Młodszemu pokoleniu pewnie łatwiej będzie przyjąć ten komiks bez uprzedzeń ;) Dla tych, którzy dzieciństwo spędzili nad zeszytami autorstwa Janusza Christy - nie będzie lekko.

Gdy usłyszałam o powrocie do tej kultowej serii, nie mogłam się doczekać, gdy komiks pojawi się na półkach w księgarni. Ale gdy już miałam go w rękach i obejrzałam pierwsze okienka - entuzjazm opadł do zera. Nastawiałam się na wznowienie w takim samym stylu, jak stało się z Asteriksem i Obeliksem - czyli powrót do tej samej kreski, do podobnego poczucia humoru itd. W przypadku nowego "Kajka i Kokosza" - wszystko jest nowe. W zasadzie tylko pomysł jest stary. Nie dość, że zeszyt składa się z kilku zupełnie odmiennych historyjek, kreska w niczym nie przypomina tej oryginalnej (szczególnie sprofanowany został Miluś), to jeszcze historyjki jakieś takie bliskie współczesności, takie inne. Na dłuższy czas zniechęciło mnie to do sięgnięcia po ten tytuł.

Ale w końcu się jednak skusiłam. I nie żałuję. Bo już przy pierwszej historyjce musiałam przyznać, że jest całkiem fajnie. I taki nastrój utrzymał się w zasadzie do końca tomiku. Trzeba się tylko przestawić, że to jednak coś nowego. Że oryginał jest tu tylko inspiracją. Że młodsze pokolenie chce pamiętać o korzeniach, ale rosnąć po swojemu. No, i dobrze. Teraz czekać tylko na następny tomik :)

Młodszemu pokoleniu pewnie łatwiej będzie przyjąć ten komiks bez uprzedzeń ;) Dla tych, którzy dzieciństwo spędzili nad zeszytami autorstwa Janusza Christy - nie będzie lekko.

Gdy usłyszałam o powrocie do tej kultowej serii, nie mogłam się doczekać, gdy komiks pojawi się na półkach w księgarni. Ale gdy już miałam go w rękach i obejrzałam pierwsze okienka - entuzjazm opadł...