Ewy Chodakowskiej w tej książce nie ma wcale - nie dajcie się nabrać na jej twarz na okładce. Widać, że to działanie czysto marketingowe. Przepisy w ogóle nie odpowiadają tym, które Ewa promuje w innych książkach i mediach społecznościowych. W przepisach jest dużo wpływów kuchni orientalnych - mnie to niezbyt odpowiada. Przepisy też nie są tak proste, jak bym oczekiwała. Jestem zawiedziona ta pozycją.

Ewy Chodakowskiej w tej książce nie ma wcale - nie dajcie się nabrać na jej twarz na okładce. Widać, że to działanie czysto marketingowe. Przepisy w ogóle nie odpowiadają tym, które Ewa promuje w innych książkach i mediach społecznościowych. W przepisach jest dużo wpływów kuchni orientalnych - mnie to niezbyt odpowiada. Przepisy też nie są tak proste, jak bym oczekiwała....

Najarałam się na tę książkę, bo przepisy z poprzedniej Chodakowskiej były dość dobre. Kupiłam więc ją, jak tylko zobaczyłam w kiosku.
Na razie zrobiłam danie z jednego przepisu, ale przeczytałam już całość.
Postawiłam na "warzywa po marokańsku". Najadłam się, chociaż nie było to najpyszniejsze danie świata. Za to babcia i mama stwierdziły, że "jak to tak można piec krótko warzywa" i ogólnie marudziły, że bardzo twarde (a i tak piekłam je dłużej niż było napisane). Przeszkadzało mi w przepisie to, że miało być "6 marchewek" i nie wiedziałam, ile to dokładnie jest na wagę i czy kaloryczność dania będzie się zgadzała.
Książka jest wydana średnio ładnie: zdjęcia są w porządku, ale całość wygląda jak jakieś wydanie specjalne gazety BeActive i napakowane jest reklamami Horteksu (wkurzało mnie to, bo reklamowane to było jako książka - można się było bardziej postarać). Uważam, że skoro już te reklamy są konieczne, to można było napisać co jest np. w takiej mieszance chińskiej tej firmy i w jakich opakowaniach to coś występuje.
Przepisy wyglądają na dość różnorodne - wersje mięsne, wersje wege...
Wkurzało mnie to, że w prawie każdym przepisie na deser jest cukier.
A już największym hitem jest przepis na wegański deser z jogurtu naturalnego - zaczęłam się zastanawiać, czy ten pan wie o czym pisze (mam na myśli Tomka, bo Ewę widać tylko na okładce i na jednym zdjęciu w środku - poza tym żadnych innych śladów jej działalności - no ale wiadomo, że z jej nazwiskiem lepiej się sprzeda...).
Na razie książka wydaje mi się przeciętna/dobra, ale może jak coś jeszcze ugotuję, to zweryfikuję opinię.

Najarałam się na tę książkę, bo przepisy z poprzedniej Chodakowskiej były dość dobre. Kupiłam więc ją, jak tylko zobaczyłam w kiosku.
Na razie zrobiłam danie z jednego przepisu, ale przeczytałam już całość.
Postawiłam na "warzywa po marokańsku". Najadłam się, chociaż nie było to najpyszniejsze danie świata. Za to babcia i mama stwierdziły, że "jak to tak można piec krótko...