Rudolf

Okładka książki Rudolf Marian Pankowski
Okładka książki Rudolf
Marian Pankowski Wydawnictwo: Wydawnictwo Ha!art Seria: Seria prozatorska pod redakcją Piotra Mareckiego literatura piękna
174 str. 2 godz. 54 min.
Kategoria:
literatura piękna
Seria:
Seria prozatorska pod redakcją Piotra Mareckiego
Wydawnictwo:
Wydawnictwo Ha!art
Data wydania:
2005-01-01
Data 1. wyd. pol.:
2005-01-01
Liczba stron:
174
Czas czytania
2 godz. 54 min.
Język:
polski
ISBN:
8389911159
Tagi:
homoseksualizm gej LGBT
Średnia ocen

6,4 6,4 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,4 / 10
131 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
368
102

Na półkach:

Skrzyżowanie pisania w stylu Buczkowskiego, ale budującego fabułę, z lekkim oniryzmem i tematem homo w latach wojennych i powojennych. Z jednej strony imponuje oryginalność i nieoczywistość budowanych zdań, z drugiej czasem to zwyczajnie nuży lub zdaje się niepotrzebne. Temat ciekawy, ale w końcu również nieco nuży. Niektóre elementy, wskazujące na pedofilię czy ściślej efebofilię, kochanie młodych chłopców, może nie są jakieś obrazoburcze, ale lekko niesmaczne. Stary Helmut rozpływa się w opowiadaniu jak to nie kocha młodych chłopców. Wszystko to jednak jest dość zawoalowane; czasem jakiś krótki opis wprost, ale większość zakryta poetyckim językiem i intensywną budową zdań. Z jednej strony powieść z wyższej półki, z drugiej zdaje się trochę płytka czy nieprzejrzysta, jeśli tylko straci się trochę uwagę i nie zobaczy przejść w narracji do opowieści o przeszłości. Jedno jest pewne: takiego pisania, podobnie jak Buczkowskiego czy Pilota, teraz raczej za wiele już nie ma i jest to wada tzn. mam wrażenie, że jakość polskiej prozy sprzed kilkudziesięciu lat jest wyższa niż ostatnich dekad.
Daję 7/10 choć zaznaczam, że można z tego Rudolfa wycisnąć dużo więcej, i tak pierwszą połowę mi się udawało, potem mnie nieco znudziło i nie czytałem już uważnie, więc nie skorzystałem za wiele.

Skrzyżowanie pisania w stylu Buczkowskiego, ale budującego fabułę, z lekkim oniryzmem i tematem homo w latach wojennych i powojennych. Z jednej strony imponuje oryginalność i nieoczywistość budowanych zdań, z drugiej czasem to zwyczajnie nuży lub zdaje się niepotrzebne. Temat ciekawy, ale w końcu również nieco nuży. Niektóre elementy, wskazujące na pedofilię czy ściślej...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1178
1154

Na półkach:

To dzięki Marianowi Pankowskiemu już dawno, bo w 1980 r., doszło do homoseksualnego „coming outu” w polskiej literaturze j - na długo przed Michałem Witkowskim i innymi autorami tego nurtu.

I na dziesiątki lat przed książkami „Różowe trójkąty” czy „Oni” Joanny Ostrowskiej pada zdanie niemieckiego kochanka narratora:” Pan dobrze wie, że hitlerowcy pakowali homoseksualistów do obozów koncentracyjnych. Ale o tym dzisiaj się nie mówi…” No i się nie mówiło, zgodnie z wielowiekową normą narzuconą przez dominującą kulturę - której wzorem klasyka nie nazwę po imieniu - a która osoby nieheteronormatywne skazała na ciemną piwnicę, a u nas wciąż im to de facto nakazuje.

Największą wartością - oprócz samego wyjścia na świeże powietrze - wydaje mi się tu niezwykły język Pankowskiego, przekraczający o całe mile morskie to, co i jak wcześniej pisano. Coś, co uwielbiam: uwolnienie się od wszelkich nakazów narracyjnych i wspaniale neologizmy. Trochę tu jakby Gombrowicza, lekko leśmianowato, nieco Białoszewskiego, sporo mowy potocznej i oddania głosu wykluczonym społecznie i kulturowo. W efekcie oryginalność stylistyczna powala czytelnika. Nie mówię, by jednocześnie ułatwiała lekturę, zwłaszcza w czasach sprzyjających temu, aby ”czytało się lekko”.

Oczywiście ta niepozorna książeczka powstała i ukazała się pierwotnie na emigracji, ale o dziwo w 1984 r. została wydana i w PRL. Mój ulubiony minister zaciemnienia publicznego powinien zatem mówić (pomysł oddaję mu za darmo),że już na długo przed zbrodniczą agresją ”ideologii LGBT”, którą dziś tak ofiarnie piersią własną odpiera, niczym husaria pod Wiedniem nieproszonych imigrantów - wredna komuna deprawowała niewinne duszyczki i przeczyste ciała naszych polskich młodzieniaszków: „To są właśnie te źródła!” .

A mówiąc poważnie, przecież już wtedy literacko byliśmy spóźnieni wobec świata, jeśli chodzi o ten temat. Warto zatem zapoznać się z tą pozycją, która nota bene i dziś może lekko szokować, nawet jeśli nie jest się ministrem „edukacji” w najlepszym z polskich rządów (choć nie wiadomo, jakie to jeszcze miłe niespodzianki nas czekają, być może już niedługo).

Dlatego też wyjątkowo powstrzymam się od cytowania co celniejszych fragmentów przeczytanej książki. Przecież nie chcę, żeby o świcie obudził mnie ktoś inny niż mleczarz - jak to mówił niesłusznie chyba zapomniany inny prawy mędrzec, niedoszły ”premier z Krakowa”.

A prowokacje tu nie tylko obyczajowe: „Sypią myśliwi chrześcijańskim śrutem w oczy zającom, co pojutrze w pasztecie świątecznym się obudzą, wierne tradycji”….

To dzięki Marianowi Pankowskiemu już dawno, bo w 1980 r., doszło do homoseksualnego „coming outu” w polskiej literaturze j - na długo przed Michałem Witkowskim i innymi autorami tego nurtu.

I na dziesiątki lat przed książkami „Różowe trójkąty” czy „Oni” Joanny Ostrowskiej pada zdanie niemieckiego kochanka narratora:” Pan dobrze wie, że hitlerowcy pakowali...

więcej Pokaż mimo to

avatar
305
55

Na półkach:

mistrzowska proza

mistrzowska proza

Pokaż mimo to

avatar
35
12

Na półkach:

Bardzo trudna w lekturze, ale bardzo satysfakcjonująca i ważna historycznie, jedna z fundamentalnych polskich powieści ostatnich kilku dekad.

Bardzo trudna w lekturze, ale bardzo satysfakcjonująca i ważna historycznie, jedna z fundamentalnych polskich powieści ostatnich kilku dekad.

Pokaż mimo to

avatar
57
15

Na półkach:

Warto dla samego choćby obcowania z językiem Pankowskiego.

Warto dla samego choćby obcowania z językiem Pankowskiego.

Pokaż mimo to

avatar
196
196

Na półkach: ,

Wybitny język i polszczyzna, kontekst i historia oraz fabuła wyśmienicie poprowadzone...- cały Marian - GENIALNE

Wybitny język i polszczyzna, kontekst i historia oraz fabuła wyśmienicie poprowadzone...- cały Marian - GENIALNE

Pokaż mimo to

avatar
28
25

Na półkach:

Marian Pankowski pisał o seksie tak, jakby polska tradycja literacka nigdy nie miała problemów z ciałem. A tak naprawdę aż do wydania jego „Rudolfa” (Londyn 1980, Warszawa 1984) nie istniał w polszczyźnie żaden tekst otwarcie homoseksualny, jedynie różne formy sublimacji pożądania homoseksualnego (Iwaszkiewicz, Andrzejewski, Breza). Tymczasem „Rudolfa” Pankowski napisał tak, jakby tych wzorców opowiadalności istniało wiele. Skąd więc ten fenomen u pisarza, który nie identyfikował się jako homoseksualista, pisarza-profesora z Brukseli, dżentelmena w białych rękawiczkach o nienagannych manierach, mówiącego z przedniojęzykowym „ł”? http://www.porno-grafia.pl/pankowski-i-pierwsza-powiesc-gejowska/

Marian Pankowski pisał o seksie tak, jakby polska tradycja literacka nigdy nie miała problemów z ciałem. A tak naprawdę aż do wydania jego „Rudolfa” (Londyn 1980, Warszawa 1984) nie istniał w polszczyźnie żaden tekst otwarcie homoseksualny, jedynie różne formy sublimacji pożądania homoseksualnego (Iwaszkiewicz, Andrzejewski, Breza). Tymczasem „Rudolfa” Pankowski napisał...

więcej Pokaż mimo to

avatar
708
114

Na półkach: , ,

Cóż za piękny język!
Przecież to język samego Leśmiana! Schultza nawet! Nad historią Pankowskiego unosi się gombrowiczowski cień rozrachunku z polską tradycją, historią, obyczajowością i kulturą. Nie brak tu dosadnej analizy polskich mitów zaściankowości Polaków i kompleksów narodowych, jak czyni to Gombrowicz w "Trans-Atlantyku." Pełno tutaj "słońcowania się waltorni, wypowiadanych zaklęć-przeklęć, rozszczekanych szczęśliwości, zapatrzeń i zagapień na liściachy włochate." W opowieści tej zabraknąć nie mogło wszelkich aluzji do leśmianowskiego malinowego chruśniaka, wiejskości życia i uciech z tym związanych. Nieco staropolska stylizacja, metafory, porównania, dygresje, podwórkowe filozofie, historie niczym barokowe gawędy szlacheckie. Palce lizać!!

Cóż za piękny język!
Przecież to język samego Leśmiana! Schultza nawet! Nad historią Pankowskiego unosi się gombrowiczowski cień rozrachunku z polską tradycją, historią, obyczajowością i kulturą. Nie brak tu dosadnej analizy polskich mitów zaściankowości Polaków i kompleksów narodowych, jak czyni to Gombrowicz w "Trans-Atlantyku." Pełno tutaj "słońcowania się waltorni,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
153
82

Na półkach: , ,

Majstersztyk formalny i stylistyczny. Powieść Pankowskiego zachwyca trafnością skojarzeń, metafor, kompozycji słownych ("Znajomi odfrunęli do najdalszych krajów oglądać walki kogutów z dziećmi wygłodzonymi odpowiednio, tudzież seanse hinduskich speców od duszy, co to na poczekaniu żmiję ci połkną i natychmiast ją z krowiej dupy wyciągną, o tysiąc wcieleń doskonalszą."). Język można nazwać hermetycznym - przywodzi na myśl "Barbarę Radziwiłłównę z Jaworzna-Szczakowej" Witkowskiego, a sama historia jest bardzo kameralna. Można zrobić z tego zarzut, ale jeśli szukamy w literaturze intymności lub niepowtarzalnego stylu, ta pozycja powinna przypaść nam do gustu.

Majstersztyk formalny i stylistyczny. Powieść Pankowskiego zachwyca trafnością skojarzeń, metafor, kompozycji słownych ("Znajomi odfrunęli do najdalszych krajów oglądać walki kogutów z dziećmi wygłodzonymi odpowiednio, tudzież seanse hinduskich speców od duszy, co to na poczekaniu żmiję ci połkną i natychmiast ją z krowiej dupy wyciągną, o tysiąc wcieleń doskonalszą.")....

więcej Pokaż mimo to

avatar
221
162

Na półkach:

Korporacja Ha-art intensywnie promowała Pankowskiego swego czasu. I nie ma się czego wstydzić. Świetny język, historia już trochę mniej, ale w zalewie wszelakiego badziewia literackiego warto sięgnąć po Rudolfa Mariana.

Korporacja Ha-art intensywnie promowała Pankowskiego swego czasu. I nie ma się czego wstydzić. Świetny język, historia już trochę mniej, ale w zalewie wszelakiego badziewia literackiego warto sięgnąć po Rudolfa Mariana.

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    174
  • Przeczytane
    173
  • Posiadam
    50
  • LGBT
    9
  • Ulubione
    9
  • LGBTQ
    3
  • Literatura polska
    3
  • Literatura polska
    3
  • 2014
    2
  • Do kupienia
    2

Cytaty

Więcej
Marian Pankowski Rudolf Zobacz więcej
Marian Pankowski Rudolf Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także