I znów muszę się powtórzyć- pani Hannah czyni takie zawirowania w fabule swoich książek, że nie tylko wodzi czytelnika za przysłowiowy nos, nie tylko nie pozwala mu ani razu ziewnąć z nudów nad jej opowieścią, ale za każdym razem zadziwia oryginalnością, pomysłowością i zawiłością swoich kryminałów.

Tym razem obserwujemy Sally, mężatkę i mamę. Zmęczona różnymi obowiązkami, pozwala sobie na tygodniowy wyjazd, aby w samotności zaczerpnąć nieco tchu. Wdaje się jednak w przelotny romas z Markiem Bretherickiem. Ich drogi rozchodzą się, jednak po roku Sally znów natrafia na ślad meżczyzny. W wiadomościach słyszy jego imię i nazwisko, wszystko się zgadza, miejsce zamieszkania, zawód, poza...twarzą. Dodatkowo okoliczności ponownego "spotkania" są przerażajace- żona Marka zabiła ich córkę, po czym popełniła samobójstwo.

Oczywiście przez 500 stron wiele się jeszcze zmieni, wydarzy, a zakończenie naprawdę zadziwi. A moja sympatia do bohaterów, zwłaszcza do konstabla Simona, rośnie;)
Poza intrygą na uwagę zasługuje tu kwestia macierzyństwa. Autorka ukazuje ją ze strony psychologicznej, nie boi się mówić głośno o tym, że czasem bywa to ciężka praca. Właściwie mamy tu różne ujęcia tematu, różne jego nasilenia- od naturalnego, po patologiczne. Mnie osobiście może razić typ matki-cierpiętnicy, wiecznie zmęczonej i znudzonej swoją rolą, ale zdaje sobie sprawę, że i takie istnieją.

Miałam się teraz wziąć wreszcie za jakąś książkę z mojej półki, ale chyba pobiegnę jutro do biblioteki po kolejne części z tej serii. A Wy przeczytajcie koniecznie którąś z nich:)

I znów muszę się powtórzyć- pani Hannah czyni takie zawirowania w fabule swoich książek, że nie tylko wodzi czytelnika za przysłowiowy nos, nie tylko nie pozwala mu ani razu ziewnąć z nudów nad jej opowieścią, ale za każdym razem zadziwia oryginalnością, pomysłowością i zawiłością swoich kryminałów.

Tym razem obserwujemy Sally, mężatkę i mamę. Zmęczona różnymi obowiązkami,...