Przecudowna. Kocham w niej absolutnie wszystko. Nawet zakończenie. A może właśnie szczególnie przez zakończenie. Fakt - to, jak się ona kończy jest bardzo smutne, niesprawiedliwe, głupie i okropne (przynajmniej dla mnie), ale z drugiej strony... ulżyło mi niesamowicie, kiedy dowiedziałam się, że to nie jest kolejny hollywooddzki, tandetny, przesłodzony, dupny i żałosny Sweet-end. Jojo genialnie przedstawiła życie zarówno Louisy, Willa, jak i reszty bohaterów. Ich rozterki życiowe. Ukazała, że w książce - tak jak zresztą w prawdziwym życiu nie zawsze jest wszystko idealne. A czasami wręcz do dupy. Cieszę się, że czytając "Zanim się pojawiłeś", nie czułam kolejnego przypływu "słodzizny" (której czasem, a nawet często brakuje nam w życiu), a ulgę. Bo ta książka nie mydliła mi oczu, nie pozostawiała klapek na oczach i nie dawała mi złudnej nadziei na lepsze jutro, ale przygotowywała mnie i uczyła, abym nie była zła na cały świat, jeżeli to jutro nie będzie takie, jakie chciałabym żeby było... I nadal to robi.
Dobra... chyba troszkę się zagalopowałam. Wiem, że przynudzam - i przepraszam - ale coś mnie wzięło. W każdym razie, w skrócie, książka - genialna i rewelacyjna pod KAŻDYM względem. Warta przeczytania. <3<3<3

Przecudowna. Kocham w niej absolutnie wszystko. Nawet zakończenie. A może właśnie szczególnie przez zakończenie. Fakt - to, jak się ona kończy jest bardzo smutne, niesprawiedliwe, głupie i okropne (przynajmniej dla mnie), ale z drugiej strony... ulżyło mi niesamowicie, kiedy dowiedziałam się, że to nie jest kolejny hollywooddzki, tandetny, przesłodzony, dupny i żałosny...