdam. Jadiya jest Holenderką urodzoną w rodzinie marokańskich imigrantów. Ma dwie ojczyzny, ale żadna z nich nie chce jej w pełni zaakceptować.
Martín Caparrós w Księżycu… okazuje się reporterem w najwyższej formie. Podobnie jak w głośnym Głodzie także w tej książce poszerza granice gatunku. Argentyńczyk opowiada historie spotkanych ludzi i miejsc, a jednocześnie zastanawia się nad sobą. Czy on – człowiek Zachodu – kiedykolwiek zrozumie, co to znaczy być wykluczonym? Jak zachować się w obliczu takiego cierpienia? I dlaczego pod jednym księżycem dzieją się tak nieprawdopodobne rzeczy?
Wstrząsająca – i jak zawsze w przypadku Caparrósa – bardzo potrzebna książka.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Migracyjne koszmary
Migracja to jeden z najbardziej palących tematów w dzisiejszym świecie, o czym zapewne nikogo z Państwa nie muszę przekonywać. Nie ma więc nic dziwnego w tym, że zajmują się nią najbardziej uznani dziennikarze – tacy choćby, jak Martín Caparrós, autor „Głodu”, który powszechnie doceniono i okrzyknięto arcydziełem reportażu.
Na początku rozważań nad „Księżycem. Od nowiu do nowiu” warto zauważyć pewną rzecz. Książka ta, jak to często w świecie literackim bywa, został przetłumaczona i wydana w naszym kraju po sukcesie innego utworu autora, ale powstała wcześniej. I to sporo, bo od „Głodu” dzieli ją sześć lat. Konsekwencje są dwie.
Po pierwsze, po reportaż z pewnością nie powinni sięgać ci, którzy spodziewają się głębokiej analizy europejskiego kryzysu migracyjnego. Początek wojny domowej w Syrii datuje się na rok 2011, natomiast najpoważniejsze reperkusje polityczne na Starym Kontynencie przypadły na rok 2015. Dlatego bohaterami Caparrósa nie są uciekający z Bliskiego Wschodu muzułmanie, którzy szukają w Niemczech, Francji czy Wielkiej Brytanii schronienia. To Mołdawianka sprzedana przez męża albańskim handlarzom żywym towarem, rozpaczliwie uciekający przed falą plemiennych wojen mieszkaniec zachodniej Afryki czy żyjąca w Holandii córka marokańskich imigrantów.
Po drugie, Caparrós był autorem mniej doświadczonym niż ten, który stworzył „Głód” – i to niestety widać. W „Księżycu” najciekawszymi i najbardziej poruszającymi fragmentami są te poświęcone bezpośrednim relacjom ludzi przepytywanych przez argentyńskiego pisarza. Niezależnie od tego, czy traktują o niewyobrażalnych torturach wymyślanych przez młodocianych żołnierzy rodem z Kapuścińskiego, codziennym życiu podrzędnego gangstera czy spotkaniu z cywilizowaną na pozór i przebraną w strojne piórka holenderską ksenofobią, spisane zostały rzetelnie. Wątpliwości budzą natomiast wszelkie autorskie wtrącenia Caparrósa. Dużo pisze o własnych doświadczeniach związanych z podróżą z jednego kraju do drugiego, którą musi odbyć, aby przeprowadzić wywiady. Niestety, jego próba kontrapunktowania przytłaczających imigranckich opowieści własną refleksją wypada blado – brakuje jej harmonii, głębi, motywu przewodniego. Argentyńczykowi zdarza się zagłębić w retrospekcjach, regularnie dokonuje bardzo odległych dygresji i jak ognia wystrzega się intelektualnego starcia z historiami swoich bohaterów. Czytelnik może liczyć co najwyżej na pospieszny komentarz, bo już dwie czy trzy strony dalej zamiast głębokiej analizy czyta wspominki z Paryża. W tych reportażach jest jądro, wokół którego można było zbudować doskonałe, poruszające teksty – autor natomiast postanowił owo jądro potraktować jako pretekst, nie rusztowanie. Może wynika to z faktu, że pisał na zlecenie Organizacji Narodów Zjednoczonych, co sam podkreśla? Może nie miał czasu na długotrwałe szlifowanie i cyzelowanie, dzięki którym „Głód” stał się reportażem tak niezwykle dopracowanym? Może, jak każdego, goniły go nieszczęsne dedlajny?
„Księżyc” to książka, którą warto przeczytać. Może nie ze względu na pracę Caparrósa, który z całą pewnością nie popisał się w niej tak jak wcześniej w „Głodzie”, ale ze względu na jego rozmówców, mówiących o własnych migracyjnych doświadczeniach, a nie z pozycji człowieka siedzącego w bezpiecznym, wygodnym fotelu. Reportaż przeciętny, natomiast historie w nim zawarte – wstrząsające.
Bartosz Szczyżański
Oceny
Książka na półkach
- 654
- 353
- 78
- 25
- 12
- 10
- 8
- 7
- 6
- 6
Opinia
Znane to na polskim rynku książki zjawisko, kiedy po przychylnej reakcji czytelników na wydanie głośnego, bestsellerowego (we właściwym tego słowa znaczeniu) dzieła zagranicznego autora, tłumaczy się i publikuje jego poprzednie utwory, firmując je, rzecz jasna, powodzeniem książki-poprzedniczki. Tak było np. z Ludźmi na drzewach Hanyi Yanagihary, autorki Małego życia. I tak jest w przypadku Księżyca (wyd. hiszp. 2009) Martína Caparrósa, autora monumentalnego Głodu (wyd. hiszp. 2014). Przeczytawszy opus magnum twórcy, książkę, która przyniosła mu światowy rozgłos, wysoko stawiamy poprzeczkę – i dobrze! – często ignorując fakt, że dzieło wydane w Polsce później, w rzeczywistości powstało wcześniej. Następuje rozczarowanie, pisarzowi zarzuca się regres i wypalenie. Z taką reakcją środowiska na różne sposoby komentującego literaturę spotkała się wydana w minionym miesiącu przez Wydawnictwo Literackie książka Caparrósa. Jasne, nie musi nam się ta książka podobać, ale jeśli skreślamy ją tylko z powodu nieprzystawalności do Głodu, to dla mnie nie jest to trafny argument.
Przede wszystkim, Księżyc. Od nowiu do nowiu to – jak nazywa go sam autor – „dziennik hiperpodróży”, z reporterskimi kawałkami, a nie reportaż w czystej formie. To hiperpodróż, bo oprócz naznaczonego cyklem księżycowym docierania do emigrantów w różnych zakątkach świata, Caparrós wnika wgłąb siebie. Otrzymujemy więc książkę bardzo osobistą, w której Argentyńczyk, również emigrant spisuje historie swoich rozmówców i, ustosunkowuje się zarówno do nich, jak i do swojej przeszłości wywoływanej przez miejsca, w jakich się znalazł.
Asumptem do powstania tej książki stał się problem migracji. Zadanie odwiedzenia kilkunastu rozsianych po świecie miejsc zleciła Caparrósowi Organizacja Narodów Zjednoczonych. Reporter w ciągu miesiąca miał dotrzeć do ofiar przesiedleń – bohaterowie jego historii nie opuszczali swoich domów z własnej woli. Na tym jednak nie zakończyły się instrukcje ONZ-u; reportaże miały nie przekraczać długości 2000 słów, a postać reportera – być transparentna. To wiele tłumaczy, bowiem, chcąc spełnić powyższe warunki nie wyrzekając się siebie, Caparrós jednocześnie je przekracza, co przekłada się na patchworkową formę Księżyca. Okładka chroni bowiem pozszywane (wyróżnione kursywą) opowieści emigrantów ze wspomnieniami i dywagacjami natury filozoficznej. Nastawiając się na lekturę klasycznego reportażu można doznać rozczarowania, choć i Głód był przecież hybrydą z pogranicza reportażu (także historycznego), eseju, zbioru rozmów i innych. Mnie taka postać tekstu odpowiada, choć rozumiem, że może ona budzić poczucie chaosu i dezorientacji. Myślę, że tym, co nie dbającego o formę Caparrósa ratuje, jest niewielka objętość utworu (zadrukowane dużą czcionką z licznymi przerwami 216 stron).
Argentyńczyk spisuje pełne bólu i cierpienia losy emigrantów. W mołdawskim Kiszyniowie doświadczająca od dzieciństwa przemocy Natalia opowiada mu o tym, jak mąż sprzedał ją albańskim handlarzom żywym towarem. Trafiła do libańskiego burdelu, z którego cudem zdołała uciec. Inną bohaterką Księżyca jest Zambijka, którą mąż zdradzał, a zaraził AIDS. Zdana na łaskę losu kobieta, matka trójki dzieci (w tym także chorą córkę) robi wszystko, by tym żyło się lepiej. Kolejny rozmówca, Koné, w obliczu biedy i wojny za wszelką cenę stara się uciec z Afryki do Hiszpanii. Kiedy wreszcie mu się udaje, okazuje się, że Europa wcale nie jest tak wspaniałym miejscem do życia, jak przedstawiali to ci, którzy się do niej przedostali. W uchodzącej za otwartą Hiszpanii pozwolono mu pozostać w kraju, ale bez dokumentów, a to tak, jakby go w ogóle nie było.W Monrovii (Liberia) reporter spotyka się z Richardem, na oczach którego zaszczuci sąsiedzi bestialsko zamordowali, a następnie zjedli jego babkę. Choć mężczyzna, świadek ciągnących się wojen domowych, został sam, odmawia się mu przyznania amerykańskiej wizy.
Opowiedzianych przez Caparrósa losów jest więcej, jednak wszystkie łączy to, że do tragedii, jakiej doświadczyli bohaterowie, dopuścili się inni ludzie. Zatrważające jest zło, tak jak zatrważająca jest ich wola życia. Caparrós pisze, że pamiętanie jest zapominaniem. Jego bohaterowie, by ocalić w sobie człowieczeństwo, muszą zapomnieć o tym, jak nieludzko zostali potraktowani. Potrafią przebaczyć swoim oprawcom po to, by dalej żyć. Dziennikarz okazuje im empatię i, będąc cierpliwym słuchaczem, pozwala na przepracowanie doznanej traumy.
Poza historiami emigrantów, autor snuje refleksje o istocie podróżowania, które – wykluczając turystyczne wypady – wynika z poczucia braku. Migrujemy w poszukiwaniu lepszego życia. Chcemy poczucia bezpieczeństwa, wolności, trywialnie brzmiącego szczęścia. Mając możliwość powrotów do miejsc, które już kiedyś – na dłużej lub krócej – odwiedził, Caparr
Księżyc. Od nowiu do nowiu to niewielka książka, którą zdecydowanie warto przeczytać. Mariaż nie mieszczących się w głowie opowieści emigrantów z intymnymi wynurzeniami autora sprawia, że mamy do czynienia z dziełem wielowymiarowym, które sprzyja refleksji. Obawiam się, że gdybyśmy odarli je z autobiograficznych fragmentów, trudno byłoby nam znieść takie nagromadzenie bólu i zła, jakiego dopuścił się drugi człowiek. Na docenienie zasługuje także język, jakim posługuje się autor (stąd tyle cytatów). Obrazowy, w prostych słowach wyrażających treści, o których trudno jest mówić. Miejscami poetycki. Powściągliwy, ale oddający emocje.
Można by się pastwić nad tą formą, nad dziennikarską niemocą, nad powtórzeniami i monotonną nostalgicznością. Mnie klimat tej książki wydał się autentyczny i głęboko filozoficzny. Oceńcie sami, ale dajcie Caparrósowi szansę.
PRZECZYTAJ CAŁĄ RECENZJĘ NA BLOGU: http://dodziela.com.pl/2018/06/28/ksiezyc-martin-caparros/
Znane to na polskim rynku książki zjawisko, kiedy po przychylnej reakcji czytelników na wydanie głośnego, bestsellerowego (we właściwym tego słowa znaczeniu) dzieła zagranicznego autora, tłumaczy się i publikuje jego poprzednie utwory, firmując je, rzecz jasna, powodzeniem książki-poprzedniczki. Tak było np. z Ludźmi na drzewach Hanyi Yanagihary, autorki Małego życia. I tak...
więcej Pokaż mimo to