Rany, dwa dni po premierze, a ja już przeczytałam. I niby co mam zrobic ze sobą do następnego roku? Muszę przyznać, że bardzo brakowało mi Kate i pozostałych bohaterów. Kiedy tak pomyśleć, co robiłam ze swoim życiem od momentu, kiedy sześć lat temu wzięłam do ręki pierwszą część, "Magia Kąsa", to też minął spory kawałek czasu. Nie wiem jak wypełnię tę pustkę, która zostanie po 10. tomie. Na razie się nie zastanawiam.

A "Magic binds" jest oczywiście genialne. I to genialne na wielu poziomach. Kate bardzo się zmienia podczas tej cześci. Dojrzewa do pewnych decyzji, walczy ze swoją ciemną stroną, o której posiadanie się nawet nie podejrzewała. W Magic binds pojawia się poza tym wiele znanych i kochanych postaci, które nie pozwalają się nudzić czytelnikowi. MAmy tutaj do czynienia z wieloma poważnymi wątkami, ale nie brakuje też humoru, nie brakuje droczenia się Kate Z Curranem, ani nie brakuje Ascania, Dereka czy Julie. Jest też dużo, dużo Christophera i Teddy'ego Jo, którego pokochałam z miejsca. I Romaana. Nie można zapominać o kapłanie boga Zła i Destrukcji. Roman to jedna z największych perełek tej książki. <3

Na pewno jeszcze coś więcej napiszę na bloga. A na razie gorąco polecam i już tęsknię za magiczną Atlantą. Czy wy ją już odwiedziliście?

Rany, dwa dni po premierze, a ja już przeczytałam. I niby co mam zrobic ze sobą do następnego roku? Muszę przyznać, że bardzo brakowało mi Kate i pozostałych bohaterów. Kiedy tak pomyśleć, co robiłam ze swoim życiem od momentu, kiedy sześć lat temu wzięłam do ręki pierwszą część, "Magia Kąsa", to też minął spory kawałek czasu. Nie wiem jak wypełnię tę pustkę, która zostanie...