Bardzo martwy sezon. Reportaże naoczne

Okładka książki Bardzo martwy sezon. Reportaże naoczne Marcin Kołodziejczyk
Okładka książki Bardzo martwy sezon. Reportaże naoczne
Marcin Kołodziejczyk Wydawnictwo: Wielka Litera Seria: Reportaże reportaż
408 str. 6 godz. 48 min.
Kategoria:
reportaż
Seria:
Reportaże
Wydawnictwo:
Wielka Litera
Data wydania:
2016-02-17
Data 1. wyd. pol.:
2016-02-17
Liczba stron:
408
Czas czytania
6 godz. 48 min.
Język:
polski
ISBN:
9788380320734
Tagi:
reportaż prowincja
Średnia ocen

6,1 6,1 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oficjalne recenzje i

Polska numer B



1897 360 182

Oceny

Średnia ocen
6,1 / 10
258 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
466
418

Na półkach: ,

teksty kołodziejczyka oscylują wokół naszego kraju i polskości jako-takiej. są nierówne i mocno od siebie oderwane, bo zostały wydane jako książka, choć są zamkniętymi całościami jako teksty prasowe. napisane na przestrzeni lat 2000-2014 dziś się już zestarzały, ale coś nie gra nawet wtedy, gdy odpuścimy sobie porównania z latami bieżącymi.

po pierwsze: czuć, że autor ma proste przekonanie — polskość jest przaśna, wstydliwa, boleśnie niedoganiająca zachodu. jedzie więc badać ją na prowincję, gdzie znajduje historie wyłącznie tę tezę potwierdzające. jest opowieść o bezdomnym dziecku zbierającym puszki, żeby utrzymać niezaradnych rodziców, o hotelu robotniczym dla słabo opłacanych pielęgniarek, o bezdomnych emigrantach, którzy muszą się odnaleźć w innym kraju, o pracy listonosza. owszem: niektóre nasze cechy narodowe zostały słusznie zauważone i cynicznie opowiedziane, ale teksty same w sobie są płaskie i pobieżne. po drugie: brakuje w nich tła kulturowego, wyjaśnienia choć jednego zjawiska tej prowincjonalnej współczesności. dlaczego autor uważa, że w polskości są ci, którzy reprezentują ją lepiej od pozostałych? z czego mogą wynikać ewentualne rozbieżności? chłopacka gawęda patrzącego z politowaniem mieszkańca większego miasta wydaje mi się tutaj wyjątkowo krzywdząca. pojawia się egalitaryzm, wybiórczość, łatwizna. przykłady potwierdzają tezę, ale w żaden sposób autor sam jej już nie pogłębia. choć książka ma tłumaczyć polską mentalność, pokazuje tylko wąski horyzont reportera.

teksty kołodziejczyka oscylują wokół naszego kraju i polskości jako-takiej. są nierówne i mocno od siebie oderwane, bo zostały wydane jako książka, choć są zamkniętymi całościami jako teksty prasowe. napisane na przestrzeni lat 2000-2014 dziś się już zestarzały, ale coś nie gra nawet wtedy, gdy odpuścimy sobie porównania z latami bieżącymi.

po pierwsze: czuć, że autor ma...

więcej Pokaż mimo to

avatar
122
87

Na półkach:

Ta książka jest LUDZKA. I to jest jej siła, bo przy bardzo zręcznym warsztacie autora, jest też niezwykle autentyczna. Po prostu szczerze wierzy się w to, co jest tam napisane. Czyta się to przy tym dość lekko, bo poszczególne rozdziały są długości artykułów w Polityce.

Ta książka jest LUDZKA. I to jest jej siła, bo przy bardzo zręcznym warsztacie autora, jest też niezwykle autentyczna. Po prostu szczerze wierzy się w to, co jest tam napisane. Czyta się to przy tym dość lekko, bo poszczególne rozdziały są długości artykułów w Polityce.

Pokaż mimo to

avatar
59
40

Na półkach:

Trzeba mieć dobry wzrok, dobry słuch i dobre pióro, żeby być dobrym reporterem. Najczęściej potrzebny jest również dobry (sprawny) samochód i (jednak) dobre buty. Marcin Kołodziejczyk wszystko to ma. Nie jestem pewna, co do samochodu, ale reszta się zgadza.
Ta książka to taka mozaika. Kalejdoskop, jeśli ktoś woli. Nie może być inaczej skoro jest to zbiór reportaży z dobrych kilku lat. Jest i 2006 i 2009, 2011 i 2014. I jest prowincja – słowo o zabarwieniu pejoratywnym w odbiorze większości. Tylko, że prowincja to my.
„ W Pokrzywnie uważa się o Unii, że raczej nie rozumie delikatnych kontekstów codzienności” mówi jeden z bohaterów, jednego z reportaży. W Pokrzywnie, wtedy…, ale gdyby tę „Unię” zamienić na „Świat”, a Pokrzywno na „u nas” – to nadal wszystko by się zgadzało.
A Kołodziejczyk w te konteksty wchodzi i rozumie.
Inny mój ulubiony cytat to „ (…) ale w 1989 zaatakowała wolność (…)” i jeśli chcecie wiedzieć, rozumieć co się wtedy działo to czytajcie.
I nie uważam, żeby tak bardzo się to wszystko zdezaktualizowało. To o ludziach jest, nie tylko o wydarzeniach. Ludzie się nie dezaktualizują.
Miłośnicy efektownych cytatów - kajecik, ołówek i notować! Można potem zabłysnąć w towarzystwie. Takim przy piwie zwłaszcza
Więc jeszcze raz - czytajcie

Trzeba mieć dobry wzrok, dobry słuch i dobre pióro, żeby być dobrym reporterem. Najczęściej potrzebny jest również dobry (sprawny) samochód i (jednak) dobre buty. Marcin Kołodziejczyk wszystko to ma. Nie jestem pewna, co do samochodu, ale reszta się zgadza.
Ta książka to taka mozaika. Kalejdoskop, jeśli ktoś woli. Nie może być inaczej skoro jest to zbiór reportaży z...

więcej Pokaż mimo to

avatar
159
153

Na półkach: , ,

Jest to zbiór , wybór reportaży zamieszczanych na przestrzeni kilku lat w "Polityce ".
Dzięki nim możesz być wszędzie . Tym razem jest to polska prowincja ( polska współczesność prowincjonalna - jak to ujął sam autor ) , nie licząc krótkiego wypadu do Berlina .
Poznajemy ludzi , naszych rodaków , sąsiadów , a może i nas samych z naszymi pasjami , problemami , wzlotami i upadkami. Niby różnorodnie i kolorowo , a jednak monochromatycznie i raczej smutno.
Prawdziwy obraz naszego życia , realne spojrzenie na nas , bez filtrów i fotoszopa ( sic!) .
Porusza i daje do myślenia .

Jest to zbiór , wybór reportaży zamieszczanych na przestrzeni kilku lat w "Polityce ".
Dzięki nim możesz być wszędzie . Tym razem jest to polska prowincja ( polska współczesność prowincjonalna - jak to ujął sam autor ) , nie licząc krótkiego wypadu do Berlina .
Poznajemy ludzi , naszych rodaków , sąsiadów , a może i nas samych z naszymi pasjami , problemami , wzlotami i...

więcej Pokaż mimo to

avatar
171
15

Na półkach:

Teksty bardzo nierówne, choć niektóre naprawdę celne i warte przeczytania.

Teksty bardzo nierówne, choć niektóre naprawdę celne i warte przeczytania.

Pokaż mimo to

avatar
1187
276

Na półkach: ,

Nie czytałem poprzednich książek tego autora, więc nie mam porównania czy lepsza, czy gorsza od nich. Same reportaże może i trochę straciły na aktualności, wszak opisują zdarzenia sprzed 20-30 lat. Nie przeszkadza mi też ciut przygnębiający klimat zbioru, ale taka była rzeczywistość czasów transformacji i tuż po niej, więc trudno o jakiś przesadny optymizm przy ich opisie. Dla mnie styl autora jest dość ciekawy i przystępny. Całkiem dobrze się to czytało.

Nie czytałem poprzednich książek tego autora, więc nie mam porównania czy lepsza, czy gorsza od nich. Same reportaże może i trochę straciły na aktualności, wszak opisują zdarzenia sprzed 20-30 lat. Nie przeszkadza mi też ciut przygnębiający klimat zbioru, ale taka była rzeczywistość czasów transformacji i tuż po niej, więc trudno o jakiś przesadny optymizm przy ich opisie....

więcej Pokaż mimo to

avatar
521
308

Na półkach: ,

Moja trzecia po „ B. Opowieściach z planety prowincja” i „Dysforii”. Chyba najsłabsza z tych trzech. Początkowo bardzo wciągająca, z czasem zaczęła być nużąca. Styl idealnie oddaje monotonię i marazm życia w popegeerowskich czasach polskiej wsi, jednak 400 stron pisanych w tym klimacie zdaje się być ciut przesadzone.
Niemniej reportaże/opowiadania(?) świetnie potrafią wprowadzić w ówczesny nastrój i klimat przemian.
W planach mam kolejne książki Marcina Kołodziejczyka do przeczytania.

Moja trzecia po „ B. Opowieściach z planety prowincja” i „Dysforii”. Chyba najsłabsza z tych trzech. Początkowo bardzo wciągająca, z czasem zaczęła być nużąca. Styl idealnie oddaje monotonię i marazm życia w popegeerowskich czasach polskiej wsi, jednak 400 stron pisanych w tym klimacie zdaje się być ciut przesadzone.
Niemniej reportaże/opowiadania(?) świetnie potrafią...

więcej Pokaż mimo to

avatar
291
151

Na półkach: ,

W "Bardzo martwym sezonie" Marcina Kołodziejczyka niestety wszystko poszło nie tak. I nie jest to moim zdaniem wina samego autora, ale przede wszystkim wydawnictwa. Ta książka jest przykładem na to, że nie powinno się łączyć artykułów prasowych z literaturą faktu. Reportaże Marcina Kołodziejczyka na pewno bronią się opublikowane w "Polityce", ale nie bronią się w formie książki. Niespójna forma reportaży, nagłe wrzucanie kolejnych, nowych postaci do fabuły, wybór miejsc totalnie przypadkowy, nielogiczny, niezrozumiały i przede wszystkim umiejscowienie w czasie - lata od 2000 do 2014. Nie da się zespolić rzeczywistości ludzi bez perspektyw w tak rozciągniętej przestrzeni czasowej. Po przeczytaniu "B: opowieści z planety prowincja" spodziewałam się kolejnej, dobrej publikacji, mądrze opisującą rzeczywistość, której często nie znamy. Niestety bardzo się zawiodłam, a wydawnictwo Wielka Litera nigdy nie powinno wydawać książek w całości opartych na tekstach prasowych...

W "Bardzo martwym sezonie" Marcina Kołodziejczyka niestety wszystko poszło nie tak. I nie jest to moim zdaniem wina samego autora, ale przede wszystkim wydawnictwa. Ta książka jest przykładem na to, że nie powinno się łączyć artykułów prasowych z literaturą faktu. Reportaże Marcina Kołodziejczyka na pewno bronią się opublikowane w "Polityce", ale nie bronią się w formie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
238
189

Na półkach: ,

Książka „Bardzo martwy sezon” jest to zbiór 27 reportaży, opowiadających o różnych zdarzeniach, odbywających się w różnych miejscach i w różnym czasie. Wszystkie sytuacje dzieją się w Polsce, między 2000 a 2014 rokiem.
Jeśli chodzi o tematykę przedstawionych przez autora sytuacji, to rzeczywiście, są to zdarzenia które dotyczą garstki osób, lub lokalnych wydarzeń – nie są to tematy dotyczące spraw oddziałujących na ludzi w skali międzynarodowej lub globalnej. Czy są to sprawy ważne, czy warte uwagi… no cóż na pewno dla kogoś tak. Czy zainteresują czytelnika – to sprawa indywidualna.
Moje odczucia w stosunku co do tej książki są mieszane. Nie chcę ujmować ważności spraw, które zostały tu przedstawione, ale nie zawierają informacji, które w jakiś sposób by mną wstrząsnęły, lub w jakikolwiek sposób byłyby ze mną powiązane. Większość przeczytanych historii zdążyły się już trochę zatrzeć w mojej pamięci, a przecież dopiero co skończyłam czytać tę książkę. Myślę że zebrane teksty znacznie bardziej bronią się w formie reportaży zamieszczonych w rubryce „Na własne oczy”, w tygodniku „Polityka”, niż w formie książkowej.
Największe zastrzeżenia mam do formy, w której autor przedstawił opisywane zdarzenia. Choć nie znajdziemy tu wprost rzuconych ocen lub opinii, wszystkie zdarzenia, czy to patologiczne czy też nie, przedstawione są w negatywnej tonacji. Nie wiem czy to tylko moje odczucia, ale autor zdarzenia opisywał tak, iż bohaterowie przedstawiani byli jako małomiasteczkowi, zaściankowi, nieobyci, niezbyt inteligentni ignoranci opisani lekko sardonicznie, przez człowieka patrzącego z inteligenckiego piedestału. Nie jest to tożsame z moim podejściem do życia, przeszkadzało mi to bardzo w odbiorze tekstu i sprawiało, że lektura książki męczyła mnie i nużyła – i jest to moim zdaniem najgorszy aspekt „Bardzo martwego sezonu”.
Cóż więcej dodać. Doceniam wartość książki jako zbioru reportaży – jednak tematyka, nad którą pochyla się autor, a przede wszystkim pryzmat, przez który widzi opisywane zdarzenia oraz ludzi sprawia, że nie mam wielkiej ochoty zapoznawać się z innymi jego tekstami.

Książka „Bardzo martwy sezon” jest to zbiór 27 reportaży, opowiadających o różnych zdarzeniach, odbywających się w różnych miejscach i w różnym czasie. Wszystkie sytuacje dzieją się w Polsce, między 2000 a 2014 rokiem.
Jeśli chodzi o tematykę przedstawionych przez autora sytuacji, to rzeczywiście, są to zdarzenia które dotyczą garstki osób, lub lokalnych wydarzeń – nie są...

więcej Pokaż mimo to

avatar
498
202

Na półkach: ,

Ciężko się to czyta, ale może tak miało być.
Może ciężko, nie dlatego ,że styl pisania nudnawy, jakby na odpierdziel...a może ciężko, bo gdzieś z tyłu głowy kołacze myśl,że niektórzy mają takie życie i że w tej naszej Polsce tak naprawdę jest nieciekawie, tylko trzeba zejść z utartych szlaków i spojrzeć tam gdzie "turyści się nie zapuszczają".
M.

Ciężko się to czyta, ale może tak miało być.
Może ciężko, nie dlatego ,że styl pisania nudnawy, jakby na odpierdziel...a może ciężko, bo gdzieś z tyłu głowy kołacze myśl,że niektórzy mają takie życie i że w tej naszej Polsce tak naprawdę jest nieciekawie, tylko trzeba zejść z utartych szlaków i spojrzeć tam gdzie "turyści się nie zapuszczają".
M.

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    450
  • Przeczytane
    332
  • Posiadam
    83
  • Teraz czytam
    13
  • Reportaż
    11
  • E-book
    8
  • 2016
    7
  • Literatura faktu
    6
  • Reportaże
    6
  • 2018
    6

Cytaty

Więcej
Marcin Kołodziejczyk Bardzo martwy sezon. Reportaże naoczne Zobacz więcej
Marcin Kołodziejczyk Bardzo martwy sezon. Reportaże naoczne Zobacz więcej
Marcin Kołodziejczyk Bardzo martwy sezon. Reportaże naoczne Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także