Stryjeńska. Diabli nadali

Okładka książki Stryjeńska. Diabli nadali Angelika Kuźniak
Logo plebiscytu Książka Roku Nominacja w Plebiscycie 2015
Okładka książki Stryjeńska. Diabli nadali
Angelika Kuźniak
7,4 / 10
Logo plebiscytu Książka Roku Nominacja w Plebiscycie 2015
Wydawnictwo: Czarne Seria: Biografie biografia, autobiografia, pamiętnik
344 str. 5 godz. 44 min.
Kategoria:
biografia, autobiografia, pamiętnik
Seria:
Biografie
Wydawnictwo:
Czarne
Data wydania:
2015-12-16
Data 1. wyd. pol.:
2015-12-16
Liczba stron:
344
Czas czytania
5 godz. 44 min.
Język:
polski
ISBN:
9788380491793
Tagi:
Stryjeńska folklor sztuka biografia
Inne

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oficjalne recenzje i

Nie zamierzam błąkać się w nudzie*



1414 108 128

Oceny

Średnia ocen
7,4 / 10
1116 ocen
Twoja ocena
0 / 10

Opinia

avatar
807
765

Na półkach: , , , , , ,

Piękna i niezwykle oszczędna okładka przedstawia część twarzy malarki z zastosowaniem odcieni szarości i dla kontrastu fuksja.
Angelika Kuźniak wzbogaciła książka z bogatą dokumentacją zdjęć, listów, ułatwiając nam wejść w klimat Krakowa początku XX wieku - targ na Rynku Głównym 1910-1915 r., rodzinne fotografie Lubańskich i Stryjeńskich, bardzo ciekawa jest fotografia rodziców Zosi -Anny i Franciszka Lubańskich z 1891 roku wykonana w pracowni Walerego Rzewuskiego, który fotografował z natury.
Szkoła Sztuk Pięknych dla Kobiet Marii Niedzielskiej, fotografia pochodzi z 1910 roku, Zosia chodziła na kurs i jednocześnie podjęła prace na poczcie.
Kolejna ciekawa fotografia z Akademii Sztuk Pięknych w Monachium przełom 1911 /1912 rok i Zosia vel Tadeusz von Grzymala, przebrana za mężczyznę ( w tym okresie nie przyjmowano kobiet na uczelnię ), krótkie włosy, męski strój.
Zdjęcia przedstawiające dzieci Zosi i Karola Stryjeńskich : Magdy, Jasia i Jacka w różnych okres rozwoju.
Liczne prace dotyczące twórczości artystycznej malarki m.in: wykonała dekorację polskiego pawilonu na Wystawie Sztuk dekoracyjnych i Przemysłu Współczesnego w Paryżu w 1925 roku, która składała się z cyklu Dwunastu miesięcy (6 malowideł, po 2 miesiące na płótno), ukazującego prace wiejskie charakterystyczne dla poszczególnych miesięcy. Dzieło to przyniosło artystce sławę europejską i 5 nagród Wystawy światowe. Słynny " Ogień" z 1928 roku.
Projekty scenografii i kostiumów Zofii Stryjeńskiej do spektaklu "Balladyna" w reżyserii Józefa Sosnowskiego w Teatrze Miejski im. J. Słowackiego w Krakowie w 1928 roku. Projekty kostiumów do "HARNASIÓW" dla objazdowego Polskiego Baletu Reprezentacyjnego 1938/1939 r.
Charakterystyczne i niezwykle innowatorskie podejście do teki PIASTOWIE, przedstawiające Kazimierza Wielkiego z 1929 roku, dalej "OBRZĘDY POLSKIE".
Rezurekcja z teki BOŻKI SŁOWIAŃSKIE" z 1934 roku zabierają nas w pradawne siły i korzenie, mistycyzm ze światowidem, Radegastem, Dziedzielą, Perkunem, Marzanną...

"Rodziłam się u zbiegu dwóch epok.
Za późno, aby tańczyć kankana, za wcześnie,
aby podziwiać rozbicie atomu. Oscyluję więc
krańcowo między przepaścią a nadzieją"

Ten cytat świetnie obrazuje postać niezwykłej kobiety, która w Dwudziestoleciu międzywojennym odegrała ogromna rolę artystyczną na firmamencie sztuki polskiej i światowej.
Nie uznawała półśrodków, była dosłowna i uczciwa w tym co robiła, oddała się sztuce i swojej pasji, płacąc najwyższą cenę za sukces i spełnienie zawodowe. Los dał jej zaznać wielką sławę i wielką miłość, bohemę artystyczną, podróże i ukochane dzieci, dał dla równowagi nędzę, ostracyzm i schizofrenię...
Przenieśmy się do Krakowa 1907 roku, gdy Zosia Lubańska ma 16 lat i niemal bladym świtem wychodzi z ojcem na Rynek, droga zajmuje im około 20 minut.
W tym miejscu zaczyna się dla nas korowód kolorów, zapachów, ludzkich obyczajów, bogatej fonetyki i najlepszych produktów.
"...Żydki pejsate handlowały skórkami zajęczymi. Pod sukiennicami górale sprzedawali kłódki żelazne, łańcuszki, łapki na myszy. Dalej grzyby na sznurkach i wieńce cebuli..."
"...Garnki, sznury, drut, osełki, sól kamienną w blokach po dziesięć kilogramów, węgiel drzewny, popielniki, lustra, "nabożne książki", święte obrazy..."
"...Z innej strony sprzedawano kapelusze chłopskie ze świecidłami, warząchwie, sita, kołacze ze serem i rodzynkami. Niejeden raz zajeżdżały przed kościół Mariacki huczne wesela chłopskie z muzyką, a w niedzielę przed Świętą Barbarą ustawiały sie procesje z biciem w bębny. Kumoszki w krochmalonych spódnicach, bogatych koralach, gufrowanych czepcach, zawodząc litanię, dźwigały majestatycznie złocone feretrony z postaciami świętych. Gołębie fruwały, muzyka grzmiała, procesje suneły od Świętej Barbary przez Grodziską do dominikanów. Pamiętam - pisze Zosia dalej w pamiętniku - uroczyste obchody narodowe na Rynku, postacie różnych rajców miejskich, ławników ratuszowych i majstrów cechowych w odświętnych czamarach, kontuszach, kitach. Śród tego rażący zgrzyt "Targowicy" - zmiany warty austriackiej na odwachu koło ratusza: Rechts - um!Links - um!Kehrts - um!Ein, zweit!Ein, zweil!
W drodze powrotnej zachodzili na Mały Rynek na tyłach kościoła Mariackiego. Przekupki rozsiadały się tam długimi rzędami, każda w szerokiej kiecce z chustą w krakowską kratę, narzuconą na ramiona..."
"...Tu się nieraz działy przedstawienia pijackie, że do zdechu można się było uśmiać, zwłaszcza jak się przekupki pokłóciły. Kiecki fruwały w górę, a grzeszne okrągłości, podobne dyniom, błyskały nago przed amfiteatrem widzów.
- A całujże mnie pani!- I tymi nagimi tyłkami do siebie się wypinały i doskakiwały w akompaniamencie bogatej fonetyki obiecanej wzajemnych..."
Franciszek Lubański zabierając Zosię na ten korowód obyczajności i obcowania z mieszczaństwem i chłopstwem, zwracał uwagę na elementy stroju, kolory, obyczaje i tam zaczyna się fascynacja i wizja późniejszej twórczości przyszłej malarki: "...Całe życie później malowałam ten lud wiejski, tę wizję pierwszej młodości, śród której wzrastałam. Szkoda tylko, że interpretacje mych nieudolnych pędzlisków ani się umyły do rzeczywistego czaru. Na tym Rynku krakowskim zakiełkowały mi w myśli pierwsze zarysy postaci bogów słowiańskich i niejasne przeczucie wielkiej kiedyś rezurekcji Słowian, których przodownicą będzie Polska..."

I jeszcze z tych zakupów: "...Garniec kwaśnej śmietany, kilo fasoli, mirabelki, jabłka, kilka garści suszonych moreli, figi. Ze spaceru zawsze przynosili coś do domu.Franciszek kupował też demokratyczną gazetę "Nowa Reforma". I bułki, pewnie ze czterdzieści. Każdemu ze dwie , trzy na śniadanie, a dwie do szkoły - tłumaczyła Zosia- Z makiem, ze solą, kajzerki, centówki, rogale, sztangle z kminkiem..."
Czy to śniadanie , czy obiad zawsze w domu z sześciorgiem dzieci był rozgardiasz i trzeba było "lud rzymski" rozpędzać a na innych odcinakach imperium znów się uganiać. Gdy 13.00 wybijała u Lubańskich obiad podawano.
"...Mięso czy jarzynę, zupę czy leguminę zmiatało się łygą - wspomniała Zosia. - Wszyscy gadali naraz, o szkole, o tysięcznych sprawach, rozgwar był niemożliwy. Niejeden zdzielał drugiego po łbie, dla hecy podkradano sobie kąski z talerza. dorzucano podstępnie bigosu i buraków, w ogólle bachanalie Gargantuy. Kolejno biesiadnicy syci jak pijawki odpadali od stołu, to jest odchodzili do swoich zajęć, całując Mamę i Tatę w rękę i nieodmienne przyrzekając poprawę obyczajów. Na pobojowisku zostawali sami Rodzice, którym służąca podawała herbatę..."
Sklep Lubańskich znajdował się przy ulicy Świętej Anny 2, Zosia zdobiła reklamę sklepu ukazującą się w prasie, najczęściej rysunki a głównie rękawiczki. "Nowa Reforma" : "Kto się chce w tym karnawale niedrogo bawić, tego zaprasza się po rękawiczki balowe krótkie i długie do magazynu rękawicznego pod firmę F. Lubańskiego. Tamże nadstawia się rękawiczki długie zniszczone (części z palcami) tak kunsztownie, że się tego nikt nie domyśli. Wszystkie rękawiczki daje się mierzyć. Pranie rękawiczek na poczekaniu..."
Zosia kilka par rękawiczek zaprojektuje, wygoda z modernistycznym sznytem, z deseniem zgeometryzowanym.
Przyszła malarka po szkole przychodziła do sklepu ze swoim szkicownikiem, tam powstawały pierwsze portrety klientów, karykatury, psy, koty, osły, króliki, chłopców w krakuskach. Ojciec z dokładnością śledził pociągnięcia ołówkiem czy pędzlem.
"...Pierwszy (szkicownik) dostała od Franciszka sześć lat wcześniej. Rysowała wtedy sceny z życia małej dziewczynki ( nie możemy wykluczyć, że siebie samej): dziecko zrywa kwiaty, bawi się, leży w łóżku. Twarze i sylwetki, szczególnie na rysunkach kolorowych. Zosia pokazuje z oddali, bez wielu szczegółów. Jakby robiła zdjęcia nie nastawiając ostrości..."

Szczególna uwagę Zosi w sklepie po usłyszeniu dzwonka, oznajmiało przybycie klienta.
"...Starsza hrabina w czarnych koronkach, chora na kleptomanię. Za nią zawsze stał lokaj w liberii, z workiem forsy powierzonym mu przez familię, i patrzył, co hrabina buchła po sklepach. Gdy ją odstawił do powozu obwożącego ja po zakupach, wracał do sklepów i wyrównywał zapłatę za skradziony przedmiot. Co hrabina raczyła buchnąć? Nie rzeczy ważne, o nie - tu chodziło o przeżycie, o silniejsze krążenie krwi, o nabranie apetytu na obiad. Więc: rozciągaczka do rękawiczek, więc - puszka z federweisem, dwie, trzy pary rękawiczek, jakaś klamerka dla emocji..."
Niezwykła i robiącą ogromne wrażenie na Zosi był malarz Jacek Malczewski, "...pan o czarnych jak otchłań oczach, jarzących się pod obraną z sierści kopuła czaszki - tak zapamiętała. przy powitaniu raz dygał jak mała dziewczynka, innym razem udawał kulawego albo oficera. (Kucharka Malczewskich mówiła: "Dużo róznych widziałam, ale takiego najgłupiastego pana jak nasz - nigdy").
Zosia: "Był nerwowy i ponury, i jak tylko się na niego kto dłużej patrzył, choćby jaka dostojna osobistość, zaraz pokazywał język aż do brody. A przyciągał niestety ogólnie wzrok swym malowniczym a demonicznym wygladem Mefista: wysoki, w sztach własnego pomysłu, w olbrzymim jak tarcza czarnym filcowym kapeluszu włożonym na tył głowy i w szwedzkich żółtych rękawiczkach w stylu Ketlinga z mankietami do łokci (zamawiał je u Lubańskiego). Niejednokrotnie zaznałam widoku sławnego języka pod swym adresem, gdyż się na mistrza wygapiałam zza pleców Taty..."

Rok 1910 prasa rozpisuje się o możliwości uderzenia komety Halleya w Ziemie.
W maju 1913 ukazał się na łamach „Czasu” artykuł, krytyk sztuki Jerzy Warchałowski omówił obszernie dokonania Zofii Lubańskiej i tym samym wylansował młodą artystkę
Niezależna dziewczyna, wiedziała czego chce od życia, wiedziała też, jak ten cel osiągnąć. Gdy sobie wymarzyła w wieku siedemnastu lat swój ideał męski:
"...blond włosy, kształt apolliński i błękitne reflektory. Czyli "oczy, przez które widać pejzaż nieba, bo oczy brązowe to okno na otchłań parną, gdzie dusza drży przed nicością" Niewątpliwą zaletą byłoby, gdyby mężczyzna mówił po angielsku "haudujudu", po francusku "bążur" i " sa wa". Był facetem 'lekko wykolejonym" ( tu brak szerszych wyjaśnień). I miał "fiołka". Oczywiście na jej punkcie." Jej płowy lew, jej gusło to nie kto inny tylko Karol Stryjeński.
projektant wnętrz i sztuki użytkowej, grafik, studiował w Paryżu, znał francuski i był smukłym blondynem o niebieskich oczach.
"Poeta życia" w mniemaniu Iwaszkiewicza, "wielkopański cygan" to słowa Józefa Czapskiego. "Nie nosił eleganckich garniturów z alpaki ani laski z gałką z kości słoniowej. Sypia kątem. Wędruje z pudłem książek i skrzypcami, na których gra jak góral"
"Uroczy, pełen wewnętrznego ognia, o suchej, trochę indiańskiej twarzy" to słowa Ireny Krzywickiej.
Uznanie Magdaleny Samozwaniec: "Rzeźba grecka przerobiona na umorusanego i zaniedbanego andrusa. Włosy niestrzyżone, twarz najczęściej nieogolona. Portki nieprasowane."
Hanna Ostrowska - Grabska: "Promieniujący urokiem, wdziękiem, o czarującym sposobie bycia".
Felicja Lilipop - Krancowa: "Nieskrępowany, bo tak mu się podobało".
Rafał Malczewski: "Karol umiał się bawić i czarować kobiety od lat 1 do 100, wszelkiego pochodzenia: góralki, arystokratki, intelektualistki, artystki, sportmenki, zakonnice, czarownice, święte, wariatki lub zgoła normalne, społecznice, ladacznice, dziewice, półdziewice, mężatki, rozwódki".
To piorunujące spotkanie i wielka miłość narodziła się w Miejskim Muzeum Techniczno - Przemysłowym (dzisiaj Akademia Sztuk Pięknych), a potem 4 listopada 1916 roku był cichy ślub. On ma dwie miłości Tatry i Zosie, a ona wciąż obawia się, że świat jej go odebrać.
Wielka sztuka, szaleńczo pracują , rozwijają się, rodzą się dzieci, ona rozdarta pomiędzy tańcami ludowymi, rezurekcją Słowian, on projektuje, i są tarcia, kochają się i nienawidzą, on nawet podstępnie zamknie ja w szpitalu psychiatrycznym, rozwód, inne związki Artur Socha, Achilles Breza, Arkadym Fiedlerem), Genewa, dziwactwa, schizofrenia, śmierć.
Doskonale posługiwała się pędzlem ale też piórem, pozostawiła po sobie pamiętniki, liczna korespondencja, z niezwykle "piękną" polszczyzna przeplataną ciętymi ripostami, podszyte czarnym poczuciem humoru i dystansem do siebie.

Wspomnienie Barbary Stryjeńskiej, córka Jana:
"Nigdy nie żałowałam mojej babki - pisze do mnie. - Podziwiam jej prace, ale nie łączyła mnie z nią żadna uczuciowa więź. Uważam, że jej dzieci wiele przez nią wycierpiały, choć były jej bardzo oddane. Tacy są artyści - wrażliwi, ale niewrażliwi jednocześnie".

Piękna i niezwykle oszczędna okładka przedstawia część twarzy malarki z zastosowaniem odcieni szarości i dla kontrastu fuksja.
Angelika Kuźniak wzbogaciła książka z bogatą dokumentacją zdjęć, listów, ułatwiając nam wejść w klimat Krakowa początku XX wieku - targ na Rynku Głównym 1910-1915 r., rodzinne fotografie Lubańskich i Stryjeńskich, bardzo ciekawa jest fotografia...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    1 560
  • Chcę przeczytać
    1 335
  • Posiadam
    311
  • Teraz czytam
    43
  • Ulubione
    40
  • Biografie
    29
  • 2018
    25
  • Chcę w prezencie
    21
  • Sztuka
    18
  • 2019
    18

Cytaty

Więcej
Angelika Kuźniak Stryjeńska. Diabli nadali Zobacz więcej
Angelika Kuźniak Stryjeńska. Diabli nadali Zobacz więcej
Angelika Kuźniak Stryjeńska. Diabli nadali Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także