Ta książka jest tak głupia, że aż zmotywowała mnie do założenia tu konta. Kiepski język, idiotyczna oś fabularna i niewybaczalnie idiotyczne i nierealne sytuacje (zakończenie przebiło skalę debilizm!)
Tak, wiem, że to książka z serii "łatwe i przyjemne", bardzo lubię takie książki, ale czytanie dialogów między główną bohaterką a Dodo na temat np. przeciwbólowej hipnozy podczas porodu czy też innych wyimaginowanych koncepcji wyimaginowanej ezoterycznej położnej wywoływały ogromny niesmak.
Że nie wspomnę o zasadniczej kwestii, a właściwie dwóch, które rozłożyły książkę na łopatki: w jaki sposób bohaterka zamierzała rozwiązać sprawę udawanej ciąży zanim zyskała szansę na napisanie książki? i dlaczego, do cholery, wolała zerwać ze swoją wielką miłością (nawiasem mówiąc - wątek spłycony do granic absurdu)niż się przyznać do swojego poronionego pomysłu i ewentualnie ciągnąć farsę? Przecież facet i tak by się wcześniej czy później dowiedział, np. od jej koleżanek z pracy.
Dno i kilo mułu, 2 gwiazdki za to, że choć trochę odbija tematycznie od serii "30-letnia singielka w wielkim mieście".

Ta książka jest tak głupia, że aż zmotywowała mnie do założenia tu konta. Kiepski język, idiotyczna oś fabularna i niewybaczalnie idiotyczne i nierealne sytuacje (zakończenie przebiło skalę debilizm!)
Tak, wiem, że to książka z serii "łatwe i przyjemne", bardzo lubię takie książki, ale czytanie dialogów między główną bohaterką a Dodo na temat np. przeciwbólowej hipnozy...