"Wojny Konsolowe" opisują walkę rzucającego wyzwanie znacznie większemu, drobnego producenta - SEGI, z niekwestionowanym potentatem na rynku konsol - NINTENDO.

Moją opinię podzielę na kilka części. I raczej będą to spostrzeżenia aniżeli spójna recenzja.

1. Od strony atrakcyjności dla czytelnika nie można książce nic zarzucić. Nie jest może porywająco napisana, ale to w końcu nie jest temat który ma porwać, wbić w fotel, wywołać dreszcze czy co tam jeszcze. Czyta się dobrze, szybko a przecież do chudych pozycja ta nie należy. Pisana jest językiem przyzwoitym, myślę, że w dobry sposób przybliża ten kawałek historii gier.

2. Polski - a jeszcze lepiej, gdy w kulcie pieniądza nieobyty - czytelnik - ma dzięki tej książce możliwość przypatrzenia się mechanizmom masowej sprzedaży i promocji. Ma możliwość przyjrzeć się nie tylko sprycie Amerykanów w "robieniu pieniędzy", ale i często służącym do tego zagrywkom nieetycznym. W ich mniemaniu zapewne po prostu sprytnym, w moim - drańskim. Bo przecież najważniejsza jest sprzedaż i wykończenie konkurencji, abyśmy mogli sprzedawać jeszcze więcej i kupić sobie jeszcze większy dom z tekturowymi ścianami.

3. Czytelnik widzi też, choć niejako tylko z wierzchu przedstawione, inne podejście do tych kwestii ze strony Japończyków. Czy to zazdrość - w stosunku do Amerykanów - o lepsze wyniki sprzedaży, zazdrość o produkt - wszak to nasze? Czy brak sprytu, brak umiejętnośc i handlowych czy też wynikające z różnic kulturowych, inne traktowanie mamony? Należałoby się nad tym jeszcze zastanowić, ale bez wątpienia jest to ciekawy aspekt książki.

3. Czego tak książka mi nie dała? Nie zrewidowała mojego poglądu na USA. Poglądu, ukształtowanego choćby książką Teresy Hołówki "DELICJE CIOTKI DEE" a bieżącą pozycją ugruntowanego. Nadal uważam, że panujące tam stosunki robią z ludzi chciwych drani - by nie rzec "gównojadów" - co niestety ochoczo różne korporacje przenoszą na nasz rodzimy grunt. I wreszcie - co ta książka mi dała? Sympatię i większy szacunek dla Japończyków. Choć chyba coś przeciwnego chciał autor książki osiągnąć.

-----

Dla niecierpliwych, którzy skoczyli wzrokiem od razu na koniec: czy warto zakupić tę pozycję?
Warto.

"Wojny Konsolowe" opisują walkę rzucającego wyzwanie znacznie większemu, drobnego producenta - SEGI, z niekwestionowanym potentatem na rynku konsol - NINTENDO.

Moją opinię podzielę na kilka części. I raczej będą to spostrzeżenia aniżeli spójna recenzja.

1. Od strony atrakcyjności dla czytelnika nie można książce nic zarzucić. Nie jest może porywająco napisana, ale to w...