Być może niektórzy się zdziwią, że sięgnęłam po taką lekturę. Ba, ja ją nawet kupiłam. Wszak disco polo od lat jest synonimem obciachu i złego gustu. Muzyka, której nikt nie słucha, a wszyscy znają teksty piosenek. A ci, którzy najwięcej z niej żartuja, nie wyobrażają sobie wesela i dobrej zabawy bez "Jesteś szalona" czy "Żono moja"...
A kto wie, że nazwę disco- polo wymyślił właśnie Pan Zenek z kolegą? Wcześniej była ona nazywana muzyką chodnikową 😊
Od kilku lat Zenka Martniuka okrzyknięto Królem tego typu muzyki. Pomimo wielkiej do niego sympatii, dla mnie królem zawsze będzie Marcin Miller, lider zespołu Boys.
Dlaczego wiec sięgnęłam po tą książkę? Bo Pana Zenona niezwykle cenię za skromność. Jest to człowiek, który będąc na fali, nie próbuje jeszcze tańczyć czy gotować przed szanownym jury. Nie udaje się w dalekie podróże, by zebrać o miskę ryżu. On od lat, konsekwentnie, wytrwale i wciąż z dużym zapałem oddaje się temu, co lubi. Nie zważając na "obciach" tworzy muzykę jaką lubi i na jakiej się zna.
NIESTETY dla mnie książka jest niewypałem. Jak można tak zmarnować potencjał. Jak można tak płytko przedstawić życie człowieka, który 30 lat koncertuje i żyje z muzyki!! Książka napisana gorzej niż wypracowanie Średnio ambitnego ucznia gimnazjum! Autorka nie ma zdolności gawędziarskich i umiejętności odpowiadania. Nie ma nawet bogatego słownictwa. Książkę czyta się jak broszurę ze sklepu- bez smaczków, bez humoru- płasko i nijako. Moje serce więc krwawi z bólu. Plusem jest ładne wydanie i duża ilość zdjęć 😊
A Pan Zenek jak wino- im starszy, tym lepszy 😊

Być może niektórzy się zdziwią, że sięgnęłam po taką lekturę. Ba, ja ją nawet kupiłam. Wszak disco polo od lat jest synonimem obciachu i złego gustu. Muzyka, której nikt nie słucha, a wszyscy znają teksty piosenek. A ci, którzy najwięcej z niej żartuja, nie wyobrażają sobie wesela i dobrej zabawy bez "Jesteś szalona" czy "Żono moja"...
A kto wie, że nazwę disco- polo...