"Jeśli nigdy nie pędził ku wam rozentuzjazmowany cyklop w fartuszku w kwiatki i gumowych rękawicach, to mówię wam, jest to nieźle otrzeźwiające."

Percy Jackson nadal w świetnej formie!
To jest tak lekka i przyjemna lektura, że naprawdę ciężko przejść do czegoś innego. Percy jest jak narkotyk w postaci ulubionych łakoci, których nie sposób sobie odmówić. Rick Riordan tak umiejętnie żongluje mitami, wplata je w fabułę, wraz z tak dużą liczbą bohaterów i potworów, od który może się zakręcić w głowie, że za każdym razem kiedy pojawia się ktoś nowy nie jestem pewna, czy to ktoś dobry czy jednak zły. W czwartej części Annabeth otrzymuje swoje wyczekiwane zadanie, a jako pomoc wybiera oczywiście Percyego, Grovera i Tysona (ogromnie się ucieszyłam z jego powrotu). Grover wyrusza z towarzyszami głównie ze swoim własnym zadaniem - odnalezieniem Pana, którego lokalizacja jednoznacznie wskazuje na... labirynt. Percy i załoga tymczasem próbuja odnaleźć w labiryncie Dedala, zanim zrobi to Luke, który z jego pomocą chce przedostać się do Obozu Herosów. Nie obejdzie się oczywiście bez ingerencji innych bogów olimpijskich i kłopotów na najwyższą skalę. Finał zbliża się krokami a emocje sięgają zenitu. Percy <3 wierzę w Ciebie!

"Jeśli nigdy nie pędził ku wam rozentuzjazmowany cyklop w fartuszku w kwiatki i gumowych rękawicach, to mówię wam, jest to nieźle otrzeźwiające."

Percy Jackson nadal w świetnej formie!
To jest tak lekka i przyjemna lektura, że naprawdę ciężko przejść do czegoś innego. Percy jest jak narkotyk w postaci ulubionych łakoci, których nie sposób sobie odmówić. Rick Riordan tak...