Wyszłam z niemocy i depresji, ty też możesz
Rozpacz była dla mnie czymś tak codziennym, że uznałam to za część rzeczywistości. Rozpacz tak wielka, że umierałam w duszy wiele razy i ze zdumieniem odkrywałam fakt, że wciąż żyję.
Depresja to wielka pustynia pełna łez.
Ale to jest tylko stan przejściowy.
Można to zmienić.
Trzeba tylko zrozumieć czym jest depresja, skąd się bierze i jaki jest jej mechanizm działania.
To właśnie zrozumiałam. Wymyśliłam narzędzia. Zastosowałam. Zwyciężyłam.
Ty też możesz.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Primum non nocere
„Po pierwsze: nie szkodzić”. Sentencja przypisywana Hipokratesowi to pierwsze, co przychodzi mi na myśl po zapoznaniu się z najnowszym poradnikiem Beaty Pawlikowskiej. Nie jest to bynajmniej skojarzenie pozytywne. Treść poradnika nasuwa kilka poważnych pytań o zakres autorskiej odpowiedzialności a w szerszym kontekście – o jakość polskiej literatury poradnikowej.
Do sięgnięcia po książkę popularnej podróżniczki zachęcił mnie poważny temat. Autorka wielokrotnie przyznawała, że ma za sobą walkę z chorobą. Mówiła o tym w wywiadach a sam temat pojawiał się wielokrotnie w jej wcześniejszych publikacjach. Tematyka zmagania z depresją, anoreksją i uzależnieniami była m.in. głównym wątkiem cyklu książek z serii p.t. „W dżungli”. Motyw walki z depresją pojawił się już w pierwszej książce cyklu („W dżungli życia”) i – co warte podkreślenia – został wówczas ukazany w sposób wyważony i przekonujący.
Najnowsza książka Beaty Pawlikowskiej nie jest jednak historią wyjścia autorki z choroby. Owszem, pojawiają się w niej elementy autobiograficzne i wspomnieniowe, ale są one zbyt skąpe, by mówić o spójnej historii. Pozycja ta nie jest tym bardziej poradnikiem, który można polecić osobie zmagającej się z zaburzeniami depresyjnymi. Gdybym miała obiektywnie określić zawartość książki, stwierdziłabym, że jest to stylizowana na poradnik opowieść o korzyściach płynących z pozytywnego myślenia. Tylko tyle i „aż tyle”. Tylko tyle, gdyż polecane przez autorkę metody („wyjdź na spacer”, „spisuj codziennie dobre wydarzenia”, „mów do siebie: kocham cię!”) nie są niczym innym niż prostymi ćwiczeniami psychologiczno-terapeutycznymi (?). I niestety „aż tyle”, gdyż – zgodnie z tytułem – w książce pojawia się sugestia, że ćwiczenia te są skuteczną metodą wyjścia z depresji.
Forma ujęcia treści przypomina połączenie spisanego strumienia świadomości ze stylistyką ćwiczeń medytacyjnych. Początkowo problemem nie wydaje się jest jednak sama treść, ale styl: monotonny, nużący (zwłaszcza w dalszych rozdziałach), z ogromną ilością powtórzeń. Czytając, zastanawiałam się nad tym, czy nie było to celowe zamierzenie autorki. Powtarzalność treści jest tak intensywna, że wręcz narzuca skojarzenie z seansem hipnotycznym. Istotna jest też oprawa graficzna tekstu. Pogrubienie najważniejszych fraz, wypunktowania i obecność ćwiczeń mają skłaniać do szkolnego (pamięciowo-utrwalającego) sposobu przyswajania treści. I tu pojawia się najważniejszy problem – treść, którą czytelnik ma przyswoić.
Pawlikowska nie jest pierwszą i zapewne nie ostatnią autorką, która podejmuje temat pozytywnego myślenia i jego wpływu na nasze życie. Nie neguję dobroczynności takiego wpływu. Poważny problem pojawia się jednak wtedy, gdy pisarz zaczyna sugerować czytelnikowi, że pozytywne myślenie jest ni mniej, ni więcej a „skuteczną metodą walki z depresją”. A jak potraktować stwierdzenie sugerujące, że metody oparte na pozytywnym myśleniu (nie będę tutaj wgłębiać się w ich treść) to jedyne skuteczne metody pokonania tej poważnej choroby? Jak logicznie zinterpretować pojawiające się w tekście, zupełnie przeciwstawne sobie stwierdzenia („depresja jako schorzenie, na pojawienie się którego nie mamy wpływu” vs. depresja jako „uboczny wynik naszych błędów w myśleniu”)? Pominę milczeniem skuteczność proponowanych metod i możliwe konsekwencje ich zastosowania przez osoby, które mogą być potencjalnie zainteresowane tematem.
Pytanie, które zadałam sobie po zapoznaniu się z poradnikiem brzmi: gdzie leży granica pisarskiej odpowiedzialności za wydany tekst? Kto, na jakich zasadach i w jakich okolicznościach ma prawo do wypowiadania się w kategorii „eksperta”, w tematach powiązanych ściśle z psychologią i medycyną? Przeżywamy w tej chwili prawdziwy boom na literaturę poradnikową. Może nadszedł czas, by pozycje z tej kategorii zacząć oceniać nie tylko z perspektywy użyteczności, ale i potencjalnej szkodliwości?
Katarzyna Pryga
Oceny
Książka na półkach
- 294
- 89
- 46
- 15
- 6
- 5
- 5
- 5
- 4
- 3
Opinia
No cóż, Pani Pawlikowska jest mistrzynią w tzw. laniu wody i sprzedawaniu wielokrotnie tej samej treści. Szczęście w garnku, na talerzu i w Paragwaju, gdy dopada depresja, wystarczy powiedzieć sobie że jest dobrze w moim świecie, a gdy wpadniemy w anoreksję, to wystarczy ugotować kaszę jaglaną, bo każdy ją zje, taka jest dobra.
Fizyka jądrowa to spisek wszechświata, który nie poznał metody uczenia się pięciuset języków obcych na minutę, bo wówczas zapoznałby się z tak prostymi poradami tej Pani i zakończył ogłupianie nas, czyli ludzi.
Kto tu kogo ogłupia? Naprawdę konieczny jest zalew tylu tak miałkich książek, żeby udowadniać, że Polacy coś czytają??? Wolność słowa chyba jednak wymaga minimalnej bodaj autocenzury...
No cóż, Pani Pawlikowska jest mistrzynią w tzw. laniu wody i sprzedawaniu wielokrotnie tej samej treści. Szczęście w garnku, na talerzu i w Paragwaju, gdy dopada depresja, wystarczy powiedzieć sobie że jest dobrze w moim świecie, a gdy wpadniemy w anoreksję, to wystarczy ugotować kaszę jaglaną, bo każdy ją zje, taka jest dobra.
więcej Pokaż mimo toFizyka jądrowa to spisek wszechświata, który...