"Jaki sens ma umieranie za tych, którzy już nie żyją? Ich to i tak nie obchodzi."

WOW... po prostu wow... brak mi słów.

Fenomenalne zakończenie. Nie wszystko poszło po mojej myśli, ale dzięki temu było tylko jeszcze bardziej interesująco. Czytałam z zapartym tchem, coraz bardziej chłonąc cała sobą ten przedziwny świat i jego możliwości i gdzieś w połowie tomu zaczęłam odczuwać niepokój jaki mi towarzysz tylko wtedy czytam takie książki, po których trudno przyjdzie mi się otrząsnąć. Tam mocno przywiązałam się do głównych bohaterów, że nie chciałam się z nimi w ogóle rozstawać, a kiedy fabuła zaczęła nabierać jeszcze bardziej na intensywności, myślałam, że serce pęknie mi z żalu. Do tego totalnie zaskakujące zakończenie wycisnęło ze mnie potok łez, a tęsknota za Cecile i Tristanem nie pozwala mi normalnie funkcjonować. Nienawidzę kaców książkowych a jednocześnie je uwielbiam, bo dzięki nim mój umysł i serce pokazują jak wiele można doświadczyć dzięki książkom. Nie pamiętam po której powieści ostatni raz tak bardzo „chorowałam” ale było to zdecydowanie dawno temu.
„Waleczna Czarownica” to nie tylko emocje i uczucia, ale także ogrom akcji, wielu nieprzewidywalnych zmian w fabule, których się nie spodziewałam, intrygi, tajemnice, genialne postacie drugoplanowe, bez których cała trylogia nie byłaby tak rewelacyjna. Za to właśnie uwielbiam fantasy, za nieograniczone możliwości, za magię, za nieznane, za nierealność... to plus dobry pomysł i jeszcze lepszy autor i mamy mieszankę idealną. Jestem zachwycona, zakochana, zrozpaczona i przepełniona tęsknotą. Jeszcze długo będę odnajdywała szczątki tej historii w mojej podświadomości. Dziękuję autorce za cudowna przygodę i BŁAGAM o jeszcze...

"Jaki sens ma umieranie za tych, którzy już nie żyją? Ich to i tak nie obchodzi."

WOW... po prostu wow... brak mi słów.

Fenomenalne zakończenie. Nie wszystko poszło po mojej myśli, ale dzięki temu było tylko jeszcze bardziej interesująco. Czytałam z zapartym tchem, coraz bardziej chłonąc cała sobą ten przedziwny świat i jego możliwości i gdzieś w połowie tomu zaczęłam...