Grishamowi zdarzają się książki lepsze i gorsze, ale ta zdecydowanie należy do jego udanych. Wrażenie dodatkowo potęguje fakt, że jest to jego pisarski debiut. Bardzo sprawnie napisany debiut.

Co do treści to książka dotyczy kontrowersyjnego tematu wymierzania sprawiedliwości na własną rękę. Jak postąpić w sytuacji gdy ktoś gwałci twoją małą córeczkę? Czy samosąd jest dopuszczalny? To pytania, które nasuwają się podczas lektury tej książki.

Grisham zadbał też o to aby jak najszczegółowiej przedstawić nam amerykański system sądowniczy. Robi to przy tym z dużą dozą poczucia humoru. Pokazuje na przykład wielkich prawników nadzwyczaj chętnie zaglądających do kieliszka. Główny bohater Jake Brigance to postać zdecydowanie pozytywna, arogancki i pewny siebie jak przystało na prawnika.
Dreszczyk emocji pojawia się w momencie gdy zaczyna deptać mu po piętach Ku-Klux-Klan (za podjęcie się obrony Murzyna). Odtąd nikt z jego bliskich nie może czuć się bezpieczny. Akcja rozgrywa się więc nie tylko na sali sądowej.

Chociaż zdarzały się w tej książce niepotrzebne dłużyzny to ostatnie 100 było bardzo emocjonujące i przeczytałem je "jednym tchem". Byłem ciekawy końcowego wyroku bo jak wiem z doświadczenia książki Grisham nie zawsze kończą się dobrze.

Książkę oczywiście polecam bo obok "Firmy" i "Raportu pelikana" to jedna z jego najlepszych książek. Filmu jeszcze nie widziałem dlatego jestem bardzo go ciekaw.

Grishamowi zdarzają się książki lepsze i gorsze, ale ta zdecydowanie należy do jego udanych. Wrażenie dodatkowo potęguje fakt, że jest to jego pisarski debiut. Bardzo sprawnie napisany debiut.

Co do treści to książka dotyczy kontrowersyjnego tematu wymierzania sprawiedliwości na własną rękę. Jak postąpić w sytuacji gdy ktoś gwałci twoją małą córeczkę? Czy samosąd jest...